Lena - 02-09-2008 11:50:37

http://cornedbeefhash.files.wordpress.com/2008/03/marat-safin-lasvegas-spr08.jpg

Widze, że wszyscy tu opisujecie po trochu dokonania zawodników więc i ja to zrobie tylko w formie artykułu. Jest on fajnie napisany, a właściwie przetłumaczony przez Anie ;) Można sie z niego dowiedzić najważniejszych faktów z dokonań Marata do 2005 roku. Później u Marata to różnie to bywało, w większości były to jednak zjazdy w dół, chociaz trafił sie finał w Moskwie czy puchar DC w 2006, albo wygrana w deblu także w stolicy Rosji czy też ostatnio Wimbledon.
Fajnie by było gdyby to nie były jeszcze ostatnie podrygi Niedźwiedzia z Moskwy, ale czas pokaże ...


Dziki Rosjanin

"Szczerze przyznaje się do błędów. Rzuca rakietami kiedy jest na siebie wściekły. Przeklina po rosyjsku, angielsku i hiszpańsku, kiedy robi na korcie głupie błędy. Udaje, że płacze kiedy uderzy piłką w siatkę. Żeby uczcić zdobycie ważnego punktu na Rolland Garros ściągnął nawet spodenki..." - oto jak sławny dziennikarz USA Today - Gils Leeber widzi Marata Safina.
Ale dlaczego zaczęliśmy artykuł o naszym rodaku cytatem z obcego czasopisma? Dlatego, że od jakiegoś czasu Marat bojkotuje rosyjska prasę. Oto jak to tłumaczy: "Rosja jest bardzo specyficznym krajem. Ludzie tutaj nie znają granic. Dzisiaj kochają cię na zabój, jutro są gotowi rzucać w ciebie kamieniami. Błagają cię o wywiad, a kiedy się zgodzisz odwracają wszystko do góry nogami i przedstawiają cię jako potwora. Jedyne czego nie rozumiem, to dlaczego to robią. Próbują zwiększyć swoją popularność ? Tak czy inaczej, w Rosji radzę uważać na swoje kroki. Tutaj nie pomogą ci wstać, co gorsza, prawdopodobnie powalą cię na plecy."
To jedna strona. Z drugiej jednak, Marat ma piękny dom w Walencji i apartament w Monte Carlo. Ale przy każdej okazji przyjeżdża do Moskwy, gdzie jak sam mówi, czuje się najbardziej komfortowo nawet jeśli specyficzne aspekty rosyjskiego życia odbijają się także na gwiazdach sportu. Kiedyś rosyjscy chuligani mieli prawo: nie tykać sławnych sportowców, bo zarabiają na życie własnym potem i krwią. Dzisiaj czasy się zmieniły. W roku 2002, przed półfinałem Pucharu Davisa z Argentyną zostało skradzione BMW Safina, potem dwa kolejne jeepy, a na koniec obrabowano mieszkanie jego rodziców. Marat traktuje te straty filozoficznie: "To bardzo ważne dla człowieka, poczuć niezależność od rzeczy materialnych i nie stracić głowy, kiedy w twoim życiu pojawią się wielkie pieniądze. Prawdziwy człowiek zawsze się odnajdzie, również bez pieniędzy, tak długo jak robi coś co kocha. Naprawdę lubiłem to skradzione BMW, ale kiedy historia się upubliczniła powiedziałem złodziejom poprzez prasę (jeżeli czytają prasę) "Jeżeli ukradliście ten samochód i nie daliście się złapać, to szczerze życzę Wam szczęścia. Niech będzie ktoś, kto coś zyskał na tej sytuacji."

Safin na ogół nie jest mściwy. Jednak są rzeczy, których nie znosi: np. fałsz czy kłamstwo. " Najważniejszš zaletą człowieka jest szczerość." Powiedział kiedyś "nie mów małych kłamstw, potem trudno będzie powiedzieć te duże."
- Jaki prezent wybrałbyś dla najgorszego wroga? został kiedyś zapytany podczas konferencji prasowej.
- Jakiś dobry prezent - odpowiedział - i ta osoba czułaby się bardzo źle, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Masz wielu wrogów? Kiedy ostatnio chciałeś kogoś uderzyć?
- To zdarza się raczej często, bo nie znoszę natarczywych i nieuprzejmych ludzi, a takich jest wszędzie pełno - odparł Safin.

Dookoła świata

Marat przyswajał sobie swoje ulubione zajęcie od 5-tego roku życia. Jego matka, Rausa Islanowa była dobrą tenisistką, wielokrotną mistrzynią Związku Radzieckiego. Potem została wyśmienitym trenerem. Pracowała na najstarszych kortach tenisowych w Moskwie, gdzie wyrosło wielu sławnych tenisistów: Andrei Chesnokov, Andrei Cherkassov, Anya Kournikova, Nastya Myszkina. Myślę , że nie jesteśmy w stanie wymienić wszystkich. Mama często zabierała Marata do pracy, ponieważ nie było nikogo, kto mógłby się nim zająć w domu. Początkowo tylko wygłupiał się z rakietą, potem zaczął pokazywać jakieś przejawy talentu, a w końcu zaczął lubić zwycięstwa. Wtedy właśnie rodzice zdecydowali się zrobić z niego prawdziwego tenisistę.
Ale jak ? Dzisiaj Rosja przeżywa tenisowy bum, ale 20 lat temu stan kortów był daleki od dobrego, a te kryte można było policzyć na palcach jednej ręki, rakiety sprzedawane w sklepach były koszmarem, a znalezienie sparing partnera graniczyło z cudem. Jacyś mądrzy ludzie poradzili Safinom, aby wysłali chłopca za granicę. Inni dobrzy ludzie pomogli finansowo i w wieku 12 lat Marat znalazł się w USA, na Florydzie w słynnej Akademii Nicka Bolletieriego. Jednak nie pozostał tam długo. Nie zrobił dobrego wrażenia na tenisowym guru. To prawdopodobnie bardzo zraniło ego Marata. Kilka lat później opowiedział światu o prawdziwej twarzy pana Bolletieri, o której wie niewiele osób w Stanach. Nikt też nie wie jak dowiedział się o tym Marat: " mówi, że wychował Samprasa, Agassiego, Seles, Beckera, Haasa. W rzeczywistości jest byłym komandosem, który być może wie jak poprawnie trzymać broń, ale nie rakietę. Po prostu Nick jest dobrym biznesmenem i doświadczonym autopromotorem i ma kontakty. Werbuje utalentowane dzieciaki do swojej akademii, tam trenują je znani i doświadczeni trenerzy, a Bolletieri ogłasza się zdobywcą wyników, które wyprodukowali jego trenerzy. Przy okazji, ma też akademie golfa, piłki nożnej, jeździectwa. Chcesz mi powiedzieć, że w tych sportach tez jest dobry?"
Więc nie wyszło z Bolletierim, a Marat odebrał tenisowe wykształcenie w Walencji w szkole tenisowej Pancho Alvarina. Poza cechami przyszłego mistrza, rozwinął tam również cechy macho, mianowicie: "ciemną, namiętną, nieprzewidywalną wewnętrzną siłę, gotową uwolnić się w odpowiednim momencie." - taki komentarz został ogłoszony przez jedna z super modelek po tym jak oglądała jego mecz. Inna oszałamiająca kobieta, gwiazda Beverly Hills 90210 Tiffany Amber Thiessen powiedziała, ze nie spoczęłaby dopóki nie zaciągnęłaby Marata do swojego łóżka. Madonna poprzez prasę ogłosiła publicznie, że Marat znalazł się na jej liście dawców spermy dla jej przyszłego syna, ale wszystko to stało się dużo później.
"Przeniosłem się do Walencji, kiedy miałem 14 lat. Tak zaczęło się moje samodzielne życie." - wspomina Marat. - "W tamtym okresie mogłem wydać tylko 15$ kieszonkowego dziennie. I to w tak wspaniałym kraju z tyloma pokusami. Pamiętam jak chodziłem ulicą z zamkniętymi oczami, żeby nie poczuć się zbyt przybitym, bo nie mogłem pozwolić sobie na to czy tamto. Jednak wierzę, że każdy powinien przejść taki okres w życiu, kiedy brakuje mu pieniędzy. Potem bardziej doceniasz każdy grosz. To śmieszne, kiedy teraz o tym myślę, ale pierwszy samochód jaki kupiłem to był zdezelowany czerwony Volkswagen Golf. Jedne drzwi się nie otwierały i miał gdzieś tyle lat co ja."

Pirrusowe zwycięstwo

Wszystko zmieniło się po raz drugi, kiedy w 2000 r. 20-sto letni Rosjanin "pokazując wspaniały potencjał" wygrał w jednym z najbardziej prestiżowych turniejów - wielkoszlemowy US Open, pokonujAc w finale wielkiego Peta Samprasa. Wtedy nagle Marat nabył wspaniały, luksusowy dom w Walencji, parking z pięcioma samochodami, wśród nich oczywiście Ferrari i tłum fanek. Wtedy opływał w luksus i uwielbiał to. Jednak dzisiaj, pięć lat później, dojrzalszy Marat, zgadza się, że zwycięstwo w US dało mu srogą lekcję. " To przyszło za wcześnie i straciłem głowę. Chciałem wygrać każdy turniej, każdy mecz. Jakiś czas później zdałem sobie sprawę, że jest to absolutnie niemożliwe. Tenisiści mają najdłuższy sezon na świecie. Mamy tylko 2 tygodnie przerwy zimą, gramy 25 - 30 turniejów w sezonie i musisz 5, maksymalnie 7 ustawić jako swoje priorytety, reszta po prostu jest."
Zapłata za próby bycia niepokonanym przyszła w formie braku psychicznej stabilności, gór połamanych rakiet, konfliktów z sędziami, itd., ale co najgorsze - poważnych kontuzji. Stan, w którym znalazł się Marat zmusił go do wychodzenia na kort nie w 100% sprawnym. W rezultacie stare kontuzje odnowiły się i przyszły nowe. Tak, grywał wybitny tenis i był w finałach turniejów wielkoszlemowych 3 razy, ale ranking uciekał. W listopadzie 2000 r. Safin był Nr 1, sezon 2004 zaczął na miejscu 77.
"W Rosji nie chcesz zrobić fałszywego kroku: nie tylko nie pomogą ci się podnieść, ale jeszcze powalą na plecy." Prawdopodobnie Marat doszedł do tej smutnej konkluzji podczas tego "czarnego" okresu w życiu. Bo wtedy właśnie rosyjska prasa obrzucała swojego idola wszelkiego rodzaju błotem. Rosyjscy paparazzi polowali na Marata. Próbowali przedstawić go jako człowieka, który prowadzi rozwiązłe życie i ten styl jest powodem wszystkich jego problemów. Naprawdę dobra okazja do takich pomówień przyszła przy okazji Australian Open 2003 gdzie Safinowi, gdziekolwiek się pojawił, towarzyszyły 3(!!!) oszałamiające blondynki. Marat był w bliskim związku tylko z jedną z nich, modelką amerykańskiej agencji New Generation - Katyą Bestuzhevą, a dwie pozostałe to nic więcej, tylko jej australijskie przyjaciółki. Ale nikt o to nie dbał, prawda? "Powodem słabych występów Marata są jego przedmeczowe dzikie orgie." To było właśnie to co dziennikarze usiłowali zobaczyć i "oczywiście" widzieli, a pisali co im się podobało.

A przy okazji, a propos seksu. Legendarny koszykarz, Wilt Chamberlain utrzymywał, że nie mógł dobrze grać jeżeli noc przed meczem spędził bez kobiety. Coś w tym stylu przyznał również angielski piłkarz z tamtego okresu, George Best. Jednak sport dramatycznie się zmienił od tamtych czasów i Safin mówi inaczej. "Seks jest olbrzymim wstrząsem hormonalnym. Całe przedmeczowe podniecenie znika po dobrym seksie. Również przeczytałem gdzieś, że człowiek im bardziej jest naładowany seksualnie, tym więcej ma w sobie z geniusza. Jeżeli uprawiałbym seks w noc przed meczem, rozpłakałbym się, bo nie mógłbym sobie znaleźć miejsca na korcie."

Spotkanie Tytanów

Trudno powiedzieć, w którą stronę skręciłoby sportowe życie Marata, gdyby w 2004 roku nie spotkał nauczyciela, którego zawsze potrzebował. Był nim Peter Lundgren, który wcześniej przez 7 lat trenował obecny numer "1", Rogera Federera. Mówi się, że Lundgren zamierzał przez rok, czy 2 odpocząć od gorączkowej pracy trenera, ale nie mógł w sobie przezwyciężyć pokusy pracy z tak nadzwyczajnym zawodnikiem jakim jest Marat i zmienił swoje plany. Kiedy nowa współpraca wyszła na światło dzienne, dziennikarze pytali Lundgrena "Łatwiej było z Federerem niż z Safinem?" Padała odpowiedź "Przeciwnie. Dla mnie, łatwiej jest z Safinem. To bardzo bezpośredni facet, nie ukrywa swoich emocji i zawsze mówi to co myśli, nawet jeśli nie jest to przyjemne. Dużo łatwiej jest mi pracować z takimi ludźmi, niż z kimś, kto cicho i spokojnie cię słucha, ale trwa w swoim przekonaniu, a takim właśnie człowiekiem jest Federer."

Lundgren drastycznie rozszerzył taktyczny i techniczny arsenał Marata. I jak wcześniej główną bronią Marata był jego silny serwis i nie lubił długich wymian, tak teraz jego gra stała się bardziej wszechstronna. Jednak najważniejsze, że Peter zdołał zmienić tenisowa psychologię Marata.

"Najlepszy sposób na przemianę z luzera w zwycięzcę to spojrzeć przeszłości w oczy i wyrzucić ją z pamięci na zawsze." - mówi dzisiaj Marat. "Sprzedałem moje luksusowe samochody, pozbyłem się chęci bycia niepokonanym, nauczyłem się akceptować porażki. Zrozumiałem, że nie mogę marnować czasu na bycie marnym i nieszczęśliwym. Chcę grać w tenisa gdy mogę, więc dlaczego się tym nie bawić?"

Są dwa rodzaje tenisistów. Pierwszy typ, to ci, którzy grają w tenisa dla siebie samych i z tego powodu stają się mistrzami szybciej niż inni. Taki właśnie dzisiaj jest Federer. Drudzy grają w tenisa dla samego tenisa i z tego powodu stają się ulubieńcami tłumu, zanim jeszcze osiągną szczyt. Taki właśnie jest dzisiaj Marat. Praktycznie każdy jego mecz, niezależnie czy przegrywa czy wygrywa, jest dramatem. Tak stał się bardziej konsekwentny, cierpliwy, ale i tak nie jesteś w stanie przewidzieć co za chwilę zrobi: niesamowitą kombinację, czy może najgłupszy błąd z możliwych. Często doprowadza mecz do tie-break'a, gdzie pojedyncze uderzenie decyduje o końcowym wyniku. Tak jak wcześniej rzuca rakietami, kłóci się z sędziami i bawi tłum nadzwyczajnie jasnym wyrazem twarzy i rozmowami z samym sobą. Czasem wydaje się, że gdyby Safin nie był tenisistą, zostałby wspaniałym aktorem.

