mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Roger Federer | 32% - 13 | |||||
Rafael Nadal | 25% - 10 | |||||
Novak Djoković | 2% - 1 | |||||
Andy Murray | 2% - 1 | |||||
Andy Roddick | 20% - 8 | |||||
James Blake | 0% - 0 | |||||
Richard Gasquet | 2% - 1 | |||||
Marat Safin | 2% - 1 | |||||
Lleyton Hewitt | 5% - 2 | |||||
Inny (jaki?) | 7% - 3 | |||||
|
User
moim faworytem jest of course Rafa Nadal Tak na powaznie zaczelo sie 1,5 roku temu ( AO 2007) tam go zobaczylam po raz ... drugi tak na prawde bo wczesniej sie tenisem nie interesowalam i jak ogladalam jakies mecze to tylko dlatego bo nie bylo co ogladac i pewnego dnia go zobaczylam zauroczyl mnie ;D ale w ogole nie wiedzialam jak sie nazywa itd. pozniej bylo AO 2007 i ON tam był ... wtedy to sie taty zapytalam jak sie ten tenisista nazywa i tak zaczelam poszukiwania o nim w necie i eh zaczelo sie moje uwielbienie
VAMOS RAFA
Offline
User
Roger Federer
Zaczęło się, ... zaczęło od USO 06. Ogólnie wtedy średnio interesowałam się tym sportem, sama jeszcze nie grałam, i nie wiedziałam jak się liczy pkt w gemie, ( xDD ) a włączyłam ten finał w sumie przez przypadek. Pamietam że najpierw oglądałam jakiś film w bratem, a później przerzucając kanały natrafiłam na ten mecz. No i zaczęło się, może nie tak intensywnie jak od finału AO 07 w górę, ale zaczęło, a to się liczy. Taki początek pewnej historii.
Z czasem 'głupiałam' coraz bardziej aż do obecnego stanu, który jest prawdopodobnie bardzo krytyczny, aczkolwiek sama sobie z tego sprawy nie zdaje ; D Bo kto mądry całuje telewizor, albo czeka na słynne 'plecki' ? No nieważne xD
Najbardziej zabolała mnie przegrana na RG 07, która zapoczatkowała 'nienawiśc' do pewnego pana w koszulce bez rękawków. Piekna, cudna niebieska koszulka, spuszczona głowa i to okropne zdjecie z profilu. Nawet trener który później paradował w tej koszulce na treningach nie był w stanie poprawić mi humoru. Oczywiście Wimbledon wszystko uleczył, a później ten wspaniały finał USO, czarne skarpetki i najśliczniejszy strój w jaki mógł się ubrać ; ) Sezon się skończył, a ja z wyczekiwaniem czekałam na AO, o którym wolę w tej chwili nie myśleć. Ten sezon każdy ma chyba świeżo w pamięci, wiec nie ma sensu go przypominać. Jedno jest pewne, to że jestem w nim obłędnie zakochana to chyba widać, nie trzeba wspominać. Plakaty, kubki, kalendarz ( już niedługo aś xD ), koszulki, i mój album oczywiście.
To jest chore wiem, bardzo chore.
- Lleyton
- Fela moja, Fela ; )
- Marat Safin
- James Blake
I gdzieś tam :
- Verdasco
- Marcos ; )
Offline
Administrator
Nie mam ulubionego tenisisty i pewnie nigdy nie będę miał. Idąc przed TV spodziewam się obejrzeć dobre spotkanie, nieważne kto jest aktorem tego widowiska.
Offline
User
ROGER FEDERER!!!
