mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Administrator
Australian Open: wypowiedzi po finale
Po finałowym spotkaniu Australian Open odbyła się konferencja prasowa. Andy Murray żałował straconych szans na powrót do meczu, ale i tak był dumny z tego, że doszedł do wielkoszlemowego finału. Roger Federer z uznaniem wypowiadał się o rywalu, przewidując wygraną Szkota w przyszłości.
- Gra w drugim wielkoszlemowym finale to dla mnie duże osiągnięcie i jestem z tego dumny- mówił na konferencji prasowej Andy Murray. Jednocześnie był trochę zawiedziony przebiegiem spotkania, szczególnie zmarnowaniem szansy na wygranie trzeciego seta: - Miałem szanse w pierwszym secie, może trzy razy mogłem przełamać rywala. W drugim secie Roger zasłużył na wygraną. W trzecim secie miałem więcej szans, mogłem doprowadzić do czwartej partii, ale się nie udało.
Szkot chwalił także swojego przeciwnika: - Poziom jego gry jest wysoki i stały w Wielkim Szlemie. Właściwie robi mniej niewymuszonych błędów, niż podczas innych turniejów.
Najbardziej żałował niewykorzystanych piłek w trzecim secie: - Podczas meczu nie byłem zdenerwowany. Chciałem wygrać ten turniej. Na końcu było trochę emocji, miałem swoje szanse na powrót do meczu. Prawdopodobnie dlatego to mnie trochę wytrąciło z równowagi. Dzisiaj byłem odrobinę bliżej wielkoszlemowego zwycięstwa niż podczas US Open w 2008 roku. Miałem swoje szanse na początku i na końcu spotkania. Pozostaje mi pracować jeszcze mocniej, by kiedyś wygrać.
- Zagrałem wspaniały mecz. Z pewnością to był mój najlepszy tenis- mówił po meczu Roger Federer. - Jestem szczęśliwy, że byłem w stanie grać jednocześnie agresywnie i cierpliwie, ponieważ tak należy grać z Murrayem. Dzisiaj udowodniłem, że gra w Wielkim Szlemie jest trudniejsza. Ale Andy jest silny psychicznie i na pewno wygra jeszcze najważniejsze turnieje. Pytanie brzmi tylko kiedy to uczyni.
Szwajcar porównywał także poziom obecnego tenisa z czasami, gdy zaczynał karierę: - Zauważyłem, że tenis się zmienił w ciągu ostatnich lat. Kiedyś tenisiści też grali bardzo dobrze, ale mieli też słabości, które można było wykorzystać. Teraz coraz trudniej to zrobić, ale właśnie dzięki takim graczom jak Andy, wciąż podnoszę swój poziom gry.
Offline
Ojciec Chrzestny
Kubecki napisał:
Dużo czasu, tylko że Rafa w takim stanie swoich kolan to i na mączce nie ma co szukać. A znając jego plany startowe to przed samym RG jeszcze nieźle się doprawi. Więc i w Paryżu szansa dla Feda jest.
Nadal to jedno, Federer to drugie, rywale to trzecie. Budowanie 4 szczytów formy w sezonie na tym etapie kariery to bardzo trudne zadanie, a i nie ma gwarancji czy się trafi z dyspozycją na czas. Życie pokaże.
AO 2010 to już historia. Dziwnie, co nie?
Offline
Masta
Dawno się lepiej nie czułem po tym turnieju .
Offline
Moderator
Australian Open. Finał mężczyzn: Najlepszą obroną Federera jest atak
Szkockie muskuły zamieniły się w szkockie łzy, gdy Roger Federer, grając odważnie od początku do końca, zniszczył w finale Andy'ego Murraya 6:3, 6:4, 7:6 (13-11). Szwajcar zdobył swój 16. tytuł w Wielkim Szlemie. Konkurentów dla niego znów nie widać.
- Płaczę jak Roger rok temu, szkoda tylko, że nie umiem grać tak jak on. Przepraszam, że nie dałem rady - mówił przez łzy 22-letni Murray, odbierając na Rod Laver Arena nagrodę za drugie miejsce. Eksperci wieszczyli początek nowej ery, wielu wierzyło w Szkota i złamanie trwającej od 74 lat brytyjskiej wielkoszlemowej posuchy, ale nic takiego nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie, w tenisie nagle wrócił stary porządek z Federerem dominującym, zwycięskim. Gładko, w trzech setach. Tak było przed erą Rafaela Nadala i tak jest znowu.
