* mtenis.pun.pl - forum tenisowe, Tenis ATP

mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP

Ogłoszenie

Forum zostało przeniesione na adres: www.mtenis.com.pl

#1 16-11-2008 12:20:41

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

Sezon 2008 dobiegł końca, czas go podsumować

Był to rok szczególny. Do tej pory mówiło się, że ten może ograć go tu, tamten tu, ten może zostać nowym nr1, tamten zaraz poleci w dół rankingu. Ale to były tylko sugestie, życie tenisowe zachowywało status Quo.
Federer był wciąż nr1, miał Wimbledon, Rafa był za Jego plecami, "tylko" z RG.
Sezon 2008 przyniósł zasadnicze zmiany. Po 4,5 roku nastąpiła detronizacja Rogera, moment który dla wielu wydawał się nierealny. Nadal zagrał sezon życia, jeszcze raz zachwycił świat swoim progresem tenisowym, tytanową wręcz wytrzymałością. Hiszpan nie tylko został nowym nr 1, ale przede wszystkim został Nowym Władcą trawy. Po raz 1 od 5 lat ktoś pokonał Federera, ale najważniejszy był styl.
Być może najlepszy mecz w dziejach, Rafa wzniósł się na wyżyny, Roger oddał pola w stylu godnym Mistrza, po nieprawdopodobnym meczu, który na lata pozostanie wizytówką sezonu 2008.

Kolejne postępy "Młodych" - Djoković zaczął z grubej rury, po raz kolejny potwierdził jak predysponowany jest do gry na hardzie, zgarnął 1 Szlema, długo czas liderował rankingowi Race, przegrał 2 mecze z Nadalem, których stawką była pozycja nr2.
Murray zaskoczył - ciągle "królikował", aż do fantastycznego powrotu z 0-2 w 4 rudzie Wimbledonu. Wygrał tamten mecz z Gasquetem, wyraźnie nastąpił przełom, którego efekt był widoczny w drugiej części sezonu. 
Do top-10 zawitali Simon, Tsonga, Del Potro - mimo wszystko rozczarowali Roddick,Nalbi, Gasquet i Jużny.

Ogółem bardzo dużo się zmieniło - "coś" wyraźnie ruszyło, schematy i układy lat poprzednich zostały złamane.



Jaki Waszym zdaniem był ten sezon 2008?
(o prognozach na kolejny rok powstanie oddzielny wątek, więc ograniczajcie się do tego co było ).


Zapraszam


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#2 16-11-2008 14:17:30

 COA

Last hit for Wimby

Zarejestrowany: 30-08-2008
Posty: 2281
Ulubiony zawodnik: Andy Roddick

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

Wstępem zaskoczę, rok 2008 był rokiem Nadala. xDD Najlepszy tenis w jego życiu prezentowany na ceglanych mastersach i RG, później bajeczny finał Wimbledonu, IO i inne rozmaite tytuły. Zupełnie zasłużona zmiana lidera, chciało by się rzec że czas najwyższy, wreszcie nr 1 jest człowiek który nie sprawia wrażenia że łaskę robi że odbije pare żółtych piłek. Oby zdrowie dopisywało mu lepiej niż na końcówce sezonu, gdzie jako najlepszy zawodnik roku nie mógł wystąpić w MC.
Niestety, AO I MC powędrowały prosto do buszu i chorej rodzinki. Poza dobrą grą w tym sezonie Djokovic pokazał zapas chamstwa przeznaczony na dwunastu tenisistów na osiem lat. Aczkolwiek gdy zobaczyłem wątek na mtf, gdzie można śmiać się z Djokovica i kilkadziesiąt stron wpisów od razu sie cieplej na sercu zrobiło.
Kolejni gracze z czołowej dziesiątki sezonu 2007 pokazują, że dalej potrafią grać na najwyższym poziomie. Roddick zrobił to w Dubaju i na USO, gdzie miał praktycznie wygrany mecz w 1/4, Denko w Miami i w MC, Nalbandian w Paryżu. Mimo że ten sezon raczej w plecy, to te turnieje dają nadzieję że może jeszcze sie odnajdą w kolejnym. Z czołówki za to kompletnie wypadł Ferrer, pokazując że sezon 2007 to był szczyt jego możliwości.
Poza Tsongą nikt interesujący do czołówki sie nie wdarł, Simon czy Del Potro przy całym szacunku dla ich tegorocznych wyników zbyt ciekawie nie grają i za wiele chyba nie ugrają...
Luzerowali i luzerują dalej Blake, Jużny, Gasquet. Wielka niespodzianka.
Warto też podkreślić dobry sezon naszego debla, 1/2 MC i wygrany TMS to naprawde rewelacyjny wynik. Coś w WS wiekszego mozna by jeszcze ugrać

