DUN I LOVE - 03-01-2010 19:43:42

Statystyki, rankingi, prognozy, dyskusje ogólne na temat zawodniczek i ich dalszej kariery. O tym wszystkim możecie napisać tutaj. :)

Z założenia wątek ma mieć charakter czysto tenisowy. Na życie prywatne gwiazd, zdjęcia itp powstaną inne tematy.

Serenity - 03-01-2010 20:14:46

Skoro o rankingach mowa:

Ranking singlowy:

http://www.sonyericssonwtatour.com/page … 00,00.html

Ranking deblowy:

http://www.sonyericssonwtatour.com/page … 00,00.html

DUN I LOVE - 04-01-2010 21:36:57

Mauresmo przechodzi na emeryturę

Dwukrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych, była liderka światowego rankingu Amelie Mauresmo kończy z wyczynowym uprawianiem sportu. Swoją decyzję francuska tenisistka ogłosiła na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

- Przyjechałam tutaj, aby ogłosić koniec mojej kariery. Dokładnie przemyślałam swoją decyzję - powiedziała Mauresmo, po czym zalała się łzami.

Mauresmo swoją profesjonalną karierę rozpoczęła w wieku 14 lat. Wówczas w 1993 roku wystąpiła w pierwszym turnieju z cyklu ITF w Marsylii, ale przegrała w pierwszej rundzie. Rok później w jednym z imprez dotarła już do półfinału.

Numer jeden kobiecego tenisa na świecie Francuska po raz pierwszy została w 2004 roku, później na szczycie znalazła się jeszcze w 2006 roku. Urodzona w Saint-Germain-en-Laye zawodniczka w swojej karierze wygrała 25 turniejów z cyklu WTA, ostatni Open Gaz de France w lutym tego roku. Było to jej trzecie zwycięstwo na kortach w Paryżu.

Największe sukcesy Mauresno odnosiła jednak w 2006 roku, kiedy wygrała Australian Open oraz Wimbledon.

Ostatnio tenisistka miała jednak problemy ze zdrowiem. Po zwycięstwie w Antwerp Diamond Games w 2007 roku przeszła operację wyrostka robaczkowego, po której nie grała przez ponad 2 miesiące. Później pauzowała głównie z powodu naciągnięcia prawego przywodziciela, naciągnięcia mięśnia prawego uda oraz urazu mięśni międzyżebrowych.

- Nie mogłam tego wytrzymać psychicznie. To co się stało sprawiło, że nie chciało mi się już dłużej trenować. Moja kariera tenisowa trwała 25 lat, w tym czasie przeżyłam momenty wzlotu i upadku - dodała Mauresmo.

W 2007 roku została uhonorowana przez prezydenta Francji tytułem Kawalera Orderu Legii Honorowej.

http://www.tenisowy.com/news/1199/maure … _emeryture

Stare info, ale powinno tu być. Jedna z zawodniczek, której tenis oglądałem najchętniej. Jednak decyzja słuszna, bo ostatnie spotkania Amelki wyglądały, delikatnie mówiąc, nie najlepiej.

metjuAR - 05-01-2010 13:54:40

nie wiedziałem gdzie to napisać lub też wkleić więc postanowiłem tutaj:


Alarm bombowy w Auckland

Podczas turnieju tenisowego w Auckland znaleziono na trybunach podejrzaną paczkę. Właśnie z tego powodu na krótko został przerwany nowozelandzki turniej. Mecze wznowiono po dwudziestominutowej przerwie.

ciekawe czy jakaś kobiecina zapomniała zabrać paczuszkę z pantalonami czy coś :D?

DUN I LOVE - 19-01-2010 20:54:41

http://au.news.yahoo.com/thewest/sport/ … -comeback/

Martina Hingis planuje wrócić na kort, ale tylko w turniejach pokazowych.
Szwajcarka wyklucza możliwość kolejnego powrotu do WTA Tour.

asiek - 22-01-2010 09:25:37

Australian Open: Woźniacki: WTA to w tej chwili jedno wielkie szambo
PRZEGLĄD PRASY. Piotr Woźniacki, ojciec tenisistki Karoliny Wozniackiej, mocno skrytykował federację WTA w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Niewolnictwo podobno się skończyło, system nakazowo-rozdzielczy też, a w tenisie kobiecym wszystko zmierza w tym kierunku - bulwersuje się Woźniacki.
Wyczerpujący sezon Wozniacki przypłaciła kontuzją w Doha

Woźniackiego oburza, że WTA wymaga od zawodniczek by już w listopadzie układały swój plan startu na cały kolejny rok.

- Skąd mam wiedzieć, czy córka za dziewięć miesięcy nie będzie miała kontuzji? W każdej normalnej robocie jest tak, że jak ktoś w trakcie wykonywania obowiązków poniesie uszczerbek na zdrowiu, pracodawca ma obowiązek mu pomóc. Tymczasem WTA to woźnica który zakłada dziewczynie chomąto i żąda aby go ciągnęła - bezpardonowo atakuje federacje WTA ojciec jednej z najlepszych tenisistek świata.


- WTA to w tej chwili jedno wielkie szambo. Niewolnictwo podobno się skończyło, system nakazowo-rozdzielczy też, a w tenisie kobiecym wszystko zmierza w tym kierunku. Najlepsze grają tam gdzie każą, a nie tam gdzie chcą - irytuje się.

Kim jest Piotr Woźniacki?

Woźniacki to były piłkarz między innymi Zagłębia Lubin. Wyemigrował do Danii, i jego córka Karolina reprezentuje barwy tego kraju. Obecnie jest czwartą tenisistką świata według rankingu WTA.

Radwański też narzeka

Na ograniczenia obejmujące czołowe tenisistki narzeka także Robert Radwański. -Agnieszka znów jest w dziesiątce, więc musi grać obowiązkowo we wszystkich największych turniejach. Czasu wystarczy tylko na jeden mały turniej na pół roku - mówił przed sezonem » ojciec i trener najlepszej polskiej tenisistki.

- Błędem jest też ciągłe przesuwanie się w kierunku do Azji. Ale WTA to prywatna firma, jak ktoś przyjeżdża z walizeczką pieniędzy, to dostaje turniej. Proszę zobaczyć, co się dzieje np. w Niemczech. Bogaty kraj z tradycjami dziś prawie już nie ma imprez. Bez sensu - irytował się Radwański w rozmowie z Jakubem Ciastoniem.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7479 … jedno.html


Z której strony by nie patrzeć trudno się nie zgodzić :] Ale kasa, kasa, kasa. Współcześnie tylko to się liczy...

Mateuszz - 25-01-2010 15:42:57

Urszula Radwańska odwołała wszystkie starty do połowy marca z powodu poważnych problemów z kręgosłupem. - Na jednym z kręgów pojawiła się rysa. Przez pięć tygodni tylko basen i stacjonarny rowerek, a potem... zobaczymy, co powiedzą lekarze - mówi Sport.pl Robert Radwański, ojciec i trener Urszuli.

Radwański poinformował o kontuzji młodszej córki w nocy polskiego czasu rozsyłając SMS-a do dziennikarzy.

Urszulę od kilku dni bolały w Melbourne plecy. W piątek po raz pierwszy pojechała na prześwietlenie do szpitala, w niedzielę była na badaniu po raz kolejny. - Ból zaczął się nasilać od kilku dni. Prześwietlenia wykazały, że na jednym z kręgów pojawiła się rysa. Coś się prawdopodobnie źle układa, źle się tam coś dzieje w tym kręgosłupie, ale nie chcę wchodzić w medyczne szczegóły, bo się nie znam - opowiadał Radwański Sport.pl w poniedziałek wieczorem po deblowym meczu Agnieszki, która grając w parze z Marią Kirilenko, awansowała do 1/4 finału.

- Lekarze WTA powiedzieli, że gdyby doszło do pęknięcia kręgu, to przerwa musiałaby wynieść minimum pięć miesięcy. Rysa to jeszcze nie koniec świata, ale oznacza co najmniej pięć tygodni odpoczynku. I to nie tylko od tenisa, ale w ogóle od większego wysiłku. Urszula nie może się za bardzo ruszać. Tylko lekko na rowerze stacjonarnym i może chodzić na basen. Spędzi ten czas w Krakowie, gdzie będziemy się jeszcze konsultować z polskimi lekarzami. Nie mam tak do końca zaufania do lekarzy z WTA, bo już raz postawili przesadnie dramatyczną diagnozę. W zeszłym roku wykryli u Uli cystę w nadgarstku, dramatyzowali, straszyli operacją, a spokojnie się ją wyleczyło naświetlaniami. Teraz operacja też moim zdaniem nie wchodzi w grę. Kręgosłupa raczej lepiej w ogóle nie ruszać, tylko dać czas, by samo się zagoiło - mówi Radwański.

Przerwa oznacza, że Urszula nie wystąpi w żadnym turnieju do połowy marca. Chodzi m.in. o Kuala Lumpur, Dubaj i Indian Wells, gdzie miała bronić sporo punktów za zeszłoroczną czwartą rundę. Ze wszystkich tych turniejów Radwańska się w poniedziałek oficjalnie wycofała. Teoretycznie ma wrócić w połowie marca w Miami, ale nie jest to pewne. - Nie da się tak z marszu wejść w grę po takiej przerwie. Będzie musiała potrenować. Szkoda szczególnie Indian Wells, bo to turniej obowiązkowy i Ula będzie miała wpisane zero do rankingu, ale zdrowie jest najważniejsze. Na pewno spadnie w rankingu, ale potem, miejmy nadzieję, będzie już mogła grać. Na tym prześwietleniu można było zobaczyć, że kość się wygina, ma tam już rysę, może dojść do pęknięcia. Nie wyglądało to zbyt dobrze - powiedziała nam Agnieszka Radwańska.

Wszyscy podkreślali, że Ula problemy z kręgosłupem ma od dawna, co najmniej od dwóch lat. - Po pierwsze, bardzo szybko urosła, a po drugie, cały czas uprawia zawodowo sport. W tenisie gra się coraz więcej na twardej nawierzchni. Pewnie kilka czynników się na to złożyło, ale załatwił ją właśnie hardkort - stwierdził Radwański. - W listopadzie robiliśmy specjalistyczne badania i wykazały klasyczną kifozę [wygięcie] w odcinku lędźwiowym. Lekarze się wtedy nawet pytali, czy Ula nie miała jakiegoś mechanicznego urazu, bo wyglądało to, jakby upadła. Ale nic takiego nie miało miejsca. Wniosek wtedy był jednak taki, że może dalej grać w tenisa. Teraz, już nie można. Młoda dziewczyna, 19 lat i już ma problemy z kręgosłupem... - wzdychał trener i ojciec tenisistki.

Kontuzja Urszuli oznacza też, że nie zagra w meczu Pucharu Federacji z Belgią, gdzie 6-7 lutego Polki będą walczyć w Grupie Światowej II. Kapitan Tomasz Wiktorowski powoła w jej miejsce Martę Domachowską, która ostatnio nie błyszczała formą. Brak Urszuli będzie więc sporym osłabieniem, tym bardziej, że rywalki przyjadą w składzie Kim Clijsters, Yanina Wickmayer. - Trudno powiedzieć w jakiej Marta jest formie. Na pewno czeka nas ciężki mecz, bo zagramy z dwoma rywalkami z pierwszej dwudziestki rankingu WTA. Clijsters odpadła w Melbourne wcześnie, ale na pewno zaraz znów będzie mocna, a Wickmayer? Oglądałam jej mecz z Henin. Niestety, jest w bardzo wysokiej formie - powiedziała Agnieszka.

sport.pl

Barty - 10-02-2010 15:54:21

Chciałem tylko nadmienić, iż dziś zobaczyłem zawodniczkę, która może mnie przyciągnąć do oglądania WTA, co jest niezwykłym wyczynem. Jej imię to Petra Matrić, z Chorwacji. Widać czysty talent, bez łupaniny, bardzo ładnie przy siatce, dziś przy zwycięstwie z Wickmayer wyraźnie kontrast między nimi było widać. Druga Henin może być w przyszłości, moim zdaniem :)

Art - 15-02-2010 17:29:24

Wróciła, żeby spełnić swoje ostatnie marzenie

Życie Justine Henin na pozór jest jak z bajki, tak naprawdę los wcale jej jednak nie rozpieszczał - śmierć matki, konflikt z ojcem, rozwód, kłopoty ze zdrowiem, oskarżenia o doping. W styczniu mała Belgijka wróciła do tenisa, żeby spełnić swoje ostatnie marzenie.

Justine Henin żyła sobie spokojnie bez tenisa aż do czerwca ubiegłego roku, kiedy zobaczyła  w telewizji, jak Roger Federer wygrywa Roland Garros. Belgijka miała za sobą pełną sukcesów karierę, siedem wygranych turniejów Wielkiego Szlema, mistrzostwo olimpijskie i 19 mln dol. na koncie. Do szczęścia na  pozór nie brakowało jej niczego. Straciła zresztą do tego stopnia zainteresowanie białym sportem, że nawet nie śledziła wyników w internecie. Finał w Paryżu był pierwszym meczem, jaki zobaczyła od 13 miesięcy!

Myślami wciąż na korcie

Dlaczego więc zwycięstwo Federera tak namieszało jej w głowie?

- Roger wygrał w życiu wszystko oprócz Roland Garros. Kiedy wreszcie zdobył paryski laur, poczułam coś dziwnego. Odezwał się we mnie jakiś głos, którego przez kilka dni nie chciałam słuchać. Nie mogłam uwierzyć, że wróciło coś, co uważałam za  martwe. Myśl, że mogłabym znów stanąć na korcie - wspomina Belgijka na łamach dziennika "The Times". - Głos  robił się coraz bardziej natarczywy, aż wreszcie wzięłam rakietę i poszłam sprawdzić, jakie to uczucie. Okazało się, że wciąż mam w sobie pasję - dodaje.

Belgijka podkreśla, że chciałaby zawsze odczuwać taką pasję, ale wie, że to niemożliwe. Z czasów pierwszego tenisowego życia wspomina Boże Narodzenie w 2007 roku, które spędziła z rodziną. Pierwsze od lat, bo po tym, jak poślubiła w 2002 roku Pierre'a-Yves'a Hardenne, zerwała z nią kontakt. Ojciec i rodzeństwo Henin nie kryli bowiem, że ich zdaniem męża Justine interesowały tak naprawdę tylko jej pieniądze. Pogodził ich dopiero poważny wypadek samochodowy starszego brata tenisistki (ma dwóch i jedną siostrę, druga umarła we wczesnym dzieciństwie).

- Wreszcie byliśmy razem, i to w tak szczególnej chwili. Nie umiałam się jednak nią cieszyć, bo myślami byłam gdzie indziej, przy kolejnym turnieju - wspomina Belgijka. Dodaje, że przeżyła wówczas poważny kryzys tożsamości. - Pomyślałam, że poza grą w tenisa nic nie umiem. Zapragnęłam nagle, by coś zmienić, to dojrzewało we mnie przez kolejne pół roku - podkreśla.

Wtajemniczeni mówią, że za  odejściem Henin z tenisa stały też kwestie finansowe, bo były (już) mąż okazał się w ostatecznym rozrachunku dokładnie taki, jak myśleli jej najbliżsi. Gdy   rozpadł się ich związek (na początku 2007 roku ogłosili separację), Pierre-Ives początkowo nie zgłaszał roszczeń finansowych. Później jednak zmienił zdanie i zażądał za rozwód 6,5 mln dol. Argumentował, że w dużej mierze przyczynił się do sukcesów Belgijki i - co ciekawe - sąd przyznał mu rację. Oprócz pieniędzy Hardenne otrzymał także prywatny samolot Justine oraz ich dawne mieszkanie w Monte Carlo.

Decyzja Henin (już bez Hardenne, bo przez kilka lat występowała pod podwójnym nazwiskiem) mogła być więc podyktowana również chęcią odcięcia się od pazernego byłego męża, a nie zmęczeniem tenisem - sportem, któremu tak wiele zawdzięcza. Teraz, gdy  wróciła, Pierre-Ives nie może już od niej niczego żądać, ale po kolei.

Osiem bramek i łzy

Pierwszym sportem, który uprawiała przyszła numer jeden na  świecie, był tenis, tyle że... stołowy. Koło rodzinnego domu państwa Henin była poczta, a w jej świetlicy znajdował się stół pingpongowy.

- Pewnego dnia, gdy miałam  cztery lata, wzięłam do ręki rakietkę i odbiłam z bratem kilka piłek. Pamiętam, że szalenie mi się to spodobało - wspomina.

Niedługo potem - pod wpływem rodziców - zamieniła rakietkę pingpongową na większą. I bardzo szybko tak pokochała tenis, że niemal się z nią nie rozstawała. - Grałam nawet, w domu odbijając piłkę o ścianę w kuchni. Byłam tak uparta, że mama poprosiła ojca, by zapisał mnie do klubu, bo inaczej cały dom rozwali się w końcu jak domek z kart - dodaje ze śmiechem Henin, która aż do 12. roku życia z równym powodzeniem co tenis uprawiała... piłkę nożną.

- Jak wszystkie dziewczynki w tym wieku zostałam włączona do drużyny chłopców. Początkowo traktowali mnie z góry, bo myśleli, że są dużo lepsi. Z czasem, ku mojej radości, zyskałam ich uznanie. A najpiękniejszym wspomnieniem z tamtego okresu jest dla mnie mecz, po którym bramkarz rywali rozpłakał się w ramionach mojej mamy. Strzeliłam mu osiem goli, a on nie mógł się pogodzić, że zrobiła to dziewczyna, i to tyle razy. Dziś patrzę na tamte czasy z dużym dystansem, ale futbol nadal jest dla mnie sportem numer dwa - opowiada tenisistka.

Wszystko o mojej matce

Właśnie matka była zawsze najważniejszą osobą w życiu Henin. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, choć od jej śmierci minęło prawie 15 lat (zmarła na raka, gdy Justine miała niespełna 13 lat).

"Kiedy mówię o mojej mamie, nie znajduję słów, które pozwoliłyby w pełni wyrazić cały podziw, jakim ją darzyłam, gdy byłam mała, i którym darzę ją nadal, choć nie ma jej już wśród nas" - ten cytat z biografii tenisistki mógłby wystarczyć za cały komentarz. W książce "Szczęście znalezione na korcie" Belgijka poświęciła matce cały rozdział. Można w nim przeczytać o tym, jak walczyła do samego końca ze śmiertelną chorobą.

Jeszcze na dwa miesiące przed śmiercią pani Françoise Rosiere-Henin zdobyła się na  wysiłek i przejechała 1200 km w obie strony, by dotrzeć do Tarbes, gdzie jej córka grała w turnieju Małych Asów. Chciała po  raz ostatni zobaczyć ją na korcie.

- Wiedziałam, że jest chora, ale do dwunastoletniej dziewczynki nie wszystko docierało. Miałam nadzieję, że wyzdrowieje. Pewnego dnia, gdy siedziała przy mnie podczas kąpieli, zapytałam: "Ale mamo, ty przecież nie umrzesz, prawda?". Odpowiedziała: "Ależ nie, kochanie. O czym ty mówisz? Czuję się świetnie". O tym, że nie wyzdrowieje, dowiedziałam się dzień przed jej śmiercią - wspomina Henin. - Bardzo mi jej brak. Do dziś zdarza mi się płakać, gdy ją wspominam - zdradza.

To właśnie matka zabrała ją, gdy miała 10 lat, do Paryża, aby na własne oczy zobaczyła turniej na kortach Rolanda Garrosa. Mała Justine powiedziała wtedy: - Kiedyś ja też tu zwyciężę.

- Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy wygrałam piłkę meczową. To było niezwykłe. Dreszcze przeszły mi po plecach i wciąż powtarzałam sobie w myślach, że to niemożliwe. Tyle ważnych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, ale wygranie Roland Garros... Kiedy obiecywałam to mojej mamie, musiała sobie pewnie pomyśleć, że to naiwne, śmieszne życzenie małej dziewczynki. Teraz wiem, iż nawet najbardziej zwariowane marzenia czasami się spełniają - mówiła po  zwycięstwie w 2003 roku.

Pierwszą damą być

To właśnie kolejne niespełnione marzenie skłoniło ją do powrotu. Wimbledon - czyli jedyny Wielki Szlem, którego nigdy nie wygrała, choć dwukrotnie była dosłownie o krok, docierając do  finału (w 2001 i 2006 r.). Najbardziej bolesnej porażki doznała trzy lata temu, gdy wydawała się silniejsza niż kiedykolwiek. Uległa jednak w półfinale Francuzce Marion Bartoli.

- Za mało wierzyłam w siebie. Zawsze bałam się grać na trawie przeciw siostrom Williams, zwłaszcza Venus. W 2007 r. m.in.  przegrałam z Bartoli, bo bałam się zmierzyć z Venus w finale - tłumaczy dziś tenisistka.

Wcześniej były jednak kolejne wielkie triumfy: Roland Garros (lata 2005-2007), US Open (2003 i 2007 r.). Australian Open (2004 r.) i złoty medal olimpijski w Atenach (2004 r.). A w międzyczasie kolejny dramat, gdy okazało się, że cierpi na cytomegalię - ostrą i bardzo niebezpieczną (zwłaszcza dla  sportowców) infekcję wirusową. Później przyplątała jej się jeszcze kontuzja kolana.

Do kłopotów zdrowotnych doszły jeszcze plotki, że sekretem je sukcesów są środki dopingujące. Rozpowszechniali je  przyjaciele i ojciec Kim Clijsters - rodaczki i największej rywalki Henin. Z tą rodaczką to mała przesada, trzeba bowiem pamiętać, że Belgia to kraj dwóch narodów, które tak naprawdę więcej dzieli, niż łączy. Tak było właśnie z nimi, bo Justine jest francuskojęzyczną Walonką, a Kim niderlandzkojęzyczną Flamandką. Gdy grały w juniorach, porozumiewały się więc... po angielsku.  Tak jest do dziś.

A początkowa sympatia przerodziła się szybko w niechęć, bo Henin wygrywała z Clijsters wszystkie najważniejsze mecze (czytaj finały Wielkiego Szlema). Okazało się, że na jej sukcesy inaczej patrzą Frankofoni, a inaczej Flamandowie, których media szybko podchwyciły insynuacje otoczenia Kim.

Apogeum konfliktu miało miejsce w 2004 roku, gdy Clijsters odmówiła występu na igrzyskach w Atenach. Oficjalnie ze strachu przed terrorystami, tak naprawdę chodziło jednak o to, że belgijski komitet olimpijski ubrał sportowców w stroje Adidasa, a Kim miała kontrakt z  Filą. Umowę z Adidasem miała za to Henin, co dla rodziny Clijsters pachniało spiskiem. Obecnie relacje tenisistek można nazwać zaledwie poprawnymi, choć obie nie szczędzą sobie nawzajem pochwał w wywiadach.

Obie po powrocie na korty (Kim też miała przerwę, podczas której urodziła dziecko) rywalizują zaciekle o miano pierwszej damy tenisa. Na razie górą jest Clijsters, która we wrześniu wygrała US Open, a na początku stycznia pokonała Henin w finale w Brisbane. W trwającym właśnie Australian Open pozostała za to już tylko Justine (czytaj obok), która twierdzi jednak, że turniej w Melbourne to dla niej dopiero rozgrzewka.

- Mój szczyt formy nadejdzie w połowie roku - zapowiada.

Czyli gdzieś w okolicach Wimbledonu…

http://sport.onet.pl/tenis/wrocila-zeby … omosc.html

metjuAR - 19-02-2010 12:56:41

Dubaj porządnie sobie "grabi". Znowu sytuacja związana Z Peer http://www.eurosport.pl/tenis/wta-dubaj … tory.shtml. Ciekaw jestem czy władze WTA coś z tym raczą zrobić bo to jawna dyskryminacja.

xkasiax - 19-03-2010 11:09:34

POLSAT WARSAW OPEN
Międzynarodowy Turniej Tenisowy Kobiet z cyklu Sony Ericsson WTA TOUR
Miejsce : KT Legia, ul. Myśliwiecka 4a, Warszawa
Termin: 15-22 maja 2010 (15-16 maja - eliminacje - wstęp wolny, 17-22 maja turniej główny)
PULA NAGRÓD $600 000 Pre-GRAND SLAM (Pre GS)
Tenisistki ze ścisłej czołówki światowej
Transmisje Live: POLSAT SPORT/ POLSAT TV i EUROSPORT /pn-pt od godz. 11:15, sob. finał godz. 11:45/
System rozgrywek: Gra pojedyńcza - turniej główny - 32 zawodniczki; Gra pojedyńcza - eliminacje - 32 zawodniczki; Gra podwójna - turniej główny - 16 par
Bilety NA TURNIEJ GŁÓWNY JUŻ do nabycia na:
http://biletyna.pl/browse?category_id=5

DUN I LOVE - 22-03-2010 11:00:58

Ranking ENTRY - 22.03.2010

1 Williams, Serena 8645
2 Wozniacki, Caroline    6375
3 Safina, Dinara    6230
4 Kuznetsova, Svetlana 5930
5 Williams, Venus 5626
6 Dementieva, Elena 5100
7 Azarenka, Victoria    4930
8 Jankovic, Jelena 4765
9 Radwanska, Agnieszka 4080
10 Stosur, Samantha 3565
11 Li, Na 3331
12 Sharapova, Maria 3185
13 Pennetta, Flavia 3100
14 Wickmayer, Yanina 3030
15 Bartoli, Marion 2925
16 Clijsters, Kim 2860

Woźniacki #2...Henin zadebiutowała" w rankingu na miejscu 33, a Ana poleciała na pozycję nr 58. :]

DUN I LOVE - 06-04-2010 00:07:13

Turniej w Miami dał pokaźny awans Belgijkom. Clijsters awansowała na sam koniec Top-10, a Henin jest już 23. Tak trzymać. :good:

Blue - 07-04-2010 21:50:09

Navratilova has breast cancer


Martina Navratilova, one of the finest female tennis players of all time, has been diagnosed with breast cancer.

"I cried," Navratilova, 53, told People magazine about the results of a February biopsy after a routine mammogram revealed a cluster in her left breast.

"It knocked me on my ass, really. I feel so in control of my life and my body, and then this comes, and it's completely out of my hands."

She was diagnosed with a non-invasive form of breast cancer called 'ductal carcinoma in situ', confined to her milk ducts without spreading to the breast tissue.

"It was the best-case scenario you could imagine for detecting breast cancer," Dr. Mindy Nagle, Navratilova’s friend and doctor, added.

The report said Navratilova has already had a lumpectomy and will begin six weeks of radiation therapy in May.

The nine-times Wimbledon champion admitted she had not been getting regular check-ups.

"I went four years between mammograms. I let it slide. Everyone gets busy, but don't make excuses," she said.

"I stay in shape and eat right, and it happened to me. Another year and I could have been in big trouble.

eurosport.yahoo.com

Szok

DUN I LOVE - 08-04-2010 18:28:35

Po polsku:

Legendarna tenisistka walczy z rakiem

To zabrzmiało jak wyrok – u legendarnej tenisistki czeskiego pochodzenia lekarze stwierdzili raka piersi. Martina Navratilova przyznaje, że zupełnie się załamała. Chorobę wykryto we wczesnym stadium, co pozwala na dobre rokowania.
Martina
Martina Navratilova (fot. PAP/EPA/EDDIE RISCH )
Tenisistka zwierzyła się magazynowi „People" ze swoich pierwszych reakcji na informacje o chorobie. – Płakałam - opowiedziała 53-latka. – Zawsze miałam pełną kontrolę nad swoim ciałem, a tu nagle wydarzyło się to coś, co nie jest w moich rękach – dodała.

Choroba została wykryta wcześnie, przy rutynowej mammografii. Pozwala to na dobre rokowania. Tenisistka cieszy się, że w lutym wykonała to badanie. Za rok mogłoby już być za późno.

– Ostatni raz miałam mammografię cztery lata temu – przyznaje i apeluje do kobiet, by nie zaniedbywały tego obowiązku. – Dbam o kondycję i dobrze się odżywiam, a jednak mi się to przytrafiło – mówi z żalem.

Gwiazdę czeka teraz lumpektomia (zabieg wykonywany przy raku piersi), a w maju – chemia.

Martina Navratilova to amerykańska tenisistka czeskiego pochodzenia. Jest jedną z najwybitniejszych przedstawicielek tej dyscypliny. W swojej karierze wygrała 167 turniejów (18 wielkoszlemowych) singlowych i 177 w rywalizacji deblowej.

http://www.tvp.info/informacje/ludzie/l … em/1628772

DUN I LOVE - 26-04-2010 10:51:01

Radwański: Ula wróci najwcześniej w sierpniu

Urszula Radwańska od stycznia nie gra w tenisa z powodu pęknięcia jednego z kręgów lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Jej ojciec i trener Robert Radwański uważa, że wróci na korty najwcześniej w sierpniu.

Uraz wykryto w styczniu w Melbourne, podczas wielkoszlemowego Australian Open. Ponieważ lekarze zalecili Urszuli zawieszenie treningów na kilka miesięcy, wystąpiła ona do władz WTA Tour o "zamrożenie rankingu" z powodu przewlekłej kontuzji. W takim przypadku przerwa musi trwać minimum pół roku.

"Ula, nawet jakby mogła grać wcześniej, to nie opłaca się jej wracać na kort, bo straci +zamrożony ranking+. Wzięła go w Melbourne, czyli dokładnie pod koniec lipca kończy się jej półroczna pauza i wtedy będzie mogła wystartować w ośmiu turniejach bodajże z 74. miejsca w świecie. Jeden z nich będzie wielkoszlemowy" - wyjaśnił PAP Robert Radwański.