Szwajcar zagrał genialnie taktycznie, spychając Murraya od samego początku do defensywy, z której Szkot nie umiał się wygrzebać właściwie aż do końca meczu. Forhend, do przodu, wolej, koniec - to był zwycięski kod Federera. Przez środek, defensywnie, trzymać się z tyłu - tak grał ważne piłki Murray. - Nie wykorzystał potencjału swojego bekhendu, zadecydowanie za mało atakował. Taktyka z czekaniem na błędy Federera to nie jest dobry pomysł na finał Szlema - komentował Patrick McEnroe, kapitan amerykańskiej reprezentacji w Pucharze Davisa i ekspert ESPN.
Szkotowi na początku meczu najnormalniej w świecie trzęsły się ręce, nie potrafił dobrze zaserwować. Ale kto by potrafił, mając na ramieniu tak duży ciężar. Całą Wielką Brytanię.
Później było ciut lepiej, ale ataku, ofensywnego zrywu w stylu Williama Wallace'a nie zobaczyliśmy, a tylko tak Murray mógł dobrać się do Federera. Nawet w emocjonującym tie-breaku, gdy Szkot miał pięć piłek setowych, Roger zawsze ruszał do przodu. Bronił się atakiem i bronił się skutecznie. Szwajcar w całym spotkaniu wygrał aż 31 akcji przy siatce. Murray na ofensywie oszczędzał jak prawdziwy Szkot. Wygrał tylko 14 razy. - Piłki wracały do mnie z takim przyspieszeniem, że nie mogłem nic zrobić. I tak gram lepiej, niż dwa lata temu - mówił potem smutno na konferencji. Brytyjscy dziennikarze pokiwali na to głowami i poszli pisać swoje teksty, że 74-letnia posucha trwa dalej.
Federer został pierwszym od siedmiu lat ojcem, który wygrał w Szlemie. Ostatnim był Andre Agassi w 2003 r. Wielu ekspertów, m.in. John McEnroe, twierdziło, że Szwajcarowi będzie mniej zależało, że będzie gorzej przygotowany, że utonie w morzu pieluch i innych obowiązków. - Wygrać jako tata to bardzo przyjemne uczucie, ale mam zamiar kontynuować, aż córki będą mogły przyjść na mecz i zobaczyć mnie na własne oczy - triumfował wczoraj Federer.
Jego 16. tytuł w Szlemie to już o dwa więcej niż poprzedni rekord Pete'a Samprasa, a zanosi się na kolejne, bo dla Federera znów nie widać żadnej konkurencji. Energochłonny tenis Nadala skończył się nagle wraz z jego kolanami, Djoković i del Potro, po jednorazowych wybuchach, nagle zamienili się w wulkany wygasłe. Murray sprawia na razie wrażenie, że pójdzie raczej w ślady wiecznie przegrywającego ważne mecze Andy'ego Roddicka, niż Rafaela Nadala, jeśli chodzi o konfrontacje z Federerem. Dawidienko? Roboty z genialnymi ludźmi nie wygrywają, to już przerabialiśmy.
- Czuję się pewnie, miałem kilka rzeczy do udowodnienia. To był jeden z najlepszych meczów, jaki rozegrałem od dawna, być może w ogóle. Andy kiedyś pewnie wygra w Szlemie, ale trzeba przyznać, że trafił na ciężkie czasy - uśmiechał się na konferencji mistrz z Bazylei.
Na drugie miejsce w rankingu ATP awansuje dziś Djoković, Murray będzie trzeci, a Nadal i jego kolana osuną się na czwartą lokatę. Federer na czele listy najlepszych spędza właśnie 268. tydzień. Prawdopodobnie w czerwcu po Roland Garros pobije rekord Pete'a Samprasa, który liderem był 286 tygodni.
Na koniec, po wszystkich pytaniach o rekordy, dziennikarze spytali Federera, jak będzie świętował sukces. - Sprawdzę, czy córki śpią, przytulę je, a potem usiądziemy z rodziną i przyjaciółmi i coś sobie dobrego zjemy - odparł najlepszy tenisista świata.
653
tys. widzów obejrzało na żywo wszystkie mecze tegorocznego Australian Open. To rekord w Wielkim Szlemie
Offline
Ojciec Chrzestny
Dzisiaj o 23:00 podsumowanie AO w "Sportowej Niedzieli". Gościem programu będzie Wojciech Fibak.
TVP Sport i TVP Info.
Offline
Moderator
Aż się nie mogę doczekać, żeby się dowiedzieć, że 40 letni Connors grałby 5 setów z Fedem.