Pozostała jeszcze tylko 1 niewiadoma - DC, jednak Hiszpanie bez Nadala zbyt dobrze to sobie nie poradzą

EDIT

Zupełnie zapomniałem o Murrayu , ale żeby już sie nie rozpisywać, chłopak zrobił niesamowity postęp, 1szy finał WS, wygrana TMS i z Fedem na MC, i moim zdaniem jest to kandydat na TOP 3 już za rok.

Ostatnio edytowany przez COA (16-11-2008 14:19:29)


MTT GOAT (2xWimbledon, US Open, 7 innych, w tym Miami i Queens)

Come on Andy!

Offline

 

#3 19-11-2008 14:00:55

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

O genialnym sezonie, świetnej grze i wielkich wynikach Rafy napisano już tyle, że opowiadanie tego tego po raz n-ty byłoby zajęciem intelektualnie jałowym, więc sobie daruje.

Skoncentruje się na Fedzie, jak też i na odbiorze jego gry i wyników, skoro podsumowanie, to wszystkiego.
Zacznę od pozornie banału, choć jak się okazuje, nie dla wszystkich oczywistego; Federer rozegrał kolejny, szósty juz wielki sezon i samo to jest osiągnięciem zupełnie niebywałym. Komplet półfinałów WS, trzy finały, jedna wygrana. To już jest coś niebywałego, a biorąc pod uwagę wszystkie tegoroczne zawirowania -  dużo więcej niż powinno.

Warto jednak przy tym zauważyć , że poziom kapusty w głowach wielu osób przekroczył wszelkie unijne normy i wywołał zaślepienie, zresztą nie bójmy się właściwych słów, wywałoł totalne skretynienie, nakazujące te wyniki nazywać już nie kryzysem(ilu to zawodniów całą karierę marzy, żeby mieć taki kryzys), nie słabszym okresem, tylko dnem, żenadą, kompromitacją i upadkiem, choć w istocie była to kompromitacja wygłaszających te opinie.

Żeby nie było, że udaję cnotke, sam pod wpływem owczego pędu na gnojenie Rogera(a człowiek zawsze myśli, że jest odporny na wpływy; jak widać, tyle możemy być siebie pewni, na ile nas sprawdzono), napisem pare głupot(zwykla pod wpływem silnych emocji po przegranym meczu, co chyba troszkę usprawiedliwia, choć też nie do końca), choc słów o beznadziejnym sezonie i upadku Mistrza udało się szczęśliwie uniknąć.
I tu kolejne ciekawe zjawisko, zesztą dość typowe dla wszelkich kryzysów; kiedy było naprawdę zle, nastąpiła konsolidacja, zwarcie szeregów, "zdrowiej mistrzu" itp., a ględzenie, narzekanie, a w końcu ataki zaczęły się, kiedy nastąpowała stopniowa poprawa gry i wyników.
Już dziesiąty raz tłumaczyć mi się nie chce, ze mononukleoza to nie przeziębinie, a braków wywołanych miesięczną(!) przerwą w treningach,  nadrobić się w czasie sezonu, grając w turniejach, po prostu nie da.
Nic to jednak dla fanów(jak i antyfanów, wymagania tych ostatnich wobec Feda są wcale nie mniejsze, a może nawet i większe; co prawda ich ulubieńcy przez cale życie nie ugrają tyle, co Fed w tym żałośnym i beznadzienych sezonie, w którym się co krok kompromitował, ale to jakoś nie przeszkadza im w wypisywaniu różnorakich dyrdymałów), którzy już jakiś czas temu uznali, że 3 wygrane WS w sezonie to oczywiście standard i norma.
Były więc jęki zawodu, grymasy, smutek i cierpienia straszliwe; oczywiscie w pewnym sensie było to uzasadnine, bo każdy cierpi, gdy jego ulubeniec przgrywa. Dlatego też nad różnymi "dobymi radami", których to Fedowi udzielano(a ich zastosowanie miało niechybnie prowadzić do porawy gry i wyników) , pastwić się nie będę i to nie tylko dlatego, że sam różne głupotki pisałem.