"Będzie zatem miała osiem szans, by nadrobić stracone punkty z tego półrocza. Wciąż do końca nie wiadomo, jak jest z tym kręgosłupem, ale jeśli wszystko będzie w porządku, to powinna wrócić do gry podczas serii turniejów w Stanach Zjednoczonych, poprzedzających US Open" - powiedział.

Pod koniec marca w Los Angeles młodsza z sióstr Radwańskich przeszła operację, która miała na celu przyspieszenie procesu zrastania się tkanki kostnej w miejscu pęknięcia.

"Na razie nic nie wiadomo, bo lekarz kazali nam zbadać ten krąg dopiero dwa miesiące po operacji. Minął miesiąc od zabiegu, więc za jakieś cztery tygodnie będziemy go prześwietlać i wyniki wyślemy do Los Angeles. Oczywiście przed tym zrobimy jeszcze konsultacje w Polce, bo muszę pochwalić naszych medyków, że się świetnie spisali. W USA byli zachwyceni fachowością opisu tej patologii oraz jakością zdjęć" - dodał.

Obecne problemy zdrowotne Urszuli są skutkiem wrodzonej wady kręgosłupa, w którym nie domknął się jeden z kręgów.

"Później urosła szybko i czasem w trakcie gry ją bolało z jednej strony. Zabieg polegał praktycznie na uzupełnieniu szpary materiałem kostnym, zalepieniem jej. Teraz to musi się po prostu zrosnąć, a na to potrzeba trochę czasu" - zaznaczył Radwański.

"To jakaś nowatorska metoda, która jest pewną drogą na skróty. Inaczej musielibyśmy robić przerwy i czekać aż samo się to zrośnie i pewnie trwałoby to o wiele dłużej. A mogłoby się też niezrosnąć wcale albo nie tak, jak należy. Nie mamy czasu na czekanie, wiec postanowiliśmy wziąć byka za rogi i pomóc Uli w ten właśnie sposób" - dodał.

W wyniku przerwy w grze, trwającej od stycznia, Urszula spadła w rankingu WTA poza pierwszą setkę - jest 107. W weekend wspierała w Sopocie z trybun starszą siostrę Agnieszkę i polskie tenisistki, które przegrały z Hiszpanią 1:4 w spotkaniu play off rozgrywek Fed Cup, o utrzymanie w Grupie Światowej II na przyszły rok.

http://sport.onet.pl/tenis/radwanski-ul … omosc.html

Serenity - 26-04-2010 11:48:50

Poważna kontuzja Kim Clijsters

Belgijska tenisistka Kim Clijsters zerwała mięsień w lewej stopie i nie będzie mogła grać przez kilka tygodni. Pod znakiem zapytania stoi jej występ w majowym turnieju wielkoszlemowy French Open na paryskich kortach Rolanda Garrosa.

Clijsters doznała urazu w trakcie sobotniego spotkania Fed Cup z Estonią.

Pokonała co prawda Maret Ani 6:4, 6:2, ale w niedzielę nie była już zdolna do gry. By uniknąć pogłębienia urazu, przez kilka tygodni będzie poruszać się o kulach.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,78115 … sters.html

Art - 10-05-2010 16:41:57

Fibak: Radwańska jest materiałem na numer jeden na świecie

- Agnieszka Radwańska jest materiałem na numer jeden na świecie - tak o naszej najlepszej tenisistce mówił w poniedziałek w magazynie Jeszcze Więcej Sportu w Radiu TOK FM Wojciech Fibak, który uważa, że jej największa zaletą jest technika gry.

- Wyczucie kortu, technika gry i styl, to są jej największe atuty. Ona urodziła się z nieprawdopodobnym talentem, ale mam wrażenie, że czasami brakuje jej po prostu siły żeby jednym uderzeniem zakończyć wymianę - mówił Fibak, który zwrócił też uwagę na słaby serwis Radwańskiej.

Nasza tenisistka ostatnio świetnie rozpoczyna turnieje, zazwyczaj od wysokich zwycięstw, po to by chwilę potem nieoczekiwanie przegrać z niżej rozstawioną zawodniczką, jednak Fibak wierzy, że Isia w końcu się przełamie - Ja cały czas czekam na jej zwycięstwo w dużym turnieju, wiem że ją na to stać i dlaczego miałoby to się nie wydarzyć w Madrycie? - pyta Fibak.

W pierwszej rundzie Radwańska Marię Kirilenko 6:2 6:2, teraz zmierzy się w drugiej - z Patty Schnyder.

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … en_na.html

DUN I LOVE - 10-05-2010 16:43:42

:D

Zbliżają się gry na wysokościach w Madrycie. :D

szeva - 10-05-2010 18:04:28

hahaha Dzięki Wojtek, umiesz mnie rozbawić do łez hahaha

DUN I LOVE - 13-05-2010 09:34:21

Tenis. Maria nie z tej ziemi

Hiszpanka Maria José Martinez Sanchez, czyli właścicielka zielonych oczu, wygrała w sobotę turniej WTA w Rzymie, prestiżową imprezę z pulą nagród 2 mln dol., najważniejszy - poza trwającym Madrytem - przystanek przed wielkoszlemowym French Open.

10 tys. widzów, komentatorzy, eksperci i trenerzy przecierali oczy ze zdumienia, patrząc, jak notowana na 26. miejscu w rankingu Hiszpanka pokonuje: drugą na liście WTA Dunkę Caroline Wozniacki, byłą rakietę numer jeden na świecie Serbkę Anę Ivanović, a w finale jej rodaczkę Jelenę Janković, też byłą jedynkę. Ta ostatnia wydawała się pewniakiem, bo wcześniej ograła potężnie zbudowane i najmocniej bijące piłkę amerykańskie siostry Venus i Serenę Williams. Janković przegrała jednak finał 6:7 (5-7), 5:7 i kort opuszczała z bezradną miną.

Wygrana nieznanej szerzej leworęcznej Hiszpanki to jeszcze nie taka wielka sensacja. Kobiecy tenis różne cuda już widział. Szczególnie w czasie gdy niespodzianką zaczyna być brak niespodzianek. Skoro Dinara Safina potrafi przegrać z Chang Kai-Chen z Tajwanu, to dlaczego Martinez Sanchez nie może wygrać w Rzymie.

Sensacją, kto wie, czy nie wydarzeniem roku, jest dopiero sposób, w jaki Martinez Sanchez zwyciężyła. Hiszpanka to w dzisiejszym tenisie ewenement, dziwadło, wybryk natury, jak określali ją niektórzy. 27-latka z Murcii, utytułowana dotąd głównie w deblu, wychowanka akademii Juana Carlosa Ferrero, jest bowiem jedyną tenisistką na świecie grającą tenis spod znaku "serve & volley", czyli nastawiony na atak. Po serwisach rusza do przodu i stara się kończyć wymiany wolejami, atakuje też drugie podanie rywalek, często zmienia rytm, zagrywa mnóstwo dropszotów, dużo slajsuje (podcina piłki z wsteczną rotacją).

"Nagle zobaczyłem na korcie Johna McEnroe. Miał spódnicę" - pisze Doug Robson, guru amerykańskich tenisowych blogerów. "Seniorita o nazwisku długim jak wagon kolejowy pokazała, że wolej w kobiecym tenisie to jednak nie grzech" - dodaje Bud Collins z "Boston Globe". Nikt tak nie gra od lat. Dziś kobiecy tenis to różne odmiany mocnej gry z głębi kortu. Wozniacki i Radwańska są defensywne, regularne, a Szarapowa czy Azarenka atakujące, ale jedne i drugie stoją z tyłu, blisko linii końcowej. Akcji "do przodu" w stylu legendarnej Martiny Navratilovej, dziewięciokrotnej triumfatorki Wimbledonu, nie ma za grosz.

- Dlatego tenisistki, grając z Hiszpanką, głupieją. Skąd nagle mają wiedzieć, co robić, gdy nie dostaną mocnej piłki pod linię końcową, tylko woleja albo slajsa. Ani w czasach juniorskich, ani potem niczego takiego nie widziały. Hiszpanka deprymuje rywalki. Tak grali mężczyźni 30 lat temu. Ja tak grałem! - mówi "Gazecie" Wojciech Fibak.

Kolejny dowód na kryzys kobiecego tenisa? - Dowód na to, jak mało wagi kobiety przywiązują dziś do taktyki. Właściwie w ogóle jej nie mają. Są tylko mocne uderzenia. Hiszpanka wcale nie jest taka rewelacyjna, ma np. zdecydowanie słabszy forhend z głębi kortu, ale umiejętnie skraca pole gry. Jej różnorodność uderzeń i atak sprawiają, że może wygrywać z każdą. Hiszpanka zaskoczyła późno, bo dopiero teraz uwierzyła w siebie. Sam jestem ciekaw, co będzie dalej - podkreśla Fibak.

- Wiem, że jestem anomalią - przyznaje Maria, która w młodości uparła się, że na złość wszystkim dookoła będzie atakować. Niektórzy trenerzy nazywali ją wtedy "masochistką". Jej juniorski trener Adres Escoda machnął tylko ręką: - Jak chce, niech tak gra. A nuż coś z tego będzie.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,78660 … ziemi.html

Sempere - 13-05-2010 16:58:56

Antonijczuk zawieszona na 14 miesięcy

Kristina Antonijczuk, 19-latka z Ukrainy, została zawieszona przez Międzynarodową Federację Tenisową (ITF) na 14 miesięcy. Zawodniczka miała pozytywny wynik badania antydopingowego przeprowadzonego 22 lutego.

W organizmie wzbudzającej zainteresowanie nie tyle ze względu na wyniki, co na słowiańską urodę Antonijczuk podczas turnieju WTA w Acapulco wykryto diuretyk - furosemid.

Zawodniczka, 182. rakieta świata, tłumaczyła, że przyjmowała środki przepisane przez lekarza. ITF nie zastosowała w jej sprawie wyjątku od zasady, że gracze muszą sami uważać na substancje, które znajdują się na liście zakazanego

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -miesiecy/

Ronni - 14-05-2010 01:37:01

Radwańska: W stolicy na pewno nie wystąpię

Grałam już cztery tygodnie z rzędu. Wystarczy. Wiem, że nie zagram w Warszawie w przyszłym tygodniu, a ktoś jednak puścił plotkę, że wystąpię. Polskie nazwisko bardziej przyciąga niż inne. Ale zdania nie zmienię. Teraz wracam do kraju - mówi eurosport.pl Agnieszka Radwańska.

W 1/4 finału krakowianka wraz z Rosjanką Marią Kirilenko przegrały z Venus i Sereną Williams 2:6, 4:6. Spotkanie trwało godzinę i 25 minut.

Z Agnieszką Radwańską, rozmawiała w Madrycie Katarzyna Witwicka.

Na początku czwartkowego meczu razem z Marią Kirilenko zdobyłyście przewagę przełamania, ale pierwszy set szybko potoczył się jednak już w innym kierunku.

Rzeczywiście, na początku było 2:0, a później ze 3 czy 4 gemy jakoś trudno powiedzieć uciekły, bo to były te przewagi. Jednak teraz przy obecnych przepisach, przy decydującej piłce przy równowadze, trzeba mieć po prostu troszkę szczęścia. Z tym nowym systemem, to wszystko jest trochę oparte na przypadku.

Czyli Pani te zmiany się nie podobają?

Ja tego nie lubię, ale gdyby nie te przepisy, to w ogóle nie grałabym w debla, bo mecze byłyby po prostu za długie. Tak to by się grało po 15 minut jednego gema tu na ziemi, bo przecież wiadomo, że damski debel to nie jest tak, że serwis i się wygrywa. A tak mecze są krótsze i jest to przede wszystkim dobrą zachętą dla singlistek, żeby przyciągnąć nazwiska, żeby więcej grały i promowały grę podwójną. Ja tego nie lubię, bo to jest gra przypadków. Jedna piłka ucieknie, przegra się takie trzy gemy i od razu robi się 3:0, a to jednak jest duża różnica. Tak właśnie uciekł dzisiaj pierwszy set z tymi gemami na przewagi. Chociaż w drugim już było lepiej.

W drugiej partii udało się wam odrobić stratę przełamania i serwowałyście przy stanie 4:5. Czy wierzyła wtedy Pani, że losy meczu mogą się jeszcze odwrócić?

Gdybyśmy wygrały nasz serwis, to na pewno dałoby się jeszcze powalczyć, może by nam się droga otworzyła. Ale widać, że one skoncentrowały się na tego gema i za wszelką cenę chciały skończyć.

Wcześniej mówiła Pani, że wynik spotkań z siostrami zależy przede wszystkim od ich dyspozycji danego dnia, a nie od przeciwniczek. Czy w dyspozycji, w jakiej były dzisiaj były do ogrania?

Na pewno była szansa. Gdybyśmy zagrały na tym korcie, gdzie grałyśmy poprzedni mecz, to spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Na kortach na zewnątrz gra się wolniej, natomiast na dzisiejszym korcie, który trochę przypomina halę, nawierzchnię twardą, gra się z nimi trudno. No wolnym korcie, na zewnątrz, można liczyć trochę wiatr, łatwiej je wybić z rytmu. A na tych kortach zadaszonych gra się zupełnie inny tenis. No, ale już trudno. Debel jest tylko deblem. To jest właściwie takie tło.

W następnym tygodniu jest turniej w Warszawie i w Strasburgu. Rozumiem, że Pani pauzuje?

Tak. Grałam już cztery tygodnie pod rząd. Wystarczy.

Pojawiły się informacje, że jednak ktoś z Polsatu kontaktował się z Panią, żeby nakłonić do występu w stolicy. Potwierdza Pani czy dementuje te informacje?

Dementuję. Wiem, że pojawiły się takie plotki. Kilka dni temu z prasy dowiedziałam się, że gram w Warszawie. Jest to zaskakujące, że ja, główna zainteresowana, mam dowiadywać się o takich rzeczach z mediów. Ja wiem, że nie gram, a ktoś jednak puścił plotkę, że wystąpię.

Czyli nie było żadnych telefonów z Polsatu w ostatnim czasie, żeby Panią przekonać?

Ja mówiłam od samego początku, że nie gram w Warszawie i już tego nie zmienię. Grałam już cztery turnieje z rzędu i jest to wystarczające przygotowanie. A czy ktoś dzwonił? Dokładnie nie wiem. Raczej nie sądzę. Może do taty czy do Wiktora (menedżera - przyp.red.).Coś tam może było faktycznie, bo jednak tutaj próbują walczyć o to, żebym zagrała, bo zawsze polskie nazwisko bardziej przyciąga niż inne. Ale zdania nie zmienię.

Jaki jest Pani plan przed turniejem na kortach Rolanda Garrosa?

Jutro lecę do Krakowa. A w środę planuję wylot do Paryża. Jestem w Krakowie te 3-4 dni, trenuję. Mam nadzieję, że pogoda będzie trochę lepsza niż tutaj. Mam akurat te cztery dni na pobycie w domu, odpoczynek, bo jednak cztery turnieje i cztery tygodnie poza domem to dosyć długo.

Z jakim nastawieniem jedzie Pani na French Open? W zeszłym roku w turniejach poprzedzających Roland Garros notowała Pani nieco lepsze wyniki niż w tym sezonie.

W Madrycie miałam akurat kontuzję, więc od razu przegrałam. Teraz zresztą też mam to samo. Czuję się trochę lepiej niż w zeszłym roku co prawda, ale plecy nadal dają o sobie znać. W ubiegłym sezonie byłam w ćwierćfinałach w Stuttgarcie, w Rzymie, więc rozegrałam po jednym meczu więcej. Ale tak naprawdę tegoroczne w tych turniejach mecze były tak wyrównane, że prawie jak wygrane. W zeszłym roku przegrałam ze zwyciężczynią w 4. rundzie. W sumie dobrze zagrałam, więc mam nadzieję, że teraz będzie to samo. Może nawet ćwierćfinał. W 1/4 finału na Roland Garros jeszcze nie byłam, więc by się przydało. Zresztą od dawna mówię, że ten drugi tydzień zawsze zadowala w Wielkich Szlemach.

A czy tu w Madrycie miała Pani chwilę na jakieś zwiedzanie?

Wczoraj byłam w samym centrum, na tych głównych ulicach. Bardzo lubię Hiszpanię, jest tak bardzo europejsko. Chociaż taką denerwującą rzeczą jest to późne jedzenie kolacji. Wszyscy siadają do stołu najwcześniej o 21! Wszystko jest przesunięte, o co najmniej dwie godziny. Komplikuje to nieco sytuację, kiedy się na przykład gra następnego dnia pierwszy mecz, a tutaj restauracje otwierają o 21.30... To dość późno.

A jak się Pani podoba hiszpańska mentalność?

W porządku, aczkolwiek trudno się tutaj dogadać po angielsku. Naprawdę mało, kto mówi. Może na turnieju, większość jednak się jakoś dogaduje. Chociaż kierowca w drodze z lotniska mówił do mnie cały czas po hiszpańsku, ja do niego po angielsku, więc taka komunikacja. Ja tylko przytakiwałam, chociaż kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi (śmiech).

http://www.eurosport.pl/tenis/wta-warsz … tory.shtml

Sempere - 15-05-2010 00:07:40

Roland Garros bez Clijsters

Kim Clijsters chce wrócić do rywalizacji przed turniejem w Eastbourne (14 czerwca). Wyniki piątkowych badań kontuzjowanej stopy zmuszają belgijską gwiazdę do wycofania się z wielkoszlemowego turnieju w Paryżu, który rozpocznie w przyszły poniedziałek.

Znajdująca się w rankingu WTA tuż za Agnieszką Radwańską 26-letnia Clijsters, mistrzyni US Open i była liderka rankingu, doznała urazu podczas meczu Pucharu Federacji z Estonią w kwietniu. Tomografia wykazała, że wokół jej kostki wciąż gromadzi się płyn.

- Zostawiam wszystko inne, byle dojść do zdrowia i być gotową na sezon na trawie - napisała na oficjalnej stronie internetowej. - Jestem zawiedziona rezygnacją z Roland Garros. Paryż jest tak blisko domu, że zawsze czuję się tam trochę jak w domu. Tam zagrałam po raz pierwszy w wielkoszlemowym finale. Ale ból w stopie zmusza mnie do podjęcia jednej decyzji.

Pięć zawodniczek wycofało się oficjalnie z drugiego turnieju Wielkiego Szlema w sezonie: wcześniej Sania Mirza, Urszula Radwańska, Anna-Lena Grönefeld i Sabina Lisicka. Na liście startowej do głównej drabinki przesunęły się: Stéphanie Dubois, Katie O'Brien, Anne Kheotavong, Jekaterina Byczkowa i Johanna Larsson.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … clijsters/

Sempere - 17-05-2010 23:01:07

Sportowe pasje tenisistek

Gwiazdy turnieju WTA na kortach Legii, zanim postawiły na tenis, uprawiały też inne dyscypliny sportu. Dunka Caroline Wozniacki pływanie, Rosjanka Jelena Dementiewa grała w szachy, Francuzka Marion Bartoli jeździła na nartach, a Chinka Na Li grała w badmintona.

- Nie pamiętam, kiedy to było dokładnie, chyba miałam jakieś dziewięć czy dziesięć lat. Pływałam wtedy w zawodach juniorskich stylem dowolnym i grzbietowym. To było jednak dawno temu - powiedziała niemal płynną polszczyzną Wozniacki, której ojciec wyemigrował do Danii w latach 80.

- Cieszę się, że jestem w Warszawie. Liczę tutaj na dobry występ, no i na doping polskich kibiców. Mam nadzieję, że zagram tu kilka meczów, bo chcę się jak najlepiej przygotować do Roland Garros. Na razie, zanim wyjdę na pierwszy mecz, nadrabiam "polskie" zaległości: jadłam już pierogi i rosół, a przede mną jeszcze kopytka i gołąbki - dodała najwyżej rozstawiona w imprezie tenisistka.

Wozniacki, podobnie jak turniejowa "dwójka" - Rosjanka Jelena Dementiewa, w pierwszej rundzie ma "wolny los" i grę rozpocznie od 1/8 finału. Przed rokiem Dunka pojawiła się w Warszawie, ale nie zagrała z powodu kontuzji, natomiast Dementiewa w ostatnich latach kilkakrotnie pojawiała się w stolicy Polski.

- Lubię przyjeżdżać do Warszawy, bo zawsze dobrze się tu czuję. Poza tym zawsze staram się grać jakiś turniej w tygodniu poprzedzającym Wielkiego Szlema. Szczególnie przed Roland Garros, ponieważ to najbardziej wymagający ze startów. Wolna nawierzchnia sprawia, że mecze są długie i męczące, więc potrzebna jest solidna kondycja. Dlatego warto grać dużo meczów przed Paryżem - powiedziała Dementiewa.

W poniedziałek gry rozpoczęły się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem spowodowanym przez ulewny deszcz. Ostatnią rundę eliminacji rozgrywano więc pod dachem na dwóch innych obiektach, gdzie przeniesiono także pierwsze mecze deblowe. Natomiast pojedynki turnieju głównego w singlu ruszyły na korcie centralnym, jedynym nadającym się do gry w ciężkich warunkach.

- Takie okoliczności są dość trudne, bo ciężko zagospodarować czas w oczekiwaniu aż deszcz przestanie padać. W młodości grałam w szachy, ale to było bardzo dawno i teraz pewnie już niewiele z tego pamiętam. Co porabiam w chwilach, gdy pada deszcz? Teraz wszystkie dziewczyny siedzą przed komputerami, piszą maile czy rozmawiają ze znajomymi na facebooku. Trochę się czasy zmieniły. Wiem, bo gram zawodowo w tenisa już ponad dziesięć lat - powiedziała 28-letnia Rosjanka.

- Jest coraz trudniej, są młode dziewczyny, które grają solidny tenis, ale mimo to wciąż udaje mi się utrzymywać w czołowej dziesiątce. W sumie to ciekawe wyzwanie rywalizować z młodszymi rywalkami, bo moim atutem jest duże doświadczenie. Mam też swoje cele, które wciąż chcę zrealizować. Zdobyłam złoty medal olimpijski, a to było moje największe marzenie. Teraz chciałabym jeszcze wygrać turniej Wielkiego Szlema, no i być choć przez chwilę numerem jeden na świecie - dodała Dementiewa, mistrzyni olimpijska igrzysk w Pekinie (2008).

Z numerem trzecim rozstawiona w Warszawie jest Francuzka Marion Bartoli, która w młodości jeździła na nartach, ale ostatecznie postanowiła uprawiać zawodowo tenis.

- Nie było łatwo, bo w moim rodzinnym mieście brakowało porządnych kortów. Ten, na którym trenowałam, był w okropnym stanie i miał tyle dziur, że piłki zawsze odbijały się inaczej niż powinny. Mimo to udało mi się nauczyć dobrze grać i byłam w czołowej dziesiątce rankingu. Chciałabym tam wrócić, ale to jest coraz trudniejsze - powiedziała Bartoli, pochodząca z niewielkiego Le Puy en Velay.

- Muszę przyznać, że nie jest łatwo ciągnąć to wszystko, gdy ktoś decyduje się na kontynuowanie kariery bez współpracy z narodową federacją. Ja poszłam swoją drogą i nie żałuję swojej niezależności. Zresztą duże pieniądze, jakimi dysponuje federacja, nie gwarantują sukcesów. Potrzebny jest talent i ciężka praca. Myślę, że w tej chwili trudno znaleźć Francuzkę, która mogłaby wejść do czołowej piątki. Przynajmniej ja takiej nie widzę, może kiedyś któraś z utalentowanych juniorek tego dokona - dodała Bartoli.

Na dużą popularność tenisa w Chinach narzeka rozstawiona z czwórką Na Li, która jako juniorka grała też w badmintona.

- Coraz trudniej u nas znaleźć wolny kort. Właściwie nie ma szans, żeby zarezerwować tego samego dnia, trzeba to zrobić przynajmniej dzień wcześniej. Po prostu coraz więcej ludzi gra u nas w tenisa. Obecnie chyba łatwiej znaleźć boisko do badmintona, choć w mojej młodości to on był bardziej popularny w Chinach niż tenis - powiedziała Li.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … enisistek/

Serenity - 17-05-2010 23:10:45

Wyniki - poniedziałek:

Strasbourg:

Singles - First Round
(1/WC) Maria Sharapova (RUS) d. Regina Kulikova (RUS) 63 36 61
Vania King (USA) d. (2) Elena Vesnina (RUS) 64 61
Alizé Cornet (FRA) d. Chan Yung-Jan (TPE) 63 63
Anastasia Rodionova (AUS) d. Ayumi Morita (JPN) 26 63 75

Doubles - First Round
(1) Chuang/Hradecka (TPE/CZE) d. (WC) Bacquet/Georges (FRA/FRA) 61 63
(4) Barrois/Woehr (GER/GER) d. Robson/Smith (GBR/GBR) 63 62
Craybas/Goerges (USA/GER) d. Kiszczynska/Tvaroskova (POL/SVK) 62 62
(WC) Mladenovic/Sfar (FRA/TUN) d. Védy/Washington (FRA/USA) 75 63

Singles Qualifying - Final Round
(1/WC) Sorana Cirstea (ROU) d. Ana Jovanovic (SRB) 76(5) 61
(2) Mariana Duque Marino (COL) d. Anne Kremer (LUX) 64 62
(3) Maria Elena Camerin (ITA) d. (7) Stéphanie Foretz (FRA) 63 60
Dia Evtimova (BUL) d. (5) Naomi Cavaday (GBR) 64 64

Warszawa:

Singles - First Round
(6) Alona Bondarenko (UKR) d. Roberta Vinci (ITA) 63 61
Alexandra Dulgheru (ROU) d. (7) Kateryna Bondarenko (UKR) 63 61

Suspended due to rain
(WC) Marta Domachowska (POL) vs. (WC) Katarzyna Piter (POL) 67(3) 64

Doubles - First Round
Poutchek/Senoglu (BLR/TUR) d. (2) Garbin/Huber (ITA/USA) 64 76(8)
Ruano Pascual/Shaughnessy (ESP/USA) d. Rosolska/Shvedova (POL/KAZ) 64 61
Borwell/Kops-Jones (GBR/USA) d. (WC) Kania/Linette (POL/POL) 76(6) 60
Govortsova/Jans (BLR/POL) d. Bacsinszky/Dekmeijere (SUI/LAT) 63 46 1311

Singles Qualifying - Final Round
(5) Bojana Jovanovski (SRB) d. (1) Anna Chakvetadze (RUS) 75 76(4)
(3) Tsvetana Pironkova (BUL) d. (8) Lesya Tsurenko (UKR) 61 75
(6) Greta Arn (HUN) d. (4) Anne Keothavong (GBR) 36 61 64
(7) Irina Begu (ROU) d. (WC) Andreja Klepac (SLO) 57 62 64

Sempere - 18-05-2010 22:35:02

W kwalifikacjach startuje Domachowska

Pozytywnym skutkiem porażki Marty Domachowskiej w I rundzie turnieju w Warszawie jest to, że zdąży na kwalifikacje Roland Garros, gdzie w pierwszym meczu zagra w środę (czwarte spotkanie od godz. 9) z występującą z dziką kartą Francuzką Caroliną Garcią (WTA 423).

24-letnia Domachowska po przegranej z Piter odwołała we wtorek spotkanie z mediami, tłumacząc się pośpiechem na lotnisko. W wielkoszlemowym turnieju w Paryżu wystąpiła czterokrotnie, a kolejne dwie próby kończyła na starcie eliminacji, także w ubiegłym roku po porażce z Timeą Bacsinszky. Zobacz wszystkie występy warszawianki w Wielkim Szlemie.

Awans do głównej drabinki dają trzy zwycięstwa. W II rundzie znajdzie się na tym szczeblu Laura Pous lub Michaella Krajicek, a w decydującej: Bojana Jovanovski, Maria Irigoyen, Anastazja Piwowarowa lub Claire de Gubernatis.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … machowska/

Serenity - 21-05-2010 09:22:19

Domachowska prawie dopłaca do interesu

Kolejne porażki coraz mocniej odbijają się na finansach Marty Domachowskiej. 24-letnia tenisistka z Warszawy w tym tygodniu ledwo wyszła na zero - wylicza "Przegląd Sportowy".

We wtorek Marta Domachowska odpadła już w pierwszej rundzie Polsat Warsaw Open, a w czwartek pożegnała się z Rolandem Garrosem w drugiej rundzie eliminacji.

W Paryżu, do którego poleciała w ostatniej chwili, zarobiła 4 tys. euro. Gdyby w Warszawie rozprawiła się z Katarzyną Piter, dostałaby 4 tys. dol.

Wyszła na swoje? Niekoniecznie. Kupowany w ostatniej chwili bilet lotniczy do Francji pożarł właściwie cały zysk - kwituje "Przegląd Sportowy".

http://www.eurosport.pl/tenis/roland-ga … tory.shtml

Sempere - 21-05-2010 23:07:56

Generacja Rumunek zdominuje kobiecy tenis?

Czy po dominacji Rosjanek w niedługim czasie będziemy mieli erę Rumunek? Może jeszcze o tym za wcześnie pisać, ale faktem jest, że w Rumunii pojawia się coraz więcej utalentowanych tenisistek. Na początku maja w Fes swój pierwszy finał w cyklu WTA Tour zaliczyła 18-letnia Simona Halep.