Offline
User
DUN I LOVE napisał:
Kubecki napisał:
Dużo czasu, tylko że Rafa w takim stanie swoich kolan to i na mączce nie ma co szukać. A znając jego plany startowe to przed samym RG jeszcze nieźle się doprawi. Więc i w Paryżu szansa dla Feda jest.
Nadal to jedno, Federer to drugie, rywale to trzecie. Budowanie 4 szczytów formy w sezonie na tym etapie kariery to bardzo trudne zadanie, a i nie ma gwarancji czy się trafi z dyspozycją na czas. Życie pokaże.
Jesteś w stanie wskazać kogoś innego niż Federer kto mógłby wygrać turniej przy porażce Nadala? albo osobiście go pokonać na mączce? Ja mógłbym wskazać Djoko w takiej formie jak wiosną 09, ale przy tak napiętym kalendarzu startowym przed tą imprezą jest to po prostu nierealne.
Offline
Ojciec Chrzestny
Nie no jasne Kuba, ja tylko zalecam pewną ostrożność. Rok temu w tym czasie też nie można było sobie wyobrazić, aby ktokolwiek ruszył Nadala na cegle. A gdyby ktoś zaryzykował nazwisko Sody to by został wyśmiany, a jak się to potoczyło doskonale wiemy.
Offline
Masta
Spokojnie, Federer zagrał wspaniały turniej, ale droga do Roland Garros bardzo daleka, nie zapominajmy, że na hard/grass Roger wygrywa spotkania o wiele szybciej, a to, że im dłuższy mecz tym szanse Szwajcara maleją z klasowym rywalem, to fakt.
Nie wiem, czy Rożer będzie w stanie zbudować taką dyspozycję fizyczną jak przed rokiem, tam dodatkowo pomagał znakomity serwis.
Osobiście marzę jedynie o Wimbledonie, Fed swój cel w Paryżu zrealizował, udowodnił co trzeba i komu trzeba, także nie będzie miał żadnych ciśnień.
Narazie przed nami jeszcze 2 miesiące świetnych turniejów na hard, także będzie się działo.
Melbourne, do zobaczenia za rok!
Offline
User
Aż żal się żegnać z Melbourne. Szkoda, że ten turniej był najpiękniejszy dla Federastów
Ostatnio edytowany przez Kubecki (31-01-2010 20:24:16)
Offline
Ojciec Chrzestny
Wiecie, trochę jednak żal. Muszę uważać, żeby nie natknąć się gdzieś w necie na zdjęcie nocnego lotniska w Melbourne.
Przed 1/2 miałem dość tego turnieju, ale będę mocno tęsknił za tymi nocnymi meczami, tym bardziej, że jednak nie korzystałem z tego w tym roku tak jak powinienem.
Co roku ten styczeń mija zdecydowanie za szybko, jak trwają turnieje w Doha czy Sydney to człowiek nie wie, jak bardzo będzie tęsknił, gdy to się skończy.
Podsumowanie finału na stronie AO:
http://www.australianopen.com/en_AU/new … 83203.html
Offline
Masta
Ja właśnie jestem dumny ze swojej aktywności. Widziałem wszystkie mecze męskie od 1/4 finału w całości, a także dużo pojedynków z wcześniejszych rund.
W tym roku muszę nadrobić zdecydowanie Wimbledon, bo w ubiegłych latach internet nie pozwalał mi śledzić spotkań, a w TV widziałem finały i ewentualnie semi.
Offline
To nawet zabawne jest, poczytać entuzjastyczne wypowiedzi niektórych fanów Rogera po jego zwycięstwie, porównując to choćby do wydarzeń sprzed roku i tamtych komentarzy.
Wygrał dziś zawodnik zdecydowanie lepszy. Andy nie zagrał dobrze żadnej kluczowej piłki. Uporczywe wymiany na bh Rogera może są sposobem na Szwajcara, ale pod warunkiem, że po drugiej stronie stoi Rafa. Szkot nie miał pomysłu na grę, chwilami głaskał piłkę i zagrywał wprost na rakietę Rogera. Poddał się już po pierwszym secie. Nie widzę w tym chłopaku tej szaleńczej determinacji i woli zwycięstwa jaką powinien dysponować kandydat do tytułu Wielkiego Szlema. Zwłaszcza z takim przeciwnikiem jak Roger. Nie wiem jaka przyszłość czeka Murraya w ATP, ale po dzisiejszym meczu znacznie obniżam jego notowania w swoim osobistym rankingu.