Safin i Lenin

"Życie jest krótkie i chce przeżyć je w sposób jaki lubię. Nie ma czegoś takiego jak idealny zawodnik, każdy ma jakieś słabości. Życie przewiduje równowagę miedzy twoimi mocnymi i słabymi punktami. Bez względu na to kim jesteś musisz być szczęśliwy. Nie możesz się całkowicie zmienić i nie ma sensu udawać, że możesz jeśli faktycznie tak nie jest. Nikt nie może cię zmienić bez względu na to jak dużo czasu na to poświęci." To część dzisiejszej filozofii Marata.

Podczas jednej z wielu konferencji prasowych, dosłownie oszołomił dziennikarzy kiedy powiedział, że uważnie przestudiował biografię Włodzimierza Lenina. Później wytłumaczył: "Jestem zafascynowany tym fenomenem. Jak ktoś tak mały i słaby mógł wymusić spełnienie swojej woli na milionach ludzi? Generalnie, jeżeli kogoś podziwiam, to za sposób myślenia."

To właśnie zajmuje dziś "Rosyjskiego dzikiego kota" (jak kiedyś nazwał go "Tennis Magazine")

"Safin nigdy nie pozwoli żebyś się nudził" - zauważył kiedyś Peter Lundgren. W wieku 25 lat Marat zarobił ponad 12 milionów dolarów plus pokaźne sumy od sponsorów i reklamodawców. Jednak woli kupować jeansy na wyprzedaży. "Właściwie to wszystko mam z wyprzedaży" - dodaje Safin. "Ale to nie ma nic wspólnego ze skąpstwem. Chodzi o szukanie czegoś i znajdowanie tego. Tanie niekoniecznie znaczny złe. Drogie rzeczy są do kupienia wszędzie."

Dodatkowo w wieku 25 lat ma za sobą trzy poważne kontuzje, które od czasu do czasu dają o sobie przypomnieć. To popchnęło Marata, którego Ace Magazine ogłosił najseksowniejszym sportowcem, do oceny reguł w zawodowym tenisie. "Jesteśmy po prostu wyzyskiwani, ale nie możemy nic na to poradzić. Szefowie ATP Tour to zimni, wykrętni biznesmeni. Nie pozwolą uciec zyskom. Co jest tego rezultatem? Każdy z nas, zawodowy tenisista, ma listę zakazanych leków, są na niej setki nazw. Często sportowcy nie mogą wziąć powszechnie stosowanych leków, jak Coldrex czy Fervex. Kiedyś miałem naprawdę wysoką gorączkę i dosłownie bałem się iść do apteki. Co jeżeli kupię i "łyknę" coś zakazanego? A faszerowanie się antybiotykami, które są, powiedzmy, dozwolone to po prostu knockout dla systemu immunologicznego. A powiedz mi, jaka normalna osoba może znieść 2-3 godziny biegania w temperaturze 35 C? Czujesz się upieczony, twój puls osięga ok. 200 uderzeń. Jesteśmy ofiarami i to boli, że nikt się o nas nie troszczy. To znaczy, ze musimy myśleć o przyszłości i zatroszczyć się o siebie. Teraz, np., ja i pan Arkhipov (bardzo znany rosyjski chirurg), chcemy założyć fundację dla weteranów sportu. Nie jest to mój jedyny pomysł tego rodzaju."

Sławny tie break

Specjaliści doszli do jednomyślnego wniosku, że w następnych kilku latach główną "ozdobą" męskiego tenisa będą bitwy między pragmatycznym Federerem i śmiałym Safinem. Roger i Marat dostarczyli nam już kilku takich meczów. Najbardziej burzliwy był półfinał Australian Open 2005, który trwał 5 godzin. Marat przegrał pierwszego seta, wygrał drugiego, przegrał w trzecim i wywalczył zwycięstwo w czwartym secie w charakterystyczny dla "rosyjskiego dzikiego kota" sposób - w tie-break'u. Przy okazji, był to dzień jego urodzin.

Tym razem w boxie Marata nie było seksownych długonogich blondynek. Była tam jednak słodka, ciemnowłosa dziewczyna imieniem Dasha, którą dziennikarze przedstawiali jako jego narzeczoną i córkę rosyjskiego oligarcha Zhukova. Wściekły Marat ponownie oskarżył prasę o kłamstwo i powiedział, że pan Zhukov nie jest oligarchem, ale po prostu odnoszącym sukcesy biznesmenem. Potem, kiedy trochę się ochłonął przyznał, że jest z Dashą w długotrwałym związku, ale nie ma planów małżeńskich. "Spójrz na moje loki. I ty chcesz żebym się ożenił? Ten odpowiedzialny krok można zrobić w wieku 60 lat, kiedy dzieci dorosną." A potem poważnie dodaje. "Szczęśliwe małżeństwo z tenisistą jest trudne, więc po co ryzykować? My, tenisiści przyzwyczajeni jesteśmy, że należymy do samych siebie, nigdy się nikomu nie meldujemy. To nie są najlepsze przyzwyczajenia dla życia rodzinnego. I co by to była za rodzina z moim niekończącym się podróżowaniem?"

Finał Australia Open 2005 był setnym w historii. Safin grał z Lleytonem Hewittem. Łatwo sobie wyobrazić jak cały tłum modlił się o zwycięstwo Australijczyka. Lleyton mógł sprezentować krajowi narodowe święto jednak Marat wytrącił mu tą szansę z rąk i wygrał swój drugi turniej wielkoszlemowy.

Dzień po finale australijska gazeta "Today" napisała, "W Maracie jest jeszcze coś. To coś więcej niż tenis, to człowieczeństwo. Będąc tak emocjonalnym nie tańczył, nie krzyczał, nie machał rękami kiedy pokonał Federera. Po prostu stał chłodny, spokojny. Po finale Safin był samym spokojem. To była część grzeczności zwycięscy. Zrujnował marzenie Hewitt'a i Australii, ale nie było potrzeby go wycierać."

("Medved" lipiec/sierpień 2005)

Robertinho - 26-10-2008 01:28:20

Marat Safin... no to jest temat wybitnie ciekawy :D , a że jestem akurat w odpowiednim do tego stanie ciała i umysłu :P , skrobne więc słówko o tym sympatycznym młodzieńcu xDDDDD
Mało jest zawodników, którzy budzą aż tak skrajne emocje, tak ze wzgledu na osobowość, zachowania na korcie i poza nim, jak i samą grę i wyniki, ja skoncentruje sie na tym ostatnim. ;)

Z Maratem znamy się już pare ładnych lat, właściwie oglądam go od poczatku jego kariery... i co tu dużo kryć, widziałem go własciwie we wszytkich wydaniach, do tego pare razy solidnie mi podpadł. ;) Dziś na Marata patrzy się przez pryzmat jego ostatnich wyczynów, beznadziei na korcie i "bywania" poza nim; zapominając czasem, z jakiego kalibru sportowcem mamy do czynienia. Przypomnę więc pare momentów jego wielkości.

Przełomowym i jednocześnie  najlepszym do dziś sezonem Safina był rok 2000. Wygrywał wtedy sporo, ale do historii przeszedł jednen turniej,a właściwie jeden mecz.
Finał US open z Samprasem... No to było coś zupelnie wyjątkowego i niebywałego. I nie chodzi tu tylko o suchy wynik, ale o przebieg tego spotkania.
Sampras przed tym meczem był bitym faworytem; nie wierzcie opowiastkom różnej maści zgredów, czy pospolitych głąbów, którzy dziś z pełną powagą opowiadają, jak to wtedy  Pete był jakimś tenisowym dziadkiem, pociesznym staruszkiem i zmęczony życiem emerytem...
W tamtym sezonie wygrał Wimbledon, bijąc w finale Agassiego, a w czasie USO prezentował się znakomicie, dochodząc do finału w pięknym stylu. I w tej rozgrywce nie grał wcale zle..., tylko po prostu nie miał nic do powiedzenia!
Safin zdominował go całkowiecie, serwował 220 km/h po liniach, dobrze odbierał serwis Samprasa, co było naprawdę ogromną sztuką. W wymianach wręcz demolował Amerykanina. Pełna kontrola od pierwszej do ostaniej piłki meczu.
Nikt wcześniej nigdy nie zdominwał na tej nawierzchni Samprasa do tego stopnia. Tenisowy swiat oniemiał z zachwytu, Safina okrzyknięto z miejsca przyszłym królem i dominatorem...jak badzo się wszystcy pomylili...

Ale w tym poście nie będzie nic o tym złym Safinie, więc płynnie przejde do sezonu 2004, omijając po drodze wiele raf( ;) ) w tym niesławny finał AO 2002 i opowieści o safinetkach. :P

W sezonie 2004 bowiem Safin miał okazje spotkać się z inną wybitna postacią, szwedzkim trenerem Peterem Lundenem; osobą która uksztaltowała Rogera Fedarera jako tenisiste i w dużym stopniu jako człowieka.
Nie będę się to rozwodził przesadnie nad wybitnością tego szkoleniowca, jedno jednak warto podkreślić; Peter to osoba o pokojowym usposobieniu, dla swoich podopiecznych zawsze był starszym kumplem, a  nie katem. I on całą pewnościa Marata do niczego nie gonił i nie zmuszał; był to może jedyny okres w karierze Rosjanina, kiedy ciężko terenował BO CHCIAŁ.

Wyniki przyszły szybko, car porwócił w hali Becy, gdzie wygrał w pięknym stylu. Potem przyszło TMC, gdzie Marat grał równie znakomicie.
W półfinale spotkał się z Federerem. To był mecz wybitny. Widowisko, jakie trwafia się raz w roku, albo i rzadziej. Pierwszy set – kosmiczna gra Szwajcara i mimo dobrej postawy Safina łatwa wygrana faworyta, w drugiej partii przełamanie dla Marata, odrobienie strat w ostatniej chwili i niesamowity tie-break. Poziom gry w całym tym meczu był stratosferyczny, Marat poległ, ale pokazał wielką gre.

Ten turniej był zapowiedzą ostatniego naprawdę wielkiego występu Safina, AO 2005. Przed turniejem analizowałem szanse Rogera i jakoś mnie ten Safin niepokoił.
No i stało się, spotkali się w półfinale, który przeszedł do annałów dyscypliny. Marat zagrał wspaniale, można oczywicie mówić, że Roger zmarnował przewage w tym meczu, ale  to raczej Marat pokazał to, z czego raczej nie słynie; niebywałą odporność psychiczną i świetną kondycje. Warto przypomnieć, że w tamtym okresie pokonanie Federera to była naprawdę duża rzecz, a już pokonanie go w turnieju Wielkiego Szlema było wyczynem niebywałym.
Pamiętam ten mecz jak dziś, byłem bardzo smutny, zły i rozżlony, ale miałem świadomość, że Fed przegrał z kimś nieprzeciętnym, z naprawdę godnym przeciwnikiem

Lena - 01-12-2008 20:39:12

01 December 2008
Marat will fly to Malaga Spain on Thursday 4th December to play in Malaga Master Internacional de Tenis - an international Exhibition Match. Marat will play Carlos Moya on Friday 5th December.

A jedź jedź - prosze prosz :]

A tak na serio to ja nie wiem co to ma oznaczać :huh:

DUN I LOVE - 01-12-2008 20:41:07

Ten wypad do Malagi nie przeszkodzi Maratowi w okresie przygotowawczym przed nowym sezonem.

Właśnie dużo ostatnio czytałem, że na Półwyspie Iberyjskim w grudniu będzie masa tego typu imprez z udziałem najlepszych graczy świata.

Lena - 08-12-2008 17:44:28

Ha ! :D


Serena Out \ Marat Safin In
8 December 2008

PERTH. US Open winner and world number 2 Serena Williams has been forced to withdraw from the Hyundai Hopman Cup. She injured her hamstring in the year ending WTA Championships and has not been able to recover in time to prepare adequately for the Perth tournament. She still intends to play the Australian Open.

However, in a boost to the tournament, mercurial Russian star Marat Safin has shelved retirement plans and recommitted to the Hopman: “I’m pleased to confirm my participation in Hopman Cup. It will be special to play with my sister, and I hope we can challenge for the Trophy”.

Tournament Director Paul McNamee said, “Although we are disappointed about Serena not being able to make it, we are delighted Marat Safin will be here. What an outstanding combination he and his sister are”.

Two time Champion James Blake will now be partnered by Meghann Shaughnessy who last year played the first Hopman match for USA, where she defeated Sania Mirza of India. Meghann, winner of six singles and 15 doubles titles on the WTA Tour has had an injury plagued year but retains a special WTA singles ranking of 50.

USA will remain the top seeds for this year’s Hyundai Hopman Cup. Blake, a two time Hopman Champion has spent the last few years ensconced in the world’s top 10 with a career high ranking of 4. He finished the year as the world number 10. The Russian brother/sister combination of world number 3 Dinara Safina and dual Grand Slam Champion Marat Safin will fill the number 2 position and be seeded to meet the USA in the Final. (...)

Lena - 19-12-2008 13:29:30

z safinowego OeSa:

"Friday 19.12.08 Marat News
Marat has made his decision and decided he will continue playing tennis for next year 2009. At the moment he will play Hopman Cup from 3rd January then Kooyong and the Australian Open where he will be seeded 29. Further details of his schedule will be released as and when available.

Great news and a wonderful boost to all his fans.

Marat would like to take this opportunity to wish all his fans all over the world the joy and peace of the Holiday Season whatever you celebrate and a very Happy and Prosperous New Year 2009. He looks forward to seeing you all at various tournaments."


______________________________________________

No i to sie rozumie :D

aś - 19-12-2008 13:35:07

Racja, to to się rozumie ;)

Bardzo fajnie że do nas 'wraca', a kto sie z tego najbardziej cieszy to chyba pisać nie muszę :D
Super, jeszcze byłoby miło gdyby coś pograł na tym AO.

COA - 04-01-2009 20:06:30

http://sport.onet.pl/74445,1248732,1890 … omosc.html

Sydney - 06-01-2009 14:03:38

COA napisał:

http://sport.onet.pl/74445,1248732,1890420,,gwiazda_tenisa_zapowiada_koniec_kariery,wiadomosc.html

Onet wszystko zniesie :D

Ale jesli by sie to nie daj Bóg potwierdzilo to chcialbym przemowic w imieniu fanow tego szalowego szołmena następująca sentencją ... Maracie kochany Ty oczywiscie mozesz po sezonie powiedzieć Bye bye , bo my wiemy że Ty bez tenisa zyc potrafisz , nie chcielibysmy jednak sprawdzać czy tenis bez Ciebie istnieje , także prosimy Cie Maracie nie fiksuj , a raczej zacznij grać , bo potrafisz !

Lena - 06-01-2009 14:24:44

Normalnie Sydziu jak Cie spotkam to Cie ukocham jak należy :D

DUN I LOVE - 27-01-2009 06:01:47

Maracik :D

http://www.joemonster.org/filmy/13518/T … dzentelmen

COA - 27-01-2009 11:53:13

Czy to dziś nie urodziny Marata ?
Bo konto fikcyjne Marat Safin na nk ma dziś urodziny xDDDDDDDDDDDDDDDD

Lena - 27-01-2009 13:14:56

Ano urodziny sie ma ;]
29 lat - wsio naj naj Safin :D

DUN I LOVE - 27-01-2009 13:15:34

Ano ma, wszystkiego najlepszego Marat!

To już 29 lat, jak to szybko zleciało - niedawno jako 20-letni następca carskiego tronu lał Samprasa w NYC.

3maj się Marat i wygraj wreszcie ten Puchar Kremla :)

rusty Hewitt - 27-01-2009 13:44:59

Rowniez dolaczam sie do zyczen dla Marata.

Mam nadzieje, ze jeszcze przez te kilka miesiecy Safin pokaze nam dobra gre na luzie i wygra na zakonczenie jeszcze 1 turniej.

DUN I LOVE - 04-04-2009 16:23:14

http://www.youtube.com/watch?v=VO8gi9fk … re=related

Ileż tenis stracił na tym, że takie chwile były nam dane tylko 2 razy.

Marat, wymiatasz :D

Yannick - 04-04-2009 18:20:45

Cała kariera Marata to wyłącznie wzloty i upadki..
Marat dziś już ma problem z odpowiednią motywacją.
Nie wiem czy go stać jeszcze na wygranie jakiegoś turnieju.
Czy w ogóle mu na tym zależy?Czy go stać na taki Happy End
jaki mieli Agassi czy Sampras.
Raczej chyba skupia się aby dograć ten sezon do końca bez kontuzji...
Tak mi się przynajmniej wydaje .

Lena - 05-04-2009 22:34:51

DUN I LOVE napisał:

http://www.youtube.com/watch?v=VO8gi9fkGUs&feature=related

Ileż tenis stracił na tym, że takie chwile były nam dane tylko 2 razy.

Marat, wymiatasz :D

Bardzo ładna chwila, bardzo ładny tenis, trener , yyy też ładny :D, ładna dziewczyna i mowa też ładna ;) a teraz co - tylko Safin ładny ...

Robertinho - 03-07-2009 12:28:10

Safin: człowiek z nadmiarem talentu

Mówił o tym od dawna. W Australii, po porażce z Rogerem Federerem, decyzję tylko potwierdził. Dla Marata Safina obecny sezon ma być ostatnim w karierze. Albo przedostatnim, bo z tym facetem nigdy nic nie wiadomo na sto procent.

Pierwsze sygnały o tym, że rosyjski tenisista myśli o sportowej emeryturze, zaczęły się pojawiać pod koniec 2008 roku. W październiku Safin po raz pierwszy w karierze odpadł w pierwszej rundzie turnieju Masters w Paryżu (wcześniej triumfował tam trzykrotnie) i zapowiedział, że dla niego sezon właśnie się skończył. - Kompletnie nie wiem, co się stało - żalił się po porażce z Juanem Monaco. - Nie mogłem złapać swojego rytmu i grałem po prostu źle. Muszę teraz usiąść, zrelaksować się, pomyśleć i żyć, choć przez kilka miesięcy, bez tenisa. Jeżeli nadal będę chciał grać, to będę, jak nie, to nie.

Jak powiedział, tak zrobił. Pojechał na dłuższe wakacje do Miami i przez kilka tygodni nawet nie myślał o wzięciu rakiety do ręki. Wtedy wreszcie zdecydował, co dalej robić. W styczniu ogłosił już oficjalnie, że jest to dla niego ostatni występ w Melbourne. - Nie lubię tej części, kiedy trzeba powiedzieć do widzenia - zaczął rozmowę z dziennikarzami. - Niestety, wszystko ma swój kres i jeśli chodzi o mnie, to historia moich występów w Australii właśnie się skończyła. Gram w tenisa od lat, potrzebuję zmian. Chciałbym zająć się czymś innym. Jestem na to gotowy - zadeklarował zwycięzca turnieju z 2005roku.

Bollettieri się nie poznał

Safin skończył właśnie 29 lat i uznał, że po 12 sezonach życia na walizkach czas odejść. Przygodę z tenisem zaczął w wieku sześciu lat. Podobnie jak jego młodsza siostra, Dinara, nie miał innego wyjścia. Mama Rauza Isłanowa była trenerką, a ojciec Michaił prowadził w Moskwie klub sportowy. Mały Marat sport miał w genach, ale sam otwarcie zawsze przyznawał, że jako dziecko nigdy nie palił się do treningów.

- Chciałem być piłkarzem, ale rodzice woleli, żebym został tenisistą - powiedział. I choć życie ułożyło się inaczej, do dziś Safin ma słabość do piłki nożnej, a mecze Spartaka Moskwa ogląda zawsze, kiedy tylko ma okazję. Jedynie jego miłość do koszykówki gdzieś się ulotniła. - Właściwie nie śledzę sportu w telewizji. Prawdę mówiąc, uwierzcie mi lub nie, nie widziałem nawet spotkania Federera z Nadalem w finale Wimbledonu. Tylko jakieś urywki - twierdzi bez ogródek.

Podstaw tenisa Marata nauczyła mama, ale Moskwa na przełomie lat 80. i 90. XX wieku nie była najlepszym miejscem na wychowywanie zawodowego sportowca. Safin, podobnie jak Jelena Diemientiewa czy Anastazja Myskina, często podkreślał, że w Rosji brakowało hal, wykwalifikowanych trenerów, a w klubach szkolenie odbywało się "hurtowo".

Dlatego w wieku 12 lat Marat razem z mamą wyjechał na Florydę do słynnej Akademii Nicka Bollettieriego. Nie zagrzał tam jednak długo miejsca, a po latach w jednym z wywiadów stwierdził z goryczą. - Mówi, że wychował Samprasa, Agassiego, Seles, Beckera, Haasa. W rzeczywistości jednak jest tylko byłym komandosem, który pewnie wie, jak poprawnie trzymać broń, ale na pewno nie rakietę. Po prostu Nick jest dobrym biznesmenem. Ma kontakty, jeździ po świecie i wyszukuje utalentowane dzieciaki do swojej akademii, a tam już trenują je wykwalifikowani i doświadczeni trenerzy. Bolletieri natomiast ogłasza się całemu światu autorem ich sukcesów, które tak naprawdę są dziełem zupełnie kogoś innego.

W Stanach nie poznano się na talencie Safina, ale już w Walencji, w szkole Pancho Alvarina, Marat wreszcie odnalazł swoje miejsce i głównie dzięki pomocy Marii Pasqual, odpowiedzialnej w hiszpańskiej federacji za sprawy związane z tenisem kobiecym, został w Hiszpanii na kolejne pięć lat. Nie było łatwo. 15 dolarów kieszonkowego dla nastolatka takiego jak Marat było sporym problemem.

- Kiedy szedłem ulicą, nie patrzyłem na wystawy sklepowe, bo bałem się, że zobaczę coś, czego nie będę mógł sobie kupić - tak wspomina swoje początki w Walencji - Uważam jednak, że każdy powinien przez coś takiego przejść. Uwierzycie, że pierwszy samochód, jaki sobie kupiłem, miał kilkanaście lat i nie otwierały się w nim jedne drzwi? Tego czerwonego golfa będę zawsze pamiętał...

Roland Garros na kredyt

Wreszcie przyszły lepsze dni. Rosjanin przeszedł na zawodowstwo w 1997 roku, a już kilka miesięcy później usłyszał o nim cały tenisowy świat. W pierwszym wielkoszlemowym występie przebrnął eliminacje na Roland Garros, w pierwszej rundzie sensacyjnie pokonał po pięciosetowym boju Andre Agassiego, a w drugiej, w podobnym stylu, rozprawił się z obrońcą tytułu. Gustavo Kuertenem. Mało znany nastolatek dotarł aż do 1/8 finału, w którym przegrał z Cedrikiem Pioline'm.

Niewiele brakowało, a we Francji Safin w ogóle by nie wystąpił. - Zajmowałem chyba czterysta pięćdziesiąte miejsce w rankingu, a mój ówczesny sponsor zakomunikował mi, że nie będzie mi dalej pomagał. Wróciłem więc do Moskwy, ale niedługo potem pojawiła się szansa na udział w eliminacjach Roland Garros. Mama dała mi wtedy 5pięćset dolarów i powiedziała: "Jedź tam i zrób z nich dobry użytek." Gdyby nie pożyczyła mi tych pieniędzy, nie stać by mnie było nawet na bilet do Paryża - wspomina Marat.

Paryski turniej szybko stał się w jego karierze punktem zwrotnym. Safin dostał nagrody ATP dla debiutanta roku oraz tenisisty, który w ciągu jednego sezonu poczynił największe postępy. Potem ani się obejrzał, jak zaczął wygrywać turnieje. Niespełna 21-letni Rosjanin został mistrzem US Open, zwyciężając w finale po zaledwie trzysetowej walce Pete'a Samprasa. Było już tylko kwestią czasu, kiedy zostanie liderem rankingu ATP. Stało się to w listopadzie 2000 roku.

Przez kolejne dwa lata Rosjanin grał dobrze, ale bez rewelacji. Ani razu nie udało mu się awansować do wielkoszlemowego finału, a powodu braku większych sukcesów wielu obserwatorów upatrywało w trudnym charakterze Safina, słabej psychice, ale przede wszystkim w sposobie życia, jaki prowadził. Marat lubił się bawić i korzystał z życia najlepiej jak mógł. Pieniądze, zaszczyty, dziewczyny - no i się pogubił... Zwłaszcza że nigdy nie należał do grzecznych chłopców. Znany był z licznych wybuchów na korcie, kłótni z sędziami, a o liczbie rakiet, jakie łamie w ciągu miesiąca, szybko zaczęły krążyć legendy.

Na trybunach szybko zaczęło się roić od jego wielbicielek, a miejsca przeznaczony dla jego gości zawsze były pełne. Panie zachwycały się nie tyle potężnymi bekhendami, co aurą tajemniczości wokół Marata. Mówiono o nim "James Dean tenisa". Tajemniczy, ale i uroczy. Potrafił być nieznośny, nawet nieobliczalny, ale i tak przyciągał kobiety jak magnes. No i był przystojny, co nie umknęło nawet Madonnie.

Przyklejono mu łatkę playboya, choć tak naprawdę sam zainteresowany nie dbał o to, co o nim mówiły i pisały media. Najchętniej kupował rzeczy na wyprzedaży i nosił obdarte dżinsy. Mówił to co myśli i z mało którym trenerem potrafił wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy.

Szczyt niepoprawności osiągnął w 2002 roku, kiedy przez całe dwa tygodnie widywano go w towarzystwie trzech efektownych blondynek. Złośliwi mówili, że to właśnie dlatego niespodziewanie przegrał finał Australian Open z Thomasem Johanssonem. Marat był wściekły i choć tłumaczył, że z całej trójki tylko jedna z pań była oficjalnie jego dziewczyną, to cała sytuacja mocno odbiła się na wizerunku Rosjanina.

Federer na deskach

Kolejny rok należał do najgorszych w jego karierze. Safin nabawił się kontuzji lewego nadgarstka, która na długo wykluczyła go z gry na najwyższym poziomie. Pod jego nieobecność do głosu doszli inni. - Bardzo trudno patrzeć, jak inni wygrywają Wielkie Szlemy, a ty nie możesz wziąć w tym udziału. Zwłaszcza że wiesz, że możesz grać lepiej niż oni - żalił się podczas przeciągającej się rehabilitacji. Już wtedy zapowiedział powrót na szczyt.

Udało się, choć musiał na to trochę poczekać. W 2004 roku dotarł do finału Australian Open, w którym pokonał go dopiero Roger Federer. Jeszcze lepiej poszło rok później, gdy w fenomenalny sposób najpierw w półfinale zrewanżował się Szwajcarowi, a w finale rozprawił się z faworytem gospodarzy, Lleytonem Hewittem.

Nigdy nie krył, że były to dla niego momenty szczególne i zawsze wtedy podkreślał, że nie dokonałby tego wszystkiego, gdyby nie Peter Lundgren (ten sam trener, który przez lata zajmował się karierą Federera). - Nie wierzyłem w siebie do czasu, kiedy zacząłem współpracę z Peterem - powiedział po zwycięstwie nad Hewittem. - On zrozumiał, kim jestem, a ja wiem już, czego on oczekuje ode mnie.

Najlepszy sposób na przemianę z luzera w zwycięzcę to spojrzeć przeszłości w oczy i wyrzucić ją z pamięci raz na zawsze. Sprzedałem moje luksusowe samochody, pozbyłem się chęci bycia niepokonanym, nauczyłem się akceptować porażki. Zrozumiałem, że nie mogę marnować czasu na bycie marnym i nieszczęśliwym.
Marat miał 25 lat i dwa tytuły wielkoszlemowe na koncie. Po raz drugi zaczęto głośno mówić o jego powrocie do wielkiego tenisa. Na krótko, bo w drodze na szczyt przeszkodziły mu kontuzje, tym razem kolan i pleców. To właśnie w tym czasie niegdyś krnąbrny i kapryśny Safin nieco się uspokoił i zmienił podejście do życia.

- Mam trudny charakter, jestem uparty. Bywam niecierpliwy w pozytywnym i negatywnym znaczeniu tego słowa - tak opisał samego siebie w jednym z wywiadów. - Może dlatego, że jestem perfekcjonistą i czasami bywam w stosunku do siebie zbyt surowy. Myślę jednak, że to pomogło mi w karierze. Jeżeli nie mam ochoty na trening - po prostu nie trenuję. Gdy spodoba mi się samochód - muszę go mieć. Mieszkanie? To samo. Nienawidzę czekać. Bywa, zwłaszcza na korcie, że to przeszkadza, ale czasami pomaga w realizacji celów.

Niezależnie od wszystkiego wciąż chciał grać. Jednak inaczej niż kiedyś. - Chcę się bawić, nie czuć na sobie ciągłego ciśnienia i nie zamartwiać się sprawami, na które nie mam wpływu. Nie mam już dwudziestu lat. - Safin wracał i znowu odchodził, jak jesienią 2007 roku, kiedy wspólnie z przyjaciółmi wybrał się na wyprawę w Himalaje. Azjatycka przygoda miała być dla niego wyzwaniem. Przy okazji chciał także poznać historię Tybetu i przybliżyć sobie podstawy hinduizmu. Twierdził, że góry pomogą mu wrócić do równowagi, a wspinaczka miała potwierdzić, że poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami.

Marat nie dotarł jednak na szczyt. Wrócił, aby wspierać kolegów z drużyny w finale Pucharu Davisa. Tłumaczył, że jego celem wcale nie było zdobycie góry. - W trakcie wyprawy wypocząłem, nabrałem nowych sił i teraz wreszcie jestem gotów do nowych wyzwań. Wracam do gry - obiecał.

Facet z tej ziemi

Nowy rok zaczął z werwą, ale wyników wciąż brakowało. Dopiero na Wimbledonie znowu się odrodził. Nikt tam na niego nie stawiał, bo wszyscy pamiętali, że nigdy Safin nie grał tam dobrze. Mówił nawet, że trawa to dla niego najgorsza nawierzchnia. Przekornie to właśnie w Londynie uzyskał swój najlepszy wynik w sezonie. Pokonał będącego w świetnej formie Novaka Dżokovicia, a uległ dopiero w półfinale Rogerowi Federerowi.

- Nie obchodzi mnie, co ludzie o mnie myślą. Jestem usatysfakcjonowany z tego, co w życiu osiągnąłem i z tego, jak potoczyła się moja sportowa kariera - mówił otwarcie. - Prawda jest bowiem taka, że ludzie, którzy mówią najwięcej i krytykują, mało o tenisie wiedzą. Nie mają pojęcia, ile trzeba poświęcić i jak trudno wrócić do gry po długiej przerwie, jak to jest być przez dziesięć lat na okrągło w podróży i każdego tygodnia zmieniać hotele. Dlatego wiem, że zasłużyłem na awans do półfinału Wimbledonu. To nie był przypadek - zakończył w swoim stylu.

- Spójrz na moje loki. I ty chcesz żebym się ożenił? - śmiał się, kiedy parę lat temu jeden z dziennikarzy zapytał go, czy planuje założyć rodzinę - Ten odpowiedzialny krok można zrobić dopiero w wieku sześćdziesięciu lat, kiedy dzieci dorosną - żartował. - Szczęśliwe małżeństwo z tenisistą jest trudne, więc po co ryzykować? Jesteśmy przyzwyczajeni, że należymy do samych siebie i odpowiadamy tylko przed sobą. Poza tym, co to by była za rodzina z tymi moimi niekończącymi się podróżami

Dziś Marat ma już (a może tylko?) 29 lat. Innych planów, poza zakończeniem kariery, nie zdradza. Na razie zależy mu tylko na tym, aby pokazać, że - jak lubi powtarzać: "Prawdziwe gwiazdy są tylko na niebie, na ziemi ich nie znajdziesz". A może jednak jeszcze zmieni zdanie?

(sport.pl)

Sydney - 16-07-2009 16:31:37

Z cykłu ośmiu wspaniałych , czyli najbardziej barwni tenisiści swiata

Marat Safin (nr 29)
Na korcie zachowuje się jak car. Jeśli mu się chce, to gra, a jeśli nie, to nikt go do odbijania zielonej piłeczki nie przymusi. Namiętnie kłóci się z sędziami – z zapałem godnym Johna McEnroe. Ostatnio zakwestionował tenisowe przepisy pochodzące z 1850 r. W sezonie 1999 zanotował rekord, niszcząc na korcie ponad 50 rakiet. Rok później, grając już rakietą nowej firmy (Head), wygrał w finale US Open z Petem Samprasem. Po zwycięskim meczu zorganizował w Nowym Jorku bankiet dla dziennikarzy, który przeszedł do historii (serwowano na nim tylko szampana i kawior). Pochodzi z rodziny trenerów tenisowych, coraz większe sukcesy odnosi także jego siostra. Niedawno powiedział o niej na konferencji prasowej: „Jeżeli Dinara będzie robić w życiu wszystko inaczej niż ja, to na długie lata stanie się numerem 1 w kobiecym tenisie!".

wprost.pl

DUN I LOVE - 28-07-2009 10:34:13

Safin furious at Wilander

Former world #1 Marat Safin is furious at former trainer Mats Wilander.

"We worked together for a year and I think he should at least show my family some respect" said the Russian. It was at todays press conference after the loss to Nicolas Almagro where Safin went on the counterattack against the Swedish DC captain.

SVD asked Safin whether he followed Dinaras career at close quarters and what he thinks that she is lacking to win a GS title.

"She is world number 1 and there is a lot of pressure for her. She has still been in 3 GS finals and I think that it can come together and she can win one, said Safin and continued. "I was shocked when I saw the Paris final on TV and heard how Wilander on Eurosport totally put her down. He only points out how good he was and how simple he thinks it is to play a GS final and I was very indignant.

"His career was over a long time ago and now he is only a commentator. I can't understand how he can speak like he did. He didn't show Dinara the smallest respect and didn't say a word about how she became number one".

Have you spoken to Wilander about it?

"No, what good would it do, said the two time GS winner who will retire this season and only has 8 tournaments left.

After tennis?

"I don't know, but I will not be a coach. I am tired of tennis".

Więcej:
http://www.menstennisforums.com/showthread.php?t=148050

aś - 01-08-2009 08:38:45

Safin won't miss the friends he never had in tennis

Marat Safin says he will exit tennis in four months with no true friends in the game, but is not worried to be leaving a major portion of his life behind when he retires in November.

For the former world No. 1 Russian, there has been little comradeship - at least with his male rivals - during a career which led him to Grand Slam titles at the US and Australian Open.

"Tennis is now just a huge business, and everyone is hungry for money, of course. It‘s too professional, it‘s not fun like it was before", said the winner of 15 trophys currently ranked 55th.

"Nobody is friends with anybody, everyone travels with his group, there is no more friendship like when I could hang out with [Patrick] Rafter or [Mark] Philippoussis".

"There is even someone to carry the bags. I don't have an entourage, I don‘t like dealing with so many people. I don‘t have any friends on the tour - but it‘s not sad for me, don‘t worry", Safin said.

The 29-year-old is determined to make a new life when he finishes playing next autumn at Paris Bercy, which he won twice. "I‘ll need to take six months off just to realise how things have changed, that I have no more tennis career".

"There will be no more match points, no more deuces, it will be something different".

http://www.tennistalk.com/en/news/20090 … _in_tennis

DUN I LOVE - 03-09-2009 10:37:18

Safin, the Passion Gone, Exits Quietly

Marat Safin waved to the crowd after losing on Wednesday. Stan Honda/Agence France-Presse — Getty Images Marat Safin waved to the crowd after losing on Wednesday.

At 2:31 p.m. local time Wednesday, Marat Safin’s Grand Slam career expired. It died quietly, with a netted backhand return of serve that gave Safin’s first-round opponent, Jurgen Melzer, a 1-6, 6-4, 6-3, 6-4 victory at Louis Armstrong Stadium.

At 2:31 p.m. Wednesday, Marat Safin’s Grand Slam career expired. It died quietly, with a netted backhand return of serve that gave Safin’s first-round opponent, Jurgen Melzer, a 1-6, 6-4, 6-3, 6-4 victory at Louis Armstrong Stadium.

Safin did not linger. He grabbed his racket bag, slung it over his shoulder and exited stage right as the crowd rose to applaud him and the on-court announcer intoned: “Once a champion, always a champion here. Let’s hear it for Marat Safin.”

Meeting with the press afterward, Safin did not dwell on the defeat. “Could have been better ending,” he said, “but still O.K.” He added, “I don’t care about losses anymore.”

Safin, 29, the 2000 United States Open champion, had decided months ago that this year, his 13th on the ATP Tour, would be his last and that the Open, where he notched his first Grand Slam title, would be the site of his American farewell party. He has over $14 million in career earnings and 15 ATP Tour titles, including the Open title and the 2005 Australian Open crown.

His appetite for touring life – the constant travel and the endless on-court clashes — had died long before his final ground stroke did in Wednesday’s match. “I’ve achieve what I want to achieve and I want to continue with doing something else,” he said, adding, “Which is, I think, fair enough.”

Safin’s skills do not appear diminished –- he served 15 aces and produced 40 winners against 29 unforced errors -– but his passion is gone.

Last month he described his tennis career as “a long, long journey” and said, “It’s quite a long time, so it takes quite a while to relax and just to have a normal life and just get out of pressure and stress day by day and traveling and playing and hitting the balls every day.”

Safin, 29, and his sister, Dinara, the women’s top-ranked player, are the only brother-sister act in tennis to have both reached No. 1. His sister survived a three-set scare in her first-round match. She will not have her brother cheering her on the rest of the way. “I really love my sister,” he said, “but I think she can manage without me.”

Safin recently made a startling admission. “I hate competition,” he said last month. If that’s the case, how did he ever carve out a tennis career that took him to No. 1 in November 2000?

“It’s a miracle, huh?” he said. “It’s a miracle.”

http://straightsets.blogs.nytimes.com/2 … s-quietly/

Robertinho - 03-09-2009 17:49:57

US Open - Safin leaves with no regrets

Former world number one Marat Safin concluded his Grand Slam tennis career at the US Open with no regrets, no qualms about losing, no desire to change anything and feeling like a lottery winner

The 29-year-old Russian, a two-time Grand Slam winner who will retire at year's end, exited with a 1-6 6-4 6-3 6-4 first-round loss to Austrian Jurgen Melzer at Louis Armstrong Stadium.

Safin, who won the 2000 US Open and 2005 Australian Open, announced at the start of the year that this would be his final season and while he might play again this year, he is happy the Slam farewell tour has finally run its course.

"It's okay," he said. "It's the end. It's the last one. Could have been better ending, but still okay. I'm looking forward to after my career so I have no regrets. I don't care about losses anymore. I have no worries about it at all."

Safin, ranked 58th, fired 15 aces but lost to Melzer for the fourth time in five meetings after two hours 13 minutes. The crowd stood and applauded Safin as he grabbed his bag, waved to the fans and walked off the court.

"I have a very nice feeling," Safin said. "I'm really pleased the way the life treated me. Tennis was really very nice to me. It was a pretty nice ride."

Safin, who had one final jawing session with an umpire over a signal for a call review that went his way, won the first set in 27 minutes but struggled after that and in the fifth game of the last set struggled to reach returns, letting break point past him uncontested.

"My head is already in life after tennis rather than here," Safin said. "I have been doing it for a long time and I've been struggling for some time, so for me it's just a new stage in my life.

"This is perfect timing. I'm still young. I don't have a family. I'm ready to make a change. Why not?

"I'm happy. I'm okay with the decision. I think it's just enough. I achieved what I want to achieve and I want to do something else, which is fair enough."

Safin called his 2000 US Open final victory over Pete Sampras a "miracle" but said he was unprepared to handle such success at age 20.

"After beating Sampras, I never really understood what happened, to think how big this thing really was," he said. "It was difficult. I was 20. I wasn't ready for this.

"Miracles really happen. I won the lottery. The way things fit together. It's really amazing. I really can't describe it. It has no logic."

Safin called his final career title at the 2005 Australian Open the most satisfying.

"It was very important for me to win the second one," he said.

Safin remained elusive about post-tennis plans, although fourth seed Novak Djokovic said Safin was off to climb a mountain in South America.

"He should keep his mind into tennis instead of giving up my private life," Safin said.

"Definitely I want to get out a little bit of tennis scene and try something completely different. I need some time off. I need to get away from tennis for some time to realise what I will miss about it."

One thing Safin will not do is tennis television commentary.

"I'm (not a) person who wants to lay back and do nothing for rest of the life and talk nonsense on ESPN," he said. "I will not do that. I want to achieve something else.

"You got to be positive about it so I think good times are still to come."

(eurosport)

US Open. Marat Safin rozegrał ostatni mecz w Wielkim Szlemie

Marat Safin rozegrał swój ostatni mecz w Wielkim Szlemie, odpadając w drugiej rundzie nowojorskiego US Open (z pulą nagród 21,6 mln dol.). Rosyjski tenisista, po porażce w czterech setach z Austriakiem Juergenem Melzerem, przyznał, że nie wie, co będzie robił po zakończeniu kariery. Zanim to nastąpi wystąpi jeszcze w pięciu turniejach ATP Tour.

- Jestem gotowy do opuszczenia tenisowej sceny, na której przez ostatnie 12 lat odbyłem długą drogę i to był wspaniały czas. Na razie tak naprawdę nie wiem dokładnie, co będę dalej robił. Nie będę też więcej odpowiadał na pytania: czemu kończę karierę. Podjąłem taka decyzję i już, jest nieodwołalna, a jeśli ktoś chce poznać odpowiedź na to pytanie, to niech wrzuci je w google. Już o tym kilka razy mówiłem - powiedział Safin na konferencji prasowej.

- Co dał mi sport? To o wiele ciekawsze pytanie. Dał mi przede wszystkim wolność i możliwość podążania własną drogą. Nie korzystałem z pomocy bogatej rodziny opłacającej wszystko. Kroczyłem samodzielnie i jestem z siebie dumny. Parę razy miałem też okazję pomóc swojej młodszej siostrze - dodał Rosjanin, który przegrał w środę 6:1, 4:6, 3:6, 4:6 z Melzerem.



Safin był liderem rankingu ATP w listopadzie 2000 roku, ale w ostatnich latach zmagał się z licznymi kontuzjami i nigdy nie wrócił do wielkiej formy, która pozwoliła mu odnieść dwa zwycięstwa w Wielkim Szlemie: w US Open w 2000 r. i pięć lat później w Australian Open.

Jego młodsza siostra Dinara w tej chwili prowadzi w klasyfikacji WTA Tour, chociaż nie udało jej się jeszcze triumfować w żadnej wielkoszlemowej imprezie, przez co często jest mocno krytykowana przez media i ekspertów.

- Muszę obronić moją siostrę. To biedna dziewczyna, bo wciąż stara się grać jak najlepiej i gra naprawdę bardzo dobrze. Jednak wciąż nie może tego potwierdzić w najważniejszych turniejach w sezonie. Możecie mi wierzyć, że bycie numerem jeden na świecie naprawdę nie jest łatwe, znam to ze swojego życia. Ileż razy można powtarzać wszystkim, że naprawdę jest się numerem jeden - powiedział Safin, który wygrał US Open w wieku 20 lat.

- Tamten finał jest najbardziej wyjątkowym meczem w mojej karierze, choć wciąż nie wiem, jak mi się udało wtedy wygrać z Petem Samprasem. Chyba nigdy nie zrozumiem jak tego dokonałem. Zresztą już dawno przestałem się nad tym zastanawiać, teraz ważniejsze jest moich pięć ostatnich startów. Właściwie nie mam konkretnych oczekiwań na najbliższe tygodnie, tak jak nie miałem na ten rok. Zacząłem go na 25. miejscu na świcie, teraz jestem 58., ale kogo to obchodzi? - dodał.

29-letni tenisista z Moskwy wygrał 15 turniejów, ale ostatnie zwycięstwo odniósł w styczniu 2005 roku w Australian Open. Na korcie zarobił blisko 15 milionów dolarów.

(sport.pl)

szeva - 06-10-2009 20:58:46

Mój ulubiony gracz :) Nikt z taką gracją nie łamie rakiet, kłóci się z sędziami i rozmawia z publiką w czasie meczu, wielka szkoda że kończy karierę

asiek - 11-10-2009 12:07:40

Ciekawy artykuł z wrześniowego tenisklubu:
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,66249 … lentu.html

Art - 24-10-2009 12:29:36

Wywiad z Maratem:

http://www.tennis.com/features/general/ … ?id=189464

Raddcik - 31-10-2009 23:28:34

Marat zagra w pokazówce w Hong Kongu.

http://www.hongkongtennisclassic.com/eng/factsheet.php

jaccol55 - 08-11-2009 14:36:46

Zwycięskie turnieje Marata w przeciągu kariery:

#1 Boston 1999    
R32    Gianluca Pozzi (ITA) 7-5, 7-5
R16    Bob Bryan (USA) 6-4, 7-6(3)   
Q    David Prinosil (GER) 6-4, 6-2   
S    Sjeng Schalken (NED)     5-7, 6-3, 6-1   
W    Greg Rusedski (GBR) 6-4, 7-6(11)

#2 Barcelona 2000
R64    Mariano Zabaleta (ARG) 6-4, 6-4   
R32    Mariano Puerta (ARG)    6-7(2), 7-6(1), 6-4   
R16    Gaston Gaudio (ARG)    6-4, 4-6, 6-4   
Q    Nicolas Lapentti (ECU)     7-6(3), 7-5   
S    Magnus Norman (SWE) 2-6, 7-6(4), 6-3   
W    Juan Carlos Ferrero (ESP) 6-3, 6-3, 6-4

#3 Majorka 2000
R32    Adrian Voinea (ROU) 6-4, 7-6(4)   
R16    Christian Ruud (NOR) 3-6, 7-5, 7-5   
Q    Carlos Moya (ESP) 3-6, 6-4, 7-6(3)   
S    Galo Blanco (ESP) 6-2, 6-2   
W    Mikael Tillstrom (SWE) 6-4, 6-3

#4 TMS Toronto 2000
R64    Jonas Bjorkman (SWE) 6-4, 1-6, 6-3   
R32    Andrei Pavel (ROU) 6-7(5), 6-3, 6-0   
R16    Nicolas Escude (FRA) 3-2 RET
Q    Pete Sampras (USA) 6-4, 3-6, 7-6(10)   
S    Wayne Ferreira (RSA)     6-2, 5-7, 6-4   
W    Harel Levy (ISR) 6-2, 6-3

#5 US Open 2000
R128    Thierry Guardiola (FRA) 7-5, 6-7(5), 6-4, 6-4   
R64    Gianluca Pozzi (ITA) 6-3, 3-6, 6-3, 3-6, 6-4   
R32    Sebastien Grosjean (FRA) 6-4, 7-6(3), 1-6, 3-6, 7-6(5)   
R16    Juan Carlos Ferrero (ESP) 6-1, 6-2, 6-2   
Q    Nicolas Kiefer (GER) 7-5, 4-6, 7-6(5), 6-3   
S    Todd Martin (USA) 6-3, 7-6(4), 7-6(1)   
W    Pete Sampras (USA) 6-4, 6-3, 6-3

#6 Taszkent 2000
R32    Oleg Ogorodov (UZB) 6-4, 6-4   
R16    Michel Kratochvil (SUI) 4-6, 6-1, 6-3   
Q    Jamie Delgado (GBR) 6-4, 6-4   
S    George Bastl (SUI) 6-2, 6-2   
W    Davide Sanguinetti (ITA) 6-3, 6-4

#7 St. Petersburg 2000
R32    Igor Kornienko (RUS) 7-6(7), 6-1   
R16    Chris Woodruff (USA) 6-3, 6-1   
Q    Rainer Schuettler (GER) 6-4, 1-6, 6-3   
S    Jonas Bjorkman (SWE) 6-4, 6-4   
W    Dominik Hrbaty (SVK) 2-6, 6-4, 6-4

#8 TMS Paryż-Bercy 2000
R64    Bye    
R32    George Bastl (SUI) 7-5, 6-4
R16    Sebastien Grosjean (FRA) 6-2, 7-6(4)   
Q    Alex Corretja (ESP) 7-6(5), 6-3   
S    Juan Carlos Ferrero (ESP) 6-2, 6-2   
W    Mark Philippoussis (AUS) 3-6, 7-6(7), 6-4, 3-6, 7-6(8)

#9 Taszkent 2001
R32    Noam Okun (ISR) 6-4, 6-2   
R16    Marc Rosset (SUI) 6-4, 7-6(3)   
Q    Kristian Pless (DEN) 3-6, 6-1, 6-2   
S    Sargis Sargsian (ARM) 6-7(3), 6-3, 7-6(5)   
W    Yevgeny Kafelnikov (RUS) 6-2, 6-2

#10 St. Petersburg 2001
R32    David Prinosil (GER) 6-4, 6-2   
R16    Alberto Martin (ESP) 6-7(6), 6-4, 7-6(6)   
Q    Goran Ivanisevic (CRO) 6-3, 7-6   
S    Yevgeny Kafelnikov (RUS) 6-7(4), 6-2, 6-4   
W    Rainer Schuettler (GER) 3-6, 6-3, 6-3

#11 TMS Paryż-Bercy 2002
R64    Bye   
R32    David Nalbandian (ARG) 6-3, 6-2   
R16    Sjeng Schalken (NED) 7-5, 7-5   
Q    Nicolas Escude (FRA) 6-3, 5-7, 6-3   
S    Carlos Moya (ESP) 7-5, 7-6(4)   
W    Lleyton Hewitt (AUS) 7-6(4), 6-0, 6-4

#12 Pekin 2004
R32    Alex Bogomolov Jr. (USA) 6-4, 7-5   
R16    Hao Lu (CHN) 6-2, 6-2   
Q    Kevin Kim (USA) 6-2, 6-4   
S    Jarkko Nieminen (FIN) 6-2, 6-4   
W    Mikhail Youzhny (RUS)W 7-6(4), 7-5

#13 TMS Madryt 2004
R64    Bye
R32    Feliciano Lopez (ESP)    7-5, 6-7(5), 6-3   
R16    Stefan Koubek (AUT)    6-3, 6-3   
Q    Luis Horna (PER) 6-4, 6-4   
S    Andre Agassi (USA) 6-3, 7-6(4)   
W    David Nalbandian (ARG) 6-2, 6-4, 6-3

#14 TMS Paryż 2004
R64    Bye    
R32    Ivan Ljubicic (CRO) 6-7(1), 6-3, 7-5   
R16    Jurgen Melzer (AUT) 6-2, 7-5   
Q    Lleyton Hewitt (AUS) 6-4, 7-6(2)   
S    Guillermo Canas (ARG)  6-2, 7-6(5)   
W    Radek Stepanek (CZE)  6-3, 7-6(5), 6-3

#15 Australian Open 2005
R128    Novak Djokovic (SRB)     6-0, 6-2, 6-1   
R64    Bohdan Ulihrach (CZE) 6-4, 6-1, 6-3   
R32    Mario Ancic (CRO) 6-4, 3-6, 6-3, 6-4   
R16    Olivier Rochus (BEL) 4-6, 7-6(1), 7-6(5), 7-6(2)   
Q    Dominik Hrbaty (SVK)     6-2, 6-4, 6-2   
S    Roger Federer (SUI) 5-7, 6-4, 5-7, 7-6(6), 9-7   
W    Lleyton Hewitt (AUS) 1-6, 6-3, 6-4, 6-4

Ponadto był finalistą w 12 turniejach:
- 2008 - Moskwa
- 2006 - Moskwa
- 2005 - Halle 
- 2004 - Estoril, Australian Open
- 2003 - Barcelona 
- 2002 - TMS Hamburg, Australian Open
- 2001 - Dubaj
- 2000 - Indianapolis,  TMS Hamburg
- 1999 - TMS Paryż

Lena - 08-11-2009 19:10:39

Ktoś sie postarał na MTF i nawet zgrabnie oraz celnie podsumował statystycznie poniekąd kariere Safina. W każdym bądź razie mnie czytało sie sympatycznie ;)

TUTAJ jest link jakby ktoś miał ochote poczytać :D

DUN I LOVE - 11-11-2009 15:15:37

11.11.2009 - Marat Safin zakończył profesjonalną, tenisową karierę po porażce w meczu II rundy Mastersa w Paris-Bercy.

http://i36.tinypic.com/1gp479.jpg

jaccol55 - 11-11-2009 16:34:48

Zdjęcia z cemeronii pożegnania Marata:

http://cache.daylife.com/imageserve/0bBL41m5YS3JM/232x335.jpg?center=0.5,0 http://cache.daylife.com/imageserve/0a1q9Ztb0d8wc/232x348.jpg?center=0.5,0
http://cache.daylife.com/imageserve/0gbt8h33Sndue/232x303.jpg?center=0.5,0 http://cache.daylife.com/imageserve/034oaju0gu79s/232x282.jpg?center=0.5,0
http://cache.daylife.com/imageserve/073k0hMeaa1gO/610x.jpg
http://cache.daylife.com/imageserve/02YY72rcf26IV/610x.jpg

DUN I LOVE - 12-11-2009 00:32:16

Safin bows out with Del Potro loss

Marat Safin, widely regarded as one of the most gifted players of his generation, brought down the curtain on a chequered career when he bowed out to US Open champion Juan Martin del Potro in the Paris Masters.
Marat Safin of Russia returns the ball to Juan Martin Del Potro of Argentina during their match in the Paris Masters.

Safin's swansong in the second round came against a player whose career resembled his own in many ways.

Like the Argentine, Safin won his first major title at the US Open at the same age, nine years ago.

Typically, the volatile Russian did not go quietly, criticising fellow former world number one Andre Agassi this week for revealing his past drug use in his autobiography.

"He feels guilty? So let him just give back his titles, money, his Grand Slams," Safin, 29, said of the American.

Unlike many of his contemporaries who numb the crowds with endless baseline rallies, the gifted Muscovite could never be accused of being boring, whether he was winning or losing.

He dazzled fans the world over with his artistry and antics, which included smashing rackets and dropping his shorts on court after conjuring up a spectacular winner.

Some will remember Safin, well-known for his lavish lifestyle and night-time escapades, for filling the players' box with a bevy of so-called "blondies" at the 2002 Australian Open.

However, many others, including Russian tennis guru Shamil Tarpishchev, felt that Safin wasted most of an enormous talent that could have won him a lot more than two Grand Slam crowns.

Tarpishchev even suggested Safin could have become a dominant force in the game for years to come, comparing him to Michael Jordan, Michael Schumacher and Tiger Woods in their respective sports.

"He had power, agility, speed, everything you need to be a great athlete; not only in tennis," said Tarpishchev, who had followed Safin's career since he started out at Spartak Moscow's tennis school at the age of 10. "Unfortunately, he had the talent but not the desire to be number one."

Safin burst on to the tennis scene as a carefree teenager in 2000, winning seven titles that year - the most on the ATP Tour - including a shock, straight-sets victory over Pete Sampras in the US Open final.

Following his breakthrough in New York, many predicted Safin would win more Grand Slam titles but he collected only one more, at the 2005 Australian Open.

Safin, who won 15 singles titles, rated his triumph at Melbourne Park as his greatest achievement.

"When I arrived for the 2000 US Open, nobody knew me basically," he told Reuters last month.

"Even playing in the final against Sampras I had no pressure whatsoever and everything just fell into place for me.

"On the contrary, in 2005 I had a lot of pressure on me as I wanted to win my second Grand Slam title very badly. Prior to that I had already lost two Australian Open finals (2002 and 2004) and wanted to prove that I was not a one-shot wonder.

"The other reason why I rate the Melbourne win higher than any other is the manner in which it was achieved," added Safin, recalling his 2005 heroics.

He stopped world number one and defending champion Roger Federer in an epic, five-set semi-final, twice coming back from a set down and saving a match point in the fourth-set tiebreak before triumphing in one of Melbourne Park's greatest battles.

He then tamed home favourite Lleyton Hewitt in an emotional final, denying the Australian his most sought-after win.

Sadly, that title turned out to be his last as injuries and an apparent lack of desire derailed his career.

"He was one of the most charismatic and most talented players of the past 10 years," Frenchman Fabrice Santoro, who beat Safin at the 2001 French Open and also retired this week in Paris, said.

"When he beat Sampras at the 2000 US Open, we thought he would stay longer at the top but a couple of years later, Federer put the standards very high. If he wanted to compete with him, Marat needed to practise twice as hard and change his lifestyle. I'm not sure he was ready to do that."

The last few years have been particularly tough for the former world number one as he saw his ranking plummet out of the top 100 in 2006 following a serious knee injury.

He made several attempts to regain his top form, even trying to refresh his mind and body by scaling mountains in the Himalayas in 2007, but he could not turn back the clock.

Occasionally he would show his former brilliance, such as during his surprise run to the Wimbledon semi-finals last year, but more often he would find it hard to break the losing cycle.

Safin, who helped Russia to two Davis Cup trophies in 2002 and 2006, did not seem to care much any more about his rankings, his prize money or whether he won or lost.

He seemed to be in a hurry for his last season to end and looked a relieved man when it was all over.

Still, he had no regrets.

"I've lived my life the way I wanted to, whether scaling the mountains, partying long into the night or having fun playing soccer," he said recently.

"As for my tennis career, I probably could have won a few more (titles) but if it was up to me I wouldn't change a thing."

It will be left to younger sister Dinara Safina to keep up the family tradition. Safina, 23, who held the world's top spot for much of the year before surrendering it to Serena Williams last month, desperately wants to emulate her brother by winning a Grand Slam crown.

http://www.eurosport.yahoo.com/11112009 … -loss.html

Woodies_Fan - 12-11-2009 01:11:34

http://www.eurosport.pl/tenis/pary-mast … tory.shtml

Rozstawiony z numerem piątym, Juan Martin del Potro w drugiej rundzie BNP Paribas Masters w Paryżu wyeliminował trzykrotnego zwycięzcę tego turnieju - Marata Safina, wygrywając 6:4, 5:7, 6:4. Dla Rosjanina, triumfatora wielkoszlemowych Australian i US Open, był to ostatni mecz w karierze.

21-letni del Potro potrzebował do zwycięstwa godziny i 56 minut. O zwycięstwie Argentyńczyka zadecydowała znakomita dyspozycja serwisowa (11 asów, 77 proc. wygranych wymian po pierwszym podaniu).

Dla Marata Safina, byłego lidera rankingu ATP, był to ostatni turniej w karierze. Niewiele brakowało a Rosjanin pożegnałby się z paryską imprezą już w pierwszej rundzie, gdzie obronił trzy piłki meczowe w pojedynku z francuskim kwalifikantem, Thierrym Ascione.

29-letni Safin wygrał w swojej karierze 15 turniejów ATP, w tym wielkoszlemowe US Open (2000 rok; w finale pokonał Samprasa) i Australian Open (2005 rok; w finale pokonał Hewitta). W trakcie 13 lat gry Rosjanin zanotował w cyklu ATP 422 zwycięstwa i 266 porażek.

- Najwspanialsze chwile w mojej karierze przypadały na różne jej etapy - powiedział Safin. - Wszystko zaczęło się od Roland Garros, gdzie awansowałem do turnieju głównego z kwalifikacji, by następnie pokonać Andre Agassiego i Gustavo Kuertena. Potem przyszedł mój triumf w US Open.

- W mojej karierze nie odniosłem wielu turniejowych zwycięstw, mam ich na swoim koncie zaledwie 15. Jednak każde z nich było dla mnie bardzo cenne. Wielu ludzi uważa, że nie przepadam za ciężką pracą. Sami możecie jednak o to spytać moich trenerów. Całe swoje życie podporządkowałem tenisowi i ciężkiej pracy - zakończył Safin.

DUN I LOVE - 12-11-2009 01:15:59

KARIERA MARATA W KILKU ZDJĘCIACH

http://i34.tinypic.com/1z56xkw.jpg

Art - 12-11-2009 13:43:05

Safin Makes Emotional Exit To del Potro

Fifth-seeded Argentine Juan Martin del Potro knocked out three-time BNP Paribas Masters champion and wild card entry Marat Safin 6-4, 5-7, 6-4 Wednesday for a place in the third round at the ATP World Tour Masters 1000 tournament.

The 21-year-old del Potro won a big-serving encounter against Safin in one hour and 56 minutes.  Safin got himself out of trouble at 0/30, 5-5 in the second set and broke del Potro's serve in the 12th game to take the pair's first meeting to a deciding set.

Del Potro went on to break Safin's serve in the third game of the deciding set. He hit 11 aces and won 77 per cent of service points overall against Safin, who lifted the Paris title in 2000 (d. Philippoussis), 2002 (d. Hewitt) and 2004 (d. Stepanek).

Former World No. 1 Safin, who saved three match points against French qualifier Thierry Ascione in the first round on Monday, was playing his final professional tournament.  The 29-year-old Russian captured 15 titles, including the 2000 US Open (d. Sampras) and 2005 Australian Open (d. Hewitt), and amassed a 422-267 overall singles record in a 13-season professional career.

"[My best moments] came in different stages of my career," said Safin.  "Beginning with 1998 Roland Garros when I qualified and I beat [Andre] Agassi and [Gustavo] Kuerten and I lost to [Cedric] Pioline.  And of course there is the next one, winning the 2000 US Open.

"I don't have a lot of them [titles] only 15, so not too many majors.  But they were really special and very welcome.  A lot of people [think] that I'm not really [a] hard worker, but you can ask all my coaches how I dedicated myself to tennis.  I worked for it, and I worked very hard."

Del Potro said: "When I started to play ATP tournaments, I met him and I told to him 'You are my idol'.  After that, we started a good relationship.  He's very friendly [and] he speak Spanish.  He's a great person.  We will miss him in the tournaments."

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … -Exit.aspx

Lena - 13-11-2009 20:48:28

Safin odchodzi, ale tenisowi zostawia siostrę

Obudzić się rano i nie musieć trenować - o tym do niedawna jeszcze marzył Marat Safin, który po dziewięciu latach od wejścia do światowej czołówki pożegnał się w środę ze światem zawodowego tenisa. Ma 29 lat, ale jak głosi hasło wytatuowane na jego prawej ręce, trzeba żyć szybko i ginąć młodo.

Jeszcze dwa dni przed ostatnim meczem zdążył wymierzyć pstryczek w nos Agassiego, stwierdzając, że odkrywający narkotykowe tajemnice Amerykanin powinien oddać wszystko, co wygrał. Safin ostatnio zwyciężał mniej, ale i tak był twarzą tenisa.

Przed trzema laty sięgnął z rodakami po drugi Puchar Davisa, a przed rokiem doszedł do półfinału Wimbledonu. Do elity elit, czołówki federero-nadalowo-dżokowiciowej nie wszedł. W ostatnim sezonie, kiedy było już wiadomo, że w listopadzie powie basta, posiłkował się w turniejach dzikimi kartami, a tych mu nikt nie mógł odmówić. Bo Safin znaczy widowisko.

600 złamanych rakiet

Sędzia kończy zwycięski mecz Safina z Okunem. Rosjanin siada na swoim krześle, będąc przekonanym, że gra będzie toczyła się dalej. To było w ubiegłym roku w rodzinnej Moskwie. Kariera Safina jest naznaczona mnóstwem sprzeczek z rozjemcami.

To skandalista, ulubieniec fanów i zmora sędziów. Podczas Roland Garros w 2001 roku opuścił spodenki w geście celebracji efektownie zdobytego punktu. Gdy natomiast trafiał w siatkę, składał się do płaczu. - Marat jest najlepiej zabawiającym publiczność zawodnikiem ostatniego 20-lecia - stwierdził Jim Courier.

Dlaczego złamał, jak sam przyznaje, 500-600 rakiet? - Bo były zbyt kruche - argumentuje, dodając, że na narzędziach swojej pracy wyżywali się też Alonso, Ivanisevic i Arazi.

Safinettes

Kim były blond piękności, które w czasie Australian Open 2004 były tak zainteresowane biegającym po korcie Safinem? - Jedna z nich szukała "ekstra doświadczeń" ( już ją lubie xDD ), a prawdopodobnie była znajomą Mirnyja - białoruskiego tenisisty, który załatwił jej wizę, żeby mogła chodzić na jego mecze. Ale niestety chodziła na moje, na dodatek razem z koleżankami - tak wyjaśnia znaną historię Marat. (a idź pan w ch*j xDDDDDD - uśmiałam sie :mrgreen: )

Dla niektórych wzór mężczyzny o idealnych proporcjach, a do tego bogaty. Safin był i jest pożądanym obiektem seksualnym. - Kobiety są drogie, ale nie płacę im, żeby szły ze mną do łóżka. Najwyżej, żeby po wszystkim sobie wreszcie poszły - zwykł mawiać. (aha ... :])

Paryż początkiem i końcem

We wtorek, dzień przed meczem z del Potro, po którym pożegnał się z zawodowym sportem, gościł w redakcji paryskiego dziennika L'Équipe, gdzie wspominał z archiwalnymi zdjęciami swoje najważniejsze turnieje.

Tarbes 1994, turniej "Małego Asa": - Przyjechałem z dwiema różnymi rakietami. Do gry tam zmusili mnie rodzice, którzy mieli problemy finansowe i chcieli przekonać do mnie sponsorów - mówi. To zmieniło jego życie. W tym samym roku wyjechał trenować do Walencji. Sześć lat potem zdobył tytuł wielkoszlemowy.

Roland Garros 1998: - Kiedy jesteś młody i nikt cię nie zna, łatwo jest grać dobrze - wspomina. Tamtej wiosny jako kwalifikant odprawił Agassiego i Kuertena, obrońcę tytułu. Od tego zaczęła się jego wielka kariera, którą zakończył także w Paryżu. - To coś pięknego odchodzić właśnie tu, gdzie to wszystko się zaczęło - mówił w Bercy do publiczności.

Widownię paryską pokochał od razu. - Tylko tutaj nigdy nie zadzwoni telefon komórkowy, ani nie błyśnie flesz. To publiczność koneserów tenisa, a nie piłki nożnej czy koszykówki - mówi. Półfinałową porażkę tam w 2002 roku z Ferrero określa jako wielki zawód. - Móc zmierzyć się z Costą w finale, to byłoby coś!

US Open 2000: - Nie czułem presji w finale z Samprasem. Pokonałem go wcześniej w Toronto. Ale jak on mógł ulec jakiemuś 20-letniemu Rosjaninowi? Ten mecz zmienił moje życie - mówi. 20 listopada został na dwa tygodnie liderem światowego rankingu.

Nie jestem Federerem

Paryska hala POPB kojarzy mu się z ważnymi zwycięstwami. Trzykrotnie triumfował w turnieju ATP, a w 2002 roku w związku z finałem Pucharu Davisa przeżył "jeden z najlepszych momentów w karierze". Rosjanie z Safinem, Kafielnikowem i Jużnym pokonali 3:2 Francuzów na ich terenie.

Na szczyt wspiął się Marat znów na początku sezonu 2005. Półfinał Australian Open z Federerem to jedno z najpiękniejszych widowisk tenisowych ostatnich lat. Trzy sezony wcześniej przegrał w Melbourne finał w Johanssonem: to chce wymazać z pamięci, tak samo jak półfinał z Kuertenem w Paryżu.

Czy mógł wygrać więcej? - Nie jestem Federerem - mówi. - On wykorzystuje cały talent, jaki dostał. Ja jestem inną osobą - tłumaczy. Obrusza się, gdy ktoś zarzuca mu niechęć do ciężkiej pracy. - Zapytajcie moich trenerów, oni powiedzą coś zupełnie innego - odpowiada. W swoim życiu nie zmieniłby niczego.

Wyzwania

Kończy karierę w tym samym czasie, ledwie dzień po Fabrice Santoro. - On ma żonę i córkę, a ja nie mam rodziny i myślę, że to najlepszy czas na zakończenie gry - porównuje się z Francuzem. - On występuje chyba od 1800 roku! - śmieje się.

Przed dwoma laty był znudzony tenisem i chciał wejść na Cho You (8201 m. n. p. m.), szóstą najwyższą górę świata. Jego znajomi, z którymi wybrał się do Nepalu, wyzwaniu podołali. On wycofał się po trzech dniach, choć myślał, że jako sportowiec będzie mu łatwiej. - Nie wziąłem żadnych tabletek. Jedyną rzeczą, która mogła mi pomóc, była whisky. Jeden łyk i ból głowy znika na dwie godziny - mówi.

Nie ukrywa, że wódka pozwoliła mu uspokoić się po finale US Open 2000, kiedy znalazł się w nieznanej sytuacji. - Byłem zbyt młody, nie miał kto mnie poprowadzić - wspomina. Ale wkrótce mógł zauważyć, że wyrasta mu na dorodną pannę siostra Dinara, która także zapragnęła odbijać piłkę rakietą.

Broni dziś małej siostry przed atakami wyszydzającymi ją jako (byłą już) liderkę rankingu WTA. Sam chce studiować prawo ( że jak ?? ), żeby sprawdzić się w biznesie. - Ale tylko podstawy - zastrzega. Zaczyna nowe życie.

* Marat Safin urodził się 27 stycznia 1980 roku. 1,93 m wzrostu; 88 kg wagi. Gra prawą ręką z oburęcznym bekhendem. Jest notowany na 65. miejscu w rankingu ATP, którego liderem był w listopadzie 2000 roku. Wygrał 15 turniejów (tak jak Fibak), w tym dwa wielkoszlemowe (US Open 2000, Australian Open 2005) oraz pięć serii mistrzowskiej (Toronto 2000; Paryż-Bercy 2000, 2002, 2004 i Madryt 2004). W 2002 i 2006 roku zdobył Puchar Davisa. Rozegrał 689 meczów (bilans 422-267).


www.sportowefakty.pl

DUN I LOVE - 14-11-2009 11:28:34

30 Listopada nastąpi przeniesienie tego tematu 2 działy niżej :)

COA - 14-11-2009 11:29:52

Safin will be missed
Marat Safin has been a breath of fresh air for tennis. At the peak of his powers, he was a revelation.

When he beat Pete Sampras at the 2000 US Open final he absolutely destroyed Sampras when he was at his peak. It was perhaps the finest tennis performance of the past 10 years. There have been better matches, it was so one sided, but the way he demolished Sampras was phenomenal.

And then the Australian Open semi-final against Federer was quite amazing. It was the best match I've ever seen. It was better than all the Wimbledon finals that people have been saying are the best matches of all time.

It is probably appropriate that he is bowing out in Paris, having won there three times, and he does enjoy it there. Possibly he enjoys it too much. He is a man who lives life to the full and after the US victory, he went off the rails a little bit.

I met him at the 2002 Australian Open and he turned up with the most exotic girlfriends in his box and he lost, he seemed to get tired against Johannsson. He came into the press conference and smiled and sais ‘sorry, I've been unprofessional. Everyone knew what he meant and that kinds of honesty is great.

But he has not been that good to himself and his record could have been so much better.

I understand he has made fortunes and invested his money very well and he is an extremely wealthy man. His record could have been better had he been more professional but then you would have lost some of the magic that is Safin which is so unpredictable and why we love him.

He lost his focus but got it back a couple of years ago and made a real effort to get himself fit and I am surprised that he has not achieved more in the last couple of years. I thought he would go out with a bit more of a bang than he has.

The problem is I think he wanted it too much and come crucial points he ahs not been able to hack it.

http://uk.eurosport.yahoo.com/tennis/si … ticle/609/

Raddcik - 14-11-2009 11:43:44

DUN I LOVE napisał:

30 Listopada nastąpi przeniesienie tego tematu 2 działy niżej :)

Ten Temat jeszcze tu wróci xDDDDDD :P

jaccol55 - 14-11-2009 23:46:47

Five things we'll miss about Marat

Bet on it: At some point in the near future, you will hear the following words. "I wish tennis still had guys like Marat Safin, crazy guys who would smash all their racquets. That's when the game had personality."

In this way, Safin is destined to become the modern-day Ilie Nastase. Like Nasty, he was blessed with otherworldly talent, but not with the mental discipline to consistently make the most of it. Each ended his career with two Grand Slam titles, but each will be remembered primarily as a charismatic character rather than a champion.

That's only fair, but there will be more to miss about Safin than just his ability to splinter a stick. Here are five aspects of the man and his game that tennis will be poorer without.

The sound of his shots
If greatness in tennis were measured sonically, Safin would be the player of the era, not Roger Federer. Whether he was practicing around the corner from you, or playing in the final of a major, there was no mistaking the thudding echo of the ball coming off his strings, especially when he rifled a winning backhand up the line.

Speaking of that backhand …
Safin squandered much of his talent, but he had such a surfeit of it that he still made a lasting contribution to the sport's evolution. When he debuted in the late-90s, he was one of the first men to take the two-hander up the line for a winner on a regular basis. Until then, the inside-out forehand, as developed by Ivan Lendl and Jim Courier, had dominated. The all-around slugfest that characterizes the men's game today was born.

His sense of honor
After his final match Wednesday, Safin said, "I've been great to everybody, even if I had a few fights with chair umpires." More than his achievements, this seems to have been what Safin valued most. His solidarity with his fellow players didn't help him win matches; if he lacked anything essential as a player, it was a killer instinct. But I'll miss his postmatch handshakes, and the respect he showed his opponents whether he'd won or lost. It was the same respect that led him to keep his celebrations muted even after he won his Grand Slams. He was one of the guys.

His human side
The popular belief is that Safin was too much of a hothead to be a champion. But his problem may have been that he was too normal. He didn't love having to get up and hit the same shot over and over and over every day. He didn't love answering questions about his life. He often couldn't master his nerves in close matches. He had good days followed by bad and found it hard to keep his eyes glued to the ultimate goal. Does this sound like anyone you know? Yourself, perhaps?

His fans
Tennis needs champions and warriors, but a good-looking rogue doesn't hurt, either. You could always tell one of his matches was happening just by the feeling in air around it -- there was an edgy sense of anticipation. The court overflowed with fans who were waiting -- hoping -- for the big guy to blow a gasket. Just like I'll miss hearing his strings hitting a ball, I'll miss walking into a side court at a Slam and hearing the crowd's buzz. It wasn't a buzzy, really; it was a titter. What other proof of Safin's value to the sport do we need? A million girls around the world can't be wrong.

http://sports.espn.go.com/espn/blog/ind … ame=tennis

Serenity - 15-11-2009 00:18:35

Safin looks forward after final bow in Paris

PARIS - Russian former world number one Marat Safin has bid farewell to the game of tennis after falling to defeat against Juan Martin Del Potro in the second round of the ATP Paris Masters.

The talented but temperamental 29-year-old star had already announced his retirement from the sport and bowed out before an adoring French public that had previously seen him triumph in the tournament on three occasions.

"I'll go with the flow," Safin said when asked about his future after his 6-4, 5-7, 6-4 defeat on Wednesday.

"Now I have no schedule, no practices, no nothing. I belong to myself.

"What will I miss? Being out on the court and competing. But at the same time it's a tough sport. It's very cruel.

"I definitely won't miss the injuries and the pressure. The pressure that you are going through continuously throughout all these years. Stress 24/7. This is what I hated.

"In soccer or hockey or basketball you sign a contract and no matter how you play, you make your money.

"In tennis you can go from top 10 to 150. It's a very tough living."

Once the sport's leading man, injury and ebbing motivation have reduced Safin to the role of intriguing support act in recent years but he has left an indelible mark on the men's game.

His often-volatile 12-year career peaked with a 6-4, 6-3, 6-3 over Pete Sampras in the 2000 US Open final, taking his first Grand Slam crown two months before ascending to the top of the rankings throne.

Safin played his first Slam at the 1998 French Open and won his first ATP title at Boston in 1999.

He added the Australian Open, the last of 15 career crowns, to his haul at the third attempt in 2005 after having lost the 2002 and 2004 finals.

But whether it was smashing more than 700 racquets or the dreams of rivals, Safin was always entertaining - mercurial at times, witty, grumpy and typically a formidable big server who quit the game as he played it, on his own terms.

He began playing tennis at the age of six with his father Misha, who directed a Moscow racquet club.

His mother Rausa coached him until he was 13 and also helped guide his sister Dinara, who is now the women's world number two.

"Sometimes it's not easy to understand my brother," Safina admits.

Others have labelled him an under-achiever in comparison with Andre Agassi, Roger Federer or Sampras - prodding the lionheart to roar in response.

"In the history of tennis, every single player is an under-achiever," Safin said. "Agassi should have been winning 15 Grand Slams. Sampras should have been winning 20 Grand Slams. Federer should be winning 25 already.

"Everybody could do better. I should probably have won a couple of more, but I'm pretty satisfied with what I did."

Injuries hampered Safin's hopes at times. Torn left wrist ligaments and a sore right shoulder ruined his 2003 season. A left knee injury in late 2005 kept him from defending his Australian Open title.

"I was a little bit unlucky with my injuries. That's the only thing that I regret," he said. "I made a couple of great comebacks but eventually the knee injury was really tough to come back from. It took quite a long time to play without any pain."

Safin's year-long good-bye tour has been bittersweet.

He reached the third round at the Australian Open, the second round at the French Open but lost his openers at the US Open and Wimbledon. Grass, he often said, would be better used as cattle feed.

"I'd like to be remembered as a decent player," he said.

"Nobody ever complained about me and I never complained about anybody.

"I'm not writing a book though, no chance. My secrets and memories will stay with me."

http://business.maktoob.com/20090000395 … rticle.htm

Lena - 16-11-2009 00:19:58

DUN I LOVE napisał:

30 Listopada nastąpi przeniesienie tego tematu 2 działy niżej :)

Wiesz coś o czym nie wiem JA ??!!

:]

DUN I LOVE - 16-11-2009 00:22:58

Lena napisał:

DUN I LOVE napisał:

30 Listopada nastąpi przeniesienie tego tematu 2 działy niżej :)

Wiesz coś o czym nie wiem JA ??!!

:]

Wiem tylko tyle, że Car od przyszłego roku ograniczać się będzie do sporej ilości pokazówek. A data przenosin całkowicie przypadkowa. Po prostu chcę, aby jeszcze pobył wśród "żywych" tenisowo ;)

rusty Hewitt - 18-11-2009 13:23:44

I suppose it's time to say goodbye to Marat Safin, but where do you start with his enormously wasted careeer? Almost at the beginning, with his triumph at age 20 over Pete Sampras in the final of the 2000 U.S. Open?

Or should we begin at the 2004 French Open, another great memory -- where he dropped his shorts after an interminably long but beautiful point against Felix Mantilla and where, in an interview a few days later, he held up several sushi-grade fingers, worn to the nub by blisters, in a loss to David Nalbandian.

I don't know. What a character! It's all good, isn't it? And almost all bad at the same time. This beautifully constructed, immensely gifted tennis player who spent the last nine years squandering his talent.

I could probably sum up the waste by telling you that he won 15 titles in his perplexing career, the last being a Grand Slam championship at the Australian Open in 2005. He wins his second major and then . . . poof. Nothing.

A little more than nine years ago, I sat in a post-final press conference at the U.S. Tennis Center, listening to a strangely unaffected Sampras herald the coming of the next dominant men's player.

"Beating me the way he did (straight sets), he's going to have an aura about him for the rest of the year and beyond," said Pete. "Being so dominant, playing so great in such a big match. . .but things will be different for him.

"Once you win that Grand Slam, the pressure definitely is inflated a little bit. We all have experienced it. I think he'll handle it fine. But I'm sure he'll go through his lulls over his career."

And then, the nut summation from Sampras: "I think, all in all, he's going to be in contention for Grand Slams forever."

Pete was asked that day if Safin could not only reach No. 1, but stay there a long time. "He could if he wants to do it," Sampras replied. "It's a decision you have to make on your life and how much you want to be on top of the game, deal with the pressures.

"The way he played today and these two weeks, he can be No. 1 for many, many years. Because of his game, he can play well on the clay, obviously. And on the fast, hard court. On grass, he can do pretty well, I think. I mean, he can really be dominant because of his power."

Safin had almost everything needed to supplant Sampras. Big serve, ability to get to the net, impeccable backhand, strong forehand. He was physically imposing. With the exception of the final points in that third set against Pete, where he had some minor nervousness, he was completely hinged in his first major final.

He had almost everything he needed. He never had a head for the game.

He had already established a well deserved reputation as a racket-buster when he arrived at the 2000 U.S. Open. Whoever represented Head rackets in those days was a busy boy with Safin. But his short temper didn't seem a problem at the time. It never seemed to bother Goran Ivanisevic, who reached three Wimbledon finals. Why should it affect Safin's game?

But there were other small signs of emotional instability. After beating Thierry Guardiola in the first round at the Open, Safin went into a funk over his next match, against slice-and-dice Italian Gianluca Pozzi, who had beaten the big guy on grass at Queens earlier in the year.

"I can't beat this guy. He drives me crazy," Safin said, showing no belief in himself. But he won in five. Then, after blowing a two-set lead, beat Sebastien Grosjean in the third round.

Next, he left his extra socks and shorts at his hotel in Manhattan and had to borrow clothes from Nicolas Kiefer. If we'd all been alert, we would have figured, "No way this guy is a champion. He's a ditz." But the fact is we all thought all this stuff was charming.

So he won the Open in front of 24,000 and a players box packed with his coach, Alexander Volkov, and about a dozen Russian babes who made Anna Kournikova look like a grade-school beauty queen. Afterward, he rented out the old Russian Tea Room in Manhattan and the vodka flowed all night.

He followed up by doing almost nothing in the first half of 2001, losing in the round of 16 at Australia to Dominik Hrbaty and going out in his first match at Key Biscayne to a doubles player named Juan Barcells.

At the '01 French I ran into Andrei Medvedev, the Ukrainian who was then at the end of his career, and I asked him what was wrong with Safin.

"The Russians have a saying," he said. "We win one year. . .we celebrate the next." I laughed, but he had it pegged.

Over the next several years there would be so many "Safin moments." Dropping his shorts at the French was a hoot, but it cost him a point penalty and he ripped into the entire tennis establishment afterward.

"They tried to destroy the match. All the people who run the sport, they have no clue. It's a pity that tennis is really going down the drain. Every year it's getting worse and worse and worse. There has to be a radical change, and I hope it will be really soon," he ranted.

And there was his blisters vs. Nalbandian. I still cringe looking at how reddened they were. And so many other times when this mountain of a player would emit a complete lack of confidence in himself or his game.

It never made much sense.

Marat has played 17 majors since his triumph at Australia and been past the fourth round just once, in his last hurrah at the 2008 Wimbledon, where he played his last great match in defeating Novak Djokovic in straights in the second round.

He lost to Roger Federer that year in the semis and, in 2009, has waded through a season filled with more nostalgia than victories after announcing this was his last year.

How does he want to be remembered? "As a decent tennis player," he replied.

He'll get his wish. He was certainly a decent player. Even more than a decent player with two Slams and four weeks at No. 1. But there could have been so much more.

You have to want it, Sampras said back in 2000. Safin never really did.

http://www.tennisnews.com/exclusive.php?pID=29949%20-

DUN I LOVE - 18-11-2009 21:25:37

Pożegnalne filmiki z Maratem:

http://www.youtube.com/watch?v=ASEN5mmoEw4 - Szanghaj
http://www.youtube.com/watch?v=7GFPvbvo … re=related - Bercy

rusty Hewitt - 21-11-2009 14:30:58

Zdjecia z gali w Moskwie:

http://farm3.static.flickr.com/2669/4110451852_beb62ff2f1_o.jpg


http://farm3.static.flickr.com/2556/4109688061_071b043617_o.jpg


http://farm3.static.flickr.com/2501/4109687981_fb18c4d00c_o.jpg


Rausa "Mama" Islanova ( mama Marata )
http://farm3.static.flickr.com/2753/4109687463_ecedf677d4.jpg


http://farm3.static.flickr.com/2664/4110451578_e4f1ed6d31.jpg

Art - 21-11-2009 17:13:55

Marat w magazynie DEUCE:

A Tortured Genius Finally Rests

Lena - 23-11-2009 12:37:10

Marat Safin will run for the post of vice-president of the ROC

MOSCOW, November 21 - RIA Novosti. The famous tennis player, former first racket of the world Marat Safin will run for vice-president of Olympic Committee of Russia (CBR), reports Saturday edition of "Sport-Express".

Safin, on the basis of season-2009 completed its sports career, in 2000 became the first racket of the world. During the years of speeches, he won 15 tournaments, earning only on the court about 14,4 million dollars. Last Monday, Safin received an honorary award "Russian Cup" in the nomination "For contribution to the development of the world and Russia's tennis."

During the award ceremony, President of the Tennis Federation of Russia (OFWs), Shamil Tarpishchev told RIA Novosti, when asked about the future poslesportivnom Safin: "We are definitely going to use his experience, but for this you will know in December."

Election of the President, First Vice-President and Vice-Presidents of the ROC will be held in Moscow on 17 December.

http://www.sports.ru/tennis/49013437.html

No to Safin na prezydenta :mrgreen:

DUN I LOVE - 23-11-2009 13:19:59

Taki to nie ma problemów ze znalezieniem nowej roboty :D

DUN I LOVE - 30-11-2009 13:27:53

Odświeżam.

Marat ma nowy dom na naszym forum :)

Serenity - 08-12-2009 20:57:53

Sezon 2009 w liczbach

Ranking:
Tytuły: 0
Finały: 0
Bilans spotkań: 19-22     
Zarobki: $450,800

AO - 3 Runda
RG - 2 Runda
WM- 1 Runda
US - 1 Runda

Sydney - 09-12-2009 19:59:26

Top seed Flavia Pennetta: free sex with Moya and romp with Safin


Tennis beauty Flavia Pennetta, seeded 10 at WTA ranking, made explosive declarations. Pennetta unveiled details of her sex life with tennists and she unleashed a polemic when she affirmed that some tennis players take cocaine just for fun.

“With (Carlos) Moya I had free sex all over the tournament. We shared a room and we didn’t practise abstinence as we’re advised, though we did practise free sex,” said the Italian.

Panneta has no commitments now since “Moya fell in love with someone else”, and she admits three or four tennist players have tried to pull her since she broke up with the Spaniard. “The last one was a Brazilian, but I said now because I didn’t fancy him.”

Same sex relationships don’t cross her mind, but she admits it wouldn’t be difficult to experiment because in there’re lots of lesbians in tennis. She hasn’t received any offers anyway, but that doesn’t mean she hasn’t tried sex in the changing rooms. And also on the clay, the grass and on a plane. The “flight was very long.”

Pannetta denied having tried cocaine. And she said her favourite players are, and not exactly because of their performance, “Tommy Haas is the most handsome one, but she’d have a romp with Marat Safin.” You gotta a call, Marat…

http://momento24.com/en/2009/09/29/top- … ith-safin/

DUN I LOVE - 18-12-2009 14:36:17

Chyba nici z posadki w RKO :P

I withdrew my application for election for VP of OCR, because I do not have sufficient experience in this field, said Safin at the OCR meeting, - Though, I will work for the organization. I still do not know at what capacity. I need to meet everyone, see the job, and at the end of January will start working".

Znalazłem na forum Rogera.

jaccol55 - 28-12-2009 20:10:41

2009: tenisiści, którzy zakończyli kariery

Marat Safin (Rosja, 29 lat), 2 tytuły wielkoszlemowe, 9 tygodni na czele rankingu ATP
Marat Safin dał się poznać światu podczas Roland Garros 1998, kiedy to pokonał Andre Agassiego i broniącego tytułu Gustavo Kuertena. Dwa lata później na kortach Flushing Meadows zdobył swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, pokonując w nowojorskim finale ulubieńca publiczności, Pete'a Samprasa. Dzięki temu zasiadł na fotelu lidera rankingu ATP i był na nim z przerwami przez dziewięć tygodni (do kwietnia 2001). W latach 2002, 2004 i 2005 dochodził do finałów Australian Open, ale wygrał tylko ten ostatni (jak się potem okazało, triumf w Melbourne był ostatnim singlowym w jego karierze). Safin trzykrotnie awansował do półfinałów Tennis Masters Cup, w latach 2000, 2002 i 2004. Zawsze był mocnym punktem rosyjskiej drużyny w Pucharze Davisa. Przyczynił się do triumfu swojego kraju w tym turnieju w edycjach 2002 i 2006. Rosjanin znany jest z okazywania swoich emocji na korcie, co najczęściej odbija się na jego... rakietach. W Moskwie stworzono nawet muzeum z uszkodzonym przez tenisistę sprzętem. Safin, po wcześniejszym deklaracjach, zakończył swoją karierę 11 listopada 2009, przegrywając mecz drugiej rundy z Juanem Martinem del Potro w paryskiej hali Bercy.

http://www.tenisklub.pl/?req=news&newsI … feb3bf83ad

DUN I LOVE - 30-12-2009 19:16:38

Marat ma kontuzję nadgarstka i nie zagra w styczniowych pokazówkach.

Źródło:
http://www.hongkongtennisclassic.com/en … mediaId=24

jaccol55 - 03-01-2010 18:35:51

Marat w Deuce.

A TORTURED GENIUS FINALLY RESTS

Former ATP pro Justin Gimelstob profiles the legacy of Marat Safin, one of the most charismatic and complex tennis personalities in recent years, who retired from professional tennis in November.

Tennis is a sport that challenges its participants with two competing extremes.  In order to be successful, a player needs to simultaneously maintain both heightened intensity and detached calm.  It is an elusive balance that ironically lures perfectionists to a game that cannot be perfected.  Marat Safin embodies that dichotomy.  There has never been a player who has made the game look so easy externally while internally being at such odds with his emotions and mind.

When Safin burst onto the ATP World Tour in 1997, it was with both an explosive game and temperament.  Neither subsided throughout his career.  Safin was in a lot of ways a pioneer of playing styles, a hybrid between physical dominance and technical efficiency. 

In 1997, Safin played his first Kremlin Cup and lost a third-set tie-break to savvy veteran Kenneth Carlsen. Talent dripped from his body more profusely than sweat from the rigorous match.  He was a combination of speed and natural power, the type of power that came with fluidity, not brute force.  Safin's red Head tennis racquet looked small in his hand, like a twig he was flinging through the air.  He strutted around the court with his now customary swagger, torpedoing balls with complete disregard to the score and occasion that underlined his high expectations

A few weeks ago, after Safin played his 12th and final Kremlin Cup – a typical Safin tournament with highs and lows – the former World No. 1 readily admitted that he had not achieved tennis perfection.  Of more relevance is the question of whether Safin maximised his talent, which many fans think should have yielded far more than two Grand Slam championship titles. 

In a first round upset of his compatriot Nikolay Davydenko, Safin still had the signature two-handed backhand that, when he lowered his shoulder, sounded like a thud echoing throughout the giant stadium.   His footwork had slowed a touch leading to more errors, but his back-arching serve still helped him to the upset, his best win of the year.  Yet in the next round, he lost to emerging Russian youngster Evgeny Korolev, a player many have likened to a young Safin.

"I would have loved to win in Moscow at least once," Safin said. "'Is it disappointing?'  Yes.  I am not perfect and neither was my career.  In the end tennis is like life, messy." 

After his loss to Korolev, Safin made good on his promise to show me around Moscow.  I was hanging out with ATP World Tour doubles player Ross Hutchins, and agent Allon Khakshouri in the player's lounge when Marat walked in, showered and changed after doing his post match press conference.

We all piled into his Porsche Turbo Cayenne and Marat navigated the traffic-packed streets like an experienced city driver.  Our first stop was Marat's beautiful, newly refurbished penthouse apartment in the heart of Moscow.  The apartment was straight out of an episode of Cribs.  What was even more impressive than the home was the satisfaction and detail Marat took in giving us our tour.

The home was obviously littered with the normal tennis player paraphernalia, tennis racquets strewn all over the place, and boxes and bags of adidas clothing, all demonstrations of a life lived out of a suitcase.   There were plenty of symbols of his Hall of Fame career: the US Open, Australian Open, and Davis Cup trophies, pictures with royalty, and other photos capturing unique moments in time, but it was the warmth of the home that showed the true humanity of the owner.

Marat took great pride in not just the home but also the effort he had gone to decorate it in his unique style.  One piece of furniture in particular, a one-of-a-kind hand-carved table from the bark of a very large tree was spectacular.  After a few celebratory toasts of Russian "milk" (meaning Vodka) the group jumped into some cabs and proceeded to have an extremely memorable evening.