Sorana Cirstea w 2003 roku wygrała dwa prestiżowe turnieje dla juniorów: Orange Bowl i Eddie Herr Championships (kategoria do lat 14.). Pięć lat później w Taszkiencie święciła swój pierwszy triumf w WTA Tour i jak na razie to jej jedyny tytuł. W swoim dorobku ma ona jeszcze finał w Budapeszcie z 2007 roku. W ubiegłym sezonie podczas Roland Garros zaliczyła swój pierwszy wielki występ w Wielkim Szlemie (ćwierćfinał). Jej problemem jest nieumiejętność ustabilizowania formy i chyba też trochę nie radzi sobie z rosnącą presją. W końcu ćwierćfinalistka Roland Garros i oczekiwania są coraz większe. Siłą Sorany jest regularność, ma bardzo solidny forhend i bekhend, które potrafi uruchomić błyskawicznie i jednym uderzeniem przejść z defensywy do ataku. Jest też bardzo dobrą deblistką, potrafi bardzo dobrze grać przy siatce, ale póki co nie ma zaufania do swojego woleja i nie często korzysta z tego zagrania. Jej słabością są częste utraty koncentracji i nieumiejętność dobijania rywalek. Tak było przed rokiem w III rundzie Wimbledonu w I secie meczu z Wiktorią Azarenką, gdy dominowała na korcie, ale kluczowe punkty zdobywała Białorusinka i to ona była górą w tiebreaku. W ubiegłym roku w Bastad przegrała z Giselą Dulko, choć miała cztery piłki meczowe. W 2008 roku w Acapulco przegrała z Kaią Kanepi, choć miała dwie piłki meczowe. W tym sezonie obniżyła loty (choć na początku maja osiągnęła półfinał w Estoril), ale jej wyniki z poprzednich sezonów świadczą dobitnie o tym, jak wielkim jest talentem. Trochę jej rozwój hamują kontuzje. Jest tenisistką wszechstronnie wykształconą i ma wszelkie predyspozycje ku temu, by stanowić o sile kobiecego tenisa w niedalekiej przyszłości. Warunkiem jest oczywiście odnalezienie się w nowych realiach wielkiego tenisa, w którym ciśnienie z każdym większym sukcesem rośnie.

Kiedy Alexandra Dulgheru w ubiegłym sezonie wygrała turniej w Warszawie wielu pisało, że to przypadek, ta tenisistka nic więcej w swojej karierze nie wygra. Tymczasem pod koniec ubiegłego sezonu Rumunka wygrała dwa turnieje ITF na kortach ziemnych. Przed miesiącem w WTA Tour zaliczyła półfinał w Barcelonie, wcześniej w Marbelli nie miała żadnych kompleksów wobec Kim Clijsters i urwała Belgijce seta. Potem w Rzymie wyeliminowała Dinarę Safinę, a w ubiegłym tygodniu w Madrycie odprawiła Jelenę Dementiewą. Na pewno nie jest to tenisistka tak uzdolniona, jak Cirstea, ona musi wszystko wybiegać na korcie. Już wyniki w ITF-ach wskazywały, że najmocniejsza będzie na kortach ziemnych, na których gra jest wolniejsza i ona swoją regularnością i umiejętnością sprawnego poruszania się po ceglanej mączce wiele zyskuje. Dulgheru, która 30 maja skończy 21 lat, w swojej karierze ma szansę jeszcze nie jedno wygrać i udowodnić w ten sposób, że jej triumf w Warszawie nie był dziełem przypadku. Rumuni za jej przyczyną przeżyją jeszcze wiele radosnych chwil.

Ioana Raluca Olaru w ubiegłym sezonie w Bad Gastein zaliczyła swój pierwszy finał. Dwa lata wcześniej jako 18-latka przebiła się przez kwalifikacje do Roland Garros, w I rundzie wyeliminowała ówczesną 33. rakietę świata Julię Wakulenko i dopiero w III rundzie zatrzymała ją Ana Ivanović. O jej niewątpliwym talencie niech świadczy też to, że w 2005 roku wygrała juniorski Roland Garros. Jest to bardzo ciekawie grająca tenisistka, która nie tylko przebija, często zmienia rotacją, lubi i potrafi grać drop szoty. Nie przebija bezsensownie przez środek, ale potrafi zagrać piłkę w dokładnie zaplanowane miejsce i pod tym względem jest podobna do Agnieszki Radwańskiej. Ulubioną nawierzchnią Ioany jest ceglana mączka, ale z uwagi na urozmaicony styl gry szybko przystosowuje się do każdej nawierzchni. Jej problem jest taki sam, jak u Cirstei: gubi rytm i często traci koncentrację. Jest to talent czystej wody, ale jeszcze nie do końca oszlifowany.

Niespełna 23-letnia Monica Niculescu ciągle nie może rozwinąć w pełni swojego potencjału ze względu na nękające ją kontuzje, ale i psychikę ma nie najmocniejszą. W końcu w imprezach rangi ITF zdobyła już 15 tytułów, a w WTA Tour w swoim dorobku ma raptem trzy ćwierćfinały (Taszkient 2008 i 2009, Strasbourg 2009). O jej dużym talencie niech świadczy to, że w 2004 roku wygrała drugi z prestiżowych juniorskich turniejów Eddie Herr Championships (kategoria do lat 18). Tenisistka z Bukaresztu, która w 2008 roku była w czołowej 50 rankingu WTA, gra bardzo agresywnie, zmienia rotację, zawsze stara się posyłać głębokie piłki, by zepchnąć rywalkę do defensywy, ma też bardzo solidny serwis i pewny wolej. Zmienia kierunki uderzeń, potrafi zagrać kombinację uderzenia wzdłuż linii i bardzo ostrego krosa, co nie jest tak często spotykanym zjawiskiem w dzisiejszym kobiecym tenisie. Niculescu lubi dominować na korcie i nie boi się podejmować ryzyka, sięga często po techniczne zagrywki, w tym pewnego w jej wykonaniu drop-szota. Talent ma niewątpliwie olbrzymi, problemy ma z psychiką, nie radzi sobie z presją. Doskonalić tenisowy warsztat jest stosunkowo łatwo, w końcu nauka to potęgi klucz, głowy uporządkować tak łatwo się nie da. Ale przykładem dla Monici niech będzie Yanina Wickmayer, która przez długi czas tak samo świetnie radziła sobie w ITF-ach, a na tym najwyższym poziomie zupełnie nie potrafiła się odnaleźć, aż nagle wystrzeliła w ubiegłym sezonie. W życiu Niculescu być może też nadejdzie taki moment, że w pełni uwierzy w swoje możliwości. Niestety Rumunia na własnym podwórku ma zawodniczkę, która ze względu na słabą psychikę nie ugrała nic wielkiego, choć talent miała i ciągle ma olbrzymi. Mowa o niespełna 26-letniej już Edinie Gallovits, triumfatorce Eddie Herr Championships z 2000 roku, która wygrała 14 turniejów rangi ITF. W WTA Tour osiągnęła tylko jeden finał (Barcelona 2007).

18-letnia Simona Halep to mistrzyni juniorskiego Roland Garros 2008. W swoim dorobku ma sześć tytułów ITF (wszystkie na kortach ziemnych), a w tym sezonie zaczyna się pokazywać z dobrej strony w rozgrywkach WTA Tour. Na początku kwietnia przebiła się przez kwalifikacje w Marbelli i Barcelonie. W tej pierwszej imprezie doszła aż do ćwierćfinału eliminując Ivetę Benesovą i rodaczkę Cirsteę, a przegrywając z Flavią Pennettą. W Barcelonie odpadła w I rundzie, ale urwała seta bardzo solidnej, grającej efektownie Carli Suarez. I wreszcie w Fes doszła do finału pokonując dwie zawodniczki z czołowej 100 rankingu: Lucie Hradecką i Patty Schnyder, a przegrywając z Ivetą Benesovą. A są to przecież jej pierwsze starty w WTA Tour. Halep jest tenisistką grającą niezwykle agresywnie, ma naturalny instynkt do dominacji na korcie. Widać, jak bardzo poważnie traktuje tenisową karierę. Do tej pory znana była tylko z obfitego biustu, który zmniejszyła, bo przeszkadzał jej w grze, przez co było o niej głośniej niż o wielu czołowych tenisistkach świata. Teraz świeci już nie piersiami, ale po prostu na korcie swoim ogromnym tenisowym talentem. Jak na tak młodą osobę Simona jest tenisistka bardzo dojrzałą, jej siłą jest doskonała praca nóg i spokojne punktowanie rywalek, nie zawsze używa to tego pełnej mocy, ale przede wszystkim myśli na korcie i znakomicie wyprzedza ruchy rywalek. Jak na tak młodą tenisistkę jest bardzo poukładana pod względem taktycznym, bardzo rzadko w jej poczynania wkrada się chaos. W niedługim czasie może być o niej naprawdę głośno, ale wyłącznie ze względu na sportowe osiągnięcia.

O tym, że kariera juniorska i seniorska to dwie różne bajki pisałem w artykule "Trudne przejście od juniora do seniora". Talent, potencjał i umiejętności nie wystarczą, by odnieść sukces. W świecie zawodowego tenisa jest mnóstwo pokus, pojawia się po drodze mnóstwo wątpliwości, przychodzą załamania i kryzysy. Tylko zawodniczki z twardą psychiką, niezłomne, uparte, zdeterminowane mogą wznieść się na wyżyny w tym wielkim tenisie. Dla Rumunek przykładem na to, że droga na szczyt nie jest usłana różami niech będzie sama Justine Henin, która nie tak szybko zaczęła odnosić sukcesy, ale cierpliwość i ciężka praca na treningach dały w końcu efekt. O tym czy Rumunki zaczną odnosić sukcesy na miarę ich talentu zadecyduje mnóstwo czynników, bo zawodowy tenis to bardzo złożony mechanizm. Twarde stąpanie po ziemi (nawet po serii efektownych zwycięstw, a może zwłaszcza) i umiejętność radzenia sobie z porażkami to podstawa i Rumunki nie mogą o tym nigdy zapominać.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ecy-tenis/

Sempere - 28-05-2010 23:01:52

Ratunek dla Radwańskich

Sportową przyszłość Radwańskich widzę ciemno, jeśli nic się nie zmieni. Agnieszka z ojcem nadają na zupełnie innych falach. Ani ona nie słucha jego, ani on jej - komentuje dziennikarz Gazety Wyborczej i Sport.pl, Jakub Ciastoń.

"Zamknij się!", a potem "spie... laj stąd!" - krzyczała najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska do ojca i trenera, Roberta. Trwał mecz II rundy Rolanda Garrosa, zbliżała się nieuchronna klęska. Słuchał tłum zdumionych kibiców, dziennikarze, prezes Polskiego Związku Tenisowego. Agnieszka wybuchła, bo nie wytrzymała psychicznie złośliwych docinków ojca wypowiadanych niby pod nosem, ale jednak na tyle głośno, że do niej docierały.

Radwańscy fatalnie zachowali się nie po raz pierwszy. Naoglądałem się wiele mniej lub bardziej przykrych obrazków tego typu, nasłuchałem się przekleństw. Scenariusz jest zawsze ten sam. Agnieszka ma do ojca żal, że nie umie zachować się na trybunach jak trener, brak mu chłodnej głowy, wywiera presję, oczekuje szybkich zwycięstw, a przecież dziś w tenisie nie ma lekko. Racja, choć to nie powód, by mówić do trenera "spie...laj".

Radwański jest zły, że córka nie słucha. Na korcie robi wszystko po swojemu, nie realizuje taktyki, uważa, że wszystko wie lepiej, a potem przegrywa wygrane mecze. Trenera frustruje też, że Agnieszka - dziś ósma na świecie - marnuje talent pozwalający mierzyć w czołową trójkę. Dlatego tak przeżywa porażki ze średniakami, a Agnieszka od czterech turniejów odpada już w drugiej rundzie. To rzeczywiście marnowanie potencjału. Czy jednak zarazem powód do wygłaszanych publicznie złośliwości?

Martwi, że oboje nie umieją przegrywać, choć to jeszcze można wytłumaczyć piekielną ambicją. To krakusy z krwi i kości, nie odpuszczą. Nawet wolę ich złość prawdziwą, krwistą, niż nowomowę kolekcjonerów klęsk w stylu: "to jest sport, porażki się zdarzają". Nie wiem tylko, czy Radwańscy zdają sobie sprawę, że kreują fatalny wizerunek, który na dłuższą metę im bardzo szkodzi. Zraża sponsorów, kibiców, media.

Sportową przyszłość Radwańskich widzę ciemno, jeśli nic się nie zmieni. Agnieszka z ojcem nadają na zupełnie innych falach. Ani ona nie słucha jego, ani on jej. Co gorsza, nawet po takich awanturach do konstruktywnej dyskusji nie dochodzi. Za trzy dni po prostu się do siebie uśmiechną, będzie po staremu. Cicha zgoda po krakowsku. Widziałem ją już kilka razy.

Im dłużej trwa milczenie w sprawach fundamentalnych, tym późniejsze wybuchy mogą być bardziej niebezpieczne. Grożą erupcją totalną - może przed kamerami, na oczach świata. Jak przedwczoraj w Paryżu.

Wszyscy podszeptują, że niezbędny jest trener z zewnątrz, konsultant, ale jak znam Radwańskich, to się nie sprawdzi. Agnieszka ma trudny, zadziorny charakter, ojciec też niełatwy, doradcę mogliby stłamsić, ograniczyć jego rolę do noszenia rakiet albo dyskutować z nim najwyżej o pogodzie. Chyba że byłby naprawdę wielkim autorytetem, ale za taki trzeba zapłacić słono, a to Radwańskim ciężko byłoby przełknąć. Nie wierzę w zbawcę na białym koniu. Nie u Radwańskich.

A jeśli nie, to oby Agnieszka i Robert zaczęli ze sobą rozmawiać. Nie jak córka z ojcem, ale jak zawodniczka z trenerem. I o forhendach, skrótach i bekhendach, i o pomyśle na przyszłość, strategii. O emocjach też - o tym, jak je kontrolować. Oby ustalili, co ich boli, czego oczekują od siebie nawzajem, wyznaczyli ramy współpracy. Na razie wywołują wrażenie, że nigdy dotąd tego nie zrobili.

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … skich.html

Barty - 29-05-2010 21:10:33

http://www.sport.pl/tenis/1,106703,7951 … _blad.html

Trudno było się innej reakcji ojca spodziewać. :]

szeva - 02-06-2010 23:15:22

Samantha musi  wygrać

A to coś z innej beczki

Laura Robson's verbal volley against the 'sluts' of ladies' tennis

Tennis prodigy Laura Robson has branded her female rivals ‘sluts’, who make a ‘bad name for themselves’ because they date so many men.

The 16-year-old, who won the ­junior girls’ Wimbledon title in 2008, claims she prefers turning in early to wild nights out, dislikes drinking and hates smoking.

But she said of her fellow players: ‘Some of the tennis girls, they’re sluts. They go with every guy and make such a bad name for themselves – and you don’t want to be known for stuff like that. You want to be more discreet.’

The British player takes her sport seriously and is training at the Mouratoglou Tennis Academy in Paris. She said: ‘We’re tucked in by 10pm. My coach knows I’m sensible. I don’t like the taste of alcohol and I hate smoke. Some go to nightclubs, but I’m not interested.

Yes there are moments when you speak to your old friends, and they’re all going out to parties every weekend, and I’m stuck in Paris boring my brains out.’

But she added: ‘It’s so much fun (here). We all know each other so well. I’m known as the Gossip Queen, but I’m careful never to repeat a word.’

The 5ft 11in brunette has, however, pleaded ‘guilty’ to a crush on retired Russian player Marat Safin, whom she once pretended to a journalist was her date to the junior Wimbledon dinner.

She said: ‘He’s phenomenally good-looking. But he’s old – he’s 30.’

Laura, who was born in Australia but has lived in Britain since she was six, speaks about her career in the July edition of Vogue, which features her first photoshoot.
She denied taking part in locker-room gossip at matches.

Laura said: ‘Actually, we talk about the towels. Yes, towels. There are new ones at Wimbledon every year.’

She insisted there is no infighting among female competitors, whom she called ‘unbelievably strong women’.

But she acknowledged that image is increasingly important.

‘Now you’ve got Maria Sharapova and Ana Ivanovic, so it’s changing – everyone’s doing photo shoots. It’s more glamorous.’

While adhering to her strict regime, she relaxes with her best friend, Canadian player Eugenie ­Bouchard. She has a video stored in her Blackberry of them dancing in their underwear to a Miley Cyrus song, with Adidas pants on their heads.

Another prized Blackberry picture is of her with her ‘date’ Andy Murray – then newly single – at the end-of-tournament dinner for the Australian Hopman Cup in which they reached the doubles final in January.

She quipped: ‘The winning trophy had 52 diamonds on it. We (the Great Britain team) would have got it if only he’d won his singles match, so we can blame Andy for that – now he owes me diamonds.’

http://www.dailymail.co.uk/femail/artic … ennis.html

W końcu któraś powiedziała prawdę, co tam się dzieję :P

E: Chyba sobie wątki pomyliłem :roll: Pasuję to przenieść do działu ogólnego WTA :)

Sempere - 02-06-2010 23:34:56

Urszula Radwańska liczy na szybki powrót do gry

Tuż po zakończeniu wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa (z pulą nagród 16,807 mln euro) powinno się wyjaśnić, kiedy Urszula Radwańska będzie mogła wznowić treningi, które umożliwią jej powrót do tenisa po półrocznej przerwie.

- Nie jestem zadowolona, że siedzę w Paryżu tylko na trybunach. Bardzo brakuje mi tenisa. Zwłaszcza kiedy widzę, jak zawodniczki grają lub rozgrzewają się w szatni, choćby Agnieszka. A ja nic, tylko czekam - powiedziała Urszula Radwańska.

Krakowianka towarzyszyła w Roland Garros siostrze Agnieszce, choć wciąż nie może trenować w wyniku kontuzji kręgosłupa.

- W Paryżu czasem oglądam ciekawsze mecze w players lounge (strefa dla zawodniczek), bo trudno się w tłumie gdziekolwiek dostać. No i pojawiam się na trybunach na meczach innych Polaków - powiedziała Urszula.

- Tu prawie nikt nie mówi po angielsku, co jest trochę denerwujące. Byłam w ubiegłym tygodniu w szpitalu, żeby zrobić zdjęcia kręgosłupa i lekarze też rozmawiali tylko po francusku albo na migi. To był dla mnie szok. Z tego powodu nie przepadam za Francją - dodała.

W styczniu lekarze w Melbourne, podczas wielkoszlemowego Australian Open, stwierdzili u niej pęknięcie kręgu w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Od tego czasu zawodniczka pauzuje, a jej ojciec i trener Robert Radwański liczy, że w ciągu najbliższego miesiąca wznowi treningi.

- Wysłaliśmy wyniki prześwietlenia do USA, ale nadal niczego nie jestem pewna. Teraz był tam długi weekend i dlatego czekamy wciąż na odpowiedź od chirurga, który mnie operował. Jestem dopiero siódmą osobą na świecie, która poddała się temu zabiegowi (lekarze zalepili pęknięcie, żeby przyspieszyć proces leczenia - PAP). Dlatego lekarze we Francji, patrząc na zdjęcia, nie wiedzieli za bardzo, o co chodzi. W Europie takiej metody leczenia jeszcze nie ma - powiedziała Radwańska.

- Operację przeszłam w jednej z najlepszych klinik w USA, gdzie leczą się największe gwiazdy, piosenkarze, aktorzy itd. Lekarz dostał ode mnie rakietę z dedykacją. Ucieszył się, powiedział, ze sam gra w tenisa. Poza tym próbował mnie umówić na randkę z synem, ale ostatecznie do niej nie doszło - dodała.

Do kliniki w Los Angeles skierował rodzinę Radwańskich ich dobry znajomy z Indian Wells. Tuż przed Urszulą podobną operację kręgosłupa, ale w szerszym zakresie, przeszedł amerykański tenisista Taylor Dent.

- Minęły dwa miesiące od zabiegu, ale czasem troszkę jeszcze boli. Szczególnie wtedy, gdy wykonam gwałtowny ruch albo mocno się schylę. Teraz jest już jednak o wiele lepiej. Najgorsze były pierwsze tygodnie, gdy jeszcze leżałam w klinice. Kiedy wstawałam do toalety, zajmowało mi to kwadrans, musiałam iść bardzo wolnym krokiem - powiedziała tenisistka.

Krakowianka przymusową przerwę w grze wykorzystała do nadrobienia zaległości towarzyskich oraz na uczelni.

Można powiedzieć, że mam wakacje. Przez wiele lat trenowałam trzy razy dziennie, a od pół roku praktycznie ani razu. Teraz miałam dużo czasu na odtworzenie znajomości, pójście do kina, ale także na wizyty na uczelni. Na razie nie chodziłam jednak na zajęcia. Ustaliłyśmy z Agnieszką, że to robimy razem. Zbierałam i kserowałam materiały. Uczymy się z nich i wspólnie pójdziemy zaliczać. Najbliższa sesja egzaminacyjna już po Wimbledonie - powiedziała młodsza z sióstr Radwańskich.

Kiedy okazało się, że uraz kręgosłupa jest poważny, krakowianka poprosiła przedstawicieli WTA Tour o zamrożenie miejsca w rankingu (78. pozycja). Choć teraz znajduje się poza pierwszą setką, po powrocie będzie mogła wystąpić w ośmiu turniejach na podstawie wyższej lokaty.

- Już nie mogę się tego doczekać i ciekawa jestem, w jakiej będę formie. Od tygodnia mogę trenować na stacjonarnym rowerze, a po takiej jeździe czuję przyspieszony oddech i bolą mnie trochę kolana. Muszę uważać, żeby w ten sposób nie nabawić się innych kontuzji, więc wszystko musi przychodzić powoli - powiedziała Radwańska.

- Z tych ośmiu turniejów w ramach zamrożenia mogę m.in. zagrać raz w Wielkim Szlemie, czyli pewnie US Open, a także w dwóch turniejach obowiązkowych dla czołowych zawodniczek. Sądzę, że wybiorę osiem pierwszych startów. Zobaczymy, jak to będzie. W pewnym sensie czuję się, jakbym od nowa zaczynała karierę. Nigdy wcześniej nie miałam półrocznej przerwy - dodała.skomentuj   komentarze (0)   drukuj artykuł   Udostępnij

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ot-do-gry/

DUN I LOVE - 08-06-2010 17:49:02

Włoska szkoła górą

Wyczyn Franceski Schiavone z kilku powodów ma wymiar historyczny.

Tenisistka z Mediolanu wygrała Roland Garros, ewidentnie przekraczając granicę swoich możliwości. Nic nie zapowiadało jej sukcesu. Słabe warunki fizyczne, skromny ranking, średnie dotąd wyniki wielkoszlemowe to okoliczności sugerujące, że ktoś taki w obliczu życiowej szansy zwykle nie wytrzymuje presji.

Tymczasem 29-latka wszystkich zaskoczyła. Na korcie to ona była panią profesor, a nie silna fizycznie Samantha Stosur. Włoszka zagrała w finale mecz życia. Wyjątkowo mądrze i pięknie przy piłkach ważnych. Przy stanie 3:2 w tie -breaku drugiego seta wpadła w trans i jedno bajeczne odbicie goniło drugie. Górę wzięła stara, ale wciąż skuteczna włoska szkoła gry na ziemi. Tenis Włoszki, a potem jej naprawdę wzruszające reakcje urzekły większość osób patrzących na kobiecy finał.

Francesca za sprawą swojej techniki, finezji i pomysłowości na pewno uratowała wizerunek mistrzostw Francji.

Jak pokazał zwłaszcza turniej męski, tenis coraz wyraźniej zmierza w kierunku takich widowisk jak półfinał Soederling – Berdych czy finał Nadal – Soederling. Najsympatyczniejszym akcentem tego ostatniego spektaklu była radość Hiszpana, który jak się okazuje, wcale nie był pewien sukcesu.

Wysocy, silni fizycznie gracze monotonnie posyłają dziś serwisy z prędkością przekraczającą 220 km/godz. i tłuką bez opamiętania w każdą piłkę. Gdy trafiają w kort, widowiska z ich udziałem można uznać za strawne. Jak zawodzi celownik i zaczynają dominować błędy, lepiej wyłączyć telewizor. Porażki Rogera Federera i Justine Henin wielu ucieszyły, ale w końcowej fazie paryskiej imprezy właśnie stylu gry Szwajcara oraz Belgijki brakowało wyjątkowo mocno.

Z naszego punktu widzenia wydarzeniem była nieparlamentarna wymiana zdań w familii Radwańskich. W rodzinie, jak się kłócą, to zwykle zaraz potem będą się godzić, więc szkoda w tej sprawie każdego napisanego zdania. Mnie bardziej interesuje, czy Polce, dysponującej przecież lepszymi warunkami fizycznymi od Włoszki, nie przyszło czasem do głowy, że warto by zacząć naśladować swoją pogromczynię z Melbourne i triumfatorkę z Paryża?

http://blog.rp.pl/stopa/2010/06/07/wloska-szkola-gora/

Serenity - 02-07-2010 22:16:40

Henin będzie pauzować przez dwa miesiące i nie zagra w US Open

Belgijka Justine Henin będzie pauzowała przez dwa miesiące i nie zagra w wielkoszlemowym turnieju US Open, który rozpocznie się 30 sierpnia na twardych kortach w Nowym Jorku. Powodem absencji byłej liderki rankingu tenisistek jest kontuzja łokcia.

Siedmiokrotna triumfatorka imprez zaliczanych do Wielkiego Szlema poinformowała o problemach zdrowotnych w czwartek wieczorem, zamieszczając wpis na swojej oficjalnej stronie internetowej.

- Po porażce w 1/8 finału Wimbledonu przeszłam w Belgii szczegółowe badania, które wykazały naderwanie więzadła w prawym łokciu. W ciągu najbliższych czterech tygodni czekają mnie kolejne testy, ale lekarze zalecili mi co najmniej dwumiesięczną przerwę w grze. Oznacza to, że muszę zrezygnować z występu w turniejach w USA, także w US Open - napisała 28-letnia tenisistka.

Na nowojorskich kortach triumfowała dwukrotnie (w 2003 i 2007 roku), a pozostałe wielkoszlemowe tytuły wywalczyła w Roland Garros (2003, 2005-07) i Australian Open (2004). Tylko w Wimbledonie to jej się nie udało, choć dwukrotnie dochodziła tutaj do finału (2001, 2006).

Henin zakończyła nieoczekiwanie karierę w maju 2008 roku, na dwa tygodnie przed startem Roland Garros, a w styczniu tego roku wróciła na korty i już po kilku startach przebiła się do czołowej dwudziestki rankingu WTA Tour.

W sumie przez 117 tygodni była numerem jeden na świecie.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,80904 … zagra.html

Kubecki - 17-07-2010 10:27:59

Anja Rodriguez powalczy w kwalifikacjach turnieju w La Corunie (korty twarde, 25 tys. $).

Otrzymała bowiem dziką kartę od organizatorów challengera w Hiszpanii. Dla 21-latki będzie to debiut w rozgrywkach WTA.

W pierwszej rundzie Polka ma wolny los. W drugiej zmierzy się z Hiszpanką Pilar Dominguez-Lopez. 17-latka zajmuje 673 miejsce na świecie.

W przypadku ewentualnej wygranej, o awans do drabinki głównej zagra z Serbką Andjelą Novcić lub Hiszpankami Rocio Martin Fernandez albo Nurią Sanjurjo.

Anja od lat jest znana w środowisku tenisowym, choć nie rozegrała żadnego oficjalnego meczu.

Na co dzień pracuje jako modelka. Męska część kibiców tenisa - ze względu na efektowną urodę Anji - długo czekała na debiut na korcie.

http://www.facebook.com/profile.php?id= … ref=search - profil zawodniczki :)


No, no :D

DUN I LOVE - 26-07-2010 11:00:02

Isia ujawniła "swój ideał chłopaka".

Generalnie, to ja jestem wybredna. Sama uprawiam sport, więc na pewno - i to bez wyjątku - musi być wysportowany, lubić siłownię, ogólnie sport. Nie musi uprawiać go zawodowo, ale powinien żyć sportem. Musi mieć więc sylwetkę sportową, czyli brzuch jak kaloryfer, być dobrze zbudowany, wysoki. Jeśli chodzi o charakter, to na pewno dowcipny, szczery, zresztą co ja będę wyliczać. To ma być chodzący ideał, "książę z bajki".

Ależ wartości sobie Agnieszka ceni (przede wszystkim). :D

Cały wywiad:
http://www.eurosport.pl/tenis/wta-stanf … tory.shtml

Landon - 18-08-2010 18:29:54

No i jest jak jest, Henin OUT do końca sezonu.

Davioz - 20-08-2010 23:09:48

Serena nie zagra na USO, start Venus niepewny. Zaj*biście.

DUN I LOVE - 20-08-2010 23:14:27

Davioz napisał:

Serena nie zagra na USO, start Venus niepewny. Zaj*biście.

LOL :o

W takim układzie tego nie ma co oglądać w ogóle. :]

filip.g - 21-08-2010 00:03:40

no właśnie;/ nie wiem jaki sens w ogóle jest rozgrywać ten turniej... MASAKRA. Williamsy nie grają, Henin nie gra, Clijsters i Szarapova kontuzjowana... Czyżby Agnieszka miała dojść do czwartej rundy?? :D:D

Robertinho - 21-08-2010 00:35:08

DUN I LOVE napisał:

Davioz napisał:

Serena nie zagra na USO, start Venus niepewny. Zaj*biście.

LOL :o

W takim układzie tego nie ma co oglądać w ogóle. :]

A Ana? :o

Pawco - 31-08-2010 12:28:00

Jestem bardzo ciekaw meczu Mattek-Medina oraz Lisicki-Vandeweghe.

DUN I LOVE - 31-08-2010 12:43:05

Robertinho napisał:

A Ana? :o

Zapomniałem. :P

Robertinho - 10-09-2010 09:25:49

http://www.eurosport.pl/tenis/hingis-mo … tory.shtml

Serenity - 14-09-2010 17:37:08

Serena Williams wróciła do treningów

Liderka rankingu tenisistek Serena Williams po operacji stopy powoli wraca do treningów, ale jeszcze nie zdecydowała kiedy po raz pierwszy przystąpi do rywalizacji. Chciałaby wystąpić w listopadzie w barwach USA w finale Fed Cup przeciwko Włochom.
Z powodu kontuzji Amerykanka nie mogła zagrać w zakończonym w niedzielę turnieju wielkoszlemowym US Open, który po raz drugi z rzędu wygrała Belgijka Kim Clijsters.

Urazu Williams nabawiła się w restauracji po wygranym turnieju wielkoszlemowym Wimbledon. Stanęła stopą na rozbitą szklankę, a rozcięcie okazało się tak głębokie, że wymagało interwencji chirurgicznej.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … treningow/

Robertinho - 20-09-2010 12:46:38

Radwańska ma talent, Woźniacka siłę i strategię

Zaczynały tak samo - od zwycięstw w juniorskim Wimbledonie. Po kilku latach w zawodowym tenisie ich drogi coraz bardziej się rozchodzą. Reprezentująca Danię Karolina jest wyżej w rankingu i odnosi większe sukcesy. Dlaczego Agnieszka zostaje w tyle? Co różni ich tenis? Czy w przyszłości role mogą się odwrócić?

Cztery wygrane turnieje, w tym prestiżowy Montreal, półfinał US Open, ponad 2 mln dol. zarobione na korcie, druga pozycja w światowym rankingu tuż za plecami Sereny Williams - to bilans sezonu Karoliny Woźniackiej. Dunka polskiego pochodzenia w szybkim tempie stała się pierwszoplanową gwiazdą kobiecego tenisa, rok temu grała w finale US Open, teraz odpadła wcześniej, ale jej zdjęcia znów trafiały na okładki sekcji sportowej "New York Timesa", a brukowce zachwycały się jej krótką spódniczką i szerokim uśmiechem. - To może być nowa królowa tenisa - mówili w USA eksperci i dziennikarze po efektownym zwycięstwie rozstawionej z jedynką Woźniackiej z Marią Szarapową.

W tym samym czasie ani "New York Times", ani żadna inna amerykańska gazeta nie napisały nawet pół zdania o sensacyjnym odpadnięciu w II rundzie rozstawionej z dziewiątką Agnieszki Radwańskiej. Polka przegrała z Chinką Shuai Peng. Zalicza najsłabszy sezon od trzech lat - nie wygrała żadnego turnieju, w Wielkim Szlemie po raz pierwszy od 2007 r. nie była w ćwierćfinale. Jeśli jesienią nie obroni ponad 1000 pkt w Tokio i Pekinie, niemal na pewno wypadnie z dziesiątki WTA. Może osunąć się nawet w okolice 18.-20. pozycji.

Dysproporcja między Woźniacką a Radwańską, która od Dunki jest o rok starsza i dłużej startuje w zawodowych turniejach, nigdy nie była tak duża. Karolina i Agnieszka zaczynały kariery niemal identycznie - od zwycięstw w juniorskim Wimbledonie. Radwańska wygrała go w 2005 r., a Woźniacka rok później. Jako juniorka Polka była nawet ciut lepsza od Dunki - ma też tytuł w Rolandzie Garrosie. Karolina długo podążała po śladach Agnieszki, robiła co sezon zbliżony do niej skok w rankingu. W 2007 r. Radwańska wygrała swój pierwszy turniej WTA w Sztokholmie, Woźniacka zwyciężyła w tej imprezie równo 12 miesięcy później, również odnosząc swój pierwszy triumf.

Ich drogi rozeszły się na dobre dopiero w poprzednim sezonie. Karolina wystrzeliła i trzyma się w czubie, Agnieszka balansuje na krawędzi dziesiątki, ale jest coraz bliżej spadku. - Zobaczymy, jak Karolina poradzi sobie z przepisami WTA, które nakazują grać tenisistkom z pierwszej dziesiątki w dużych turniejach - mówiła w grudniu Radwańska, która uważa, że jej słabsze wyniki to m.in. efekt przymusowych występów wyłącznie w największych imprezach. Federacja WTA nakazuje gwiazdom z Top 10 wizyty w Miami, Indian Wells, Pekinie, Cincinnati czy Rzymie. Skończyły się wycieczki po łatwe łupy w Pattaya City czy Stambule. W efekcie elita ciągle gra z elitą - w dużych turniejach właściwie ciężko zmierzyć się z kimś spoza 60. rankingu.

Woźniacka, wbrew przypuszczeniom Agnieszki, wytrzymała ten test doskonale. Wciąż ma szansę na wyprzedzenie Sereny Williams i atak na pozycję numer jeden.

Co robi taką różnicę? Dlaczego Woźniacka uciekła Radwańskiej?

Po pierwsze, siła i wytrzymałość

- Różnicę widać gołym okiem. Karolina jest dziś znacznie potężniejsza i silniejsza od Agnieszki. Bardzo "przypakowała" na siłowni. W kobiecym tenisie siła jest dziś arcyważna - mówi Sport.pl Victor Archutowski, były menedżer Radwańskiej. - Zawsze powtarzałem, że jeśli chodzi o sam talent, Agnieszka jest w pierwszej trójce na świecie, ale jeśli chodzi o siłę fizyczną, to spada, i to daleko. Obecny tenis kobiecy to jest "łup, łup, łup", metoda może nie do końca atrakcyjna, ale skuteczniejsza. Piłki, które uderzają inne dziewczyny, lecą 40-50 km/godz. szybciej, tak samo jest z serwisami. Gdyby w tenisie był podział na kategorie wagowe, Agnieszka byłaby najlepsza w wadze lekkiej - dodaje Archutowski.

Jego zdaniem zmiana w sile gry Woźniackiej jest w ostatnich dwóch sezonach ogromna. Dunka jeździła po wskazówki do Las Vegas do Gila Reyesa, byłego trenera od przygotowania fizycznego Andre Agassiego. - Najpierw mocno przybrała na wadze, ale potem, jak Rafael Nadal, zamieniła to na mięśnie. Dwa kilogramy dodatkowych mięśni robią gigantyczną różnicę - podkreśla były menedżer Radwańskich.

- Poza siłą Karolina jest też dużo wytrzymalsza, potrafi przetrwać 20 spotkań turniejowych z rzędu. To ewenement w tenisie. Jak na razie bije tym Agnieszkę na głowę - mówi Sport.pl Paweł Ostrowski, trener Niemki polskiego pochodzenia Andżeliki Kerber (WTA 56), były szkoleniowiec Marty Domachowskiej. Skąd bierze się większa wytrzymałość? - Trochę inne geny, budowa ciała, ale też więcej pracy. Karolina spędza od Agnieszki znacznie więcej czasu na bieżni i siłowni, a do tego dochodzi też wytrzymałość psychofizyczna, mentalna. Nie każdy jest predysponowany, żeby grać na najwyższym poziomie cały czas. Agnieszka często gra falami, Karolina jest równiejsza - dodaje Ostrowski.

Po drugie, praca

Wątek treningu i pracy nad sobą wybija się bardzo mocno. - Agnieszka jest pracowita i ambitna, ale większy błysk w oku, większą zaciętość i zadziorność zawsze miała Karolina. Tak zapamiętałam je z juniorskich czasów - mówi Magdalena Grzybowska, była tenisistka, a także była menedżerka Radwańskich, dziś związana z agencja menedżerską Best, której klientką jest Woźniacka.

- Agnieszka nie jest przyzwyczajona do ciężkiej pracy - mówi wprost Lech Sidor, były tenisista, komentator Eurosportu. - Talentów nie ma co porównywać, bo rękę do tenisa od Boga dostała Radwańska. Ma lepsze umiejętności techniczne, taktyczne, lepiej czyta grę. Ale Karolina ma talent do pracy. Agnieszka pracować nie lubi, była leniwa od dziecka, bo z tym wielkim talentem od zawsze z łatwością ogrywała dziewczyny. Była sprytniejsza, bardziej inteligenta. Bardzo wcześnie, może nawet za wcześnie, zaczęła grać dużą rakietą, co widać do dziś w ułożeniu łokcia i całej ręki przy niektórych uderzeniach. Nie lubiła za to biegać, była przyzwyczajona, że wygrywa stosunkowo małym wysiłkiem. I tak jej zostało. Tyle że na profesjonalnym poziomie inne dziewczyny nie stoją w miejscu, uczą się. Szarapowa raz z Radwańską przegrała, ale na drugą wpadkę już sobie nigdy nie pozwoliła - opowiada Sidor.

- Delikatne granie i bajery już nie wystarczą, bo rywalki znalazły receptę na Radwańską. Podnoszą piłkę, żeby był wyższy kozioł, dodają więcej rotacji i czekają, aż Agnieszka zagra w pół kortu. Wtedy atakują i kończą. Radwańska zaczyna się szamotać, bo nie może ich odepchnąć ani serwisem, ani uderzeniem kończącym. Żeby wygrać, musi wyprowadzić jakąś superkontrę. Kiedy zniknął element zaskoczenia, okazało się, że znaczenie ma wytrzymałość, a Agnieszka nie ma siły na trzy godziny "rąbaniny". Dysproporcja między pierwszą a trzecią godziną gry jest u niej znaczna - dodaje komentator Eurosportu.

- Karolina nie tylko ciągle pracuje nad siłą i wytrzymałością, ale też rozwija tenis. Trener Sven Groenefeld [z ramienia teamu Adidasa], który moim zdaniem jest mózgiem [a nie Piotr Woźniacki, ojciec], dobrze wie, że na samej defensywie nie zajedzie daleko. Karolina musi urozmaicać swój tenis tak jak robił to Nadal. Hiszpan zaczął grać agresywniej, skracać wymiany i bardzo mu się to opłaciło. Tak samo będzie pewnie robić Karolina - uważa Sidor.

Po trzecie, taktyka i ludzie

- Cały sukces Agnieszki jest oparty na jej niewątpliwym talencie. Ale nie da się polegać tylko na tym - mówi Sport.pl Wojciech Fibak, najlepszy polski tenisista. - Warto poszerzać horyzonty, szukać nowych rozwiązań, poprawiać. Karolina i jej rodzina interesują się taktyką, zadają mnóstwo pytań, radzą się różnych osób, m.in. mnie, mają wokół siebie sztab doradców. Z Agnieszką da się miło porozmawiać o sushi i samochodach, ale nie o tenisie. Kilka razy próbowałem, ale nie była zainteresowana. Nie interesuje jej taktyka czy historia tenisa.(wytłuszczenie moje-R.) Zamknięty na świat zewnętrzny jest cały team Radwańskich. Wielka szkoda, bo przy całej mojej wielkiej sympatii uważam, że w ten sposób potencjał i talent Agnieszki nie jest wykorzystywany w pełni - dodaje Fibak.

- Już trzy lata temu mówiłem Piotrowi [Woźniackiemu], że jego córka nie ma żadnej wielkiej broni, nie pokazuje niczego błyskotliwego, ale jeśli co roku będzie grać o dziesięć procent mocniej, może zajść bardzo daleko - podkreśla Fibak.

- Oprócz siły i wytrzymałości ważna jest też taktyka i odporność psychiczna. Gdyby było inaczej, finezja Fabrice'a Santoro nie byłaby w stanie zwyciężyć siły Marata Safina, a Francuz ogrywał Rosjanina wiele razy. Wiem coś o tym, bo sam miałem delikatny tenis, bez mocnego serwisu, a żeby zdobyć punkt, musiałem trafiać w linię. Dlatego gdy trenowałem Ivana Lendla, wiedziałem, że trzeba umieć sobie ułatwić życie. Postawiliśmy u niego na wielki forhend i serwis, a podkręcony bekhend musiał grać centymetr nad siatką. Trzeba mieć pomysł na bezpieczny tenis i metodę na zwycięstwo. Agnieszka takiego pomysłu często nie ma. Dlaczego tak rzadko korzysta np. z wolejów, które ma najlepsze na świecie? Gra znacznie bardziej płasko od Karoliny, przez co jej tenis jest mniej regularny i mniej bezpieczny. Ja bardziej lubię taki tenis, ale przy takiej grze kluczowe są precyzja, taktyka i pomysł. Tego brakuje. Nie widzę też ostatnio u Agnieszki nastawienia na walkę do ostatniej piłki. Odporność psychiczną też trzeba w sobie wytrenować i pielęgnować - opowiada Fibak.

Czy role się odwrócą?

Czy Polka może w przyszłości wyprzedzić Dunkę? - Karolina nie spadnie, a jeśli spadnie, to wróci na 2.-3. miejsce na świecie. Taki ma charakter, jest niezwykle pracowita, zawzięta i ambitna. Jeśli Karolina będzie druga lub trzecia, to Agnieszka nad nią na pewno nie awansuje - mówi Magdalena Grzybowska.

- W obecnym układzie nic się nie zmieni - uważa też Victor Archutowski, który w lipcu zrezygnował z roli menedżera Radwańskich. - Karolina ma wokół siebie sztab ludzi, cały team Adidasa. Być może nic dobrego jej nie doradzają, ale przynajmniej gwarantują spokój. Karolina ma różnorodność opcji trenowania, do wyboru kilka miejsc, osób, wariantów. Agnieszka nie ma nawet spokoju, bo w teamie Radwańskich atmosfera jest coraz bardziej nerwowa. Pół roku temu Agnieszka nie była na korcie tak zestresowana jak teraz - mówi Archutowski.

Wewnątrz teamu rzeczywiście jest ostatnio jak na polu bitwy - podczas Rolanda Garrosa Agnieszka publicznie krzyczała do ojca, żeby "spier...", bo ten złośliwie głośno wyliczał jej błędy. O włos od podobnej awantury było w Wimbledonie. - Nikt nie podważa tego, że Robert doprowadził córkę do ósmej pozycji na świecie. Zrobił wielką pracę, ale chyba czas na jakąś zmianę, np. wpuszczenie trenera z zewnątrz, choćby po to, żeby Agnieszka była psychicznie bardziej zrelaksowana - podkreśla Archutowski. Zgadza się z nim Fibak: - Na szczytach kobiecego tenisa jest kryzys. Rosjanki są chimeryczne, Serbki też, siostry Williams grają mało, Belgijki są kontuzjowane. Woźniacka wykorzystała to perfekcyjnie, jest druga na świecie, choć sam Piotr [Woźniacki] przyznaje, że obiektywnie powinna być na 7.-8. miejscu. Radwańscy też mogliby wykorzystać ten moment. Po raz kolejny podkreślam, że Robert Radwański powinien dalej być guru i rządzić, ale niech zacznie szukać nowych rozwiązań. To są wszystko rady w dobrej wierze - podkreśla Fibak.

Optymistą jest Paweł Ostrowski, trener Andżeliki Kerber. - Role mogą się odwrócić, bo Agnieszka może grać lepiej. Brakuje jej pewności siebie. Za to przy takim stylu gry i obciążeniach Karolina jest bardziej narażona na kontuzje. Agnieszce przemęczenie i wypalenie raczej nie grożą, to Karolina prędzej może wpaść w jakiś kryzys. Sztab i ludzie nie mają aż tak dużego znaczenia. Woźniacki sam wszystkim kieruje tak jak Radwański, on ma ostateczny głos. Wbrew pozorom nie ma między nimi wielkiej różnicy - uważa Ostrowski.

Co ze wzmocnieniem fizycznym? Radwański mówi od lat, że "nie będzie robił z córki kulturystki". Boi się, że większe muskuły mogą oznaczać mniejsze czucie, słabszą technikę, że Agnieszka straci to, w czym teraz jest mocna. - Zgadzam się, że jest takie niebezpieczeństwo - mówi Archutowski. Rację Radwańskiemu przyznaje też Ostrowski: - Nie powinna iść tą drogą, bo straciłaby walory, które ma. Czucie, refleks, czytanie gry, zwrotność, szybkość mogą zostać na siłowni. Isia musi się nauczyć lepiej wykorzystywać to, co ma. Karolina przecież też tak robi, bo to jest "kawał baby", ona do tenisa na wyniszczenie jest po prostu predysponowana.

- Szanuję Radwańskiego. Jestem chyba jedną z niewielu osób, z którymi jeszcze w branży telewizyjnej rozmawia, ale nie ma racji. Wzmocnienie fizyczne jest niezbędne - mówi Lech Sidor. - Nie można popadać w paranoję. Nie trzeba od razu podnosić ciężarówek, jest tzw. szkoła szwedzka, czyli trening z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała, z piłkami lekarskimi, pompki itd. Sposobów, by zrobić to mądrze, jest masa. Ale trzeba kogoś do tego wziąć albo poczytać, zasięgnąć języka. Mówienie, że "ona się do tego nie nadaje", jest bez sensu. Trzeba spróbować. Jeśli Agnieszki "zrobi sobie" obręcz barkową, obręcz łokcia, mięśnie tricepsa, od razu serwis będzie mocniejszy, cały jej tenis się wzmocni - uważa Sidor.

- Mój ojciec też mówił, żebym nie chodził na siłownię, bo stracę czucie i technikę. I z perspektywy czasu uważam, że to był błąd. Trening siłowy można wprowadzić inteligentnie i połączyć go z dobrą taktyką - uważa Wojciech Fibak.

- Jeśli ojciec z córką publicznie się kłócą na korcie, to nie jest dobry sygnał - dodaje Sidor. - Być może Agnieszka nie chce ostrzejszych treningów, które próbuje narzucić ojciec? Wprowadzenie do teamu kogoś z zewnątrz wydaje się dobrym ruchem, bo musiałaby się podporządkować reżimowi. U Radwańskich ewidentnie brakuje konstruktywnej strategii. Trudno też ich konstruktywnie krytykować, bo trzeba z nimi uważać jak z jajkiem. Czesi czy Rosjanie mają 15 tenisistek w setce i jak jedna gra źle, to można ją skrytykować i skupić się na innej. Ona wtedy w spokoju weźmie się do cięższej pracy. U Radwańskich tak się nie da, bo zaraz są nerwy na media, i to też jest problem - kończy Lech Sidor.

KAROLINA WOŹNIACKA

Dania, 20 lat

Sukcesy juniorskie: Wimbledon 2006, numer dwa w rankingu

Ranking WTA: 2.

Najwyższy: 2.

Wygrane turnieje: 10

W 2010 r.: 4

AGNIESZKA RADWAŃSKA

Polska, 21 lat

Sukcesy juniorskie: Wimbledon 2005, Roland Garros 2006, numer jeden rankingu

Ranking WTA: 9.

Najwyższy: 8.

Wygrane turnieje: 4

W 2010 r.: 0

W 2009 r.: 0

Zarobki na korcie: 4,1 mln dol.

W tym roku: 830 tys. dol.

Sukcesy w Wielkim Szlemie: ćwierćfinał Wimbledonu (2008, 2009), ćwierćfinał Australian Open (2008)

W 2009 r.: 3

Zarobki na korcie: 5,3 mln dol.

W tym roku: 2,1 mln dol.

Sukcesy w Wielkim Szlemie: finał US Open (2009), półfinał US Open (2010), ćwierćfinał Rolanda Garrosa (2010)

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … tegie.html

W sumie nic odkrywczego, ciekawe jest tylko zdanie które podkreśliłem. Jak dla mnie ono mówi wszystko o mentalności Radwańskiej i polskich sportowców w ogóle(przypomina się Artur "nie interesuję się piłką nożną" Boruc), jeśli ktoś traktuje sport wyłącznie jako źródło zarobku, nigdy nie przeskoczy pewnego poziomu. Agnieszka zarabia bardzo godziwie i podejrzewam, że w ogóle nie rozumie o co są do niej pretensje.

Serenity - 23-09-2010 17:34:09

Zagrożona przyszłość turnieju WTA w Warszawie

Skonfliktowany z rodziną Radwańskich i bez wsparcia sponsorów, Piotr Makarczyk ma spore problemy z organizacją przyszłorocznego turnieju WTA w Warszawie. Choć impreza przetrwała rok kryzysu, teraz stoi pod dużym znakiem zapytania, czytamy na łamach "Rzeczpospolitej".

- Jeśli przez najbliższe dziesięć dni nie znajdzie się sponsor tytularny, to ostatni z dużych polskich turniejów zawodowych zniknie z kalendarza. - zapowiada Makarczyk.

Minimalny budżet imprezy to 6 milionów złotych, gdyż pula nagród w turnieju to 600 tysięcy dolarów, a dodatkowe 400 tysięcy trzeba przeznaczyć na opłaty licencyjne, co już stanowi połowę wspomnianej kwoty. Jak na razie dyrektorowi turnieju odmawiają kolejni sponsorzy. Nie pomogło nawet poparcie Piotra Woźniackiego, a wsparcie obiecało tylko miasto Warszawa.

http://sport.onet.pl/tenis/zagrozona-pr … omosc.html

asiek - 23-09-2010 18:11:27

Podobno Anna Kurnikova jest w ciąży z Enrique :D

Robertinho - 23-09-2010 19:26:07

:o

xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

asiek - 04-10-2010 17:44:04

Dramatyczna decyzja Agnieszki Radwańskiej

- Agnieszka Radwańska ogłosiła, że z powodu kontuzji stopy nie zagra do końca sezonu, być może także w styczniu w wielkoszlemowym Australian Open. W poniedziałek polska tenisistka odpadła w pierwszej rundzie turnieju WTA w Pekinie (z pulą nagród 4,5 mln dol.).

- Nie zagram już w tym roku z powodu poważnej kontuzji, przeciążeniowego złamania kości. To skomplikowany uraz i nie mogę wykluczyć, że moja przerwa przeciągnie się do stycznia. Zobaczymy, co dalej będzie, ale mam nadzieję, że będę gotowa na start w Australii - powiedziała Radwańska po porażce z Niemką polskiego pochodzenia Angelique Kerber 7:5, 6:7 (3-7), 5:7.

- Nie staram się wytłumaczyć tej porażki, tylko chcę powiedzieć jak poważna kontuzja mi się przytrafiła przed przyjazdem tu do Azji, żeby zagrać dwa turnieje w Tokio i Pekinie. Teraz nie wystąpię już w żadnym z zaplanowanych turniejów do końca sezonu - dodała.

W czwartek 21-letnia Radwańska skreczowała w ćwierćfinale turnieju w Tokio (z pulą nagród 2 mln dol.), po przegraniu pięciu pierwszych gemów w meczu z Dunką polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. Powodem był trudny do zniesienia ból stopy.

Przed rokiem przeszła tam rundę dalej, więc nie obroniła wszystkich punktów i spadła w poniedziałek z dziewiątego na 11. miejsce w rankingu WTA Tour. Kolejną stratę powinna odnotować za tydzień, bowiem w Pekinie w ubiegłym sezonie dotarła do finału.

- Niestety nie uda mi się znów zakończyć roku w czołowej dziesiątce i zakwalifikować się do mastersa, jak zakładałam. Wiele dziewczyn gra bardzo dobrze i mają przed sobą jeszcze kilka startów. Uznam ten rok za dobry, jeśli w całej tej sytuacji uda mi się zakończyć go w czołowej piętnastce - powiedziała Radwańska.

Dwa ostatnie sezony Polka kończyła na dziewiątym miejscu na świecie, co w kolejnych nakładało na nią obowiązek startu w największych turniejach, najsilniej obsadzonych. Jednocześnie dawało dodatkowe premie wypłacane dla zawodniczek ze ścisłej czołówki pod koniec roku.

Już podczas sierpniowych występów w imprezach zaliczanych do US Open Series w Stanach Zjednoczonych polska tenisistka doznała przeciążeniowego pęknięcia małej kostki w lewej stopie.

- Ten uraz normalnie nie przeszkadza w życiu codziennym. Jednak bywa uciążliwy, czasem nawet bardzo, przy większym wysiłku, szczególnie u sportowców. Po powrocie ze stanów oglądałem prześwietlenia i uznaliśmy, że od Agnieszki będzie zależało, czy dalej będzie grać w specjalnych wkładkach do butów, czy też zrobi przerwę - powiedział doktor Mariusz Bonczar.

- Zdecydowała się pojechać do Azji i próbowała grać, ale widać ból okazał się silniejszy, choć to twarda zawodniczka. Zobaczymy, co będzie dalej. Jak wróci zrobimy nowe prześwietlenia i zastanowimy się czy wystarczy przerwa na zagojenie, czy też konieczna będzie operacja - dodał.

Krakowski chirurg operował w listopadzie dłoń Radwańskiej, która przez większość poprzedniego sezonu zmagała się ze stanem zapalnym ścięgna palca serdecznego.

onet.pl

Po tym tytule myślałem, że kończy kariere :]

Widzu - 07-10-2010 14:41:39

Za kilka min będziemy mieć nową liderka! Wozniazki zaraz wygra mecz z Kvitovą i wyprzedzi Serene w rankingu. Ech do czego to doszło:) Ja osobiście nie lubię jej tenisa i nie zasługuje wg. mnie na nr 1:)
No ale teraz ma romans z Verdasco to może się szybko posypac, moze jakas ciąża? ;D joke oczywiście.

szeva - 07-10-2010 15:27:27

Wozniacki nową liderką rankingu WTA, to najgorsza rzecz jaka mogła się zdarzyć tym i tak już marnym rozgrywkom.
A zresztą jakie rozgrywki, taka liderka...

asiek - 07-10-2010 18:02:05

[*][*][*]  Za niedługo Święto Zmarłych, więc idealnie się komponuje :]

Robertinho - 07-10-2010 18:37:04

Najgorsze że ma mniejszy talent niż Isia. :/







































hahaha

Lena - 07-10-2010 19:36:00

jakiś dramata z tą Sunshine ...

A co do wątku to kilka topowych zawodniczek zakończyło już sezon, m.in Venus, Masha, Kim, Svieta, Justine, See (chociaż dziś czytałam, że ma się zjawić w Linzu ale pewnie plota gruba), Nadia, Aga ... sie szykuje "turniej mistrzyń" jak ta lala :]

Serenity - 07-10-2010 19:40:46

Przynajmniej nie będzie plagi meczów oddawanych walkowerami lub zakończonych kreczami jak było rok temu w Doha.

wyczesany - 07-10-2010 19:45:17

Dawno nie oglądałem meczu WTA, ale widzę, że nie ma żadnych zmian na lepsze.

asiek napisał:

[*][*][*]  Za niedługo Święto Zmarłych, więc idealnie się komponuje :]

Masz coś do moich urodzin? :D

Lena - 07-10-2010 19:50:33

Jacuszyn napisał:

Przynajmniej nie będzie plagi meczów oddawanych walkowerami lub zakończonych kreczami jak było rok temu w Doha.

Za to widoki na dobry turniej lub chociaż kilka dobrych meczy też spadają do zera :] tak źle i tak niedobrze ...

Serenity - 07-10-2010 20:06:25

Dużo lepiej było gdy grały w Madrycie.Np.zacięty mecz w finale z 2007 roku pomiędzy Juju a Sharapovą.

Fed-Expresso - 07-10-2010 20:43:57

Zła z wyglądu nie jest, Polka z pochodzenia, żeński tenis mało mnie obchodzi. Trzy żelazne argumenty , które wyrażają moją aprobatę dla jej pozycji w światowym rankingu.

Serenity - 08-10-2010 18:27:45

Serena natychmiast ogłosiła powrót!

Nowa pierwsza rakieta na świecie Karolina Woźniacka tak rozdrażniła Serenę Williams, że ta po kilku godzinach ogłosiła powrót do gry po przeciągającej się kontuzji stopy.

Woźniacka została wirtualną liderką rankingu WTA, po tym jak w 3. rundzie turnieju w Pekinie ograła Petrę Kwitową z Czech 6:3, 6:2. W poniedziałkowym notowaniu zepchnie z pierwszego miejsca Serenę Williams.

- To ukoronowanie mojej kariery. Ale chyba dopiero za kilka dni poczuję, co to znaczy być liderką - cieszyła się Woźniacka.

Dunka polskiego pochodzenia miała ułatwione zadanie, bo Williams nie startuje w turniejach od lipca. Williams, następując na rozbite szkło, zraniła stopę w jednej z restauracji w Monachium. Kontuzja wyłączyła ją z gry na trzy miesiące.

Kolejnym po Wimbledonie turnieju z udziałem Williams będzie austriacki Linz, który startuje w poniedziałek.

- Starałam się, jak mogłam, żeby zagrać w Tokio i Pekinie. Choć zrobiłam duże postępy w powrocie do zdrowia, lekarz odradził mi grę w tych turniejach, bo nie byłam gotowa na 100 procent. Ale w tym tygodniu dostałam zielone światło - powiedziała Serena Williams.

http://www.eurosport.pl/tenis/wta-linz/ … tory.shtml

Serenity - 08-10-2010 18:35:57

Łukasz Iwanek: Karolina liderką i co dalej?

Karolina Woźniacka osiągnęła to, co przed nią udało się tylko 19 tenisistkom. W poniedziałek zasiądzie na fotelu liderki rankingu WTA, a na jak długo się w nim usadowi? Właśnie rozpoczyna się najtrudniejszy etap w jej karierze, bo teraz za każdym razem będzie musiała mierzyć w wielkoszlemowe tytuły, aby potwierdzić swoją pozycję.
Dunka będzie piątą liderką bez wygranego wielkoszlemowego turnieju. Dziwnym trafem dwie, które do tej pory nie posmakowały triumfu w Wielkim Szlemie to Jelena Janković i Dinara Safina, które otwierały listę rankingową zanim na czoło wróciła Serena Williams. Poza tym jeszcze Amelie Mauresmo (wrzesień 2004) po raz pierwszy została numerem jeden przed zdobyciem wielkoszlemowego tytułu, ale akurat ona w 2006 roku wygrała Australian Open i Wimbledon oraz Kim Clijsters (sierpień 2003), która triumfowała w US Open 2005, 2009 i 2010.