Offline
User
No w tym roku, większa część forum Wimbledon będzie oglądać w necie.. a to jak wiemy aż tak wielki komfort nie jest.
Offline
Ojciec Chrzestny
anula napisał:
Uporczywe wymiany na bh Rogera może są sposobem na Szwajcara, ale pod warunkiem, że po drugiej stronie stoi Rafa. Szkot nie miał pomysłu na grę, chwilami głaskał piłkę i zagrywał wprost na rakietę Rogera.
Czyli to co zwykle. W poprzednich spotkaniach Andy grał z Rogerem tak samo, tylko Szwajcar był wtedy nie ten sam. Wystarczy podać jako przykład np ich mecz w IW09, gdzie uporczywe granie na bh Rokera prędzej czy później przynosiło niewymuszony błąd.
Co do naszych "innych" komentarzy to...tenis to wspaniała gra.
Kubecki napisał:
No w tym roku, większa część forum Wimbledon będzie oglądać w necie.. a to jak wiemy aż tak wielki komfort nie jest.
W przypadku Wimbledonu to akurat duży dramat.
Offline
Masta
anula napisał:
Cóż Dawidzie, w tamtych spotkaniach Roger był wtedy "nie ten sam", dzisiaj Andy też nie był taki "jak wtedy".
Wracamy do korzeni, czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
W mojej opinii Szkot zagrał najlepiej jak potrafił, gra się tak, jak przeciwnik pozwala, logiczne, że skoro Roger był nie ten, to wizualnie Andy wyglądał wtedy lepiej.
Offline
User
nie ma co mowic Andy zagral naprawde dobrze mial rowny poziom przez caly turniej,Roger zagral poprostu lepiej.swoja droga kto by pomyslam ze najwieksze meczarnie w turnieju Roger bedzie mial w pierwszej rundzie....
Offline
Moderator
Nie wina Mary'ego, że podania które normalnie dawałyby punkt, wracały pod nogi, że granie 20 razy w bh tym razem nic nie dawało, a zamiast przebijania, było zabijanie; Szkot grał dokładanie to samo i tak samo jak w wygranych meczach ze Szwajcarem, z tym że jeszcze 1,5 roku temu po długich wymiach się zapowietrzał, a teraz już nie. Dziś Roger zagrał za dobrze dla niego.
Ostatnio edytowany przez Robertinho (31-01-2010 21:40:22)
Offline
User
No to zanim Pan Wojciech finalnie zanalizuje nam cały turniej to ja też od siebie coś dodam
Na początku zaznaczę, że też mogę byc z siebie dumny, bo poza końcówką meczu I r. po raz pierwszy udało mi się prześledzic live cała zwycięska marszrutę Rogera w Australii Zaczęło się jak wszyscy pamiętają... hmmm... średnio ciekawie , ale w przeciągu całych dwóch tygodni Szwajcar po raz kolejny zademonstrował że umiejętne rozgrywanie Wielkich Szlemów ma swoim DNA. Pięknym zwieńczeniem było oczywiście dzisiejsze spotkanie, w którym jeszcze raz Federer odparł atak młodszego pokolenia i udowodnił [co przykre, że ciągle jest komu] , że mimo iż jest już chyba spełniony jako tenisista i człowiek to cały czas stac go na święcenie wielkich tryumfów. Odnośnie samego finału zostało chyba już wszystko napisane, mogę jedynie dodac, że osobiście byłem pod największym wrażeniem tych malinowych krosików z bekhendu i błyskawicznych przejść do ataku, właśnie na Murray’a taka gra była jak znalazł.
Co prawda to wszystko kosztowało mnie niebywale dużo nerwów, ale co tam moje nerwy w obliczu śrubowania takiego rekordu Choc to wszystko przez te ostatnie USO, które odcisnęło na mnie spore piętno i tak jak DUN mimo przebiegu większej części gry pod dyktando Rogera również troskałem się o możliwośc jakiegoś nagłego zwrotu akcji i nadejścia dołowania Szwajcara; całe szczęście, żadne poważne numery nie były dziś w jego głowie [drop-szota już wybaczyłem ] i skończyło się to wszystko bez straty seta.
A co do Szkota, to też mnie trochę dziś do siebie przekonał. Pokazał, że ten jego kortowy wizerunek to nie jest 100% Andy’ego Murray’a i, że faktycznie drzemie w nim ta "wrażliwa dusza”. I właśnie za takie odkrycia powinniśmy cenic te turnieje WS
Offline