Moja sympatia do tego zawodnika zaczęła się od Australian Open 2007(od tego turnieju zaczęło sie moje zainteresowanie tenisem ziemnym)Szwajcar bardzo zaimponował mi swoją grą,swoim arsenałem zagrań,ponadto wygrał turniej wielkoszlemowy bez straty seta co uważam za bardzo duże osiągnięcie :)ponadto podoba mi się styl gry tenisistów z jednoręcznym backhandem
Offline
User
Roger Federer odkąd zacząłem się interesować tenisem czyli od 2006 roku. Wiele osób lubi go za to, że jest pierwszy w rankingu, za to, że ma najwięcej wszystkich tytułów- takie osoby widać, że go nie kochają. Ja kocham Federera nie dlatego, że jest pierwszy (dla mnie mógł by być na każdym miejscu). Ja się wychowałem z Federerem. Wygrałem turniej na obozie w zeszłym roku, żeby pomścić Federera za Wimbledon. Płakałem razem z nim na ceremonii Australian Open. Płakałem razem z nim gdy wygrał swój pierwszy Roland Garros. W piątym secie Wimbledonu 2009... byłem raz w piekle raz w niebie. Zawsze chciałem być taki jak on. Mam szacunek dla Nadala po tym co zrobił na ceremonii Australian Open w tym roku, ale Federera kochałem, kocham i będę kochał choćby miał by być na pierwszym miejscu albo na setnym. Dlatego jestem dumny, że mogę go mieć na małym obrazku przy nicku czy też mówić o nim kto wie może moim dzieciom i wnukom jako człowieka historii, tenisisty wszech czasów na których jego błędach mogłem się uczyć grac w tenisa.. na błędach Rogera Federera.
Offline
User
Robertinho napisał:
Natomiast kibicuje mu, tak na poważnie, od finału Bazylei 2001, który zresztą cudne wtopił Kto nie wie czemu, niech zobaczy ostatnie fragmenty tego filmiku. Nie ma co ukrywać, łezke wtedy uroniłem, nie ostatni raz zresztą.
Pamiętam jak o tym kiedyś gadaliśmy xD
Ja też oczywiście Roger Federer. Od kiedy? Od Wimbla 2003 roku. Wtedy to usłyszałem w radiu słowa pochwały dla Szwajcara po świetnym meczu finałowym. No i zaczęło się. Nie wiem czemu, ale Helwet od razu stał się moim idolem i jest nim do dziś. Cholernie cieszą mnie jego wygrane. Skakałem z radości jak wygrał RG, położyłem się na podłodze i stanąłem na głowie kiedy zatriumfował w tegorocznym Wimbledonie, puściłem łezkę podczas ceremonii AO '06 i byłem zły na cały świat po finale tego samego turnieju 3 lata później xD
Offline
User
Moim pierwszym tenisowym idolem został Marat Safin. Po prostu uwielbiam Marata za jego styl bycia, kłótnie z sędziami i łamanie rakiet Gdy dowiedziałem się że po tym sezonie Safin kończy karierę zaczęły się poszukiwania nowego ulubieńca, które nie trwały długo bo do Australian Open i cudownego marszu do SF Fernando Verdasco zachwyił mnie jego mecz z Murrayem w QF, ale zacząłem go uwielbiać podczas starcia z o finał z Nadalem, gdy Fernando popełnił podwójny na koniec meczu uronił klika łez. Od tej pory włąśnie Hiszpan jest moim idolem.
Oprócz Safina i Verdasco lubię:
Gaqueta- za cudowny styl gry, ach ten jednoręczny backhand
Baghdatisa, Blaka, Tsongę Gonzaleza i Haasa za ofensywny styl gry
Jeszecze do gustu przypadła mi gra Kohlschreibera
Offline
User
Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.
Jeśli chodzi o przyczyny mojej sympatii dla tego gracza, to trudno to jakoś racjonalnie umotywować (tak to już z sympatiami i antypatiami bywa), niemniej postaram się...
Po pierwsze, zawsze wolałem tenisistów, którzy swoją grę opierają na długich wymianach z głębi kortu. Niezależnie od tego co napiszą tu ludzie naprawdę znający się na dyscyplinie (jestem zwykłym kibicem), ten styl gry po prostu uważam za przyjemniejszy dla oka.
Po drugie, rywalizacja Nadala z Federerem. Temat rzeka, więc tylko pokrótce. Dzięki tym dwóm panom mamy znowu w męskim tenisie wielkie emocje. Gdyby nie było Nadala, Federer już dawno miałby 20 albo więcej Wielkich Szlemów i nie byłoby tych wszystkich pytań, które Nadal swoją obecnością w światowej czołówce postawił.
Wreszcie najważniejsze. Być może zdziwi to wielu z Was, ale kibicuję Nadalowi głównie dlatego, że nie będąc od strony czysto tenisowej najlepszym graczem na świecie, jest nr. 1. Moim zdaniem na tym właśnie polega piękno sportu, żeby ten teoretycznie gorszy zrobił "psikusa" wielkiemu faworytowi. Chyba nikt nie potrafi robić tego lepiej niż Nadal. Innymi słowy, nie widziałem innego gracza, który potrafiłby wygrać tyle "przegranych" meczów. Wydaje mi się, że jest to zasługa nie tyle jego mocnej psychiki, moim zdaniem zdaniem czynnika nieco mitologizowanego, w szczególności w kontekście jego pojedynków z Federerem, co po prostu niezwykłej umiejętności dopasowania taktyki do aktualnego przeciwnika, czy wręcz do aktualnego etapu meczu.
No i oczywiście budzi mój szacunek to jak ten gracz się rozwinął. Na początku był uważany za tenisistę zdolnego do wygrywania tylko na mączce. Kiedy w 2008 roku wygrał Wimbledon, w GW przeczytałem, że to dlatego, że trawa robi się coraz wolniejsza. Potem było AO 2009 i znów powód ten sam - nawierzchnia w Melbourne została wymieniona na wolniejszą i teraz preferuje długie wymiany. Nie kwestnionuję zacierania się różnic pomiędzy nawierzchniami, wydaje mi się jednak trochę denerwujące deprecjonowanie w ten sposób sukcesu osiągniętego ciężką pracą. Kiedy przegrał RG 2009 z Soderlingiem przeczytałem, że to znowi z powodu nawierzchni, która w Paryżu zrobiła się ostatnio bardzo szybka : )
Dlatego bardzo mnie ucieszył tegoroczny sukces Nadala w US Open, gdzie piłka podobno jest najszybsza z wszystkich Wielkich Szlemów. Okazuje się, że nawierzchnia nawierzchnią a Nadal w formie jest w stanie osiągnąć bardzo wiele. I chyba za to przełamywanie barier, ciągły rozwój, ambicję i ciężką pracę szanuję go najbardziej.
P.S. Dziś o 18.30 w Londynie Nadal - Federer. Federer zdecydowanym faworytem, ale ja mocno trzymam kciuki za kolejnego "psikusa" w wykonaniu Hiszpana.
Offline
Ojciec Chrzestny
muto napisał:
Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.
No wreszcie. Już myslałem, że kibice Hiszpana mają jakąś awersję do mtenis.
Witam
Temat o rywalizacji Nadala z Federerem:
http://www.mtenis.pun.pl/viewtopic.php?pid=55956#p55956
Offline
Że tak powiem "I kill you" żarcik taki od Federasty. Tak ogólnie to Witam.
Ostatnio edytowany przez FEDEER (28-11-2010 13:21:43)
Offline
Kobieta z klasą
muto napisał:
Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.
Jeśli chodzi o przyczyny mojej sympatii dla tego gracza, to trudno to jakoś racjonalnie umotywować (tak to już z sympatiami i antypatiami bywa), niemniej postaram się...
Po pierwsze, zawsze wolałem tenisistów, którzy swoją grę opierają na długich wymianach z głębi kortu. Niezależnie od tego co napiszą tu ludzie naprawdę znający się na dyscyplinie (jestem zwykłym kibicem), ten styl gry po prostu uważam za przyjemniejszy dla oka.
Po drugie, rywalizacja Nadala z Federerem. Temat rzeka, więc tylko pokrótce. Dzięki tym dwóm panom mamy znowu w męskim tenisie wielkie emocje. Gdyby nie było Nadala, Federer już dawno miałby 20 albo więcej Wielkich Szlemów i nie byłoby tych wszystkich pytań, które Nadal swoją obecnością w światowej czołówce postawił.
Wreszcie najważniejsze. Być może zdziwi to wielu z Was, ale kibicuję Nadalowi głównie dlatego, że nie będąc od strony czysto tenisowej najlepszym graczem na świecie, jest nr. 1. Moim zdaniem na tym właśnie polega piękno sportu, żeby ten teoretycznie gorszy zrobił "psikusa" wielkiemu faworytowi. Chyba nikt nie potrafi robić tego lepiej niż Nadal. Innymi słowy, nie widziałem innego gracza, który potrafiłby wygrać tyle "przegranych" meczów. Wydaje mi się, że jest to zasługa nie tyle jego mocnej psychiki, moim zdaniem zdaniem czynnika nieco mitologizowanego, w szczególności w kontekście jego pojedynków z Federerem, co po prostu niezwykłej umiejętności dopasowania taktyki do aktualnego przeciwnika, czy wręcz do aktualnego etapu meczu.