Tylko, że w tej zbiorowej histerii przekroczono nie tylko wszelkie granice uzasadnionej krytyki, ale  i zdrowego rozsądku rozsądku; ktoś niezorientowany w temacie, czytając niektóre opinie o żenadzie i kompramitacji, gotów by pomyśleć, ze Federer wyszedł na kort z gołą dupą i tym wywołał to straszliwe zgorszenie.
Bo też w tym szale zaczęto rozwalcowywać nie tylko Feda-tenisiste, ale też Feda-człowieka. Jest taki termin znany w wojsku, mianowicie podpadziocha; jest to żołnierz, który jest bez żadnego racjonalnego powodu gnębionych przez różnych starszych stopniem debili. Każdy pretekst jest dobry, by się do takiego przy...czepieć, a jeśli tylko nieborak faktycznie zrobi coś nieregulaminowo, to marny jego los, nie będzie miał życia w jednostce, bedą się go czepiać o wszystko.

I taki właśnie los spotkał w tym roku Rogera, a w role sierżantów wcielila się spora gromadka osób. Każda wypowiedz była drobiazgowo analizowana w poszukiwaniu niezręczności, każda niezręczność rozdymana do rozmiarów giga( tego nigdy nie pojmę,po kiegol udzie nie lubiacy kogoś  śledza z zapartym tchem jego wypowiedzi, to już musi być obsesja; ja wywiadów z Nadalem programowo nie czytam, na słowo wierzę, że wyłania się z nich obraz sympatycznego gościa, sprawdzać nie zamierzam, bo jeszcze bym się czepiać zaczął, a po co mi to)
Każdy gest na korcie był bacznie obserwowany, bezlitośnie tropiono rzekomy brak starań i chęci(sypie popiół na głowę, też coś o tym mi się chlapnęło), brak ambicjie, olewactwo itp. Oczywście gresty świadczące o woli walki i ambicji też zachwytu nie budziły, no bo jak kopać, to za wszystko. Taki już los podpadziochy.
Co gorsza wygłaszano( i wygłasza się do teraz) rozmaite mądrości ze śmiertelną powagą,  jako prawdę objawioną; co prawda jedno z drugim nie osiągnęło niczego w czykolwiek, ale oczywiście doskonale wie, jak to jest być przez ponad pięć długich lat najlepszym na świecie w wyniszczającej psychicznie i wymagającej fizycznie dziedzinie. Jakie potworne stresy tworzy mordercza mieszanka włanych marzeń i ambicji, oraz presja otoczenia... tak, to wiedzą doskonale.

Niestety, ale sympatycy Szwajcara też brali w tym udział, więcej, często wiedli prym. Dalej rozwodzić się o tym nie będę, bo szkoda czasu, ale o nie pominąć tego nie sposób.Chyba nikogo nie spotkała tak nieuzasadniona krytyka, na nikogo nie wylano tylu kubłów pomyj, co na Szwajcara i co gorsza, duży udział w tym mieli tez i jego fani. I to jest bardzo, bardzo smutne.

Offline

 

#4 20-11-2008 10:38:28

montano

User

Zarejestrowany: 20-11-2008
Posty: 15

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

Fantastyczny sezon, obfitujący w wydarzenia, które z pewnością zapiszą się w historii tenisa. Pierwszy hiszpański zwycięzca Wimbla od kilkudziesięciu lat, zmiana lidera rankingu, Olimpiada - działo się naprawdę sporo. Pojawił się Tsonga, który dzięki swojej barwnej osobowości z pewnością doda nieco atrakcyjności męskim rozgrywkom. Murray w końcu pokazał pełnię swojego talentu i nie pozostaje nic innego, jak zacierać ręce na następny sezon i czekać na jego pierwszy tytuł WS. Monfils pokazał się w drugiej części sezonu z naprawdę dobrej strony, pojawili się Del Potro i Simon. Zawiedli mnie za to Gulbis, Gasquet i Ferrer. Szkoda też, że Cyprysek przez większość sezonu borykał się z kontuzjami. Niemniej jednak kilka pojedynków wryje mi się w pamięć na dłuższy czas (Federer-Nadal na Wimblu i w Hamburgu, Djoko-Nadal na Olimpiadzie i w Hamburgu, Murray-Federer w MC), a to jest rzecz, której oczekuje od zawodników w każdym sezonie.