Różne były koleje losu liderek kobiecych rozgrywek. Najnowsza historia zna przypadki dziewczyn, które kompletnie się pogubiły i po ich wielkiej formie w krótkim czasie pozostały już tylko wspomnienia, na co wpływ miały nie tylko zdrowotne problemy. Tak jest z Safiną, która spaliła się psychicznie, a po kontuzji pleców Rosjanka jest cieniem samej siebie sprzed roku. Tak jest z Ivanović, która w 2008 roku miażdżyła kolejne rywalki w drodze po triumf w Roland Garros, a obecnie miewa tylko jednorazowe przebłyski. Coraz mniej wyskoków miewa także Janković, której organizm, tak solidnie eksploatowany przez całą karierę, coraz częściej odmawia posłuszeństwa.

A jak będzie z Woźniacką, która jak Janković gra tak często, jak się tylko da? Póki co Dunka wydaje się być niezniszczalna, ale za taką przez długi czas uchodziła też Serbka. Grając tak energochłonny tenis, który obiera się na trzymaniu piłki w korcie i konieczności wybiegania każdego punktu, zbyt wielu szans na dłuższy pobyt na pozycji liderki rankingu, a przede wszystkim na wielkoszlemowy tytuł nie należy jej dawać. Dunka cały czas poprawia swój tenis: coraz lepiej serwuje, jest skuteczniejsza przy siatce i notuje więcej niż jeszcze w ubiegłym sezonie kończących uderzeń (choć akurat w meczu z Petrą Kvitovą, który zapewnił jej historyczny fotel liderki dla Skandynawii miała ich ledwie siedem).

Tylko czy nowo korowana liderka kobiecych rozgrywek będzie w stanie aż tak bardzo przeobrazić się z mistrzyni defensywy w wszechstronną, z wieloma pomysłami na skończenie akcji, odważnie atakującą dziewczynę? Bo tylko wtedy jej pobyt na pozycji numer jeden ma szansę nie być już wkrótce tylko wspomnieniem. A na razie trzeba odnotować, że Dunka zostaje 20. liderką rankingu WTA i bez względu na to jak się potoczy jej dalsza kariera, tego jej nikt nie odbierze.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -co-dalej/

Serenity - 08-10-2010 18:39:33

Woźniacka tenisowym numerem jeden! Amerykanie już ją krytykują: "Matematyczka

Dunka Karolina Woźniacka wyprzedzi Serenę Williams i zostanie 20. w historii liderką rankingu WTA. Pierwszą mówiącą po polsku, ale kolejną po Janković i Safinie, która wywoła kontrowersje, że stawia na ilość, a nie jakość

Woźniacka awans na pierwszą lokatę zapewniła sobie czwartkowym zwycięstwem 6:3, 6:2 z Czeszką Petrą Kvitovą w III rundzie turnieju w Pekinie. Uzbiera wystarczającą liczbę punktów, aby w najnowszym - publikowanym co poniedziałek - notowaniu listy WTA, zepchnąć na drugą lokatę Serenę Williams.

To dopiero 20. "jedynka" kobiecego tenisa. Pierwszą, w dniu stworzenia rankingu WTA, została 3 listopada 1975 r. Amerykanka Chris Evert. Później na czele były m.in.: Martina Navratilova, Steffi Graf (najdłużej - 377 tygodni), Monica Seles, Martina Hingis, Lindsay Davenport, Kim Clijsters i Justine Henin.

Woźniacka zostanie pierwszą liderką z Danii (w czwartek była tam na czołówkach wszystkich serwisów internetowych), a także pierwszym numerem jeden mówiącym płynnie po polsku. Jej rodzice są stuprocentowymi Polakami. Ojciec Piotr, były piłkarz Miedzi Legnica, i mama Anna, była siatkarka, wyemigrowali z Polski w latach 80. Ich dzieci - także starszy brat Karoliny Patryk - urodziły się w Danii, ale w domu Woźniackich zawsze mówiło się po polsku. Karolina uważa się jednak za Dunkę. - Tu się wychowałam, mam przyjaciół i zdecydowałam, że to jest moja ojczyzna - mówiła Sport.pl dwa lata temu, pytana o możliwość zmiany obywatelstwa.

Woźniacka będzie liderką kontrowersyjną. Po pierwsze, ze względu na styl gry - defensywny, mało efektowny, oparty na zasadzie "byle przebić za siatkę". Po drugie, Dunka zostaje kolejną - po Jelenie Janković i Dinarze Safinie - królową tenisa bez wygranego turnieju Wielkiego Szlema. Serbka i Rosjanka musiały miesiącami słuchać złośliwych komentarzy, że na prowadzenie nie zasłużyły.

Amerykanie już teraz wypominają Woźniackiej okoliczności pokonania Sereny. Dotychczasowa liderka jest kontuzjowana i nie grała od Wimbledonu, a w całym sezonie wystąpiła tylko w sześciu turniejach. Na korcie Williams zawsze jednak dominowała nad Dunką, nigdy nie przegrała. "Woźniacka nie tyle wyprzedziła Serenę, co odrobiła lekcję z matematyki i uciułała wystarczającą liczbę punktów" - piszą amerykańscy komentatorzy. I mają argumenty, bo rzeczywiście pogoń Karoliny za "jedynką" była szalona - wystąpiła aż w 21 turniejach, rozegrała 71 meczów. Próżno jednak szukać wśród jej wyników wielkich sukcesów - w Szlemie Dunka odpadała w IV rundach (Australian Open, Wimbledon), ćwierćfinale (Roland Garros) i półfinale (US Open). Nie triumfowała też w prestiżowych imprezach w Miami, Indian Wells ani Madrycie. Jej sukces opiera się na regularności i mniejszych sukcesach - w Ponte Vedra Beach, Kopenhadze, Montrealu, New Haven i Tokio. Serena Williams będzie druga, ale z tytułami w Australian Open i Wimbledonie za pasem.

Obrońcy Safiny, Janković i Woźniackiej odpowiadają, że winny jest system. Federacja WTA rozbudowała kalendarz do tak monstrualnych rozmiarów, że Szlemy w nim giną. Dziś wygranie Wimbledonu równa się triumfowi w trzech mniejszych imprezach. Każdą stratę można odrobić, o ile ma się zdrowie i siłę.

Wojciech Fibak mówił niedawno, że ważna jest też konkurencja. Przez 15-20 lat w kobiecym tenisie czołówka bardzo się wyrównała i wydłużyła. - Graf, Seles, czy Sabatini przechodziły przez cztery pierwsze rundy na wynikach 6:0, 6:1. W czołówce było kilkanaście najmocniejszych dziewczyn, a potem przepaść. Teraz wysoki poziom prezentuje 150-200 tenisistek. Jest trudniej - mówił Fibak. - Ale jednocześnie na samym szczycie jest kryzys. Nie ma porywających postaci w typie Graf czy Navratilovej. Serena i Venus grają mało, Belgijki są kontuzjowane, Rosjanki bez formy, Serbki tak samo. Karolina wykorzystuje moment idealnie. To też jest wielka sztuka - dodał Wojciech Fibak.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,84799 … e_juz.html

Robertinho - 08-10-2010 19:32:47

Wozniacki deserves top spot

Congratulations to Caroline Wozniacki for taking over from Serena Williams as the new world number one.

She has been the most consistent of all those players and deserves to be world number one.

I say consistently the best but I mean consistently the best out of those players who've played a lot this year.

Is she the best player in the world? No. Serena Williams is the best player in the world and Kim Clijsters is probably second best.

But Wozniacki has been the most consistent player and won enough big matches and has worked so hard to get where she is, she deserves to be ranked number one in the world under this system.

For a variety of reasons Serena hasn't earned enough points to be number one and I think people should be able to separate the two things; there's the best player in the world and there's the number one player in the world. We all know why that's happened.

There shouldn't be any blame attached to her at all and I don't think there is any fault in the rankings. You can't cater for people who play less or people who get injured. I think it's about right.

It's always been a little bit the case with the Williams sisters anyway - we always knew that, whatever variety of injuries they had over the last decade, they have been for the most part the best two players in the world. I don't think that's the case with Venus anymore but Serena can still come back and win tournaments almost without practicing.

Of course this is the same debate that we had last year when Dinara Safina and Jelena Jankovic enjoyed stints at the top of the rankings.

What got me about Safina and Jelena was the way people almost made it their fault that they became number one by default. It's not.

They both suffered as a result, Safina hugely and Jelena to a certain extent, and I hope the same doesn't happen to Caroline.

I think it did weigh on her a little at the US Open; I saw her play in the run-up and she looked very nervous and self-conscious. I think she's playing better now. She's taken so much in her stride - that's what I love about her; for all the attributes she has, she is still so humble about things. It's great for her and I think she's great for tennis. She's so approachable as well that she'll be great to market as the world number one.

At the moment, it seems like she's got her schedule right. I thought that when she got that ankle injury earlier in the year in the run-up to Roland Garros, it was ridiculous for he to play then.

But her camp obviously knew what they were doing as it didn't seem to hinder her too much and she's kicked on since then. She doesn't look fatigued at all.

I think there's a real enjoyment there. A lot of players when they get to world number one feel hunted every time they get on court.

I hope that she can enjoy it a bit because she's achieved one of her goals. In a way it helps that she hasn't won a Grand Slam because it gives her something still to aim for.

I think she's doing all the right things at the moment. Once she wins a Grand Slam then maybe it's time to slow down her schedule a bit.

I see her as a real threat for the Australian Open. I think she's a very good player - super consistent and mentally very tough but Clijsters and Serena are better than her and when they play in Grand Slams, barring injuries, I was always expect those two to beat her.

http://eurosport.yahoo.com/tennis/simon … icle/4930/

Raddcik - 12-10-2010 12:23:42

Injured Serena Williams set to miss rest of the year

Serena Williams is unlikely to play again this year following a setback in her recovery from a foot injury.

The American has not played since winning Wimbledon in July after cutting her foot, but she had hoped to play in this week's WTA tournament in Linz.

After re-straining her foot in training, though, she told her official website: "I tried too hard and did too much too soon.

"I am likely out for the year. I feel completely heartbroken and devastated."

Tournament organisers confirmed Williams' withdrawal from the tournament in Linz on Sunday.

A comeback at the modest Linz tournament would have allowed Williams to get herself in condition for the season-ending WTA Championships in Doha at the end of October.

But she will now knuckle down with a view to returning fit and firing next season, adding: "After practising on Sunday morning I felt discomfort in my foot and tests by my doctor revealed that I had unfortunately re-strained it, as a result of over training.

"I was really looking forward to beginning my comeback in Linz, followed by the year-end championships in Doha, but [now] I plan on coming back stronger and better."

Williams, 29, will lose her world number one ranking when the latest WTA rankings are published on Monday, after 20-year-old Dane Caroline Wozniacki secured top spot by reaching the quarter-finals at the Beijing tournament.

Former world number one Ana Ivanovic accepted a late wild card into the WTA tournament in Linz at the weekend.

http://news.bbc.co.uk/sport2/hi/tennis/9078310.stm

Serenity - 13-10-2010 07:45:10

Mixed feelings about ranking system

It happened on October 7th 2010. Caroline Wozniacki became the new world number one, passing Serena Williams, Venus Williams, Kim Clijsters, Vera Zvonareva and Justine Henin.

Without a doubt, this is a water cooler story since the Danish player is yet to win a major. Even more stunning is the fact that she has managed to get to the top without having played in a Grand Slam final in 2010.

Wozniacki is ahead of Serena despite the American having won the Australian Open and Wimbledon. She is also ahead of Vera Zvonareva, who reached the Wimbledon and US Open finals, and Kim Clijsters, who has just won the US Open.

How in the world the 20-year-old from Denmark managed to become world number one despite all these facts I simply do not know.

The Dane has played by far the most tennis among the top 15 players. She has played 24 tournaments so far in 2010, while Venus has played 15, Serena 14, Clijsters 13, and Henin 10.

It is obvious that the WTA ranking system favours quantity instead of quality. It highlights those who play the most instead of those who focus primarily on majors.

We've already had Jelena Jankovic and Dinara Safina managing to reach the top without winning a Grand Slam. And now it's the turn of Wozniacki.

We have to take into account the fact that Caroline was unable to play her best in tournaments where the best players have entered. She is yet to prove she deserves this ranking.

Is this a big deal? I believe so.

It is not he first time we have had issues over the ranking account system. The same story happened with Jankovic and Safina, while Serena was still dominating women's tennis.

What is the fairest system? To become world number one by accumulating points over the whole season, or by playing the tournaments that everyone wants to win?

The 20-year-old Dane has taken advantage of players who restricted the number of tournaments they played over the course of the year. The ranking system would be different if Serena, Kim and Justine played more tournaments.

But their decision to limit the number or tournaments played is welcome news for decent payers such as Wozniacki, Elena Dementieva, or Zvonareva.

The first is the new world number one, while the second two will be doing battle to finish the season as the world number three.

However, I have to give Caroline credit for taking her chances. The ones Jankovic, Dementieva, and Victoria Azarenka have failed to take.

I like the fact that hard work and consistency are being rewarded and the Wozniacki family have been working on it for 15 years.

Piotr Wozniacki has managed to reach his goal. He began to train his daughter at a very young age with conviction, work ethic, structural methods, and intelligence.

Caroline demonstrates great values for sport, just like Rafael Nadal does on the men's side. Both are not only the symbol for natural talent, but instead their courage and personal involvement are the biggest assets we could expect from world number ones.

They are great ambassadors showing the real values of the sport.

It remains to be seen whether Wozniacki can remain at the top for a long time, or whether she will collapse the way Safina or Jankovic did.

But Caroline can only get better. She doesn't have a complete game, which is one of the reasons why she has never won a major.

The Dane's serve has improved, however her forehand is still weak. Therefore she doesn't have firepower when hitting her forehand and cannot mix up her shots too much. She has a great defence, can counter-punch very effectively but still gets in trouble when she needs to control the points. This is a positive sign if you consider she has become the world number one with many areas left to improve.

It will be interesting to see how fast she can improve since she knows how to work hard.

Caroline's main rivals for the top spot won't change their schedule. I can't see Serena or Kim playing for a full year anymore. The same goes for Venus and Justine. The American is suffering with her knees, while the Belgian is not consistent. I can only see Zvonareva being able to take her seat over the next two years.

And the other young players take more time than expected to bloom.

Azarenka's results have been disappointing; she is struggling with consistency. Agnieszka Radwanska doesn't possess too many assets, while Anastasia Pavlyuchenkova, Yanina Wickmayer, Dominika Cibulkova, Sorana Cirstea, and Petra Kvitova cannot consistently challenge Caroline.

They will need more time in order to be able to threaten the Dane. When they are ready, Wozniacki will have improved even more and will therefore be much tougher to beat.

http://eurosport.yahoo.com/tennis/patri … ticle/713/

COA - 29-10-2010 17:50:48

Jelena :(

DUN I LOVE - 29-10-2010 18:02:49

Niestety, coraz więcej źródeł to potwierdza, Jelena Dementieva zakończyła tenisową karierę. :(

Lena - 29-10-2010 18:46:37

Ale potwornie przykry nius dla mnie osobiście :(:(
Lenie tak samo mocno i niezmienie kibicowałam od początku mojej przygody z tenisem aż do dziś kiedy przygode z tenisem (tym zawodowym) skończyła. Ja tak na serio od samego początku miałam dwie tenisowe "miłości" Marata i Lenke właśnie. Inne sympatie kibicowskie sie zmieniały, w te czy w tamtą strone, ale oni byli od zawsze i na zawsze.
Mnie osobiście będzie brakowało jej uśmiechu, zawsze pogodnego i ciepłego podejścia do rywalek i świata w ogóle, no i jej samej po prostu ... smutno no;

Widzu - 30-10-2010 09:08:22

Dla mnie prawdziwy szok!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Szkoda, ten poziom WTA i tak mierny i jeszcze odchodzi taka zawodniczka, przykro.

asiek - 30-10-2010 12:33:16

Jakoś nie wydaje mi się by Dementieva podnosiła poziom tenisowy WTA. Jednak mi też naprawdę szkoda, bo swoją osobą dodawała kolorytu szarym rozgrywkom.

Raddcik - 30-10-2010 12:44:41

Wielka szkoda. :(

Sempere - 02-11-2010 23:20:00

Bruksela zastąpi Warszawę

Kobiecy turniej w Warszawie nie odbędzie się w 2011 roku.

W tym sezonie zawodowa impreza pań Polsat Warsaw Open doszła do skutku tylko dzięki wsparciu Polsatu.

W przyszłym roku z powodów finansowych turniej nie odbędzie się. W dniach 16-22 maja - zamiast do Polski - tenisistki przyjadą do stolicy Belgii - na Open De Bruxelles.

Fani tenisa stracili więc kolejną okazję do obejrzenia czołowych postaci białego sportu.

Kolejna impreza - po turniejach ATP w Sopocie i Warszawie oraz męskim challengerze we Wrocławiu - przeszła do historii.

http://www.polskitenis.eu/

Sempere - 06-11-2010 11:35:02

Puchar Federacji: Przed finałem USA - Włochy

W dniach 6-7 listopada w hali San Diego Sports Arena rozegrany zostanie finał Pucharu Federacji. W decydującym meczu Amerykanki bez sióstr Sereny i Venus Williams zmierzą się z Włoszkami.

Amerykanki do ubiegłego roku były niepokonane w starciach z Włoszkami, z którymi wygrały dziewięć spotkań. Obie drużyny po raz drugi z rzędu rozstrzygną między sobą kwestię tytułu. Przed rokiem w Reggio di Calabria Włoszki zwyciężyły 4-0. Choć tym razem finał odbędzie się w Stanach Zjednoczonych to Włoszki z mistrzynią Roland Garros Francescą Schiavone i Flavią Pennettą będą ponownie faworytkami, gdyż w drużynie gospodyń zabraknie sióstr Williams.

Amerykanki to rekordzistki pod względem liczby triumfów w Pucharze Federacji. Główne trofeum zdobyły 17 razy, ale po raz ostatni w 2000 roku. Mogą się one pochwalić serią siedmiu kolejnych wiktorii w latach 1976-1982. Włoszki triumfowały w tych rozgrywkach w 2006 i 2009 roku i w najbliższy weekend zagrają w czwartym finale w ostatnich pięciu latach. Włoszki są jedną z czterech drużyn, które wystąpiły we wszystkich edycjach Pucharu Federacji (począwszy od 1963 roku), obok Australijek, Francuzek i Brytyjek.

Amerykanki w drodze do finału pokonały Francuzki 4-1 i Rosjanki 3-2. W tym drugim meczu losy awansu rozstrzygnęła gra deblowa. Po jednej grze wygrały Melanie Oudin i Bethanie Mattek-Sands. Ta druga wspólnie z Liezel Huber zapewniły Amerykankom awans do finału w grze deblowej. Włoszki zwyciężyły Ukrainki 4-1 i Czeszki 5-0.

W drużynie amerykańskiej po raz kolejny wiele będzie zależeć od postawy Mattek-Sands (bilans gier w Pucharze Federacji 5-3, 3-0 w deblu). Do tego jest znakomita deblistka, jaką jest Huber, która Stany Zjednoczone reprezentuje od 2008 roku, wcześniej reprezentowała barwy RPA (14-4, 14-3 w deblu). Huber i Mattek-Sands wygrały wspólnie trzy ostatnie gry deblowe w Pucharze Federacji (przed rokiem w półfinale z Czeszkami i w tym sezonie z Francuzkami i Rosjankami). Oprócz tych dwóch tenisistek kapitan Mary Joe Fernandez nominowała rówieśniczkę CoCo Vandeweghe (18 lat skończy 6 grudnia), która niespodziewanie została wyznaczona jako druga singlistka i otworzy finałowy mecz. Zostanie ona pierwszą od 1995 tenisistką (Chanda Rubin, też Amerykanka), która zaliczy w Pucharze Federacji debiut w wielkim finale. Vandeweghe zastąpiła rówieśniczkę, rewelacyjną ćwierćfinalistkę US Open 2009 Oudin (4-4), która została wyznaczona do gry deblowej wspólnie z Huber, co również jest sporym zaskoczeniem.

Kapitan Włoszek Corrado Barazzutti oprócz Schiavone (23-14) i Pennetty (17-4) do San Diego zabrał Robertę Vinci (16-1, 15-0 w deblu) i Sarę Errani (10-1, 6-1 w deblu). W takim zgranym składzie reprezentantki Półwyspu Apenińskiego wystąpiły też w I rundzie z Ukrainkami i półfinale z Czeszkami. Będzie to szósty z rzędu mecz, w którym Włoszki reprezentować będzie ten sam kwartet. Errani i Vinci wygrały cztery ostatnie wspólne gry deblowe (w 2009 roku w I rundzie z Francuzkami, w półfinale z Rosjankami i finale z Amerykankami oraz w tym sezonie w I rundzie z Ukrainkami). W półfinale z Czeszkami partnerką Errani była Schiavone. Jeżeli Vinci wystąpi w w niedzielnej grze deblowej może wyrównać osiągnięcie Angelique Widjaji z Indonezji, która w swojej karierze nie przegrała żadnej z 16. gier deblowych.


Puchar Federacji
Finał Grupy Światowej USA - Włochy, San Diego Sports Arena, kort twardy w hali
6-7 listopada, program

sobota
Gra 1: Coco Vandeweghe - Francesca Schiavone
Gra 2: Bethanie Mattek-Sands - Flavia Pennetta

niedziela
Gra 3: Bethanie Mattek-Sands - Francesca Schiavone
Gra 4: Coco Vandweghe - Flavia Pennetta
Gra 5: Liezel Huber / Melanie Oudin - Sara Errani / Roberta Vinci

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … sa-wlochy/

Joao - 07-11-2010 09:44:10

Włoszki prowadzą z Amerykankami 2:0 po pierwszym dniu rozgrywanego w San Diego finału Pucharu Federacji. Drugi punkt dla zawodniczek z Półwyspu Apenińskiego zdobyła Flavia Pennetta (WTA 23), która pokonała Bethanie Mattek-Sands (WTA 58) 7:6(4), 6:2.Włoszki walczą o trzeci tytuł w ciągu czterech lat (2006, 2009). W ubiegłorocznym finale pokonały w Reggio di Calabria Amerykanki. To już druga powtórka finału w XXI wieku. W latach 2004-2005 o tytuł rywalizowały Rosjanki i Francuzki. Amerykanki, które są rekordzistkami pod względem liczby triumfów (17), walczą o pierwsze trofeum od 2000 roku, gdy w decydującym meczu
pokonały Hiszpanki. Mają jednak mocno utrudnione zadanie, bo po raz kolejny nie mogą liczyć na siostry Serenę i Venus Williams, które z powodu kontuzji zakończyły sezon dużo wcześniej.

W I secie, obfitującym w długie gemy grane na przewagi, Mattek-Sands od stanu 1:5 wygrała pięć gemów z rzędu w 10. gemie od 0-30 zdobywając cztery punkty z rzędu. W 12. gemie Pennetta obroniła piłkę setową i po długiej grze na przewagi w końcu utrzymała podanie doprowadzając do tie breaka. W nim Włoszka uzyskała przewagę mini breaka obejmując prowadzenie 5-3 (od 2-3 zdobyła trzy punkty z rzędu), by wygrać go 7-4.

W II secie Pennetta objęła prowadzenie 3:1. Mattek-Sands natychmiast odrobiła stratę przełamania, ale Włoszka zaliczyła kolejnego breaka. Tym razem Amerykanka nie była w stanie wrócić do gry i nie było emocjonującego pościgu. W ósmym gemie przy 30-40 tenisistka gospodarzy obroniła pierwszą piłkę meczową, ale po chwili wyrzuciła forhend. Pennetta zakończyła mecz returnem forhendowym. W trwającym równo dwie godziny, dosyć nerwowym z obu stron
spotkaniu Włoszka wykorzystała sześć z 13 break pointów oraz zanotowała 12 kończących uderzeń przy 37 niewymuszonych błędach. Więcej ryzykująca, bardzo niecierpliwa Mattek-Sands, która zepsuła mnóstwo prostych returnów, zapisała na swoje konto
27 winnerów, ale popełniła aż 67 błędów własnych.

Bilans gier Pennetty w Pucharze Federacji to teraz 18-4. Mattek-Sands, która zapewniła Amerykankom triumf nad Rosjankami w półfinale (wspólnie z Liezel Huber w grze
deblowej), legitymuje się bilansem 5-4. Obie tenisistki spotkały się ze sobą po raz szósty, ale po raz pierwszy w Pucharze Federacji i po raz piąty górą była Włoszka. Mattek-Sands jedyny raz cieszyła się ze zwycięstwa
w 2006 roku w Los Angeles.

Puchar Federacji
USA - Włochy, finał Grupy Światowej, San Diego Sports Arena, kort twardy w hali

sobota

Gra 1: Coco Vandeweghe - Francesca Schiavone 2:6, 2:4
Gra 2: Bethanie Mattek-Sands - Flavia Pennetta 7:6(4), 6:2

Stan meczu: Włoszki prowadzą 2:0

Do rozegrania w niedzielę

Gra 3: Bethanie Mattek-Sands - Francesca Schiavone
Gra 4: Coco Vandeweghe - Flavia Pennetta
Gra 5: Liezel Huber / Melanie Oudin - Sara Errani / Roberta Vinci

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … oszki-pro/

Serenity - 07-11-2010 09:51:35

Przy takich proporcjach sił trudno się spodziewać innego wyniku niż zdecydowanej wygranej Włoszek.

Joao - 08-11-2010 08:23:19

Niezawodna Pennetta, tytuł ponownie dla Włoszek

Włoszki po raz drugi z rzędu wygrały Puchar Federacji. W finałowym meczu z Amerykankami w San Diego trzeci punkt zdobyła dla nich Flavia Pennetta (WTA 23), która pokonała CoCo Vandeweghe (WTA 114) 6:1, 6:2.

Włoszek był to czwarty finał na przestrzeni pięciu lat i zdobyły trzeci tytuł (2006, 2009). Triumfując w 2006 roku zostały pierwszą drużyną, która zdobyła tytuł nie rozgrywając żadnego meczu u siebie od momentu wprowadzenia rangi gospodarza w 1995 roku. Reprezentantki Półwyspu Apenińskiego są jedną z czterech drużyn, które wystąpiły we wszystkich edycjach Pucharu Federacji (obok Australijek, Brytyjek i Francuzek). Po raz drugi w XXI wieku mieliśmy powtórkę finału. W latach 2004-2005 główne trofeum zdobyły Rosjanki za każdym razem zwyciężając Francuzki. Amerykanki, które wygrały te rozgrywki 17 razy, ostatni tytuł zdobyły w 2000 roku. Przed rokiem w swoim pierwszym finale od 2003 roku w Reggio di Calabria uległy Włoszkom 0:4. Wcześniej Amerykanki wygrały z reprezentantkami Półwyspu Apenińskiego dziewięć kolejnych spotkań.

Vandweghe przeszła do historii jako pierwsza zawodniczka, której debiut w Pucharze Federacji przypadł na wielki finał od czasu Chandy Rubin (1995, Amerykanki przegrały z Hiszpankami 2:3). W sobotę uległa ona Francesce Schiavone. Niezawodna Pennetta legitymuje się teraz bilansem 19-4. Po porażce ze Swietłaną Kuzniecową w półfinale 2009 wygrała w tych rozgrywkach osiem kolejnych gier.

Po przełamaniu Pennetty w pierwszym gemie Vandeweghe miała trzy szanse na prowadzenie 2:0. W bardzo długim gemie Amerykanka, która 6 grudnia skończy 19 lat, obroniła trzy break pointy popisując się kilkoma efektownymi akcjami (m.in. dwa wygrywające forhendy), ale przy czwartym pękła i już nie podniosła się do końca seta. Pennetta od 1:1 zdobyła pięć gemów z rzędu. Na koniec obie tenisistki zafundowały kibicom jeszcze jednego długiego gema. Włoszka obroniła dwa break pointy, a sama zakończyła tę partię przy czwartym setbolu dwa ostatnie punkty zdobywając asem i wygrywającym serwisem.

W pierwszym gemie II seta przy 30-40 Vandeweghe obroniła break pointa, a wygrywający serwis dał jej przewagę. Trzy kolejne punkty padły jednak łupem Włoszki, przy drugim break poincie nastoletnia Amerykanka popełniła podwójny błąd serwisowy. Pennetta konsekwentnie łatwo wygrywała własne gemy serwisowe. W siódmym gemie Vandeweghe od 40-15 straciła cztery punkty z rzędu. Kapitalna kontra bekhendowa dała Włoszce break pointa, wykorzystała ją ładnie rozegraną akcję kończąc smeczem. Drop-szot forhendowy w ósmym gemie dał Pennecie dwie piłki mistrzowskie. Wykorzystała drugą z nich i reprezentantki Półwyspu Apenińskiego oszalały z radości.