Safin's anger and frustration was most often a result of his perfectionist approach not just to tennis, but also to life.  It has been well documented that Safin regularly broke tennis racquets when frustrated, snapping them as easily as if they were pencils.  "One year I probably broke about 50, but luckily I get them for free," he says.  One year after a loss at the Open 13 in Marseille, Safin took out his frustration on the locker room, wallpapering it with racquet shrapnel.  His response to bemused bystanders was, "Bad day!"

Like most people Safin's flaws were also his strengths.  In a technical sport like tennis it takes nearly a million repetitions of a stroke to gain mastery over it, thus it takes tireless work and intensity to become successful.  It is a misconception that Safin cared too little about his tennis; when in actuality it was his desire to master it that often impeded his progress.  "I am a perfectionist.  I always wanted to master the sport, but tennis is a sport that you can't be perfect at.  You learn more from your mistakes, and as a result you become stronger.  Sometimes it was my mind, other times injuries and my body, but at the end I accept I am what I am.  Tennis gave me everything I have in my life, so I am very thankful to the sport and I hope to find a way to stay involved in it in someway."

Safin's critics will be quick to point out that after winning the 2000 US Open it took Safin four years to win just one more Grand Slam championship - the 2005 Australian Open - and that he never won another title in the ensuing four years after leading up to his retirement.

"My career was definitely a roller coaster, but so many times when I was playing my best I got hurt."  Safin had major knee and wrist surgeries in his career that thwarted momentum, but there is no doubt that his ability to process pressure and manage the temptations his success created played a part in his inconsistency.  The 2002 Australian Open final against Thomas Johansson was a symbol of Safin's struggles.  Playing with all the pressure of being a huge favourite against a first Grand Slam final participant, Safin played a tentative and emotionally erratic final.  The only story that garnered more attention then the loss was that of the three provocatively-dressed women cheering Safin on from his player's box.

Although he clearly marches to the beat of his own drum, Safin said that his flamboyance should not be mistaken for lack of professionalism.  "I live for myself, I don't need other people's judgments.  People think I party every night, and it is insulting."

"In tennis you are all alone, fully exposed, there is no hiding."  You can say what you want about Safin but unlike most elite athletes and entertainers there is freshness in the ownership he takes over his actions.

Sipping a coffee at a Cincinnati Starbucks in August, Safin discussed his looming retirement, "I just can't do it anymore, the hotels, the flights, the same people, practising day after the day the same things, a million tennis balls.  I am not like Nadal where all I think about is tennis, it is time for something else.  One of the problems with being a tennis player is there is no time for anything except tennis.  The pressure is there all the time, no opportunity to learn or explore other interests.  That is what I am looking forward to the most, the freedom.  I know my second life will be much different than my first, but I am excited to see what else I can accomplish.

"I don't want to be one of these athletes that just sits around and doesn't do anything.  I plan to take about six months away from everything to regroup, and then start thinking about the next phase of my life."

Baby Sister
Marat and his sister Dinara are the only brother/sister duo to ever hold the No. 1 rankings in professional tennis.  "I am very proud of what Dinara has accomplished and it is sad and hurtful to me that all anyone ever wants to talk about is her not winning a Grand Slam," said Safin.  "I feel very protective of her.  I have supported her through the years and will always do so.  She doesn't deserve the negativity.  She is the ultimate success story.  She has proven that you can get to No. 1 by working incredibly hard.  She is the perfect sportswoman."  Few people know that Marat funded his sister's development and continued to subsidise her career well into the middle stages until she broke through.

Marat's Best Match
Perhaps surprisingly, Safin does not rate his stunning US Open final win over Pete Sampras, as a 20-year-old in 2000, as his best victory.  He says his 2005 Australian Open final win over Lleyton Hewitt was his signature achievement.  "When I played Pete there were no expectations, I wasn't thinking about anything, I had no fear, and I played a perfect match," he admitted.  "It almost didn't seem real.  But against Lleyton, it meant much more.  Everyone had written me off, I was playing with a lot of pressure because after beating Federer everyone expected me to win.  I got off to a terrible start and Lleyton was playing in front of his home crowd and I had to work so hard physically and mentally to win this match.  Winning this match is what I am most proud of in my career."

Greatest Of All-Time
"Roger Federer is definitely the best tennis player of all-time," he began.  "He is the perfect tennis player.  Some players are great physically, some mentally, and others technically, Roger is all of them.  He has no weaknesses.  You can find flaws in [Andre] Agassi and Sampras, but Federer has none.  He is the complete player.  When I played against him I always had the feeling that I had to play the perfect match and still hope that he had a bad day."

http://www.atpworldtour.com/News/DEUCE- … Safin.aspx

Lena - 09-01-2010 09:46:52

Świat sie zmienia ale pewne rzeczy pozostają stałe czyli np to, że Safin został wybrany po raz piąty z rzędu najseksowniejszym tenisistom roku :mrgreen:
http://tennisreporters.net/09_awards_poll_res.html

No i jak tu jestem to napisze jeszcze,, że Safin potwierdził udział w marcowych pokazówkach w Rio. No ale że do marca jeszcze ho ho to sie zobaczy :]

btw - gratki sexi men xDDD

Lena - 18-01-2010 20:19:29

A to Ci dopiero ... Safin zdaje sie być ojcem i to o 5-letnim stażu :] generalnie to ja nie wiem o co kaman ale mała z oczu Safinowa jak nic, czysta babka Rausa :]
Marat Safin admitted extramarital daughter


Ku*wa Safin zrobisz że ty coś po normalnemu, tak po kolei i całkiem zgodnie z czymś tam czy nie bardzo ?? Za tydzień sie dowiem, że ma hodowle pekińczyków a za dwa że że no nie wiem juz sama co !!

a tak btw to hahaha

Robertinho - 18-01-2010 20:27:09

Ja przepraszam, ale:

Buhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha hahaha hahaha hahaha hahaha

DUN I LOVE - 18-01-2010 20:29:22

Atrakcyjne kobiety koło tej małej. Marat mógłby pomyśleć o stabilizacji. ;)

Raddcik - 27-01-2010 16:06:14

100 Lat Marat ! :D

Wszystkiego Najlepszego ! :)

DUN I LOVE - 27-01-2010 19:02:04

Stówka Carze! :D

Lena - 27-01-2010 21:01:57

Wszystkiego naj naj mój ty piękny, sexi i 30-letni :mrgreen:

Serenity - 27-01-2010 21:42:30

trzydziestka strzeliła :D Najlepszego Marat :)

DUN I LOVE - 14-03-2010 13:42:24

http://www.tennisnews.com/exclusive.php?pID=30757

Marat zadebiutował w turnieju weteranów, w których grają byli zawodnicy ATP. Car poległ w 2 setach z rakiety Wayna Ferreiry.

Lena - 14-03-2010 16:57:00

Ale za to jak ładnie wyglądał na stadionie w Rio, uśmiechnięty i w kanarkowych barwach  :heart: :D

aż sobie powklejam :D:D
http://www.tenisnews.com.br/images/topics/safinzico.gif

http://i42.tinypic.com/2v0zltl.jpg

Mareczek :D:D
http://s52.radikal.ru/i135/1003/e9/69355b0e2892.jpg

sie tak patrze i dobre wspomnienia wracają ;)
http://i645.photobucket.com/albums/uu177/darceylondon/2010%20EXHOS%20and%20TOURNEYS/20100312RIO_Guga_tribute.jpg

Raddcik - 06-07-2010 13:40:50

http://twitter.com/DavisCup

Safin has been spotted training with the Russian team in Moscow... comeback on the horizon, or just having a hit?

:P

DUN I LOVE - 08-07-2010 09:54:46

http://www.ole.com.ar/tenis/Saque-volea … 70753.html

Safin: "Argentyna gra znakomicie podczas tegorocznego mundialu"
Nalbandian: "przynajmniej się zakwalifikowaliśmy"

:D

Serenity - 16-07-2010 11:40:56

Retired Safin being groomed for tennis executive life

Eights months after retirement, Marat Safin seems to have traded his tennis togs for a suit and a desk as he works - at least part-time - with the Russian federation.

The one-time rebel whose over-the-top antics and world No. 1 winning ways enlivened the sport for a decade, will hopefully not have bow to corporate mediocrity as part of his new lifestyle.

Insiders believe the two-time Grand Slam champion, 30, is being groomed to eventually take over as national tennis supremo from Shamil Tarpischev, Davis and Fed Cup boss and federation president among other duties after 36 years in the sport.

Safin is on the fast-track to the top after being elected to Russia’s Olympic committee in late 2009. In that role, he visited the Vancouver Olympics. But Safin has also not gotten too far away from tennis, visiting both the French Open and Wimbledon in one official capacity or another.

His nominal role: attract more top players to the Kremlin Cup in Moscow in October. As such, life is now different for the former bad boy: "I have to run around and be nice to everybody,” joked Safin. He is rumoured in Russian circles to eventually take over as Kremlin Cup tournament director.

http://www.tennistalk.com/en/news/20100 … utive_life

Raddcik - 20-07-2010 11:32:29

Safin the Suit

Marat Safin may have hung up his racquets, but he hasn’t left tennis altogether. Now he’s taking care of business as a Russian tennis official.

During his colorful tennis career, Marat Safin did not seem cut from diplomatic cloth. He spoke from the cuff (often outrageously), demolished hundreds of racquets (usually furiously), and of course famously yanked down his shorts after a brilliant winner at the French Open (spontaneously). But just a few months removed from the tour, the two-time major winner with a strong libertine streak is glad-handing officials and selling himself as a member of both the Russian Olympic committee and the Russian Tennis Federation. Or as he puts it with a broad smile: “Now I have to run around and be nice to everybody.”

Since announcing at the start of 2009 that he would hang up his racquets at the end of the season—a decision the 30-year-old seemed to regret as his ranking dropped and his tolerance for unending retirement questions evaporated—Safin defied speculation that he would sit back on his wealth and just…chill. In December, Safin was elected to his country’s Olympic committee and he’s also working behind the scenes in Russian tennis.

He showed up at Wimbledon’s second week not to check out the tennis, greet old friends, or even to scout the tennis venue for the 2012 London Olympics. “It’s still a little bit far for that,” he said. After all, he reminded a reporter at Wimbledon, “everything is great” at the world’s most prestigious event. (It didn’t seem necessary to remind Safin that he once declared after a loss here that he “hated” grass and that he often complained of the food being too expensive.) Instead, Safin was at the All England Club strong-arming ATP tour officials—and presumably players themselves—to play at his native Moscow event, the Kremlin Cup. “I just want to bring more players to our tournament,” says Safin, who has a vested interest since he says he’ll “officially” be in charge of the event soon. “We need to make it more interesting. Lately we’ve struggled with the tennis players. The people in Russia want to see a little bit more the good quality players.”

No conversation with Safin goes too long without mention of his sister, Dinara Safina. The two are the only siblings in history to rank No. 1 on the men’s and women’s tours. But these are troubled times for the 24-year-old Safina, who has been plagued by injuries and a crisis of confidence. After holding the top ranking for much of 2009, the three-time Grand Slam runner-up has dropped to No. 33. “She’s struggling,” Safin says. “She has a stress fracture in her spine. She’s been playing with pain and it’s not the way to play.” Big brother’s advice? Take a big chunk of time off, re-evaluate, and stop trying to play through the pain. “I think she needs to rest six months and think about the future,” Safin says of his sister. “Don’t play two weeks here and two weeks there and get [re-]injured.”

For a player who operated in the fast lane and celebrated with champagne and chilled vodka when he defeated Pete Sampras in the 2000 U.S. Open final, life as a bureaucrat can sometimes blend into the mundane. Although he attended the Vancouver Olympics and also stopped by Roland Garros, Safin has his Dilbert moments. “I go to the office,” he said, “I sit down and answer the phone, I send some e-mails.” Safin says he is working to “restructure” the federation and is looking forward for a new “team” he’s helping put in place. The deskwork does not seem to bother. Life, says Safin, is good. “Very good,” he smiled.

http://www.tennis.com/articles/template … 4&zoneid=9

DUN I LOVE - 23-11-2010 13:00:36

Safin wiceprezydentem rosyjskiej federacji tenisowej

Otwiera się nowy rozdział w życiu Marata Safina, ex lidera rankingu i dwukrotnego mistrza wielkoszlemowego, który rok po zakończeniu kariery został nominowany na wiceszefa rosyjskiej federacji tenisowej.
W zakresie obowiązków Safina będzie organizacja turniejów międzynarodowych w Rosji oraz opieka nad programem przygotowującym młodych sportowców do rozpoczęcia kariery zawodowej.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … tenisowej/

Lena - 10-12-2010 12:25:32

Safin nawołuje ATP do zmian: dajcie władzę zawodnikom

Przyznanie Rosji prawa gospodarza piłkarskich mistrzostw świata to w opinii Marata Safina, wiceszefa tamtejszej federacji tenisowej, dowód wiarygodności jego kraju na arenie międzynarodowej. Były nr 1 rankingu chce wykorzystać korzystną koniunkturę także w swoim sporcie.

Jako druga osoba w krajowym tenisie, ale również jako doradca komitetu olimpijskiego, Safin stawia sobie za cel wykorzystanie szans, jakie stoją przed rosyjskim białym sportem. - Mamy pieniądze, więc nie dlaczego nie możemy mieć więcej turniejów ATP? - pyta w wywiadzie dla dziennika "La Gazzetta dello Sport".

- Jesteśmy wielkim rynkiem. Proszę zobaczyć, z jakimi trudnościami zmagają się inne państwa, a w jaki sposób my wywalczyliśmy Mundial - mówi. Zadania: - Praca u podstaw szkolenia systemowego, którego nie mamy. Mamy mało juniorów na wysokim poziomie. Musimy stworzyć przyszłość i wypełnić lukę, która dzieli nas od innych krajów.

Proponuje także zmiany w zarządzaniu tenisem na świecie: - Nic się nie zmienia, bo istnieją grupy interesów i każda ma własną wizję rozwoju. Nikt nie mówi, nikt się nie sprzeciwia, więc decydują managerowie i ci, którzy nie wiedzą nic o tenisie. Tak, wina leży po stronie zawodników. Zawsze jak wychyla się ktoś z pomysłem, to inni go za plecami wyśmiewają, blokują. Byłem zawodowcem przez 12 lat i zawsze było tak samo - przyznaje.

Rozwiązanie? - Zmieniłbym format rozgrywek i wiele innych spraw. Dajmy rządzić zawodnikom, którzy wiedzą, co mówią i ich jedynym interesem nie jest kasa. Powiedziałem to już szefowi ATP: koniec z ludźmi, którzy przychodzą z Disneylandu albo z hokeja. Zaangażujmy takie osoby jak Gaudenzi, McEnroe, Edberg, 4-5 byłych zawodników i dajmy im precyzyjne zadania.

Po zakończeniu kariery w ubiegłym roku Safin, dwukrotny mistrz wielkoszlemowy, bynajmniej się nie nudzi. W tenisa jeszcze gra, głównie dla zachowania formy i w pokazówkach. Podstawową pracę wykonuje teraz w garniturze. Jego siostra Dinara, także była liderka rankingu światowego, cierpi na nieoperowalne schorzenie kręgosłupa i nie wiadomo kiedy wróci do rywalizacji.

www.sportowefakty.pl/tenis

jaccol55 - 27-01-2011 15:19:22

Marat obchodzi dzisiaj swoje 31 urodziny!

Wszystkiego najlepszego Carze. :-)