Offline

 

#5 27-11-2008 11:59:29

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

Robertinho napisał:

Warto jednak przy tym zauważyć , że poziom kapusty w głowach wielu osób przekroczył wszelkie unijne normy i wywołał zaślepienie, zresztą nie bójmy się właściwych słów, wywałoł totalne skretynienie, nakazujące te wyniki nazywać już nie kryzysem(ilu to zawodniów całą karierę marzy, żeby mieć taki kryzys), nie słabszym okresem, tylko dnem, żenadą, kompromitacją i upadkiem, choć w istocie była to kompromitacja wygłaszających te opinie.

W dupie nam się poprzewracało Skala dominacji Szwajcara sprawiła, że będący w ekstazie Jego fani przestawali trzeźwo myśleć. Oczywistą rzeczą było, że to się kiedyś skończy, tj przyjdą gorsze momenty, ale żeby czepiać się tak kogoś kto zajął 2 miejsce w sezonie, robiąc przy tym 8 finałów ?!
Pamiętam nie tak całkiem odległe czasy, gdzie 1 tytuł WS w sezonie wprawiał fanów danego gracza w nieustanną euforię, a kredyt zaufania do Niego był tak wielki, że nie śmiano podnieść jakiejkolwiek krytyki po kolejnych sezonowych niepowodzeniach (vide Kuerten 2000-01) .
Usprawiedliwia Nas, fanów trochę fakt, że nie byliśmy na to przygotowani, wszak kibicować Rogerowi było nam tak przyjemnie, że przestaliśmy mieć do czynienia frazesem "znieść porażkę idola". Niemniej faktycznie lwia część reakcji to było coś po prostu strasznego, a apogeum tego stanu przyszło na czas fali krytyki PO WYGRANYM MECZU. To jest w ogóle trudno wytłumaczyć, a co dopiero obrzucać mięsem Mistrza po meczu 1 r USO, gdzie wiadomo było, że zazwyczaj gra na pół gwizdka, tym bardziej, że rywal to kelner, który i z takim Fedem nie ugrał więcej niż 6 gemów.
Oczywiście nie odcinam się o tego, sam nieraz wiodłem prym w swoich chorych narzekaniach i braku zrozumienia dla idola.

Już dziesiąty raz tłumaczyć mi się nie chce, ze mononukleoza to nie przeziębinie, a braków wywołanych miesięczną(!) przerwą w treningach,  nadrobić się w czasie sezonu, grając w turniejach, po prostu nie da.
Nic to jednak dla fanów(jak i antyfanów, wymagania tych ostatnich wobec Feda są wcale nie mniejsze, a może nawet i większe; co prawda ich ulubieńcy przez cale życie nie ugrają tyle, co Fed w tym żałośnym i beznadzienych sezonie, w którym się co krok kompromitował, ale to jakoś nie przeszkadza im w wypisywaniu różnorakich dyrdymałów), którzy już jakiś czas temu uznali, że 3 wygrane WS w sezonie to oczywiście standard i norma.

Racja. W marcu tyle mówiono - po takiej chorobie i miesiącu bez gry sezon jest raczej przegrany - wystarczył jeden dobry mecz z Ljubo w IW, żeby zapomnieć o dolegliwościach Rogera i znowu traktować Go jak cyborga Takie reakcje były dominujące podczas okresu gry na cegle. Tam bez przerwy narzekano. Porażka w Wimbledonie zabolała, ale już się na Federerem nie pastwiono, bo niby za co ? Zagrał jeden z najlepszych turniejów w roku, przegrał z najcięższym rywalem w superformie.
Wbrew pozorom takie porażki też dużo mówią - Roger po hańbie w RG, później walczył i poniósł kolejne 2 bolesne wtopy, ale w jakim stylu ! Znakomity mecz z Nadalem, heroiczny bój z Murrayem w Szanghaju - to było znakomite batalie, daj Boże każdemu zawodnikowi, aby w takim stylu, robiąc takie wrażenie, oddawał w ręce następcy indsygnia swojej dotychczasowej władzy.


Co gorsza wygłaszano( i wygłasza się do teraz) rozmaite mądrości ze śmiertelną powagą,  jako prawdę objawioną; co prawda jedno z drugim nie osiągnęło niczego w czykolwiek, ale oczywiście doskonale wie, jak to jest być przez ponad pięć długich lat najlepszym na świecie w wyniszczającej psychicznie i wymagającej fizycznie dziedzinie. Jakie potworne stresy tworzy mordercza mieszanka włanych marzeń i ambicji, oraz presja otoczenia... tak, to wiedzą doskonale.