Puchar Federacji
USA - Włochy, finał Grupy Światowej, San Diego Sports Arena, kort twardy w hali

sobota

Gra 1: CoCo Vandeweghe - Francesca Schiavone 2:6, 4:6
Gra 2: Bethanie Mattek-Sands - Flavia Pennetta 6:7(4), 2:6

niedziela

Gra 3: Melanie Oudin - Francesca Schiavone 6:3, 6:1
Gra 4: CoCo Vandeweghe - Flavia Pennetta 1:6, 2:6

Stan meczu: Włoszki prowadzą 3:1 i zapewniły sobie tytuł

Gra 5: Liezel Huber / Melanie Oudin - Sara Errani / Roberta Vinci skomentuj   komentarze (0)   drukuj artykuł   Udostępnij 0

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -dla-wlos/

Sempere - 12-11-2010 23:34:32

Radwańska: Moja rana ładnie się goi

Od operacji palca stopy Agnieszki Radwańskiej minęły trzy tygodnie. - Noga naprawdę ładnie się goi - cieszy się jednak krakowianka. I po cichu liczy, że zdoła jednak wrócić na styczniowy Australian Open.

- Rehabilitację zaczęłam pięć dni po operacji, by nie powstał żaden krwiak. Dopiero po sześciu tygodniach (czyli na początku grudnia - dop. red.) można jednak myśleć o jakimkolwiek ruchu i lekkim treningu na korcie. Oczywiście brakuje mi tenisa, rakiety w ręku nie trzymałam już przecież od kilku tygodni. Chcę wrócić jak najszybciej, jednak gdybym zdążyła na Australian Open, to byłby cud - opowiada nasza najlepsza tenisistka, która podczas przymusowego odpoczynku zajmowała się ostatnio urządzaniem mieszkania i nadrabianiem zaległości na uczelni.

- Takie zabiegi wymagają zwykle dłuższej przerwy, jednak jeśli wszystko będzie się dobrze układać, nie będę odradzał Agnieszce szybszego powrotu na kort. Wszystko zależy od niej. Chociaż moim zdaniem realny jest termin lutowy - mówił nam niedawno zajmujący się naszą zawodniczką doktor Mariusz Bonczar.
 
My jednak liczy na cud. Wielkoszlemowy turniej w Melbourne zaczyna się 17 stycznia.

http://www.sports.pl/Tenis/Tenis-Agnies … 1,289.html

Sempere - 17-11-2010 10:13:03

Bohaterki sezonu WTA: Karolina Woźniacka

Karolina Woźniacka to bezsprzecznie jedna z największych bohaterek sezonu 2010. Sympatyczna blondynka zdobyła sześć tytułów i została 20. w historii liderką rankingu WTA.Można powiedzieć, że wykorzystała sprzyjający splot okoliczności: kontuzje sióstr Williams i Kim Clijsters oraz nierówną formę zawodniczek z czołówki. Można psioczyć, że nie wygrała żadnego wielkoszlemowego turnieju, ba w tym roku nie doszła nawet do finału. Ale wywalczyła tych sześć tytułów i absolutnie zasłużyła sobie na pozycję liderki na zakończenie sezonu.

Pięć trofeów Dunka wywalczyła w drugiej części sezonu, gdy nie było na nią mocnych w Kopenhadze, Montrealu, New Haven, Tokio i Pekinie. Na osiem ostatnich turniejów w sześciu grała w finale wygrywając w tym czasie 32 z 36 spotkań. Poza tym Karolina triumfowała jeszcze w kwietniu w Ponte Vedra Beach. W całym sezonie rozegrała 22 turnieje w 10 dochodząc co najmniej do półfinału. Rok zamknęła bilansem spotkań 62-17.

Karolina to urocza blondynka o płomiennym uśmiechu, niezwykle kontaktowa, przyciągająca do siebie kibiców strojem i zachowaniem na korcie. Bardzo łatwo budować na niej marketingową stronę kobiecych rozgrywek, można mieć pewność że tak opakowany produkt łatwo się sprzeda. Czegoś jednak tej Karolinie brak, a tym czymś jest tenisowy błysk. Jej tenis to rozgrywanie dużej liczby turniejów w sezonie i gromadzenie punktów, regularność, zamęczanie rywalek. Na pewno jeśli chodzi o strategię gry jest lepsza od Jeleny Janković, do której porównywana jest Dunka jeśli chodzi o sposób rozgrywania wymian. Jest zawodniczką stabilną w przeciwieństwie do Dinary Safiny i Any Ivanović, które miewają wzloty i upadki. Z wyżej wymienionymi łączy ją siła fizyczna, ale w jej przypadku to piorunująca praca nóg, a nie polowanie na kończące uderzenia, czyli podobnie jak u Janković.

Numer jeden kobiecych rozgrywek to zawsze był ogromny splendor, szacunek kibiców, uznanie sponsorów, wielka sława. Wszyscy jednak wiemy co się działo z trzema ostatnimi liderkami Ivanović, Janković i Safiną. Jakie będą losy Woźniackiej, która ma dopiero 20 lat i już jest na szczycie notowania? Czy mając tak ubogi repertuar zagrań i opierając swój tenis jedynie na żelaznej konsekwencji i niespotykanej wcześniej regularności może zdominować kobiece rozgrywki na lata? Pokaże to sezon 2011, w którym będzie miała do obrony mnóstwo punktów. Jak wiadomo zawsze jest łatwiej atakować niż później to obronić. Czy Dunka faktycznie okaże się tenisistkę o tak mocnej konstrukcji psychicznej, za jaką uchodzi? Agnieszka Radwańska też uchodziła za twardą jak skała i dopiero, gdy znalazła się w światowej czołówce i musiała się bronić przed naporem marzących o tym samym tenisistek okazało się, że i krakowianka nie do końca była w stanie sobie poradzić sobie z presją kibiców i sprostać także własnym oczekiwaniom.

Nie jest tak błyskotliwa jak Francesca Schiavone, nie ma tak wiele wariantów rozegrania punktu jak Kim Clijsters, notuje niewiele kończących uderzeń, ale nikt nie powiedział, że tytuły wielkoszlemowe zdobywa się tylko geniuszem, fantazją, techniką, przebojowością. Tenis Woźniackiej to ciężka, mozolna, wręcz mrówcza praca, która doprowadziła ją na sam szczyt rankingu. Czy taka tytaniczna, nastawiona na przygotowanie atletyczne harówka może dać wielkoszlemowy tytuł? Dunka zrobi wszystko by udowodnić, że i taki nie porywający, ale zabójczo skuteczny tenis może dać miejsce w panteonie sław.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … wozniacka/

Sempere - 18-11-2010 13:39:44

Bohaterki sezonu WTA: Wiera Zwonariowa i Samantha Stosur

Finalistki Wielkiego Szlema Wiera Zwonariowa i Samantha Stosur to kolejne bohaterki sezonu 2010. Rosjanka grała w finale Wimbledonu i US Open, a sezon kończy jako wiceliderka rankingu WTA. Australijka doszła do finału Roland Garros i zadebiutowała w Top 10 kobiecych rozgrywek.

Zwonariowa w All England Club w drodze do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału odprawiła Kim Clijsters, a przegrała jedynie z królową Wimbledonu Sereną Williams. Na Flushing Meadows prezentując niezwykle dojrzały taktycznie tenis odprawiła Karolinę Woźniacką i jedynie Clijsters była dla niej zaporą nie do przejścia. Zwonariowa w tym sezonie wystąpiła w sumie w sześciu finałach zdobywając jeden tytuł (Pattaya). Zawodniczka z Moskwy jako piąta w historii Rosjanka osiągnęła pozycję numer dwa w rankingu WTA (po Anastazji Myskinie, Marii Szarapowej, Swietłanie Kuzniecowej i Dinarze Safinie).

Stosur drugi rok z rzędu najlepiej zaprezentowała się na kortach ziemnych. Po ubiegłorocznym półfinale w Roland Garros poprawiła się o jeszcze jedną rundę osiągając swój pierwszy wielkoszlemowy finał. Po drodze wyeliminowała Justine Henin, ówczesną liderkę rankingu WTA Serenę Williams i notowaną na czwartym miejscu Jelenę Janković. Przegrała jedynie z rozgrywającą życiowy turniej Francescą Schiavone. Zawodniczka z Gold Coast na kortach ziemnych zaliczyła w tym sezonie trzy finały zdobywając tytuł w Charleston. W marcu zadebiutowała w czołowej 10 rankingu WTA i utrzymała w niej miejsce do końca sezonu.

Stosur przez lata osiągała znakomite wyniki w deblu (czterokrotna triumfatorka Wielkiego Szlema i dwukrotna Mistrzostw WTA), ale w grze pojedynczej błysnęła dopiero w ubiegłym sezonie, gdy doszła do półfinału Roland Garros i w Osace zdobyła swój pierwszy tytuł. Jak przystało na świetną deblistką znakomita w grze przy siatce, bardzo dobrze wyszkolona technicznie, ale do tego silna fizycznie, operująca jednym z najlepszych serwisów w kobiecych rozgrywkach. Forhendowym top-spinem doprowadzała do rozpaczy wiele rywalek, do tego bekhendowy slajs, oburęczny bekhend i mamy zawodniczkę niemal kompletną. Jest jednak mała rysa, którą jest nie najmocniejsza psychika, przez co w tych najważniejszych momentach sparaliżowana Samantha popełnia niewyobrażalną ilość niewymuszonych błędów, tak jak chociażby w finale Roland Garros.

Przypadek Zwonariowej pokazuje, że nad psychiką można pracować i przejść nadzwyczajną metamorfozę. Z płaczącej Wiery Rosjanka przeobraziła się w twardą kobietę, która potrafi zmienić losy źle się dla niej układającego meczu. W tym sezonie wygrała cztery spotkania, w których przegrała I seta. Akurat wielkoszlemowe finały zupełnie jej nie wyszły, ale w zdecydowanej większości spotkań widzieliśmy Wierę dojrzałą, konsekwentną, świetnie czytającą grę i będącą o jeden krok przed rywalką. Widzieliśmy Wierę prezentującą swoje największe walory, czyli mocne, płaskie piłki i niezwykle pewny oburęczny bekhend. Pomyśleć, że swoje największe sukcesy osiągnęła pod kierunkiem trenera - byłego modela Siergieja Demekina, który wydobył z niej potężną dawkę pozytywnej energii i potrafił ją okiełznać. Jak widać nie zawsze potrzebny jest doświadczony trener, który z nie jednego pieca chleb jadł.

Francesca Schiavone może być inspiracją dla tych dwóch tenisistek, które w swojej karierze zmagały się z przeróżnymi urazami. Marzenie o wielkoszlemowym triumfie jest możliwe do spełnienia w każdym momencie. Rosjankę i Australijkę łączy upór w pokonywaniu przeciwności losu, pasja, chęć samodoskonalenia się i wyciąganie wniosków z popełnianych błędów. Obie doświadczyły już gry w wielkoszlemowym finale, Wiera nawet w dwóch i po zregenerowaniu sił przystąpią z jeszcze większą motywacją do działania marząc o wielkoszlemowym triumfie. Zwonariowa może jest mniej utalentowana, ale uporem i determinacją dorównuje Stosur. Obie mają po 26 lat i obu tak niewiele brakuje do tenisowej wielkości. Tenisistki bardzo dobre od genialnych dzieli cienka granica tak trudna do przekroczenia. Czy Rosjance i Australijce uda się przez nią prześlizgnąć?

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ha-stosur/

Sempere - 19-11-2010 09:34:13

Bohaterki sezonu WTA: Francesca Schiavone i Kim Clijsters

Francesca Schiavone (WTA 7) i Kim Clijsters (WTA 3) to triumfatorki Wielkiego Szlema, które zapracowały sobie na miano bohaterem sezonu. Włoszka była najlepsza w Roland Garros, Belgijka po raz drugi z rzędu zwyciężyła w US Open.Schiavone Roland Garros wygrała w porywającym stylu. Grając nieszablonowy, ofensywny, dojrzały, znakomicie poukładany pod względem taktycznym tenis wygrała siedem spotkań w decydującym zwyciężając Samanthę Stosur. To był jeden z najpiękniej wywalczonych tytułów na paryskiej mączce w ostatnich latach. Schiavone przeszła do historii jako pierwsza kobieta z Włoch, która zdobyła wielkoszlemowy tytuł. Jest to czwarty wielkoszlemowy laur dla kraju z Półwyspu Apenińskiego (Nicola Pietrangeli - 1959, 1960, Adriano Panatta - 1976, obaj Roland Garros). Po paryskiej wiktorii Francesca została drugą w historii Włoszką, która trafiła do czołowej 10 rankingu WTA (wcześniej Flavia Pennetta).

Sympatyczna Frania, jak ją nazywają pozostałe tenisistki, w tym sezonie wygrała jeszcze turniej w Barcelonie oraz doszła do ćwierćfinału US Open. W wieku 30 lat po raz pierwszy w karierze wystąpiła w Mistrzostwach WTA wygrywając jedno spotkanie. Schiavone zbiera teraz owoce swojej cierpliwości i konsekwencji. Zanim w 2007 roku w Bad Gastein zdobyła pierwszy tytuł przegrała osiem finałów. W Paryżu po męczarniach w I rundzie z Reginą Kulikową do końca żadnej z pozostałych rywalek nie oddała seta. Na finał wyszła naładowana pozytywną energię, pewna swego. Wielu debiutantkom w wielkoszlemowym finale paraliżowało ręce i nogi (tak się stało z jej rywalką Stosur), ona była równie efektowna, błyskotliwa, taktycznie doskonała, jak we wcześniejszych spotkaniach. Tak efektownego debiutanckiego triumfu w Wielkim Szlemie dawno tenisowy świat nie widział. Zwieńczeniem sezonu był dla Schiavone drugi z rzędu, a w sumie trzeci triumf w Pucharze Federacji.

Historię współczesnego tenisa tworzy też powszechnie lubiana i szanowana Clijsters, która obroniła tytuł na Flushing Meadows jako pierwsza zawodniczka od czasu Venus Williams (2000-2001). Belgijce w drodze do finału po secie urwały Samantha Stosur i Venus Williams, a w decydującym meczu w niespełna godzinę rozbiła Wierę Zwonariową. W Nowym Jorku jest niepokonana już od 21 spotkań (po triumfie w 2005 roku rok później tytułu nie broniła z powodu kontuzji nadgarstka, a w maju 2007 roku zakończyła karierę). Kim w tym sezonie wygrała jeszcze turnieje w Brisbane, Miami i Cincinnati oraz Mistrzostwa WTA. W finale tej pierwszej imprezy pokonała Justine Henin po jednym z najlepszych spotkań w tym sezonie w kobiecych rozgrywkach.

Perfekcyjna w defensywie, świetna w kontrataku, skuteczna w szybkim ataku, imponująca doskonałą pracą nóg i przygotowaniem atletycznym, wykorzystująca najlepiej jak tylko można geometrię kortu Clijsters, a jej znakiem firmowym jest półszpagat i ślizganie się po korcie. Do tego żelazna konsekwencja i nadzwyczajna kontrola emocji. Czasami sprawia wrażenie twardej jak skała, choć praktycznie od początku kariery zdarzały się jej dziwne przestoje i zadziwiające wręcz błędy. Belgijka dzięki mocnej psychice wielokrotnie wychodziła z sytuacji niemal podbramkowych. Taka jest Clijsters na korcie. Poza nim jest ciepłą, serdeczną, zawsze uśmiechniętą, mogącą godzinami rozdawać autografy i dyskutować z kibicami kobietą. Wszystko to czyni z niej jedną z najpopularniejszych tenisistek. Wydarzeniem tego sezonu miał być powrót Justine Henin, tymczasem powroty mają to do siebie, że często odwracają sytuację. Tym razem to Clijsters jest na piedestale i jej bardziej utytułowana rodaczka musi się z tym pogodzić.

Schiavone to zupełnie inny typ tenisistki, przedstawicielka wymierającego pokolenia tenisistek świetnie czujących się w grze przy siatce. Błyskotliwość, inteligencja, spryt, odwaga w połączeniu z brawurą. To co najbardziej imponuje to doskonałe czytanie gry i błyskawiczne przechodzenie z defensywy do ataku. Czasami można odnieść wrażenie, że Frania wręcz unosi się nad powierzchnią kortu, tak szybko dociera do siatki, że nim rywalka zdoła się zorientować w zamyśle Włoszki ta zdąży skończyć piłkę efektownym wolejem. Długo musieliśmy czekać, by Francesca w jednym momencie połączyła efektowność ze skutecznością. W końcu jednak zobaczyliśmy porywający, wszechstronny, pełen finezji i taktycznego sprytu tenis. 30-letnia Schiavone, "babcia" jak ją nazywają, jest równie pogodna, szczera i życzliwie nastawiona do otoczenia, jak Clijsters. Jedna z najbardziej poważanych tenisistek w wieku zbliżającym ją do emerytury znalazła się w galerii wielkoszlemowych mistrzów. Niech to będzie inspiracja dla trochę od niej młodszych rywalek, które coraz mniej wierzą, że kiedykolwiek wzniosą do góry wielkoszlemowy puchar. Jeżeli jest pasja, a do tego cierpliwość i opanowanie to nigdy nie jest za późno, by znaleźć się na szczycie szczytów. Nikt nie potrafi się odbudować po serii bolesnych porażek tak szybko jak Schiavone. Do tego trzeba mieć silną wolę, maksymalną koncentrację, a przede wszystkim twardo stąpać po ziemi, zamiast odlatywać w kierunku gwiazd po kilku efektownych triumfach.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … clijsters/

Serenity - 19-11-2010 21:34:58

Top 5 sezonu WTA. Co mówią eksperci?

Tegoroczny sezon WTA już za nami. Czas więc na małe podsumowanie. Kto był najlepszy? Kto sprawił niespodziankę? Jak poczynania czołowych tenisistek oceniają eksperci?

To był... dziwny rok. Z jednej strony do głosu doszły młodsze zawodniczki, jak Karolina Woźniacka, czy Wiera Zwonariowa. Jednak z drugiej, nie potrafiły one wygrać żadnej najważniejszej imprezy. W turniejach wielkoszlemowych triumfowały doświadczone: Kim Clijsters, Francesca Schiavone i Serena Williams. Zresztą Amerykanka po raz kolejny potwierdziła, że kiedy jej się chce i zamiast koncentrować się na pokazach mody i na bieganiu po sklepach, stawia na tenis, to praktycznie nikt nie może jej powstrzymać.

Nie można również zapomnieć o kolejnej zawodniczce, która wróciła na kort po prawie dwuletniej przerwie. W ubiegłym roku Kim Clijsters, a w tym inna Belgijka Justine Henin, postanowiła pokazać, że wciąż stać ją na grę na najwyższym poziomie. I pokazała - wygrała turniej w Stuttgarcie i UNICEF Open w Holandii, a w swoim pierwszym turnieju po powrocie, dotarła do finału. Co więcej, zagrała w finale Austrlian Open, gdzie w trzech setach uległa Serenie Williams. Sezon musiała zakończyć przedwcześnie, gdy podczas Wimbledonu doznała kontuzji łokcia.

Był to również rok, w którym byłe liderki światowego rankingu grały w kratkę - mowa o Anie Ivanovic, Marii Szarapowej, czy borykającej się z masą problemów osobistych Jelenie Janković. Fatalnie spisywała się Swietłana Kuzniecowa, karierę postanowiła zakończyć Jelena Dementiewa.

Ale były także niespodzianki: oprócz Schiavone, po raz pierwszy do czołowej dziesiątki wskoczyła Australijka Samantha Stosur - niestety kosztem m.in. Agnieszki Radwańskiej. Więcej niż przyzwoicie grały m.in. Cwietana Pironkowa, Kaia Kanepi, czy 40-letnia Kimiko Date Krumm.

O pomoc w podsumowaniu sezonu 2010 poprosiliśmy komentatorów stacji Eurosport, Lecha Sidora i Karola Stopę. Oto najlepsza piątka - a w zasadzie siódemka - roku. Niebawem, zamieścimy również artykuł poświęcony największym rozczarowaniom kobiecego tenisa. Bądźcie czujni!

TOP 5 SEZONU 2010


1. Kim Clijsters i Serena Williams
Clijsters, która poprzedni sezon zakończyła na 18. pozycji, w sezonie 2010 znalazła się na 3. miejscu. Po raz drugi z rzędu triumfowała w US Open, a w finale mistrzostw WTA ograła idącą jak burza Karolinę Woźniacką. Momentami wręcz ośmieszała swoje rywalki. Niestety, również momentami, co było widać na ostatnim turnieju w roku, prezentowała formę treningową, co mimo wszystko nie przeszkadzało jej w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. A Serena? Nie grała przez siedem miesięcy, a mimo to, zdołała wygrać Australian Open i Wimbledon. Gdyby nie kontuzje, zapewne nadal zajmowałaby pierwsze miejsce w rankingu.

Lech Sidor o Clijsters: Spełniona na korcie, spełniona w domu.

Lech Sidor o Williams: Nie ilość, lecz jakość. Grała parę razy, ale wygrała to, co najważniejsze.

Karol Stopa o Clijsters i Williams : Ta sama cecha wspólna - pojawiały się rzadko, ale jak już ,to były bardzo skuteczne. Potrafiły wygrywać z największymi i potrafiły wygrywać najważniejsze imprezy. Ich pozycja na tej liście jest poza wszelką dyskusją. Biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką pojawiały się na korcie, są to rewelacyjne wyniki.


2. Karolina Woźniacka
To miał być dla niej przełomowy sezon. I w pewnym sensie był - wykorzystała uraz Sereny Williams i wskoczyła na pierwsze miejsce rankingu WTA. Trzeba przyznać, że momentami prezentowała się znakomicie - siłą i przygotowaniem fizycznym, nie dawała szans rywalkom. Niestety, nie zdołała wygrać żadnego turnieju wielkoszlemowego. Ba, nie powtórzyła nawet swojego osiągnięcia sprzed roku i nie dotarła do finału (US Open). Mimo wszystko, na pozostałych imprezach, w większości przypadków - błyszczała.

Lech Sidor: Mały talent do tenisa, wielki talent do pracy.

Karol Stopa : Premia za ogólną solidność, poprawę skuteczności w pojedynkach, może nie najważniejszych, ale w tych, od których się turnieje rozpoczynają. Nie schodziła poniżej pewnej, bardzo wysokiej średniej, ale nie błyszcza w meczach z największymi. To jak na liderkę cyklu, trochę za mało. Ogromna poprawa strony fizycznej i coraz większa dojrzałość zawodnicza. Mając proste środki, gra coraz lepiej.


3. Francesca Schiavone
Jej zwycięstwo w turnieju im. Rollanda Garrosa, było jedną z największych niespodzianek roku. Przez cały sezon grała równo i bez większych wpadek - może z wyjątkiem porażki w drugiej rundzie turnieju w Stambule, gdzie przegrała z przyszywaną Brytyjką Eleną Baltachą. Doszła do ćwierćfinału US Open i do czwartej rundy Australian Open. Przy okazji pobiła mały rekord - jest drugą włoską zawodniczką po Flavii Pennetcie, która awansowała do pierwszej "10", ale pierwszą, która zajęła wyższe miejsce w rankingu niż 10.

Lech Sidor: Bardziej rozpoznawalna na kortach niż Ferrari na parkingu (Paryż 2010).

Karol Stopa : Należy jej się wysoka pozycja, za niezwykle urokliwy finał RG. Nie przypominam sobie zawodniczki, która będąc tak zaawansowaną wiekowo i debiutującą w finale, grałaby tak, jakby była w jakimś stanie odurzenia. Schiavone grała jakby była w transie. Wpadła w ten trans w najważniejszym meczu swojego życia. Później kilka razy pokazała, że to nie był czysty przypadek, ale mimo wszystko nie była w stanie powtórzyć tego wielkiego występu.


4. Wiera Zwonariowa
Dwukrotnie dotarła do finału w imprezach wielkoszlemowych (Wimbledon i US Open), osiągnęła również czwartą rundę Australian Open. Nie da się jednak ukryć, że awans na drugie miejsce w rankingu - podobnie jak Woźniacka - zawdzięcza przede wszystkim kontuzjom sióstr Williams. Wygrała tylko jeden, drugorzędny turniej - w Pattaya City (pula nagród 220 tys. dolarów) w lutym. Za rok zapewne wypadnie poza pierwszą piątkę.

Lech Sidor: Kto szuka ten znajduje (trener, opiekun, przyjaciel...?)

Karol Stopa : Niestety, ona symbolizuje całe kobiece rozgrywki. Poprawny tenis, regularność, ale niesłychanie proste środki gry, coś podobnego do tego, co pokazuje Woźniacka. Obawiam się, że kobiece rozgrywki coraz mocniej idą w tę stronę - coraz więcej jest zawodniczek ubogich technicznie, ale czekających na błędy. Zwonariowa w swojej grze potrafi więcej niż Woźniacka, odważniej chodzi do siatki, ale nie da się zapomnieć, że przez wszystkie lata była najsłabszą z grupy Rosjanek i dopiero, kiedy jej koleżanki obniżyły loty lub zakończyły kariery, przyszedł jej czas. Równa, ale przeciętna zawodniczka.


5. Zarina Diyas, Kimiko Date Krumm
Pierwsza sprawiła dużą niespodziankę, a drugą można nazwać... ponownym odkryciem. Pochodząca z Kazachstanu Diyas, świetnie spisała się w kwalifikacjach do turnieju Kremlin Cup w Moskwie. A później? Wpierw ograła Giselę Dulko, a w drugiej rundzie w 59 minut rozgromiła Jelenę Janković 6:1, 6:2.
Z kolei Kimiko Date Krumm, która powróciła na kort w 2008 r. po aż 12 (!!) latach przerwy, obecnie plasuje się na 46. miejscu w rankingu WTA. Maria Szarapowa, Daniela Hantuchova, Samantha Stosur, Shahar Peer, Na Li - to tylko kilka wielkich nazwisk, z którymi 40-letnia Japonka zwyciężała. Na szczęście, nie ma zamiaru kończyć kariery.

Lech Sidor o Diyas: Więcej zawodniczek takich jak Diyas, więcej radości przed telewizorem.

Lech Sidor o Krumm: Dobrze, że na korcie nie walczy się mieczami samurajskimi - bo mogłaby zostać sama.

Karol Stopa o Diyas: Za Zariną Diyas przemawia tylko wiek. To nie jest jeszcze zawodniczka, o której można mówić, jako o odkryciu sezonu. To zawodniczka jednego spotkania, wygranego z tenisistką, która miała mnóstwo chorób i innych nieszczęść. Trzeba poczekać. Skończyła się bajka o tenisowych kopciuszkach, o młodych gwiazdkach, które zaczynają błyszczeć i wchodzą na czoło rankingu. To się już nie powtórzy, bo poziom bardzo się podniósł. Będę ją bardzo ostrożnie obserwował, ale jestem lekko sceptyczny. Przeciętnie odbijająca, regularna, ale to może być błysk tylko w jednym turnieju.

Karol Stopa o Krumm: To symbol epoki, która już dawno odeszła. Gra w stylu, którego już nigdzie nie można zobaczyć: bloki, przestawienia, świetnie się porusza i w wieku 40 lat rewelacyjnie się spisuje. To również pokazuje, że teraz tenis jest ubogi - jak pojawia się koleżanka, która inaczej odbija piłkę od innych zawodniczek, to jest problem. Dokładnie na tym samym patencie wyjechała do góry Agnieszka Radwańska - mimo różnicy wieku, sposób zaskakiwania jest dokładnie ten sam. Rywalki Kimiko mają tak ubogi repertuar, że zanim znajdą receptę, to przegrywają. To wspaniała postać. Czasem pojawią się dyskusje, czy dawne gwiazdy błyszczałyby w pojedynkach z dzisiejszymi gwiazdami. Jak się okazuje, nie tylko by błyszczały, ale wygrywałyby. Może są gorsze fizycznie, ale na pewno lepsze technicznie.

http://www.eurosport.pl/tenis/wta-tour/ … tory.shtml

COA - 19-11-2010 21:42:30

Ależ Leszek się rozwinął hahaha

Sempere - 20-11-2010 22:22:12

Bohaterki sezonu WTA: Serena Williams

Serena Williams w sezonie 2010 wystąpiła tylko w sześciu turniejach i zdobyła dwa wielkoszlemowe tytuły (Australian Open, Wimbledon). Amerykanka, nasza ostatnia bohaterka sezonu, po raz kolejny zrobiła swoje udowadniając, że gdy tylko gra jest ciągle najlepsza.

Dla wielkiej wojowniczki z Palm Beach Gardens był to 13. sezon w zawodowym tenisie, tylko pięć z nich kończyła bez wielkoszlemowej zdobyczy, a po raz ostatni w naznaczonym kontuzjami 2006 roku. Koniec kariery słynnej Amerykanki jest coraz bliższy, choć ma ona dopiero 29 lat. Niektórzy chcieli by, aby już odeszła. Na wygrywała co jej, niech teraz da pozdobywać tytuły innym tenisistkom. Tylko po co ma kończyć karierę, gdy widzi że cały czas jest w stanie skutecznie rywalizować z całą plejadą młodych tenisistek? Po co ma odchodzić, skoro jej wielkoszlemowy dorobek nie musi się zamknąć na 13 tytułach?

Williams w tym sezonie poza wygraniem Australian Open i Wimbledonu (po zwycięstwie w All England Club pauzowała do końca sezonu z powodu kontuzji stopy) zaliczyła finał w Sydney, półfinał w Rzymie oraz ćwierćfinał Roland Garros i tylko raz odpadła przed ćwierćfinałem (III runda w Madrycie).