No i oczywiście budzi mój szacunek to jak ten gracz się rozwinął. Na początku był uważany za tenisistę zdolnego do wygrywania tylko na mączce. Kiedy w 2008 roku wygrał Wimbledon, w GW przeczytałem, że to dlatego, że trawa robi się coraz wolniejsza. Potem było AO 2009 i znów powód ten sam - nawierzchnia w Melbourne została wymieniona na wolniejszą i teraz preferuje długie wymiany. Nie kwestnionuję zacierania się różnic pomiędzy nawierzchniami, wydaje mi się jednak trochę denerwujące deprecjonowanie w ten sposób sukcesu osiągniętego ciężką pracą. Kiedy przegrał RG 2009 z Soderlingiem przeczytałem, że to znowi z powodu nawierzchni, która w Paryżu zrobiła się ostatnio bardzo szybka : )
Dlatego bardzo mnie ucieszył tegoroczny sukces Nadala w US Open, gdzie piłka podobno jest najszybsza z wszystkich Wielkich Szlemów. Okazuje się, że nawierzchnia nawierzchnią a Nadal w formie jest w stanie osiągnąć bardzo wiele. I chyba za to przełamywanie barier, ciągły rozwój, ambicję i ciężką pracę szanuję go najbardziej.
P.S. Dziś o 18.30 w Londynie Nadal - Federer. Federer zdecydowanym faworytem, ale ja mocno trzymam kciuki za kolejnego "psikusa" w wykonaniu Hiszpana.
Podoba mi się ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.
Offline
User
anula napisał:
Podoba mi się ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.
Dzięki, rozumiem, że chodzi Ci, o umiejętność Rafy bycia najlepszym mimo, że nie jest najlepszy? Oczywiście upraszaczając gdyż właśnie dzięki temu jest wg mnie najlepszy
Offline
Kobieta z klasą
muto napisał:
anula napisał:
Podoba mi się ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.
Dzięki, rozumiem, że chodzi Ci, o umiejętność Rafy bycia najlepszym mimo, że nie jest najlepszy? Oczywiście upraszaczając gdyż właśnie dzięki temu jest wg mnie najlepszy
He!, he!.
Nie mam obsesji nazywania Rafy najlepszym. Generalnie dyskusję o tym "najlepszym w historii" zostawiam tym, którzy odczuwają potrzebę udowodnienia górowania kogoś nad innymi.
Ten trzeci powód to przełamywanie barier, ambicja, pracowitość i determinacja.
Mówicie, że nie wygram Wimbledonu?. Jeszcze zobaczymy!.
Mówicie, że nie wygram AO?. Jeszcze zobaczymy!.
Mówicie, że nie wygram USO?. Jeszcze zobaczymy!
Mówicie, że nie wygram .....................?. Jeszcze zobaczymy!
To właśnie mi się podoba.
Offline
User
Dlatego właśnie zapytałem, bo nie było to dla mnie jasne do czego konkretnie się odnosisz. A nie było jasne, bo pisząc o Rafie wrzuciłem do jednego akapitu kilka argumentów. Więc wczoraj miałem problem z interpretacją swojego własnego posta.
Jest to pierwszy znany mi w historii przypadek kiedy sam autor nie wie co miał na myśli...
Offline
User
Mówicie, że nie wygram w Sopocie?. Jeszcze zobaczymy!
Szkoda, że tak nie powie xD
______________________________
1.Monfils - za bezpretensjonalność
2.Verdasco - za AO 2009
Ostatnio edytowany przez diakonos (27-12-2010 23:48:22)
Offline
User
To jeszcze ja
Co prawda męskimi rozgrywkami interesuję się od niedawna, lecz już od początku mojej przygody z WTA zdarzało mi się oglądać mecze panów, głównie to podczas wielkich szlemów kiedy to rozgrywki mężczyzn interesowały mnie bardziej od kobiecych. Często widziałem mecze Hewitta, Roddicka, Feda, Ljubicicia. Jednak to na Gonzaleza zwróciłem szczególną uwagę. Było to bodajże podczas meczu z Safinem na Roland Garros w pierwszej rundzie. Byłem kompletnie zielony jeśli chodzi o technike, rodzaje uderzeń etc. Liczyła się przede wszystkim efektywna gra. Gonzo grał bardzo ofensywnie, szybko, mocno. Niemależe od razu polubiłem jego grę. Tak jest do dziś.
Offline