Taa, do tych ponad 4 lat na szczycie należy dodać bolesne porażki w tym roku i to jakie one piętno musiało odcisnąć w psychice tego człowieka. Blamaż w finale Rg zszokował, a porażka w swoim Królestwie na Wimbledonie zabolała chyba najbardziej. Ponadto gładka porażka z Djoko w Melbourne, czy bolesne przegrane z Roddickiem i na IO z Blakiem, czyli zawodnikami których do tej pory ogrywał o każdej porze dnia i nocy. Jakby tego było mało przyszedł moment, w którym trzeba było pożegnać się z nr1.
Trudno powiedzieć, jak to wpłynie na Szwajcara. Może uwolni Go od ciężaru presji jaki dźwigał na swoich barkach, a może wręcz przeciwnie - rywale bez oporów będą chcieli Go ograć po raz kolejny.
Trudno jednak mówić tutaj o jakimś luzie psychicznym, bo po USO coraz głośniej zaczęto znów mówić o rekordzie Samprasa i myśl jak blisko jest Federer sprawia, że ludzie mogą "pchać" Rogera w kierunku tego sukcesu, czego robić nie wolno, o czym mówił sam zainteresowany tenisista.

Triumf Na Us Open był znakomity, to było coś co pokazało niezłomny charakter Rogera. Często zarzuca się mu brak serca do gry, woli walki, tutaj było widać coś innego. Nie spisał sezonu na straty, tylko uparcie pracował na nowojorski sukces i udało się! Przyznam szczerze, że po takim pasmie zawodów ( po relatywnie niezłej grze) będąc na Jego miejscu bym wziął chyba rok przerwy On ciągle trenował, pracował na sukces, z jednej strony robiąc to co naprawdę kocha


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#6 13-12-2008 15:00:02

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

Odświeżam (po raz ostatni pewnie).

Podsumowując sezon wrzucę kilka statystyk:

Najwięcej tytułów:
8 - Nadal, Rafael ESP
5 - Murray, Andy GBR
4 -  Del Potro, Juan Martin, Djokovic, Novak SRB ,Federer, Roger SUI
3 -  Davydenko, Nikolay RUS, Roddick, Andy USA, Simon, Gilles FRA

Najwięcej przegranych finałów:
4 - Federer, Roger SUI
3 - Djokovic, Novak SRB. Nalbandian, David ARG, Söderling, Robin SWE

Tytuły wg państw:
16 - Hiszpania
8 - Francja
7 - Rosja
6 -  Argentyna
5 - Wielka Brytania


Dodatkowo Federer i Roddick zakończyli już 7 kolejny sezon w top-10 i wyrównali tym samym osiągniecie Matsa Wilandera i Michaela Changa. Niedościgniony w tej statystyce jest Andre Agassi i Jimmy Connors, którzy 16 razy kończyli rok w top-10, masakra.

André Agassi : 16 (1988-92, '94-96, '98-2005)
Jimmy Connors : 16 (1973-88)
Ivan Lendl : 13 (1980-92)
Pete Sampras : 12 (1990-2001)
Boris Becker : 11 (1985-92, '94-96) 
Stefan Edberg : 10 (1985-94)
John McEnroe : 10 (1978-85, '87, '89) 
Guillermo Vilas : 9 (1974-82)
Björn Borg : 8 (1974-81)
Michael Chang : 7 (1989, '92-97) 
Roger : 7 (2002-08)
Andy Roddick :  7 (2002-08)
Mats Wilander : 7 (1982-88)


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#7 13-12-2008 20:31:38

User

2999500
Skąd: Rzeszów
Zarejestrowany: 19-10-2008
Posty: 647

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008


I love this game. It means the world to me, so it hurts when you lose.        16 / 62

Offline

 

#8 27-12-2008 16:04:54

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Oficjalne podsumowanie sezonu 2008

2008: Nadal's year


This was meant to be the year when Roger Federer would equal, if not break, Pete Sampras's record of 14 grand slam titles.

Instead, it was a season in which Rafael Nadal finally spread his tentacles beyond Roland Garros. The Spaniard first grabbed Federer's Wimbledon crown, then snatched Olympic gold in Beijing.

That failed to satisfy Nadal's hunger and he went on to end Federer's record 237-week reign as world number one just hours after the Olympic medal had been placed around his neck.

"Almost a perfect season, no?" quipped the 22-year-old Nadal, who took his grand slam tally to five.