Serena nie jest łatwą tenisistką w odbierze. Jeśli chodzi o pasję, determinację, hart ducha i podejście do gry może być wzorem dla wszystkich adeptów tenisa. Gdy Amerykanka stawia się na starcie imprezy to zrobi wszystko, by ją wygrać. Jest jak walec, który z przerażającą siłą wgniata wszystko dookoła w ziemię. Ona w taki sposób niszczy swoje rywalki nie dając im chwili wytchnienia. Siłą serwisu, potężnym forhendem, fenomenalnym oburęcznym bekhendem i bardzo solidnym wolejem na ogół wybija młodszym tenisistkom z głowy marzenia o pokonaniu jej, ba o nawiązaniu z nią równorzędnej walki. Serena powszechnie uważana jest za zawodniczkę niesłychanie ofensywną ze względu na agresywny styl gry, ale w błędzie są ci, którzy uważają, że defensywa to pięta achillesowa Amerykanki. Młodsza z sióstr Williams, gdy już zostanie przyparta do muru niesłychanie się broni. Co ważne gra Sereny to nie tylko polowanie na kończące uderzenia wzdłuż linii, ale również niesłychanie ciasne krosy, które bardzo często przynoszą jej bezpośrednie punkty. Ludzie, którzy uważają, że gra Williams to tylko siła są w oczywistym błędzie. By grać tak ryzykowny tenis jak ona potrzeba wręcz perfekcji w każdym elemencie, czyli świetnej techniki. Serena ją ma, a do tego ma niesłychany charakter i nie płacze na korcie gdy wiatr krzywo zawieje czy nóżka ją zaboli.

Wielu kibiców, ale również komentatorów irytuje lekceważące podejście Sereny do rywalek oraz omijanie wielu turniejów i tłumaczenie tych nieobecności tajemniczymi kontuzjami. Nie zawsze tak oczywiście jest, niekiedy faktycznie dopada ją poważny uraz, ale chyba coś jest na rzeczy i czasami Amerykanka po prostu chce sobie zrobić dłuższą przerwę. Ta wyższość szczególnie niemile jest postrzegana w Polsce, bo dotyczy lekceważących wypowiedzi Sereny odnośnie Karoliny Woźniackiej, ale wcześniej przecież tak samo odnosiła się do Jeleny Janković i Dinary Safiny. Póki co Williams ma prawo patrzeć na Karolinę z góry. Dunka niech swoją postawą na korcie udowodni, że Amerykanka nie jest nieomylna. Tylko niech to robi szybko, póki Serena jest jeszcze w grze.

Serena jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci współczesnego tenisa, ona buduje atmosferę, ściąga ludzi na trybuny, jest gwarancją spektakularnych akcji wprawiających widzów w stan wrzenia. Od początku swojej kariery wywoływała ogromne emocje fantastyczną postawą na korcie i ekstrawagancją poza nim i póki nie widzi godnej następczyni nie musi schodzić ze sceny. Tym bardziej, że ciągle może odejść niepokonana, czyli po zdobyciu jeszcze kilku wielkoszlemowych tytułów, choć z uwagi na ograniczoną liczbę startów niekoniecznie jako numer jeden rozgrywek.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -williams/

Joao - 22-11-2010 10:52:18

Nie wolno wątpić w Justine!

Sezon 2010 miał być wielkim powrotem Justine Henin. Trudno jednoznacznie ocenić postawę Belgijki. Finał Australian Open wskazywał, że po odpoczynku szybko powróci dawna twarda jak skała Justine, potem szyki pokrzyżowały jej kontuzje. Nie radzę w nią jednak wątpić, bo ta gorzka pigułka tylko ją zmotywuje do jeszcze cięższej pracy. A poza tym jak można po jednym sezonie jej powrót oceniać jako porażkę, przecież ona z nie takich opresji wychodziła.Kiedy w pierwszym starcie po 1,5 rocznej nieobecności w Brisbane osiągnęła finał wydawało się, że to tylko kwestia czasu, gdy filigranowa Belgijka znowu będzie czarować na światowych kortach. Przegrała po niesamowitym dreszczowcu z Kim Clijsters. Potem doszła do finału Australian Open przegrywając jedynie z Sereną Williams. Wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku. Widzieliśmy nową Justine, jeszcze bardziej agresywną, z równie piorunującym jak kiedyś bekhendem, ale z lepszym forhendem, lepiej radzącą sobie w grze przy siatce.

Jej kolejny udany start to półfinał w Miami i porażka z Clijsters po kolejnym gigantycznym widowisku. Wreszcie w kwietniu w Stuttgarcie Henin zdobyła swój pierwszy od 2008 roku tytuł i tuż przed Roland Garros jej gra
się załamała. W Madrycie w I rundzie przegrała z mającą tydzień konia Aravane Rezaï, a potem w swoim królestwie na Roland Garrros, gdzie triumfowała w 2003 roku i w latach 2005-2007, w 1/8 finału pokonała ją Samantha Stosur. To najgorszy wynik Belgijki na paryskiej mączce od 2004 roku, gdy odpadła w II rundzie. Przed Wimbledonem, który tak bardzo chciała wygrać, zdobyła tytuł w 's-Hertogenbosch. W All England Club w 1/8 finału los zetknął ją z Clijsters i znowu górą była jej rodaczka.

Na tym kończą się tegoroczne dokonania Henin, która później pauzowała do końca sezonu z powodu kontuzji prawego łokcia. I można zadać pytanie: po co ci to Justine było? Po co ci był potrzebny ten powrót? Nie lepiej było pozostać pierwszą liderką kobiecych rozgrywek, która zakończyła karierę? Te argumenty można jednak bardzo łatwo obalić. Dwa finały w pierwszych startach po powrocie to nic? Przecież wygrała dwa turnieje, fakt nieduże, ale powiększyła swoją kolekcję trofeów. W swoim paryskim królestwie poniosła pierwszą od 2004 roku porażkę, ale tak naprawdę powiedzieć, że ten powrót był katastrofą to wielkie nadużycie.

Justine wiedziała, że nie będzie łatwo. Tonowała nastroje nawet po finale Australian Open mówiąc, że forma ma przyjść dopiero na Wimbledon. I nie dowiemy się czy tak faktycznie by się nie stało, gdyby nie dopadły ją problemy natury zdrowotnej. Na powrót Henin wszyscy czekaliśmy z ogromną niecierpliwością, z wielkimi oczekiwaniami. Nie był to powrót z przytupem, tak jak w przypadku Clijsters, ale wielkiej tragedii też nie było. Można powiedzieć pierwsze koty za płoty, nie każdy powrót może być tak efektowny, jak w przypadku Clijsters. Widocznie taka wirtuozerka, jak Justine potrzebuje więcej czasu.

Jestem pełen nadziei, że Justine będzie jeszcze trząść kobiecymi rozgrywkami. Mam dziwne przekonanie graniczące z pewnością, że dopiero w sezonie 2011 filigranowa Belgijka pokaże swoje prawdziwie wielkie oblicze dawnej kilerki niszczącej kolejne rywalki. Nie po to wróciła, by po pierwszym oblanym teście
się poddać.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … w-justine/

jaccol55 - 01-12-2010 23:16:08

Clijsters tenisistką roku

Drugi raz w karierze, ponownie po pięciu latach, Kim Clijsters została wybrana przez tenisowe media najlepszą zawodniczką roku. Belgijka w pierwszym pełnym sezonie po powrocie do tenisa wygrała US Open, Mistrzostwa WTA i trzy inne turnieje.

Clijsters została ponadto uhonorowana przez koleżanki za zaangażowanie w pomoc innym tenisistkom.

Odkrycie roku to Czeszka Petra Kvitová, półfinalistka Wimbledonu.

Powrót roku dla Justine Henin, ex liderki rankingu, która nie sięgnęła na początek swojej drugiej kariery po wielkoszlemowy tytuł (choć była w finale Australian Open), ale zapowiada nadejście lepszych czasów w roku 2011.

Najlepszym deblem sezonu wybrano Argentynkę Giselę Dulko i Włoszkę Flavię Pennettę, mistrzynie Masters i liderki rankingu.

Nagroda za sportową postawę im. Karen Krantzcke dla Jeleny Dementiewej (wcześniej odebrała ją w 2008 roku), która zaszokowała tenisowy świat zakończeniem kariery.

Do Marii Szarapowej oprócz nagrody dla ulubionej tenisistki fanów wędruje także ta dla humanitarystki roku. Powód: jej funkcja Ambasadora Dobrej Woli ONZ, z którą gościła w tym roku w Czernobylu.

Ulubionym turniejem zawodniczek jest Stuttgart (ranga Premier) i Pattaya City (ranga International).

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … stka-roku/

Sempere - 10-12-2010 22:31:53

Henin i Clijsters mogą utworzyć debel podczas igrzysk w Londynie

Dwie najwybitniejsze tenisistki, jakie wydała Belgia, wielkie rywalki na korcie, na pewno nie wielkie przyjaciółki poza kortem. Kim Clijsters i Justine Henin przyznały, że podczas igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku mogą zagrać wspólnie w deblu.

- Jest wielka ochota, by tam być - powiedziała Henin podczas wspólnej z Clijsters konferencji prasowej przed towarzyskim meczem w Antwerpii. - Otwarta droga, by o tym pomyśleć - dodała. Opinia Clijsters: - Miło byłoby odejść w taki sposób.

27-letnia Clijsters mówi o odejściu, bo sezon 2012 będzie prawdopodobnie jej ostatnim w karierze. Także o rok starsza Henin mówiła o tej dacie w perspektywie londyńskich igrzysk, gdzie na trawiastych kortach Wimbledonu chce sięgnąć po złoto w singlu.

Francuskojęzyczna Henin (siedem wielkoszlemowych tytułów) i niderlandzkojęzyczna Clijsters (trzykrotna mistrzyni US Open) dały się namówić do wspólnego występu w decydującej grze w ćwierćfinale Pucharu Federacji 2006, kiedy jednak uległy 6:7, 5:7 Rosjankom Kirilenko i Safinie.

Zarówno Henin, jak i Clijsters mają wystąpić 5 i 6 lutego w Antwerpii w meczu Pucharu Federacji ze Stanami Zjednoczonymi. Belgijski dream team ostatni raz grał w tym samym meczu właśnie w 2006 roku w Liège.

W pokazówce w Antwerpii (GDF SUEZ Diamond Games) Clijsters pokonała Henin 6:1, 3:6, 10-5. - Oczywiście, nie jestem gotowana fizycznie na sto procent, ale biorąc pod uwagę to, po czym wracam, jestem szczęśliwa - powiedziała Juju, która straciła większość część pierwszego sezonu swojej "drugiej" kariery z powodu kontuzji łokcia. Bilans meczów oficjalnych między paniami: 13-12 dla Kim, która triumfowała także w trzech pojedynkach w 2010 roku.

Obie grają tuż po Nowym Roku. 1 stycznia dla Henin zaczyna się Puchar Hopmana w Perth (będzie w parze z Rubenem Bemelmansem), a dla Clijsters pokazówka Hua Hin Centennial Invitation w Tajlandii.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … sk-w-lond/

jaccol55 - 13-12-2010 16:45:41

http://c0013574.cdn1.cloudfiles.rackspacecloud.com/x2_3b7c707

Serena na treningu.

Sempere - 13-12-2010 21:06:54

Radwańska wciąż trenuje na stojąco

Może zabraknąć polskich tenisistek w singlu w wielkoszlemowym turnieju Australian Open (17-29 stycznia) na twardych kortach w Melbourne Park. Start Agnieszki Radwańskiej będzie zależał od postępów leczenia, a w eliminacjach zagra jej młodsza siostra Urszula.

- Agnieszka już prawie trzeci tydzień trenuje na korcie stojąc, bo o bieganiu wciąż nie ma mowy. Ale jest postęp, bo już nie odbija piłek siedząc na krześle, tylko na stojąco, albo czasem podpiera tylko nogę o krzesło. Jest też ogólnorozwojówka, oczywiście bez obciążania nogi. Przygotowania więc trwają na dobre, a kiedy Isia będzie mogła trenować normalnie i grać zobaczymy - powiedział PAP ojciec i trener krakowskich tenisistek Robert Radwański.

- Niestety wciąż nie jest tak dobrze, jakbyśmy sobie tego życzyli, bo stopa trochę spuchła i czasem boli, ale jesteśmy dobrej myśli, choć nie snujemy żadnych konkretnych planów. Ćwiczymy w każdym możliwym obecnie zakresie po to, żeby Agnieszka mogła normalnie wskoczyć w rytm ćwiczeń i gry, kiedy już będzie mogła biegać. Gramy raz dziennie i można powiedzieć, że ręka hula, i to całkiem nieźle, a na resztę przyjdzie czas, musimy cierpliwie czekać - dodał.

Już 5 stycznia wszyscy udadzą się do Melbourne, gdzie eliminacje singla ruszą tydzień później.

- W tej chwili wszystko jest sprawą otwartą, ale Agnieszka pojedzie z nami do Melbourne. Ewentualną decyzję o jej starcie w Australian Open podejmiemy dopiero w ostatniej chwili, już na miejscu. Jeśli Isia będzie w stanie zagrać kilka meczów na pełnych obrotach, to pewnie zagra. Jeśli jednak wciąż będzie coś nie tak, to raczej nie zaryzykujemy. To musi być przemyślana decyzja, bo w razie niepowodzenia i kolejnej przerwy w grze, nie można będzie liczyć na "zamrożony ranking" - powiedział PAP Radwański.

Tenisistki, które w wyniku problemów zdrowotnych nie grają przez co najmniej sześć miesięcy, mogą skorzystać z rankingu zamrożonego na pozycji sprzed kontuzji. Przysługuje on w ośmiu wybranych przez nie imprezach w ciągu dwóch lat od powrotu. Jednak wznowienie gry przez upływem pół roku odbiera ten przywilej. Agnieszka Radwańska zakończyła przedwcześnie sezon na początku października, a w listopadzie przeszła operację lewej stopy wymuszoną przeciążeniowym złamaniem kości dużego palca. Z urazem tym grała w sierpniu i we wrześniu w USA.

- Przerabialiśmy to wszystko w przypadku Uli i chyba dość rozsądnie planowaliśmy jej starty po powrocie. Zagrała kilka ciężkich meczów z dobrymi rywalkami, a później występowała głównie w turniejach ITF, choć naprawdę mocno obsadzonych. To wzmocniło ją psychicznie i chyba powoli wszystko się zaczyna dobrze układać. Poza tym może jeszcze trzy razy zagrać ze specjalnym rankingiem. Na razie zostawimy sobie to na duże turnieje, jak choćby w Indian Wells czy Miami - powiedział Radwański.

W ostatnich sezonach w Australian Open, w singlu, grały najczęściej dwie Polki. Oprócz Agnieszki Radwańskiej, albo Urszula czy Marta Domachowska. Tym razem jednak będzie inaczej.

- Rozmawiałem ostatnio z Pawłem Motylewskim, który trenuje teraz Domachowską i z tego, co mówił wynika, że Marta nie planuje startu w eliminacjach w Melbourne. Do Australii nie wybiera się też Magda Linette, więc polska reprezentacja wśród pań nie będzie zbyt liczna. Ograniczy się praktycznie do Urszuli oraz deblistek Klaudii Jans i Alicji Rosolskiej - powiedział PAP szef wyszkolenia w Polskim Związku Tenisowym Wojciech Andrzejewski.

- Na razie jeszcze to nie jest pewne, ale być może Ula zagra w Australian Open w deblu. Oczywiście, jeśli znajdzie partnerkę, z którą razem zakwalifikują się do turnieju na podstawie rankingu. Na razie nie mówię, że tak będzie na pewno, ale jest spora szansa. Na razie rozmowy trwają, a w tym tygodniu Ula jedzie do Pragi, gdzie będzie grała w finałowym turnieju ligowych rozgrywek. W składzie praskiej NK Neride zastąpi kontuzjowaną siostrę. To praktycznie jedyna jej szansa na oficjalne mecze w przerwie zimowej, więc skorzystamy z niej - dodał Radwański.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … a-stojaco/

jaccol55 - 19-12-2010 11:54:08

WTA - My players of the year

http://l.yimg.com/i/i/eu/sp/epta27.jpg

http://l.yimg.com/i/util/anysize/376,http%3A%2F%2Fa323.yahoofs.com%2Fymg%2Fsimon_reed__1%2Fsimon_reed-49453948-1292409505.jpg%3Fymh6iPEDaIDH0kfl?v=2

Francesca Schiavone


For me, the woman of the year has to be Francesca Schiavone.

She's a fabulous character, and my lasting memory of the 2010 WTA season will be her triumph at Roland Garros - one of the most uplifting occasions I've ever witnessed as a tennis commentator.

Sure, there were some mitigating circumstances - Sam Stosur did a lot of the legwork knocking out the top players on her way to the final, before underperforming on the day - but Schiavone executed her game-plan to perfection.

She's always been a battler, and has always worn her heart on her sleeve, but in her first Grand Slam singles final she attacked the game in a way she hadn't done before. Her personality just won through.

It was a courageous, magnificent win, and my highlight of the year.

Serena Williams


Schiavone may well have given me my highlight, but there can be no doubt that Serena Williams was the best player in the world last year.

Even when she was in moderate form, she was still too good for anyone else.

Okay, she was never likely to win Roland Garros, but pretty much every other tournament was hers to win or lose - her contenders just picked up the pieces.

That's why it's particularly galling that she hasn't picked up a racquet since Wimbledon.

I was please to see Kim Clijsters defend her US Open title, but I'm absolutely sure that it would have been Serena's had she played.

On form, no-one can compete with her - she's been the best player in the world for the last decade - but it's going to be interesting to see what happens when she returns from her injury next year.

Throughout her career she's shown an extraordinary ability to hit top form with minimal preparation but, at 29 years old, she could struggle to come back - and foot injuries are the worst as she won't be able to practice until she's fully fit.

It may well be that we've seen the best of Serena Williams, but I'll enjoy watching her prove me wrong next year.

Caroline Wozniacki


I've picked Wozniacki for one of my players of the year because she's had so much negative press for being world number one without winning a Grand Slam.

I've said it before, but I think she absolutely deserves her number one ranking, there's absolutely no doubt in my mind that she's earned it.

I don't think she's the best player in the world - for the record, I'd say she's third of fourth - but she's played in enough tournaments, and either won them, or done very well in them, to earn the most points under the current system.

The figures don't lie, and she makes my list for what she's achieved this year.

I would like to see her win a Grand Slam, and I definitely think she's got one or two in her over the next couple of years. She'll certainly be tough to beat in the Australian Open.

Ana Ivanovic


The most uplifting story of the year - after Schiavone's French Open triumph - was the late return of Ana ivanovic

For me she's one of five players who can win the Australian Open - despite being ranked 17th in the world at the moment.

She looked fabulous in every way by the end of the year - largely thanks to her coach Heinz Guntag.

She's always been able to hit the ball hard but, with Heinz, she's added real nous to her game.

The combination of brutal hitting on both wings and, seemingly, a much more stable approach to the game, will make her some package going into next year.

The problem Ana faces now is the fallout from her split with Gunthardt right at the end of the year, which was certainly untimely - everything was clicking and she looked dangerous.

However, if she can maintain her momentum, despite the change in personnel, there's no doubt that she'll be a top-five player again.

If Clijsters doesn't perform when the Australian Open gets underway in January, Ivanovic will have a real chance to claim her second Grand Slam title.

http://uk.eurosport.yahoo.com/tennis/si … icle/5269/

Davioz - 19-12-2010 12:05:45

Ivanović?! Dajcie spokój...

Sempere - 20-12-2010 13:53:16

Najlepsze mecze minionego sezonu wg Sportowych Faktów:
http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … zonu-w-ro/

Sempere - 29-12-2010 09:49:03

WTA: Objawienia sezonu 2010

Do miana objawień sezonu 2010 zaliczyć należy Simonę Halep, Bojanę Jovanovski, Johannę Larsson, Anastasiję Sevastovą, Julię Görges i Petrę Kvitovą.

Simona Halep

Rumunka, która 27 września skończyła 19 lat, w kwietniu pokazała się w Marbelli, gdzie jako kwalifikantka doszła do ćwierćfinału pokonując po drodze bardziej znaną rodaczkę Soranę Cirsteę. W Fes poszło jej jeszcze lepiej, po ponownym przebiciu się przez eliminacje odprawiła m.in. Patty Schnyder i dopiero w finale przegrała z Ivetą Benešovą. Podczas Roland Garros tenisistka z Constanty zaliczyła swój wielkoszlemowy debiut. Po przejściu kwalifikacji przegrała z późniejszą finalistką Samanthą Stosur w I secie tocząc z Australijką bardzo wyrównaną walkę. W czerwcu wystąpiła w US Open już na podstawie rankingu i była o krok od wyeliminowania Jeleny Janković. Przegrała w trzech zaciętych setach (przy 5:4 w III secie Rumunka serwowała na mecz). W końcówce sezonu Halep zaliczyła jeszcze finał mocno obsadzonego turnieju ITF w belgijskim Torhout pokonując wyżej notowane Elenę Baltachę i Timeę Bacsinszky, a przegrywając ze zdecydowaną faworytką imprezy Yaniną Wickmayer. Bardzo agresywna, ale potrafiąca też spokojnie punktować rywalki, świetnie czytająca grę, wszechstronna, posiadająca dobry serwis, poukładana pod względem taktycznym mistrzyni juniorskiego Roland Garros 2008 w ciągu 12. miesięcy awansowała z 210. miejsca do czołowej 100. W listopadzie znalazła się na najwyższym w karierze 80. miejscu, a sezon ukończyła na 84. pozycji.

Bojana Jovanovski

Rówieśniczka Halep, 19 lat skończy 31 grudnia. Tenisistka z Belgradu sezon 2010 rozpoczęła od półfinału turnieju ITF w Kantonie. Potem dzielił ją malutki krok od debiutu w Wielkim Szlemie, ale w decydującej rundzie eliminacji do Australian Open przegrała z Niemką Kathrin Wörle (7:9 w III secie). W WTA Tour w całym sezonie raz doszła do III rundy (Pekin) i cztery razy do II (Kuala Lumpur, Fes, Wimbledon, Cincinnati). Podczas Wimbledonu w swoim wielkoszlemowym debiucie rozbiła Australijkę Casey Dellacqua, a przegrała z Wiktorią Azarenką. W dużym turnieju w Cincinnati po przejściu kwalifikacji pokonała zawodniczkę z TOP 20 Aravane Rezaï, rewelacyjną triumfatorkę turnieju w Madrycie. W US Open zaliczyła swój drugi wielkoszlemowy występ tym razem już nie musząc się kwalifikować. Przegrała z I rundzie z Anastasią Rodionovą. Wreszcie w Pekinie po przejściu kwalifikacji doszła do III rundy eliminując po drodze ówczesną siódmą rakietę świata Janković. W końcówce sezonu Serbka wystąpiła w dwóch turniejach ITF osiągając ćwierćfinał w Tajwanie i finał w Dubaju. W tej drugiej, mocno obsadzonej imprezie pokonała Sevastovą i doświadczoną Anabel Medinę. Jovanovski, której najmocniejszym zagraniem jest forhend, na zakończenie sezonu 2008 była notowana na 561. miejscu. Ubiegły sezon ukończyła na 189. pozycji. 5 lipca 2010 po Wimbledonie zadebiutowała w TOP 100 rankingu i jest w niej najmłodszą tenisistką (12 października znalazła się na najwyższym w karierze 71. miejscu).

Johanna Larsson

22-letnia Szwedka sezon zaczynała będąc na 170. miejscu, a zakończyła go w TOP 70. Tenisistka z Helsingborgu od stycznia do marca zanotowała serię udanych startów w turniejach ITF: finał w Plantation, ćwierćfinał w Lutz, triumfy w Biberach, Clearwater i Jersey oraz półfinał w Fort Walton Beach. Potem bezskutecznie próbowała przebić się przez kwalifikacje w Marbelli i Barcelonie. W Roland Garros od razu znalazła się w turniejowej drabince i w swoim wielkoszlemowym debiucie doszła do II rundy pokonując Sevastovą, a przegrywając z Akgul Amanmuradową. Następnie zaliczyła finał mocno obsadzonego turnieju ITF w Marsylii pokonując po drodze najwyżej rozstawioną Petrę Martić, a przegrywając z Klárą Zakopalovą. Wreszcie w czerwcu ze świetnej strony pokazała się w WTA Tour. W Pradze doszła do ćwierćfinału, a w Portorożu do wielkiego finału. W tej drugiej imprezie pokonała utalentowaną Rosjankę Anastazję Pawljuczenkową, a przegrała z odradzającą się Anną Czakwetadze. W kolejnych miesiącach Szwedka regularnie grała w cyklu WTA, odpadała w I bądź II rundzie, ale nabierała doświadczenia. W końcówce sezonu zaliczyła finał turnieju ITF w brytyjskim Barnstaple, a w ostatnim starcie w Luksemburgu w I rundzie przegrała z Aną Ivanović. 22-letnia bardzo dobrze serwująca i dysponująca solidnym forhendem Larsson 14 czerwca zadebiutowała w TOP 100 rankingu i pozostała w niej do końca sezonu 11 października znajdując się na najwyższym w karierze 64. miejscu.

Anastasija Sevastova

20-letnia Łotyszka, która najlepiej czuje się na kortach twardych i ziemnych, a jej ulubionym zagraniem jest bekhend, ubiegły sezon ukończyła na 83 miejscu. W 2010 roku zdobyła swój pierwszy tytuł (w maju w Estoril) i zadebiutowała w TOP 50. Po nieudanym styczniu (nie przeszła kwalifikacji w Auckland i Sydney, z Australian Open odpadła w I rundzie po porażce z Pawljuczenkową), w kolejnych miesiącach Sevastova szybko się rozkręcała. W Dubaju jako kwalifikantka doszła do II rundy, a w Monterrey osiągnęła półfinał bijąc w I rundzie najwyżej rozstawioną, ówczesną dziewiątą rakietę rankingu WTA Janković. Przegrała dopiero w trzech setach z Pawljuczenkową. Potem doszła do III rundy prestiżowej imprezy w Indian Wells pokonując po drodze byłą rakietę numer jeden Ivanović. Po osiągnięciu pod koniec kwietnia ćwierćfinału turnieju ITF w Cagnes Sur Mer (pokonała Martę Domachowską i Monicę Niculescu, przegrała z Kaią Kanepi), na początku maja święciła swój wielki triumf w Estoril. W I rundzie wyeliminowała rozstawioną z numerem pierwszym Ágnes Szávay, potem odprawiła jeszcze jedną rozstawioną tenisistkę Shuai Peng, a w finale pokonała Hiszpankę Arantxę Parrę Santonję. W kolejnym starcie w Strasburgu doszła do ćwierćfinału. w Roland Garros w I rundzie przegrała z innym objawieniem sezonu Szwedką Larsson. W Wimbledonie pechowo trafiła w I rundzie na Justine Henin i rozegrała całkiem dobry mecz. Na początku lipca Łotyszka zaliczyła ćwierćfinał w Budapeszcie pokonując jeszcze raz Peng, a przegrywając po trzysetowej batalii z Rumunką Alexandrą Dulgheru. Do końca sezonu Sevastova zanotowała jeszcze dwa ćwierćfinały: w Bad Gastein i Pekinie. Występ w stolicy Chin w prestiżowej imprezie to jej największy sukces obok triumfu w Estoril. Po przejściu kwalifikacji w I rundzie odprawiła finalistkę Roland Garros Stosur oraz Słowaczkę Dominikę Cibulkovą, by przegrać z Na Li. W ostatnim starcie w sezonie w Dubaju (ITF) doszła do ćwierćfinału przegrywając z Jovanovski.

Julia Görges

22-letnia bardzo dobrze wyszkolona technicznie Niemka sezon otwierała będąc na 78. miejscu. Przez cztery pierwsze miesiące w żadnym turnieju nie wygrała dwóch spotkań z rzędu. W maju zaliczyła ćwierćfinał w Strasburgu. Na początku czerwca wygrała turniej ITF w Biarritz, a potem już w WTA Tour zanotowała półfinał w Palermo, święciła swój pierwszy triumf w Bad Gastein oraz zaliczyła ćwierćfinał w Kopenhadze przegrywając po trzysetowej batalii z Karoliną Woźniacką. Niemka w tym czasie wygrała 15 z 17 spotkań i zadebiutowała w TOP 40 rankingu WTA (na 40. miejscu). W końcówce sezonu Görges pokazała się w Tokio (III runda, pokonała byłą liderkę kobiecych rozgrywek Dinarę Safinę i notowaną na siódmej pozycji finalistkę Roland Garros Stosur), Linzu (ćwierćfinał i zwycięstwo nad półfinalistką Wimbledonu Kvitovą) oraz Luksemburgu (finał, wiktoria nad jeszcze jedną byłą numer jeden Ivanović). W Wielkich Szlemach wygrała po jednym meczu w Australian Open, Roland Garros i US Open.

Petra Kvitová

20-letnia Czeszka drzemiący w niej potencjał zademonstrowała z całą mocą podczas Wimbledonu, w którym agresywny tenis z głębi kortu oparty na serwisie i bekhendzie doprowadził ją do półfinału. Czeszka, która wcześniej na trawie nie wygrała ani jednego meczu, po drodze odprawiła półfinalistkę Wimbledonu 2008 i Australian Open 2010 Jie Zheng, Azarenkę oraz Woźniacką, w ćwierćfinale po dramatycznym boju (przegrywała 0:4 w III secie) wyeliminowała Kanepi, by nie dać rady dopiero późniejszej triumfatorce Serenie Williams. Poza tym Kvitová w tym sezonie osiągnęła jeszcze półfinał w Memphis oraz III rundę US Open i w Tokio. Czeszka, która w styczniu była notowana na 62. miejscu po Wimbledonie zadebiutowała w TOP 30, a sezon ukończyła na 34. pozycji. Została wybrana objawieniem roku 2010.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … zonu-2010/

Davioz - 29-12-2010 11:18:04

Co takiego zdziałała Jovanovski? Kvitova i Halep też poza jednym turniejem nic większego nie ugrały. Co do Larsson i Sevastovej się zgadzam, ale to Goerges jest największym odkryciem tego sezonu.

jaccol55 - 26-01-2011 16:31:53

Henin zakończyła ponownie karierę. :niedowierzanie:

Kolejnego come backu pewnie nie będzie, bardzo zaskakująca wiadomość.

Bizon - 26-01-2011 16:34:47

Szkoda że się poddaje, mogła by coś jeszcze wygrać przy takiej słabej stawce. Zaskoczyła mnie pozytywnie Radwańska, spodziewałem się batów od Clijsters, a tu tylko 4 gemy różnicy.

Serenity - 26-01-2011 17:14:00

Justine Henin Announces Retirement

MELBOURNE, Australia - Justine Henin has announced her retirement from professional tennis due to an elbow injury. A seven-time Grand Slam champion, Henin retired from the sport for the first time in May 2008, the first player in WTA history to do so while ranked No.1. The Belgian made a successful comeback at the start of 2010, reaching back-to-back finals at Brisbane and the Australian Open and capturing titles at Stuttgart and 's-Hertogenbosch in the spring. During a fourth round loss to Kim Clijsters at Wimbledon she suffered a right elbow injury and did not play for the remainder of the 2010 season.

Henin played one tournament in 2011, the Australian Open, and reached the third round before falling to Svetlana Kuznetsova.

On her official website, Henin said the following: "I have unfortunately not good news. I spent the last days undergoing various medical tests and they have confirmed that my elbow has been damaged by my adventure in Australia... After having well considered and following the advice of doctors, it is now clear and I accept that my career here finally ends. Even though it's hard, very hard, while I came back with a tremendous fighting spirit.

"I turn, and this time, an incredible page of my life... What a wonderful trip I have experienced during all these years. Today I'm calmer and I can create a positive and rewarding look back on this experience in my life... Finally and most importantly, thanks everyone. Thanks for standing by my side during all these years. I will never forget your support and your loyalty."

"Justine Henin will go down as one of the greatest female athletes of her era. She has been an incredible ambassador for women's tennis on and off the court, and her fighting spirit, tremendous courage and ultimate success has captured the minds and hearts of millions of fans around the world," said Stacey Allaster, Chairman and CEO of the WTA. "We have all been fortunate to once again have had the opportunity to witness the beauty of her game during these many past months, and no doubt we will miss seeing her on court competing like only Justine can. In her young career Justine has already done so much to inspire and give back to others, and I am sure this will continue to be a big part of the next chapter of her life."

Henin won 43 WTA titles - including seven Grand Slam titles - and has been ranked No.1 for a total of 117 weeks (seventh all-time). She has amassed more than $20 million in career prize money. But more importantly than any statistic, the 5'5" Henin was renowned for her spectacular one-handed backhand, incredible athleticism and unrivalled mental fortitude and work ethic.

Among many accomplishments, Henin achieved the following:
- finished three seasons at No.1 (2003, 2006, 2007)
- won seven Grand Slam titles (Australian Open in 2004, French Open in 2003, 2005, 2006 and 2007, and US Open in 2003 and 2007)
- won 43 WTA titles (seven Grand Slams, two WTA Championships and the Olympics in 2004, also helping Belgium win the Fed Cup in 2001)
- went on 32-match winning streak between 2007 and 2008 (longest since Venus Williams' 35 in 2000); posted a 63-4 win-loss record (0.94 - the best season winning percentage since Steffi Graf's 0.977 in 1989)
- in 2006 became seventh player in the Open Era to reach all four Grand Slam finals in the same calendar year (Court, Evert, Navratilova, Graf, Seles, Hingis)

After retiring from tennis in 2008, Henin turned her focus to charitable work, becoming a Goodwill Ambassador for UNICEF and traveling to Cambodia and the Democratic Republic of Congo in that role throughout 2009. She created the "Justine For Kids" association, the purpose of which is to help develop and fund projects to aid sick children and their families. Henin founded the "Sixth Sense Academy" in 2007 with coach Carlos Rodriguez which has five locations - three in Belgium, one in Florida and the most recent one in China.

http://www.wtatour.com/news/20110126/ju … 76_2277324

DUN I LOVE - 26-01-2011 19:09:45

:/

Ten powrót był trochę bez sensu, szkoda.

Robertinho - 31-01-2011 17:25:13

Radwański: Powrót do dziesiątki WTA szybszy niż oczekiwaliśmy


http://bi.gazeta.pl/im/9/9005/z9005009Z,Ostatnie-chwile-Radwanskiej-na-AO--Porazka-z-Clijsters.jpg

Agnieszka Radwańska, tuż po wielkoszlemowym Australian Open, wróciła do czołowej dziesiątki rankingu WTA Tour - na dziesiątą pozycję. A przed wyjazdem do Australii mówiłem przecież, że pewnie wróci tam najwcześniej w marcu. Mogę się tylko uderzyć w piersi i przeprosić wszystkich rozczarowanych - mówi ojciec i trener tenisistki Robert Radwański.

- No tak, nie zdziwię się, jak ktoś znów powie, że trener Radwański nie zna się na tenisie. Minął dopiero miesiąc nowego sezonu, a Isia jest znów w dziesiątce. A przed wyjazdem do Australii mówiłem przecież, że pewnie wróci tam najwcześniej w marcu. Mogę się tylko uderzyć w piersi i przeprosić wszystkich rozczarowanych - powiedział Robert Radwański, który w niedzielę wieczorem wrócił do Krakowa z Australii.

- Jesteśmy jeszcze trochę "tąpnięci" zmianą czasu i klimatu, bo dopiero wczoraj wieczorem wylądowaliśmy na lotnisku w Balicach. Właściwie spędziliśmy prawie trzy dni w samolocie. Ja i Isia wracaliśmy z Melbourne 46 godzin, a wszystko zaczęło się od pięciogodzinnego opóźnienia startu na początku. Gorzej miała druga córka Urszula, bo jej powrót do domu zajął 49 godzin. Nie było to miłe, ale najważniejsze, że mamy to już za sobą i spokojnie możemy wrócić do rzeczywistości - dodał.

Agnieszka Radwańska w Melbourne wróciła do gry po trzyipółmiesięcznej przerwie spowodowanej przeciążeniowym pęknięciem kości dużego palca lewej stopy. Przeszła operację u doktora Mariusza Bonczara w Krakowie, a także intensywną rehabilitację nogi. W grudniu wznowiła treningi, a w ubiegłym tygodniu dotarła do ćwierćfinału Australian Open, w pierwszym starcie po zabiegu. Przegrała dopiero z późniejszą triumfatorką Belgijką Kim Clijsters.

- Szczerze przyznaję, że w tym wszystkim mieliśmy sporo szczęścia, bo wiele czynników się zgrało we właściwym czasie i miejscu. Tak naprawdę mogło nas wcale nie być w Melbourne. Gdyby Urszula nie grała tam eliminacji, to przy braku pewności czy stan nogi pozwoli Agnieszce na grę, pewnie byśmy się nie zdecydowali na taką eskapadę. Tak samo gdyby Isia nie była gotowa do gry, to raczej nie ryzykowałbym takiej dalekiej wyprawy z samą Ulą. No ale tak się wszystko dobrze ułożyło i możemy powiedzieć: przybyliśmy - a właściwie przylecieliśmy - zobaczyliśmy i zwyciężyliśmy - powiedział Radwański.

- Nie da się ukryć, że bardzo liczyliśmy na dobry wynik w Melbourne, chociaż oczekiwania staraliśmy się trzymać w ryzach - na pewno ćwierćfinał wydawał się poza zasięgiem. W kobiecym tenisie rzadko się zdarzają tak udane powroty zaraz po kontuzji, bo przecież to był pierwszy start Isi po operacji. Pamiętajmy, że jeszcze dwa miesiące temu chodziła o kulach, a w grudniu odbijała piłki siedząc na krześle, albo na stojąco opierając chorą nogę na poduszce. Udało się, głównie dzięki genialnej ręce doktora Bonczara, sprawnej i intensywnej rehabilitacji, pomocy człowieka od przygotowania fizycznego, no i - tu sam siebie trochę pochwalę - paru całkiem niezłym trickom technicznym na treningach jakie udało mi się wymyślić - dodał.

W tym tygodniu starsza z sióstr Radwańskich miała odpoczywać, ale w ostatniej chwili zdecydowała się na grę w reprezentacji Polski. Wystąpi w izraelskim Eljacie (2-5 lutego) w rozgrywkach o Fed Cup w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej w meczach z Bułgarią, Izraelem i Luksemburgiem.

- Urszula obiecała już wcześniej że zagra w drużynie, ale przez kolejne problemy z kręgosłupem nie może dotrzymać tej obietnicy. Dlatego Agnieszka zgodziła się zastąpić siostrę. Nie chcieliśmy zostawić osłabionej drużyny, tym bardziej że w Izraelu nie będzie łatwo, a rywalki są naprawdę mocne. Po przegranym ćwierćfinale z Clijsters Isia miała czas na odpoczynek, ale też normalnie trenowała dwa razy dziennie. Noga chyba też już się zregenerowała po ciężkich pięciu meczach i dzisiaj wieczorem leci do Izraela. Po grze w reprezentacji i krótkim odpoczynku ruszy na kolejne turnieje - powiedział Radwański.

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … lismy.html

Tatuś w świetnej formie.:good:

jaccol55 - 03-02-2011 00:12:29

Australian Open - Clijsters to quit in two years

http://d.yimg.com/i//ng/sp/eurosport/20110202/25/3c1f7419b0b7c9965677858d85700742.jpg

Winning the Australian Open has not tempted Kim Clijsters to prolong her career and the popular Belgian is adamant she will hang up her rackets for good in two years.

The 27-year-old has enjoyed a remarkable run since returning to the tour in 2009 following a 2-1/2 year maternity break. Clijsters has since proved an almost unstoppable force at the majors, winning three of her four grand slam titles after the birth of her daughter Jada.

While many now hold her up as a torchbearer for working mothers -- at the 2009 U.S. Open she became the first mum to win a grand slam for almost three decades -- Clijsters said she has worked out her retirement date cased on family commitments.

"It's a lifestyle that we chose and it's not going to be for another 10 years, maximum two years," the bubbly Belgian told Reuters TV as she prepared for Belgium's first-round Fed Cup tie against the United States.

"That's why we tried to enjoy a lot of the things as well and Jada is a good kid, she likes to travel and she enjoys just being in different part of the world. She really takes it all in now, she is at a good age, she really learns a lot."

While most players stick to a rigid timetable of playing matches, training, practising and getting massages during tournaments, Clijsters has adopted a more unconventional schedule.

With Jada in tow, she has fitted in trips to the zoo, strolls through the park and rides on horse-drawn carriages around her matches.

It is a formula that has proved successful for a player who was once accused of being an undeserving world number one because she reached the pinnacle of the sport before winning a grand slam.

While Clijsters now stands on the cusp of regaining that top ranking, the three-times U.S. Open champion insists that family life remains her number one priority.

"There are days I find it hard and I almost feel guilty towards my daughter and towards my husband but you know at the end of the day I am lucky because I still see everybody every day," said Clijsters.

"Other mothers have to work too and they have to bring their children to family members or to day care or anything like that."

She also does not want her daughter, who turns three later this month, to lead an unsettled life for much longer.

"I am getting a little bit older now too and Jada is going to start having to go to school as well so there is a lot of things in my personal life that to me are a lot more important than being on the road and playing tennis.

"So that's why... I could stop today if they told me to so for me it's not like I have to play tennis every day."
Reuters

http://eurosport.yahoo.com/02022011/58/ … years.html

Robert - 11-02-2011 20:34:26

Kim nową liderką rankingu. Brawo :)

Robertinho - 11-02-2011 21:46:53

Brawo, wreszcie właściwa osoba na właściwym miejscu.

Sempere - 15-02-2011 21:35:45

Oskarżaliście mnie? Proszę wyjść!

Justine Henin spotkała się z dziennikarzami i wyjaśniała powody decyzji o zakończeniu kariery. Najpierw jednak poprosiła tych, którzy oskarżali ją o przyjmowanie dopingu, żeby wyszli z sali.

- Nie chcę kończyć kariery tylko jednym zdaniu, które pojawiło się wcześniej w moim oficjalnym oświadczeniu. Gdy wróciłam z Australii zostałam zbadana przez trzech różnych lekarzy. Po wstaniu z łóżka potrzebowałam dziesięciu minut na to, by mój łokieć mógł normalnie funkcjonować. Chciałam, ale nie byłam w stanie grać - tłumaczyła Henin.Wobec ludzi, którzy zarzucali jej branie niedozwolonych środków, była bardzo zasadnicza. - To mnie bardzo boli, nikomu tego nie zapomnę ani nie wybaczę. Po prostu nie akceptuję takich oskarżeń - tłumaczyła.Belgijka zaprzeczyła także, że sprzeda swój klub tenisowy „Justine N1" w Limelette.

http://www.sports.pl/Tenis/Tenis-Pozegn … 1,289.html

asiek - 24-02-2011 17:42:51

Oglądaliście dziś może początek spotkania Pennetty z Wozniacką w 1/4 finału Doha? To co robią szpece od promocji z Dunki jest już lekką przesadą. Rozgrzewka w koszulce z nazwiskiem Gerrarda. Co ona chce tym pokazać? Jaką to nie jest fanką drużyny z Liverpoolu?! Do tego uśmiechy, grzeczne zachowanie, wszystko pięknie, jaka to ona i tata są idealni. Wcześniej kangury na konferencjach, rękawice bokserskie. :| Beznadzieja.  Chcą z nią zrobić zabawną, uroczą gwiazdkę. Zresztą już to zrobili.  Nie potrafi pokazać niczego efektownego na korcie to niech chociaż poza nim nadrabia. Mnie tak sztuczność strasznie irytuje. Oby się to odbiło i wyleciała z czołówki z równie wielkim hukiem jak do niej weszła. :] Podoba się Wam coś takiego?

W zachowaniu poza kortem mistrzynią i tak pozostanie nasza Aga, która wyzwiska na sędziów, ojca czy siostrę i fochy na media opanowała do perfekcji. Chociaż się nie kryje z tym co myśli :D

Robertinho - 24-02-2011 17:54:55

asiek napisał:

Podoba się Wam coś takiego?

Tak. Na tym właśnie polega profesjonalizm w sporcie. Uważam że ma Karolina ma doskonały PR, co na pewno me też odpowiednie przełożenie na zarobki.

metjuAR - 24-02-2011 18:39:49

No tak asiek - bo to nie Sorana, więc już jest bad. ;) Przynajmniej z nią jak z Radwańską nikt nie ma zatargów. Dla mnie porażką jest właśnie Krakowianka - ma talent ale co z tego? Jedynie pstro w głowie. A Woźniacka chociaż gra i nie ośmiesza się bezsensownymi dysputami z sędziami. Jakie jej są relację z ojcem - co nas to obchodzi?! Przynajmniej nie foszy się na wszystkich jak jej wizawi. :P Dla mnie to pełen profesjonalizm, a nie komizm.

asiek - 24-02-2011 19:08:58

Co do Radwańskiej oczywiście żartuje ;) Zapewne jeśli Sorana byłaby na miejscu Caro nie miałbym nic przeciwko ale nie o to chodzi :]

Robertinho napisał:

Tak. Na tym właśnie polega profesjonalizm w sporcie. Uważam że ma Karolina ma doskonały PR, co na pewno me też odpowiednie przełożenie na zarobki.

Marketingowo to jest świetne, bo się sprzedaje. Jednym się do bardzo podoba, drugich razi. I nie nazywałbym tego profesjonalizmem. Szukanie drogi na skróty?  Manipulacja widzem? Bardziej przypominania to małpowanie i imanie się coraz to durniejszych chwytów. Już nie mogę się doczekać co też sztabik Caroliny wymyśli następnym razem do skoloryzowania jej wizerunku. :]
Wyobrażasz sobie Federera boksującego kangura na konferencji prasowej? :D

Robertinho - 24-02-2011 19:31:45

asiek napisał:

Marketingowo to jest świetne, bo się sprzedaje. Jednym się do bardzo podoba, drugich razi. I nie nazywałbym tego profesjonalizmem. Szukanie drogi na skróty?  Manipulacja widzem? Bardziej przypominania to małpowanie i imanie się coraz to durniejszych chwytów. Już nie mogę się doczekać co też sztabik Caroliny wymyśli następnym razem do skoloryzowania jej wizerunku. :]

Moim zdaniem się czepiasz. Ja tam nie wiem co jest naturalne, a co udawane( i podejrzewam że sama zainteresowana też już do końca nie wie) i nie widzę potrzeby aż tak tego analizować. Woźniacki nie jest aż tak ładna jak Szarapova czy Ivanovic, w których przypadku "wystarczy być", ona musi starać się bardziej.


asiek napisał:

Wyobrażasz sobie Federera boksującego kangura na konferencji prasowej? :D

A w ilu to durnych reklamach wystąpił Roger, ale życia zmarnował na wywiadach, konferencjach, rautach i akademiach ku własnej czci? Trudno zresztą porównywać młodą dziewczynę na początku drogi życiowej i wielkiej kariery, z dojrzałym facetem który już wszystko zdobył, zarobił fortunę i nikomu nie ma potrzeby się przypodobać.

anula - 02-03-2011 18:51:26

Serena Williams przeszła operację w związku  ze stwierdzonym zakrzepem krwi w płucach. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się dobrze.

Sempere - 18-03-2011 21:08:47

Pęknięta struna: Podnieść się z kolan, tylko dla herosów

Byłe liderki światowego rankingu już od dłuższego czasu próbują pokonać słabości i wrócić na szczyt. Zwyciężczyni Roland Garros z roku 2008 w poprzednim sezonie pokazała, że jeżeli skoncentruje się na tenisie, ponownie może być zagrożeniem dla światowej czołówki. A co z Rosjanką?

Serbka swój pierwszy turniej wygrała w 2005 roku, w Canberze. Sukces był o tyle imponujący, że w stolicy Australii musiała przedzierać się przez kwalifikacje. W tym samym roku, z bardzo dobrej strony pokazała się również w Paryżu, gdzie osiągnęła wielkoszlemowy ćwierćfinał. Rok później zdobyła tytuł w Montrealu. Oba sezony zakończyła w czołowej 20 rankingu. Na początku sezonu 2007 osiągnęła finał w Tokio, by w Brisbane zdobyć swój drugi tytuł w karierze. Później stała się rewelacją Roland Garros, gdzie ponownie pokonała Swietłanę Kuzniecową, Marię Szarapową oraz Anabel Medinę. W finale została jednak rozbita przez Justine Henin. Równie dobrze zaprezentowała się podczas Wimbledonu, gdzie w półfinale uległa Venus Williams, późniejszej triumfatorce. Po krótkiej przerwie spowodowanej kontuzją kolana Serbka zdobyła swój czwarty i piąty tytuł: w Los Angeles i Luksemburgu. Dało jej to awans do Mistrzostw WTA, gdzie wyszła z grupy.

Sezon 2008 był zdecydowanie jej najlepszym rokiem w karierze. Rozpoczęła od rewelacyjnego wyniku w Australian Open, gdzie w finale uległa Marii Szarapowej. Dzięki tak dobrej grze, awansowała na drugie miejsce w rankingu. Następnie wygrała w Indian Wells, a w czerwcu odniosła swój największy sukces. Na paryskiej mączce w finale pokonała Dinarę Safinę, tym samym obejmując powadzenie w rankingu. Sezon zakończyła tytułem w Linz.

Dalej było jednak gorzej. Jedynym pozytywnym turniejem w roku 2009 był Indian Wells, gdzie broniąc tytułu, w finale uległa Wierze Zwonariowej. Ciągłe kontuzje lewego kolana oraz uraz biodra, który wyeliminował ją z Wimbledonu, a także porażka w I rundzie US Open doprowadziły do znaczącego spadku w rankingu. Poprzedni sezon również rozpoczęła słabo, jednak doszła do półfinału w Rzymie. Kolejny uraz, tym razem kostki, zmusił ją do poddania półfinałowego meczu z Kim Clijsters w Cincinnati. Drobny przełom nastąpił dopiero w Linz, gdzie wygrała swój pierwszy turniej od dwóch lat. Wtedy również triumfowała w Austrii. Niedługo później zwyciężyła w Bali i powróciła do czołowej 20.

Czy dobre wyniki w końcówce poprzedniego sezonu można nazywać już powrotem Any Ivanović? Moim zdaniem nie. Mistrzyni Roland Garros z 2008 roku pokazała, że jeżeli całkowicie skoncentruje się na tenisie, a kontuzje będą ją omijać, może powrócić do światowej czołówki. Ma do tego świetne predyspozycje: jej forhend może zadziwiać, a kontry potrafią zniszczyć nawet najlepsze zawodniczki. Serbka na początku roku ogłosiła, że jej priorytetem jest powrót do pierwszej dziesiątki rankingu i wygranie drugiego turnieju wielkoszlemowego. Jest to możliwe, jednak, według mnie, jeszcze nie w tym sezonie. Jednak jeżeli całkowicie skupi się na tenisie i przez dłuższy czas będzie współpracować z jednym trenerem, jeszcze niejednokrotnie usłyszymy o niej w samych superlatywach. Ana musi ponownie uwierzyć w siebie i do każdego turnieju podchodzić z nastawieniem, że jeżeli tylko zechce, znów może być najlepsza.

Z Sopotu na szczyt

Swój pierwszy tytuł zdobyła na polskiej ziemi, w 2002 roku w Sopocie, co do dziś uważa za jedno z najwspanialszych osiągnięć w życiu. Rok później wygrała w Palermo. Jednak dopiero w sezonie 2005 można było usłyszeć głosy, że jeżeli Dinara rozwinie skrzydła, może być równie znana i szanowana, jak jej brat, Marat. W drodze do tytułu w hali Paryżu pokonała m.in. Szarapową i Amélie Mauresmo. W maju triumfowała również w Pradze. Rok później, dzięki dobrym występom w Rzymie, a także w Roland Garros i US Open, zadebiutowała w czołowej 10 rankingu, aby następnie zdobyć swój piąty tytuł w zawodowej karierze (Gold Coast).

Sezon 2008 był pełen sukcesów. Najpierw triumf w Berlinie, a następnie pierwszy finał wielkoszlemowy: mistrzostwo French Open w ostatnim meczu odebrała jej Ivanović. Wygrała również w Los Angeles, Montrealu i Tokio, doszła do półfinału US Open i zdobyła srebrny medal olimpijski w Pekinie. Kolejny rok rozpoczęła rewelacyjnie: osiągnęła finał Australian Open. Tam została jednak rozbita przez Serenę Williams. Na przełomie maja i czerwca po raz drugi przegrała w finale Roland Garros, ulegając Kuzniecowej. Oprócz tych rezultatów, wygrała turnieje w Rzymie, Madrycie i Portorož.

Niemalże przez cały poprzedni sezon zmagała się z różnymi kontuzjami, szczególnie pleców. Rezygnowała z kolejnych turniejów, a kiedy zdecydowała się na grę, odpadała w I rundach, raz walcząc w trzysetowych bojach, raz wygrywając tylko kilka gemów. W krótkim czasie z tej bojowo nastawionej kobiety, krzyczącej na cały głos, kiedy coś nie szło po jej myśli, stała się bezradną, niejednokrotnie bliską płaczu dziewczyną. W najlepszych latach jej kariery zdarzało jej się to tylko, a raczej aż, w czasie wielkoszlemowych finałów. Moim zdaniem, Dinara nigdy nie zasługiwała na bycie liderką rankingu. Zbyt słaba psychicznie w najważniejszych momentach, nie była gotowa na odpowiedzialność i presję ciążącą na niej w kluczowych chwilach. Przytłoczona była sukcesami brata. Pochodząc ze sportowej rodziny, była wręcz skazana na sukcesy, aby nie przynieść wstydu. Nie mam wątpliwości, że jej mentalność miała największy wpływ na upadek. Czy Dinara będzie wstanie podnieść się z kolan i udowodnić, że nie wolno jej skreślać? Nic na to nie wskazuje, a jeżeli tak się stanie, będzie jedną z moich największych tenisowych bohaterek.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … na-szczyt/

jaccol55 - 31-03-2011 23:35:05

Najlepsze akcje Agnieszki Radwańskiej [WIDEO]

Akcję Radwańskiej z meczu z Francescą Schiavone obejrzały już setki tysięcy internautów. Heroicznie grająca Polka broniła raz po raz smecze rywalki, by na koniec fantastycznie skontrować. Sport.pl przygotował przegląd najlepszych zagrań w wykonaniu Radwańskiej. Niektóre z nich wprawiały w osłupienie najlepsze tenisistki świata. Po jednym ze skrótów biegnąca do piłki Maria Szarapowa ucieszyła kibiców okrzykiem 'O mój Boże'.


Radwańska vs. Schiavone



Agnieszka Radwańska pierwszy raz w karierze pokonała w dwóch setach (6:0, 6:2) Włoszkę Franceskę Schiavone. To był wspaniały mecz Polki, a jego ozdobą była akcja, która stała się hitem internetu.

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … _,,ga.html

Sempere - 05-04-2011 23:10:44

Kim Clijsters wróci na korty za miesiąc

Kim Clijsters, wiceliderka rankingu WTA Tour, będzie pauzować co najmniej miesiąc. Powodem absencji belgijskiej tenisistki na światowych kortach są urazy barku i nadgarstka, których nabawiła się w marcu, startując w dużych turniejach w Indian Wells i Miami.

Najpierw, wskutek problemów z ramieniem, Belgijka skreczowała w meczu czwartej rundy z Francuzką Marion Bartoli. Dwa tygodnie później przegrała w fatalnym stylu z Białorusinką Wiktorią Azarenką w ćwierćfinale w Miami, a po tym pojedynku okazało się, że walczyła z bólem nadgarstka.

Problemy zdrowotne uniemożliwią Clijsters m.in. występ w reprezentacji Belgii, która w dniach 16-17 kwietnia zmierzy się w Charleroi z Czechami w półfinale rozgrywek o Fed Cup. Opuści też obowiązkowy turniej dla zawodniczek z Top 10 w Madrycie w pierwszym tygodniu maja.

Jeśli rehabilitacja przebiegnie zgodnie z planem, zamierza wrócić do gry w Rzymie, w kolejnej imprezie z tego cyklu ruszającej 9 maja. W stolicy Włoch chce rozpocząć przygotowania do startu w wielkoszlemowym turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu.

- Nie chcę niczego przyspieszać ani wymuszać, bo niefrasobliwość w takich sprawach często kończy się chronicznymi dolegliwościami. Wciąż czuję mocny ból, więc dopóki to nie minie, nie zamierzam brać rakiety do ręki - napisała Clijsters na swojej oficjalnej stronie internetowej.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … a-miesiac/

Serenity - 07-06-2011 18:22:37

Serena Williams powraca! Wystąpi za tydzień w Eastbourne. Nareszcie ;)

Ranger - 07-06-2011 20:07:47

Serenity napisał:

Serena Williams powraca! Wystąpi za tydzień w Eastbourne. Nareszcie ;)

Dobrze by było, żeby znów zaprowadziła spokój w turze :P . Na trawiastych kortach zawsze jest niebywale groźna, więc może na Wimbledonie coś ugra, a turniej w Eastburne pokaże nam czego możemy się po niej spodziewać.

robpal - 07-06-2011 22:16:49

W Eastbourne ma też zagrać Venus. Nie przepadam za siostrami W., ale mimo wszystko ode mnie: NARESZCIE!!

Robertinho - 04-07-2011 14:51:38

Tenis. Ivanović ma nowego trenera. To ojciec dziewczyny Murraya.

http://bi.gazeta.pl/im/8/9661/z9661258Z,Ana-Ivanovic.jpg

Była numer jeden na świecie w żeńskim tenisie Ana Ivanović w końcu znalazła trenera. Serbka rozpoczyna współpracę z Nigelem Searsem, ojcem Kim Sears, dziewczyny Andy'ego Murraya.

Sears w przeszłości trenował między innymi Słowaczkę Danielę Hantuchową i Amandę Coezter z RPA. Obie były w czołowej dziesiątce rankingu WTA. Ostatnio był głównym koordynatorem trenerów kobiet w brytyjskiej federacji (LTA). To za jego kadencji żeński tenis na Wyspach wyszedł z totalnej zapaści. Elena Balatcha i Anne Keothavong przebiły się do pierwszej 50 rankingu WTA, a Laura Robson i Heather Watson po sukcesach juniorskich zaczęły udanie startować w seniorskich turniejach.

Teraz opuszcza posadę w LTA by odbudować karierę Ivanović. 23-letnia Serbka trzy lata temu wygrała French Open, jednak ostatnio wypadła ze ścisłej światowej czołówki. Po konfliktach z paroma kolej nymi trenerami zawodniczka chciała samotnie przygotowywać się do startów, ale teraz zmieniła zdanie.

- Nie mogę być szczęśliwsza. Podziwiam Nigela od jakiegoś czasu i nie mogę się doczekać współpracy z nim na korcie - powiedziała Ivanović. - Opłacało się poczekać na właściwego trenera - dodała, nawiązując do ostatnich zawirowań personalnych wokół swojej osoby.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,98782 … czyny.html

Może coś się wreszcie ruszy, po trzech straconych sezonach. :]

asiek - 04-07-2011 17:08:15

Jakoś w to nie wierzę. Za kilka miesięcy napiszą, że Ana szuka nowego trenera. :]