While Nadal's rampaging run heralded a new era for the men, the women's game also underwent a changing of the guard -albeit rather unexpectedly.

Justine Henin stunned the tennis world when she abruptly abdicated her position on top of the rankings by quitting the sport 11 days before she was expected to defend her French Open title in May.

"I have been driving my career based on an emotion but I didn't feel that emotion any more...it's the end of a wonderful adventure," the seven-times grand slam champion said.

The 25-year-old Belgian became the first woman to walk away from tennis while ranked number one and her absence sparked a mad scramble for the top spot.

In the last six months, the battle for supremacy became so intense that the top spot changed hands six times until Serbia's Jelena Jankovic won the final round of musical chairs to clinch the coveted year-end prize.

For much of the season though, prizes were in short supply for Federer. He had high hopes of erasing Sampras's name from the record books in 2008 as he started the year as the owner of 12 grand slam trophies and as the defending Australian Open, Wimbledon and US Open champion.

That dream effectively died less than four weeks into the New Year when, suffering from a bout of glandular fever, the Swiss relinquished his Melbourne Park title with a semi-final defeat to eventual winner Novak Djokovic.

After failing to reach a slam final for the first time since the 2005 French Open, Federer acknowledged: "I've created a monster...it's not easy coming out every week trying to win."

Federer was vanquished in the Roland Garros and Wimbledon finals -- on both occasions by his personal bogeyman.

The irrepressible Nadal enhanced his reputation as arguably the greatest claycourt player when he swept aside Federer with embarrassing ease, dropping only four games, in the French Open final to lift his fourth successive title in Paris.

Four weeks later, Nadal punched a mighty hole through Federer's aura of invincibility to end the Swiss man's five-year reign as Wimbledon champion.

In the longest and most nerve-jangling final seen at the All England Club, Nadal survived two rain breaks and an astonishing Federer fightback to claim a sensational 6-4 6-4 6-7 6-7 9-7 victory as dusk fell over southwest London.

While Nadal became the first man since Bjorn Borg in 1980 to complete the Roland Garros-Wimbledon double in the same year, Federer lost his chance of eclipsing the Swede and setting a modern-era record of six successive Wimbledon titles.

Being part of a match described by pundits as the greatest ever seen provided little consolation to the stylish Swiss.

"It's tough, it hurts. This is a disaster, Paris was nothing in comparison," said a forlorn Federer.

Nadal and Federer had met 17 times before but none of their previous encounters could match the drama and intensity of the four-hour-48-minute theatre witnessed by almost 15,000 fans lucky enough to hold Centre Court tickets.

"Unbelievable match! It was an amazing spectacle! It was the greatest match I have ever witnessed. It had so much drama," said former champion John McEnroe.

"This day (is one) that we're not going to forget. This was a win for tennis and I'd like to think there were no losers."

Despite reaching a semi-final and two finals in the season's first three majors, Federer was irked to see that critics had started to pen his tennis obituary after he was beaten by players such as Mardy Fish, Radek Stepanek and Gilles Simon.

Andy Roddick was among those rivals who rallied behind him.

"I know pretty much every player except for one that would take his bad year. So I think you have to use a little bit of perspective," said the American.

Those ready to write him off would have done well to study the obstacles a resilient Federer had overcome.

Despite suffering from the debilitating effects of glandular fever, he still managed to turn up at every event he had committed himself to. The same illness had kept Croatia's Mario Ancic off the tennis courts for six months in 2007.

Just when it seemed that Federer would walk away from the majors empty-handed, he reminded the world of his sublime touch and impeccable timing to capture an Olympic doubles gold and a fifth successive US Open.

The Flushing Meadows showpiece also set the stage for an enthralling 2009 as Britain's Andy Murray finally came of age to reach his first notable final.

The exploits of Serbia's Djokovic, who trails Federer by just 10 points in the rankings, and Murray indicated that the Federer-Nadal duopoly in men's tennis had at last been broken.

The women's game is likely to remain more unpredictable since each of the four slams produced a different winner - Maria Sharapova, Ana Ivanovic, Venus and Serena Williams claiming the honours at the Big Four.

A knee injury kept Nadal out of the Davis Cup final in November but his lesser-known compatriots pulled off a shock 3-1 win away to Argentina.

Russia, led by Svetlana Kuznetsova, won the Fed Cup for the fourth time in five seasons with a whitewash of Spain.

Reuters(eurosport)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora